Jaka jest najlepsza pasta do zębów? Poznaj fakty i mity na jej temat, o których nie mówią stomatolodzy! Sprawdź, co powinna zawierać pasta

Anna Rokicka-Żuk
Anna Rokicka-Żuk
Pasta do zębów powinna spełniać swoje zadanie nie tylko w kwestii higieny, ale także prewencji próchnicy, w takie działanie mają tylko produkty z zawartością fluoru.
Pasta do zębów powinna spełniać swoje zadanie nie tylko w kwestii higieny, ale także prewencji próchnicy, w takie działanie mają tylko produkty z zawartością fluoru. aletia/123RF
Pasta do zębów to środek do ich mycia, ale jednocześnie produkt profilaktyczny, który ma zapobiegać rozwojowi próchnicy. Niestety, przeciętny Polak używa jej zgodnie z zaleceniami, czyli dwa razy dziennie, tylko co drugi dzień. Nic dziwnego, że statystycznej osobie brakuje dwóch zębów. O higienę jamy ustnej dbać trzeba, ale o tym, jak i czym to robić, mówi się już mniej. Warto rozprawić się z popularnymi mitami na temat pasty do zębów i przedstawić fakty, które pozwolą zachować ich zdrowie na dłużej.

Te mity na temat pasty do zębów wymagają sprostowania!

Po co nam pasta do zębów?

3 i pół tubki rocznie – takie jest zużycie pasty do zębów przez statystycznego Polaka, co wiemy już od kilku lat. Nie dziwi więc, że aktualnie braki w uzębieniu ma już 46 proc. osób w naszym kraju. Z najnowszych badań pracowni Zymetria przeprowadzonych dla Medicover Stomatologia wynika także, że przeciętny mieszkaniec nie ma średnio dwóch zębów. Brak co najmniej jednego z tych przednich dotyczy przy tym 18 proc. dorosłych osób, a w odcinku bocznym braki z uzębieniu to problem aż 54 proc. badanych.

Przyczyną usuwania zębów jest w większości przypadków próchnica – choroba bakteryjna prowadząca do rozpadu tkanek zęba, a w przypadku braku leczenia przyczyniająca się do rozwoju chorób przewlekłych.

Podstawową metodą walki z próchnicą jest prosty nawyk mycia zębów. Nieodłączna jest wtedy pasta, która umożliwia efektywne oczyszczenie powierzchni zębowych. Od jej składu zależą jednak nie tylko rezultaty tego zabiegu higienicznego, ale również nasze zdrowie w dłuższej perspektywie czasu.

Czytaj: Olejek eukaliptusowy ochroni zęby. Zwalcza próchnicę lepiej niż popularne płukanki

Pasty do zębów traktowane są jak kosmetyki i tylko niewiele specjalistycznych produktów ma status wyrobu medycznego. Mogą więc zawierać podobne składniki, co wyroby stosowane na skórę. Choć jednak nie należą do środków spożywczych, należy uwzględnić fakt, że zawarte w nich substancje są w różnym stopniu połykane i wchłaniane do organizmu przez delikatną śluzówkę jamy ustnej. Warto więc wiedzieć, co powinien zawierać dobry produkt, a czego nie – i które stwierdzenia na temat składu pasty do zębów to mity.

Sprawdź też:

„Fluor jest szkodliwy, więc trzeba wybierać pasty bez niego”

Ten mit chyba najbardziej załamuje dentystów, choć także zapewnia im stałych klientów. W rzeczywistości fluor jest wciąż niedocenianym i jednym z niewielu skutecznych środków przeciwdziałających próchnicy, którego efektywność potwierdzono w ponad stu badaniach.

Pierwiastek ten wchodzi naturalnie w skład zębów, m.in. pokrywającego je ochronnego szkliwa. W zdrowej jamie ustnej ulega ono ciągłej remineralizacji z udziałem składników mineralnych zawartych w ślinie. Fluor ten proces ułatwia, a także przed nim chroni. W ten sposób zmniejsza narażenie zębów na rozwój próchnicy. Niestety, w jednym z badań opinii publicznej ponad 90 proc. pytanych o to Polaków uznało za nieprawdę stwierdzenie, że fluor wzmacnia szkliwo zębów.

