Zdrowa dieta nie musi oznaczać jedzenia mdłych warzyw – bo taki jest często odbiór dań z „zieleniną”, zwłaszcza przez osoby, które na co dzień preferują konkretne smaki i bardziej mięsną dietę. Choć warzywa można przygotować na wiele smakowitych sposobów, to jednak nie wystarczy, by zachęcić nieprzekonanych do ich spróbowania i zjedzenia. Dzięki badaniom opisanych w „Psychological Science” wiadomo jednak, jak można to zmienić!
Zobacz również:
Jak jeść więcej warzyw? Smak jest ważniejszy niż walory zdrowotne
Już w 2017 roku badacze z kalifornijskiego Uniwersytetu Stanforda ustalili, że postrzegana atrakcyjność potraw z warzywami zwiększa się wraz z nadaniem im nazw nawiązujących do smaku. Właśnie ten walor jest bowiem cechą, którą konsumenci cenią bardziej niż właściwości zdrowotne jedzenia.
W eksperymencie przebadano wybory żywieniowe przeszło 137 tys. studentów z 57 amerykańskich szkół wyższych, związane z ofertą 71 potraw uwzględniających 24 rodzajów warzyw.
Odkryto, że proponując uczestnikom dania o nazwach skoncentrowanych na ich smaku, doprowadzono do wzrostu ich spożycia o 29 procent z porównaniu z sytuacją, gdy w opisie skupiono się na działaniu prozdrowotnym (np. „Zdrowe buraczki” czy „Odżywcza fasolka szparagowa”). Ilość konsumowanych dań z warzyw zwiększyła się o 14 proc. względem sytuacji, gdy nosiły one nazwy neutralne.
Porównując ilości warzywnych resztek wyrzucanych na kompost z wielkością serwowanych porcji badacze obliczyli, że po odpowiedniej zmianie nazw potraw spożycie warzyw wzrosło w sumie o 39 procent!
Dlaczego to działa? Jak wyjaśnia jedna z autorek badania, psycholog Alia Crum, nazwy podkreślające smakowitość potraw nasilają pozytywne oczekiwania związane z ich walorami.
Sprawdź także:
Smaczne danie z warzyw potrzebuje atrakcyjnej nazwy
W badaniu szczególnie zachęcające dla uczestników były etykietki dań zawierające słowa sugerujące ich smak, uwzględniające ogólnie lubiane składniki czy podkreślające smakowitą metodę przygotowania (często taką samą, jak stosowaną w ramach przygotowania dań mięsnych).
Jednocześnie ważna była obecność choć jednego określenia wywołującego pozytywne emocje – przywodzące na myśl m.in.:
- ekscytację,
- folgowanie zachciankom,
- wierność tradycji (bo taka żywność kojarzy się z wysoką jakością i najlepszym smakiem),
- inspirację kuchniami świata (ze względu na egzotyczny charakter skojarzeń).
Przykłady: „Glazurowane buraczki w balsamicznym sosie z miodem i ziołami” czy „Pikantna fasolka szparagowa w stylu syczuańskim z pieczonym czosnkiem”.
Szczególnie zachęcające okazały się również określenia takie jak „kremowy”, „karmelizowany”, „soczysty”, a także – „klasyczny” „w tradycyjnym stylu”, „wiejski”, „domowy” czy „jak u mamy”.
Najbardziej skuteczne okazują się więc działać określenia, które przywodzą na myśl dekadenckie smaki, sugerują dogadzanie sobie i wywołują nostalgię. Jednocześnie stwierdzono, że wykorzystanie niespecyficznych pozytywnych określeń w stylu „absolutnie fantastyczny” nie zwiększało atrakcyjności warzywnych potraw.
Źródło:
Increasing Vegetable Intake by Emphasizing Tasty and Enjoyable Attributes: A Randomized Controlled Multisite Intervention for Taste-Focused Labeling, Psychological Science
ZOBACZ: Jakie właściwości mają buraki, a jakie maliny? Polskie superfoods są w cenie! Ekspert: Małgorzata Różańska, dietetyk kliniczny