Spis treści
Co biorę na przeziębienie i ile to kosztuje?
Gdy odczuwam pierwsze objawy przeziębienia – złe samopoczucie, ból głowy, ból pleców, dreszcze – od razu sięgam po ciemne owoce, np. sok z aronii. Zwykle też mam w lodówce syrop Sambucol, który kosztuje 30-35 zł. Zawiera standaryzowany wyciąg z owoców czarnego bzu, którego związki mają działanie antywirusowe, potwierdzone przeze mnie przez lata używania w przypadku infekcji.
Na kaszel, który pojawia się zaraz po katarze, biorę syropy naturalne bez konserwantów, np. tymiankowy oraz z dziewanny i prawoślazu. Przyjmuję zwykle dwa na zmianę. Za buteleczkę płacę 18 złotych. Kilkanaście złotych to także najniższe ceny za syrop na kaszel z apteki, który bazuje na chemicznych lekach i zawiera różne niepożądane dla mnie dodatki. Przy bardziej dotkliwym kaszlu kupuję syrop Aboca, który kosztuje co najmniej 40 zł. To oczywiście tylko dla jednej osoby, jednak jeśli w domu jest ich więcej, one także wymagają leczenia infekcji.
Od pierwszych chwil przyjmuję Sinupret. Choć jest wiele tańszych odpowiedników, łykanych np. raz dziennie, lepiej działają mniejsze porcje ziół, które są dostarczane regularnie. Wybieram krople, ponieważ w otoczce tabletek użyto uczulających mnie sztucznych barwników. Płacę za nie 44 zł, choć w wielu innych aptekach jest droższy. W mojej wiele produktów kosztuje o 10-15 zł mniej.
Oprócz ziół na zatoki i zatkany nos w aptece kupuję także ACC – acetylocysteina to naturalny aminokwas, który rozrzedza wydzielinę w drogach oddechowych i pomaga je odetkać. Maksymalna dawka dzienna to 600 mg – jedna tabletka rozpuszczalna w wersji Optima to koszt ok. 20 zł.
Z apteki mam także izotoniczną wodę morską do nosa. Używam jej stale, a przy przeziębieniu jeszcze więcej. Najtaniej za produkt z dodatkiem nawilżającej ektyny płacę 26 zł i przy infekcji standardowe opakowanie 100 ml wystarcza tylko na kilka dni (a przez kolejne tygodnie po infekcji – na tydzień). Powiedzmy, że potrzebuję co najmniej dwóch opakowań. I tak razem na leczenie przeziębienia wydaję w sumie 200 zł. To jednak nie wszystko, bo wspieram organizm również za pomocą jedzenia.
Od niedawna stosuję czosnek kiszony w miodzie. To też wydatek, bo słoik kosztuje mnie 25 zł. Nie szukam go jednak w sklepie, gdzie wiele miodów to mieszanki z surowcami spoza UE, tylko kupuję ze sprawdzonej pasieki na bazarze. W przyspieszonym tempie schodzą w domu kiszona kapusta, kiszone ogórki, zakwas buraczany, czosnek, cytryny oraz imbir.
Jak leczą się moje koleżanki i ile za to płacą?
Nie jestem typową pacjentką z przeziębieniem, bo nie korzystam w popularnych leków. Zapytałam o nie koleżanki, które podzieliły się ze mną swoimi sposobami leczenia.
Popularnym lekiem przy przeziębieniu są tzw. saszetki, które zawierają połączenie kilku substancji leczniczych. Saszetki na przeziębienie kosztują zwykle m.in. kilkanaście złotych, a te znanej marki, takie jak np. Fervex, to koszt nawet 25-35 zł. Również cena Gripexu to 20-40 zł za opakowanie.
Na objawy przeziębienia często wybierane są też samodzielne substancje lecznicze. Za ibuprofen w aptece płaci się czasem 10 zł, ale duże opakowanie w szybko uwalnianej formie może kosztować nawet 30-40 zł. Wersja na zatoki to 20 zł za opakowanie. Z kolei przeciwbólowy, ale nie działający przeciwzapalnie paracetamol to koszt do 10 zł za paczkę. Tych dwóch rodzajów substancji leczniczych nie łączy się, chyba że to lekarz zaleci specjalne dawkowanie takich farmaceutyków razem.
Do często wybieranych leków na ból gardła należą od lat pochodne chinoliny takie, jak chlorochinaldol (np. Chlorchinaldin, od kilkunastu zł za małe op.), Strepsils ze składnikami antyseptycznymi amylometakrezolem i alkohol dichlorobenzylowym (do 30 zł za paczkę) czy Halset z podobnie działającym chlorkiem cetylpirydyny. Natomiast ja przy ostrych stanach zapalnych gardła preferuję aerozole – Tatum Verde z chlorowodorkiem benzydaminy o działaniu przeciwbólowym (20-25 zł), przeciwzapalnym i znieczulającym. Wciąż popularnym klasykiem jest też stosowany przeze mnie kiedyś Neo-angin (20-30 zł) alkoholem dichlorobenzylowym, amylometakrezolem i lewomentolem.
Objawy infekcji górnych dróg oddechowych to najczęściej katar. Działanie łagodzące, obkurczające błony śluzowe czy upłynniające wydzielinę, ma wiele leków łączonych „na przeziębienie”, np. saszetek, a także tych na zatoki czy kaszel. Niestety, często są to preparaty z niezalecanym chlorowodorkiem pseudoefedryny, którego stosowanie zmniejsza dopływ krwi do mózgu i może doprowadzić do powikłań w postaci zespołów neurologicznych. Jest szczególnie groźny dla osób z nadciśnieniem i chorobami nerek. Zawiera go m.in. przepisany katar lek antyalergiczny Cirrus (ok. 20 zł). Preparatów z tym składnikiem nie należy łączyć, bo zwiększa to jego dawki.
Równie popularnymi sposobami na katar okazały się też inhalacje z olejków eterycznych, np. sosnowego czy eukaliptusowego (kilkanaście do kilkudziesięciu złotych), jak irygacje nosa np. wodą morską (zwykle 30-40 zł) albo za pomocą zestawu, np. Irigasin (20-30 zł).
Na kaszel często przyjmowana jest flegamina z chlorowodorkiem bromoheksyny o działaniu mukolitycznym, zwiększającym produkcję i płynność wydzieliny śluzowej (od kilkunastu do 20 zł), wspomniany już ACC (ok. 20 zł) albo Erdomed (20-30 zł) z erdosteiną, upłynniającą wydzielinę pochodną aminokwasu metioniny (ok. 15 zł).
Gdy podliczam ceny tych leków – po jednym z przyjmowanych na wszystkie objawy zwykle przy przeziębieniu, nie wychodzi mi wcale taka wielka kwota. Bez tych wszystkich witamin, które najlepiej jeść na co dzień w diecie albo uzupełniać w małych dawkach przez dłuższy czas na takie leczenie można wydać „tylko” 65 zł. Kupując opisane środki w aptekach z dużą marżą, można jednak wydać na to i 170 zł. To wciąż mniej niż za podstawowe leczenie środkami naturalnymi, które ma jednak mniej skutków ubocznych spowodowanych zarówno przez składniki lecznicze, jak i substancje pomocnicze.
Ile kosztują suplementy na przeziębienie?
W przypadku przeziębienia obok leków z apteki moje koleżanki kupują suplementy diety. Pojawiają się także te z apteki. Wiele osób w pierwszej kolejności sięga po „końską” dawkę witaminy C (1000 mg). To koszt minimum ok. 8 zł, choć ceny większości suplementów zaczynają się od 20 zł, a za niektóre duże opakowania i dodatek flawonoidów (mają działanie przeciwzapalne i przeciwwirusowe) trzeba zapłacić nawet 200 zł. Wzięcie ma też połączenie wit. C z jednym z takich związków, rutyną (np. Rutinoscorvit). Taki lek można kupić już za ok 10 zł. Jeśli ja sięgam po wit. C, to jest to proszek z aceroli, który kosztuje 30-40 zł za opakowanie.
Na drugim miejscu była witamina D, która powinna być uzupełniana profilaktycznie, a nie tylko w przypadku infekcji. Niemniej to koszt od 10 zł za produkt apteczny do 40-50 zł za suplement diety. Podobnie kosztuje cynk. Za te suplementy diety trzeba zapłacić w zaokrągleniu 30-100 zł.
Wśród wymienianych przez koleżanki specyfików na przeziębienie obok czosnku na kanapkę przewijały się domowe mikstury. Najczęściej powtarzało się mleko z miodem, masłem i czosnkiem. Oprócz do popularnych napojów w chorobie należą:
herbata z imbirem,
napar ze świeżego imbiru,
woda z cytryną, kurkumą i imbirem,
napar z liści eukaliptusa z imbirem i miodem,
rosół,
napar z imbiru, kory cynamonu i goździków ze szczyptą kurkumy i pieprzu, z miodem albo syropem malinowym oraz sokiem z cytryny lub pomarańczy.