Moda na pasty bez fluoru wynika z trendu na naturalne kosmetyki, jednak z punktu widzenia stomatologów wcale nie jest korzystnym zjawiskiem. Fluor jest bowiem niezbędny do budowy i regeneracji tkanki kostnej i zębów, jednak jego nadmiar zaburza metabolizm tych tkanek i prowadzi do fluorozy z powikłaniami w układzie ruchu. Tak właśnie ryzyko niesie praktyka fluoryzacji wody pitnej w Stanach Zjednoczonych czy innych krajach, co ma przeciwdziałać lokalnym niedoborom tego pierwiastka w wodzie i glebie. Wraz z wiedzą na temat skutków nadmiaru fluoru przyszła zaś moda na naturalne pasty bez fluoru.

Stomatolodzy zachęcają, by używać pasty do zębów z fluorem w zalecanych porcjach i ich nie zwiększać. A jeśli wybieramy produkt bez niego, warto po umyciu zębów użyć zawierającej go płukanki. A jeśli nie robimy i tego, polecana jest fluoryzacja zębów raz w tygodniu za pomocą dedykowanego preparatu – jest dostępny w aptece. Niezależnie od tych decyzji polecana jest także nić dentystyczna z fluorem, która doczyści przestrzenie międzyzębowe.

„Pasta musi obficie się pienić”

Choć dla niektórych po prostu musi, wcale nie powinna. Takie właściwości najczęściej wynikają bowiem z użycia w składzie popularnego detergentu, jakim jest SLS. Słusznie niesławny laurylosiarczan sodu nie tylko ma działanie drażniące na błonę śluzową, bo regularny kontakt prowadzi do zmniejszenia jej grubości i wysuszenia, może też być źródłem zaczerwienienia w kącikach ust. W jamie ustnej związek ten hormonopodobny związek ulega niestety łatwemu wchłanianiu do krwiobiegu, a w organizmie może zaburzać gospodarkę hormonalną.

Zdecydowanie bardziej polecanym środkiem myjącym w pastach do zębów jest Cocamidopropyl Betaine, półsyntetyczny środek myjący na bazie tłuszczu z kokosa. Jeszcze delikatniejsze są związki i oznaczane na etykietach jako glikolipidy, które pełnią jednocześnie także inne funkcje w pastach i zazwyczaj mają korzystne działanie na komórki organizmu. Mniej polecane są związki myjące w postaci siarczanów (np. Sodium Coco-Sulfate), jednak to wciąż lepsza alternatywa dla SLS.

Warto wybrać taką pastę, by można było umyć zęby zalecaną jej porcją, która w przypadku dorosłych powinna mieć wielkość orzecha laskowego. Porcja pasty przeznaczonej dla dzieci powinna mieć z kolei wielkość groszku.

„Do mycia zębów wystarczy olej kokosowy”

Do płukania – owszem, ale nie do mycia zębów! Olej kokosowy pod żadnym względem nie jest cudownym środkiem o przypisywanych mu właściwościach. Chociaż pomaga zwalczać bakterie w jamie ustnej, usuwać nieprzyjemne zapachy i wybielać zęby, działanie to wynika z rozpuszczania trudnych do usunięcia związków i trwałego nawyku ssania oleju.

Sam olej kokosowy nie jest też polecany do mycia zębów zamiast pasty, choć metoda ta cieszy się sporym zainteresowaniem. Aby domowa mikstura czyszcząca była skuteczna, potrzebny jest dodatek ścierny, taki jak np. soda oczyszczona.

Olej kokosowy w postaci różnych pochodnych, ale także czysty, jest jednak popularnym składnikiem tradycyjnych past do zębów – w naturalnej postaci oraz jako związki pochodne. Tłuszcz z orzecha kokosowego w czystej postaci warto natomiast stosować przed myciem zębów, najlepiej po przebudzeniu, do płukania jamy ustnej. To nawyk, który w sprawdzony w badaniach sposób pomaga pozbywać się bakterii próchnicy Streptococcus mutans i grzybów Candida albicans, zmniejszać narastanie płytki zębowej, poprawiać stan dziąseł i odświeżać oddech.

„Najlepsza pasta do zębów to soda oczyszczona z wodą”

Gdyby tak było, nie mielibyśmy takiego wyboru past przeznaczonych do różnych celów. Choć proszek do pewnego stopnia spełni się w roli czyszczącej, nie ma mowy o zabezpieczeniu zębów przed próchnicą. Co więcej, używanie wodorowęglanu sodu w charakterze pasty może wręcz sprzyjać problemom z zębami.

Sprawdź też: Pasta węglowa do zębów może szkodzić – mówi stomatolog

Przy niewłaściwym użyciu soda oczyszczona może powodować nadmierne ścieranie szkliwa, co przyczynia się do rozwoju nadwrażliwości zębów i zwiększenia podatności na bakterie próchnicy. Najlepiej więc, gdy soda – i inne proszki ścierne stosowane jako składniki pasty (np. węglan wapnia, tlenek krzemu, wodorotlenek magnezu, hydroksyapatyt czy polimetakrylan), występowały w gotowym produkcie – są wtedy użyte w odpowiednich proporcjach, a właściwości mieszanki producent podaje na opakowaniu.

„Po umyciu zębów pastę trzeba dokładnie wypłukać”

Zasadniczo nie powinno się tego robić, ponieważ w ten sposób pozbywamy się z jamy ustnej fluoru, który pełni funkcję ochronną przed próchnicą. Dlatego niektórzy dentyści zalecają, by pastę po prostu wypluć. Inni rozumieją natomiast, że dzisiejsze środki przeznaczone do higieny zębów zawierają wiele chemicznych związków nie przeznaczonych do spożycia, które należy wypłukać.

Pewnym kompromisem jest proponowane przez stomatologów intensywne wypluwanie śliny z pastą podczas mycia, dzięki czemu nie trzeba kończyć go płukaniem.

Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji jest wybór pasty o możliwie naturalnym składzie, bez silnych detergentów i syntetycznych związków (np. konserwujących parabenów, emulgujących PEG-ów, sztucznych słodzików i aromatów), które można łatwo zastąpić naturalnymi. Takich produktów jest w sprzedaży naprawdę dużo, warto więc porównywać ich składy w sklepie.

„Pasta wybielająca poprawi uśmiech, a na pewno nie zaszkodzi”

Białe zęby to niekoniecznie zęby zdrowe. Dbanie o kolor szkliwa poprzez jego rozjaśnianie w gabinecie i stosowanie wybielających past do zębów nie jest równoznaczne z prawidłową „konserwacją” uśmiechu. Często bywa wręcz przeciwnie!

Działanie wybielające pasty najczęściej uzyskuje się poprzez dodatek silnie działających substancji ściernych. To najważniejszy składnik każdego takiego produktu, który zwykle stanowi od jednej czwartej do połowy jej masy. Działają one jak peeling na skórę.

Mycie polega jednak na mechanicznym usuwaniu miękkiego osadu ze szkliwa, a nie powstającej z niego z czasem płytki nazębnej. Dlatego współczynnik ścieralności pasty nie powinien być wcale wysoki, od czego wyjątkiem są specjalne produkty dla palaczy. Nie są to przy tym produkty przeznaczone do stosowania na co dzień.

Chcąc wybielać zęby przy myciu, zamiast tych warto postawić na delikatnie działające pasty z enzymami, np. z papai (papaina) czy ananasa (uromelanina). Rozkładają one powstające na zębach osady białkowe, które zawierają związki tworzące plamy i przebarwienia. To składniki bezpieczne zarówno dla szkliwa, jak i dziąseł – czego nie można powiedzieć o trzeciej kategorii past wybielających, zawierającej nadtlenki. Powinny być używane tylko przy zdrowych zębach, a przeciwwskazaniami do ich stosowania są nadwrażliwość szkliwa i odsłonięte szyjki zębowe.

„Pasty do zębów to produkty wegańskie”

Niestety, nie wszystkie, przez co niejeden wegetarianin czy weganin nie raz umył zęby łojem wołowym. Jego związek to składnik popularnej pasty o nazwie PEG-3 Tallow Aminopropylamine, który jest aminopochodną kwasów tłuszczowych oleju wołowego, na który nie wszyscy zwracają uwagę. Służy jako emulgator.

Pochodzenie zwierzęce mają też inne składniki, będące nieraz składnikami past, jak np. colostrum (siara, np. bydlęca) i pochodząca z niej laktoferyna, kolagen – składnik tkanki łącznej, np. skór bydlęcych czy ryb (tzw. kolagen morski), wyciąg i proszek z perły, a także produkty pszczele, np. miód, propolis czy wosk.

„Pasta do zębów musi zawierać sztuczne słodziki”

Jako środek zwalczający próchnicę pasta do zębów nie może zawierać cukru – dlatego producenci stosują w niej słodziki. Najpopularniejsze są te syntetyczne, zwłaszcza sacharyna (sacharynian sodu), a także równie niedrogi, choć kilkaset razy mniej słodszy sorbitol. Ponieważ jednak składniki past są wchłaniane do krwiobiegu przez silnie ukrwioną śluzówkę, wiele osób unika produktów zawierających sztuczne składniki. Alternatywą jest sukraloza, ta jednak spożywana regularnie hamuje aktywność probiotycznych bakterii w jelitach.

Najbardziej polecane słodziki w pastach do zębów to składniki całkiem naturalne. Pierwszy to wyciąg ze stewii, który ma też korzystne działanie na organizm, m.in. antyoksydacyjne. Drugi to ksylitol, związek podobny do sorbitolu i o zbliżonym poziomie słodyczy, a przy tym o potwierdzonym działaniu przeciwpróchniczym.

„Dzieci mogą myć zęby tymi samymi pastami, co dorośli”

Tak, ale tylko jeśli są to naturalne pasty bez fluoru. Powodem jest toksyczność tego składnika, która jest znacznie większa w przypadku dzieci. Dla dziecka w wieku ok. 5 lat śmiertelna dawka fluoru to 15 mg na kilogram masy ciała – to ilość zawarta w niecałej stugramowej tubce pasty dla dorosłych.

Dlatego pasty z fluorem przeznaczone dla dzieci mają znacznie niższą zawartość tego składnika, a te dla najmłodszych zwykle go nie zawierają. Ponieważ dzieci nie kontrolują połykania pasty, którego trzeba ewidentnie unikać, do pewnego wieku powinny myć zęby środkami z fluorem tylko pod nadzorem dorosłego.

Wybierając pastę do zębów dla pociechy, warto czytać jej skład równie uważnie, co wszystkich innych produktów. Przeznaczenie dla maluchów nie jest dla wielu producentów powodem, by zadbać o neutralny skład, często dlatego znajdziemy w nim wiele związków, których sami chcielibyśmy unikać.

„Zioła w naturalnych pastach są tam tylko dla nazwy”

Niekoniecznie. Dodawanie do produktów niewielkich ilości składników roślinnych, by móc później podać ich nazwę na opakowaniu, to rzeczywiście częsta praktyka na rynku kosmetycznym. Jednak polscy konsumenci produktów naturalnych są na ich temat nieźle wyedukowani, dlatego produkty udające prozdrowotne nie mają szans utrzymać się na rynku.

W pastach do zębów, często również tych „chemicznych”, ekstrakty roślinne i olejki eteryczne pełnią istotną funkcję, np. przeciwzapalną, antymikrobiologiczną, pobudzającą wydzielanie śliny. Roślin tych jest bardzo wiele, a najpopularniejsze (oprócz mięty) to m.in. szałwia, stewia, goździki, lawenda, rozmaryn, zielona herbata, konopie siewne, drzewko herbaciane, oczar wirginijski, magnolia i wiele innych. W pastach naturalnych jest ich jednak więcej, ponieważ zastępują silnie działające, ale też obarczone efektami ubocznymi, popularne składniki funkcjonalne.

Bądź zawsze w formie

Materiały promocyjne partnera
Dodaj firmę
Logo firmy Główny Inspektorat Sanitarny
Warszawa, Targowa 65
Autopromocja
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia