StronaZDROWIA.pl: Terapia metodą biofeedback zyskuje coraz większe zainteresowanie. Komu i do czego służy? Kto może dzięki niej osiągać najlepsze rezultaty?
Małgorzata Stando-Pawlik: Pod pojęciem biofeedback (lub neurobiofeedback) kryje się wszystko, co daje nam informację zwrotną z naszego własnego organizmu. Przedrostek EEG, który często dodawany jest do tej nazwy, dotyczy możliwości odczytywania fal mózgowych przy pomocy tej metody. Taki trening mózgu można stosować zarówno u dzieci, jak i dorosłych.
Dolną granicę wieku określa umiejętność wykonywania instrukcji, podawanych przez terapeutę. Dlatego trening możemy z powodzeniem przeprowadzić już u dzieci w wieku przedszkolnym. Z doświadczenia wiem, że z terapii największe korzyści osiągają dzieci w wieku szkolnym, które potrafią się już skupić na wykonywanym zadaniu. W ich przypadku efekty są zauważalne w najszybszym tempie.
Jakie są wskazania do przeprowadzenia terapii biofeedback? Kto powinien z niej korzystać?
Biofeedback można w zasadzie polecić każdemu, kto odczuwa potrzebę wspomagania swojego mózgu. Oczywiście w przypadku dzieci taką konieczność w pierwszej kolejności mogą zauważyć rodzice lub nauczyciele. Wskazaniem może być na przykład: obniżona koncentracja, obniżona uwaga, nadpobudliwość psychoruchowa (bez względu na to, jaka jest jej etiologia), a także szereg dolegliwości wpływających na postępy w nauce, tj. dysleksja, dysgrafia, dysortografia, dyskalkulia.
Terapia metodą biofeedback pozwala na szybkie osiągnięcie bardzo dobrych efektów w przypadku większości problemów dotyczących dzieci w wieku szkolnym. Może też pomóc przy napadach lękowych. Sprawdza się również, jeśli mamy trudności z nawiązywaniem kontaktów społecznych (np. przy autyzmie lub zespole Aspergera). W takich przypadkach efekt, jaki uda się osiągnąć, zależy od stopnia zaawansowania zaburzeń, z jakimi mamy do czynienia oraz zdolności komunikacyjnych danego pacjenta i możliwości porozumienia się z nim.
Zdecydowanie rzadziej biofeedback stosuje się przy określonych rodzajch epilepsji. Obecnie podejmuje się już próby łagodzenia tej dolegliwości (przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności i współpracy z lekarzem neurologiem). Coraz częściej zdarza się, że można w ten sposób pomóc epileptykom.
Czy biofeedback może pomóc tylko pacjentom, którzy cierpią z powodu różnych chorób lub zaburzeń, czy także zupełnie zdrowym osobom?
Biofeedback sprawdza się nie tylko w przypadku osób, które mają jakieś problemy. Doskonałe efekty mogą osiągnąć dzięki niemu także ludzie, którzy są niezwykle sprawni umysłowo, ale chcą np. zwiększyć swoją kreatywność czy odporność na stres. Terapia może działać na nich zarówno wspomagająco, jak i prewencyjnie.
Czy to prawda, że na sukces Adama Małysza spory wpływ miał m.in. terapeuta zajmujący się neurobiofeedbackiem, który pomógł mu skutecznie zapanować nad lękiem związanym z zawodami. W jaki sposób można wykorzystać tę terapię w sporcie lub w biznesie
Obecnie wielu znanych sportowców, w tym również Adam Małysz, czy Kamil Stoch, wykorzystuje treningi biofeedbacku, przygotowując się do zawodów sportowych. Dzięki promowaniu i hamowaniu odpowiednich fal mózgowych, uczeniu się kontroli własnego oddechu, czy rytmu serca nie tylko lepiej się koncentrują na tym, na czym nam najbardziej zależy – np. wykonaniem jak najdłuższego skoku narciarskiego, ale również kontrolują reakcje organizmu na stres. Może to okazać się kluczowe dla osiągnięcia upragnionego sukcesu.
Niektórzy psychoterapeuci sportowi zalecają zawodnikom taki trening uwagi, który poprzez wizualizację pozwala im niemal poczuć na klatce piersiowej ciężar i chłód medalu, jaki mają zdobyć. Czy biofeedback ma z tym coś wspólnego?
Stosując trening biofeedback jesteśmy w stanie m.in. skuteczniej opanowywać stres, który często towarzyszy nam podczas ważnych wydarzeń (również tych sportowych), a także pobudzić zdolność do maksymalnej koncentracji na wykonywanym zadaniu. Dzięki temu nie zwracamy uwagi na żadne dekoncentrujące nas bodźce i łatwiej nam osiągnąć cel.
Odcinając się od tego, co może nas rozproszyć, w momencie startu możemy poświęcić większą uwagę doskonaleniu dyscypliny, którą uprawiamy. Nie interesuje nas zaś to, co w danej chwili nie powinno być dla nas istotne. Nie każdy ma w sobie taką naturalną zdolność, dlatego w takich przypadkach doskonale sprawdza się stymulacja za pomocą metody biofeedback. Być może to właśnie w tym tkwi źródło sukcesu wielu sportowców, którzy trenują w ten sposób.
À propos źródeł… Początki biofeedbacku mają związek z treningami dla pilotów i kosmonautów, które zostały opracowane przez naukowców z NASA. Od tego czasu metoda ta skomercjalizowała się na tyle, że dziś mogą z niej korzystać nawet dzieci. Jaka jest geneza tej terapii?
Biofeedback jako pierwsi zaczęli stosować Amerykanie. Potem terapia zyskała popularność wśród sportowców niemieckich i radzieckich, którzy pobudzali dzięki niej zdolność koncentracji, niwelowali stres związany z zawodami, a także uczyli się, jak być „tu i teraz” w trakcie wykonywania określonych zadań (co ma ogromne znaczenie nie tylko w sporcie, ale także w wojsku czy nawet w… kosmosie).
Zobacz również
Biofeedback dotarł do Polski na fali popularności m.in. na Zachodzie. Jakim zainteresowaniem cieszy się ta terapia w innych krajach?
Ze względu na to, że mamy coraz więcej badań potwierdzających skuteczność stymulowania fal mózgowych za pomocą terapii biofeedback, metoda ta stale zyskuje nowych zwolenników. Dzięki temu jej popularność zaczęła wychodzić poza środowiska ściśle medyczne - zwłaszcza, że fakty wskazują na to, że jest bezpieczna, bezinwazyjna, a także może przynieść doskonałe efekty w bardzo krótkim czasie.
Jakie jest ryzyko manipulacji w takich przypadkach? Co nam może grozić, kiedy oddajemy kontrolę nad naszymi falami mózgowymi osobie, która przeprowadza terapię biofeedback?
Hmm… Teoretycznie istnieje ryzyko manipulacji pacjentów, zwłaszcza jeśli w sposób nieodpowiedni będziemy pobudzać niepożądane fale, a zahamujemy działanie tych, które powinno się aktywizować. To jednak tylko teoria, ponieważ w praktyce takie celowe działania na czyjąś niekorzyść są niespotykane – zwłaszcza, że standardowa terapia trwa jednorazowo do 40 minut. To zbyt krótko, by trwale wyrządzić komuś krzywdę.
Zobacz również
Jak zatem przebiega trening metodą biofeedback? Jak wygląda terapia z pacjentem?
Kluczem do sukcesu jest odpowiednie zaplanowanie programu treningu i sprawdzenie, które fale i w jakim zakresie powinniśmy obniżać lub pobudzać. Pracę z pacjentem rozpoczynam od badania QEEG, dzięki któremu możemy uzyskać wzorzec fal mózgowych aktywnych u danej osoby. Stosuję je jako badanie kwalifikacyjne, to jednak nie zawsze jest standardem. W Sosnowcu, w którym prowadzę gabinet, jestem jedyną osobą, która korzysta z QEEG przed treningiem biofeedback.
Mając pełen obraz pracy mózgu, zestawiam go z problemem, z którym zwraca się do mnie dany pacjent lub rodzic dziecka. Na tej podstawie mogę stwierdzić, które fale mogą mieć pozytywny lub negatywny wpływ w danym przypadku. Wiedząc to mogę ustalić, w którym punkcie na głowie powinnam prowadzić trening za pomocą jednej elektrody. Pozwala ona na to, by rejestrować fale mózgowe w wyznaczonym miejscu. Taka informacja jest pomocna terapeucie do kontrolowania przebiegu terapii.
Zobacz również
Pacjentowi w tym momencie wyświetla się obraz na umieszczonym przed nim ekranie monitora. Kiedy te fale, które chcemy hamować oraz te, które planujemy promować osiągają pożądane amplitudy, wówczas grafika (krajobraz, pociąg lub zjącia) zaczyna się poruszać. Można uznać, że mózg traktuje ten mechanizm jak informację zwrotną, która pozwala mu stwierdzić, w jaki sposób powinien prawidłowo funkcjonować.
Jeśli fale mózgowe nie przyjmują takiego wzorca, jaki chcemy, wówczas obraz się zatrzymuje. Oznacza to, że musimy się bardziej skupić, żeby grafika ponownie się poruszyła. Mózg dostaje sygnał do większej aktywności.
Czyli chodzi o to, by pobudzić układ nagrody w mózgu? Dobrze to rozumiem?
Dokładnie tak! Dzięki wielokrotnym powtórzeniom takiego mechanizmu mózg zaczyna się uczyć, jaki wzorzec fal mózgowych jest najbardziej pożądany. Nagrodą za to jest utrwalenie najkorzystniejszych dla nas procesów, które zaczynają nam stopniowo wchodzić w nawyk i pozwalają na funkcjonowanie na nieco wyższym poziomie.
Brzmi to trochę jak… „tresowanie” mózgu. To dobre porównanie?
Tak, w pewnym sensie można to tak traktować. Częściej nazywamy jednak ten proces po prostu treningiem lub trenowaniem mózgu.
Czym się różnią zasady, które stosuje się do pomocy pacjentom z ADHD lub autyzmem podczas treningu biofeedback?
Co do zasady i przebiegu treningu, to nie ma żadnych różnic. Czasami ewentualna zmiana może dotyczyć sprzętu posiadającego kable, które mogą być problemem dla osób z nadpobudliwością psychoruchową. Poruszanie się w trakcie treningu powoduje tzw. artefakty, przez które obraz wyświetlający się pacjentom przestaje być aktywny. Wtedy można zastosować HEG biofeedback, który nie wymaga elektrod umieszczanych na głowie i działa na podczerwień, pozwalając na swobodę ruchów.
Czy istnieją urządzenia do domowego użytku, które można zastosować podczas terapii biofeedback?
Tak, ale niczym się one nie różnią od tych, jakie stosowane są podczas pracy z terapeutą. To dokładnie te same urządzenia. Nie znam też żadnego ośrodka, który mógłby je wypożyczać. Zdarza się natomiast, że terapeuta przyjeżdża ze sprzętem bezpośrednio do pacjenta. Zakup takiej aparatury też jest dosyć problematyczny, ponieważ trzeba się wylegitymować specjalnym certyfikatem. Na dodatek to spory koszt (powyżej kilkunastu tysięcy zł). Terapia ze specjalistą jest ekonomiczniejszym rozwiązaniem.
Pozostają jeszcze kwestie bezpieczeństwa. Komu odradza się korzystanie z takiego treningu mózgu?
W zasadzie nie ma szczególnych przeciwwskazań do zastosowania metody biofeedback. Terapeuci pod kontrolą neurologów pracują już nawet z epileptykami, w przypadku których powinno się zachować szczególną ostrożność.
Odmowa zastosowania takiej terapii może nastąpić po ewentualnym stwierdzeniu nieprawidłowości w funkcjonowaniu fal mózgowych, co też zdarza się rzadko. Szczerze mówiąc nie widzę ograniczeń nawet w przypadku chorób z zaburzeniami psychicznymi. Tym bardziej, że biofeedback stosowany jest jako metoda wspomagająca leczenie osób przebywających na oddziałach psychiatrycznych.
Zobacz również
Jakie są najlepsze efekty, które można osiągnąć dzięki metodzie biofeedback, z perspektywy Pani własnych doświadczeń zawodowych?
Najczęściej pracuję z dziećmi i na co dzień mogę obserwować, jak wielki wpływ na poprawę postępów w nauce ma zastosowanie tej terapii. Jeżeli uczeń ma spore trudności w szkole, mimo że na odrabianie lekcji poświęca sporo czasu, to nawet po sesjach odbywających się 2 razy w tygodniu zachodzą spore zmiany.
Okazuje się, że biofeedback wpływa na to, że dziecko zaczyna być coraz bardziej samodzielne. Pamięta, co ma zadane, nie ma problemów z przyswajaniem nowych informacji, łatwiej radzi sobie z zadaniami, które się przed nim stawia. Szybko cała rodzina przekonuje się, że terapia pomaga im lepiej funkcjonować. Pozytywny rezultat osiąga nie tylko dziecko, ale także jego rodzice, którym ubywa część szkolnych problemów z synem lub córką.
Jeśli zaś chodzi o osoby dorosłe, to największe zmiany zachodzą pod względem kreatywności i szybkości, z jaką wykonują swoje obowiązki. W biznesie zaś spore znaczenie ma z kolei opanowywanie stresu, wzmacnianie koncentracji i wyraźne zwiększenie produktywności. Dla terapeutów zawsze największym zaskoczeniem jest to, że praca z jednym pacjentem pozwala osiągać korzyści dla całego otoczenia, w którym przebywa pacjent – od najbliższej rodziny, po środowisko zawodowe lub szkolne.
Czy biofeedback sprawdza się także do walki z depresją?
Wszędzie, gdzie w grę wchodzą emocje, potrzeba zdecydowanie więcej treningów biofeedback. Czasami potrzeba nawet kilkudziesięciu godzin terapii. Osobiście nie podjęłabym się zastosowania tej metody, jeśli miałaby być ona jedynym sposobem leczenia osoby cierpiącej na depresję. Polecałabym ją jednak jako uzupełnienie pracy z psychologiem lub psychiatrą. Wtedy można osiągnąć zdecydowanie lepsze efekty.
W ujęciu popkulturowym biofeedback często łączony jest z kontrowersyjnym tematem mind control, czyli kontrolą umysłu lub „praniem mózgu”. Taki trening jest np. jednym z elementów kultowego serialu „Zaginieni” (ang. „Lost”) lub bijącego rekordy na popularności „Stranger Things”, w którym jedna z bohaterek poddawana jest stymulacji mózgu wbrew jej woli. Co sądzą o tym wykwalifikowani terapeuci?
Według mnie negatywny skutek terapii biofeedback może nastąpić jedynie w sytuacji, w której pacjent nie byłby świadomy tego, co się z nim dzieje. Kiedy nie zadziałałyby procesy samokontroli. Moim zdaniem nie jest możliwe, by działać na jego szkodę podczas standardowych treningów, które trwają około godziny 2 razy w tygodniu. Nie wydaje mi się, by można było zmanipulować kogokolwiek w trakcie tak krótkich sesji. Takie działania wśród terapeutów są oczywiście niedopuszczalne.
Pamiętajmy także, że aby osiągnąć dobre efekty, pracując metodą biofeedback, wymagana jest współpraca z pacjentem i spora ilość jego własnej motywacji.
Zobacz również
Jak długo trzeba stosować terapię biofeedback, by móc liczyć na pozytywne efekty?
Jeśli liczymy na poprawę koncentracji i pomoc w przypadku wszelkich zaburzeń wpływających na proces nauczania, to wyraźne korzyści można zauważyć już po około 10-12 sesjach (maksymalnie – 20). A następnie kontynuować proces, aby podtrzymać rezultaty lub je doskonalić. Natomiast w przypadku zaburzeń emocjonalnych , pozytywne rezultaty często mają charakter indywidualny i mogą następować szybciej lub wolniej. Z kolei przy autyzmie czy zespole Aspergera terapia może wymagać nawet kilkudziesięciu spotkań (im starszy pacjent, tym wolniej zachodzą zmiany).
Czy trening mózgu cieszy się popularnością wśród studentów - ze względu na postęp w nauce oraz efekty, jakie można osiągnąć dzięki terapii biofeedback w procesie przyswajania wiedzy?
Właściwie zainteresowanie biofeedbackiem kończy się na szkole średniej, ponieważ w tym okresie wpływ na młodych ludzi mają jeszcze rodzice, którym zależy na tym, by ich potomstwo osiągało jak najlepsze wyniki. Potem wzrost popularności tej metody zauważa się dopiero u osób aktywnych zawodowo, które chcą w ten sposób lepiej radzić sobie ze stresem lub pozbyć się np. problemów z zasypianiem.
Jeśli chodzi o samych studentów, to osobiście nie miałam do czynienia z pacjentami na tym etapie edukacji. Często zdarza się, że o biofeedback pytają natomiast praktykanci, którym zależy na tym, by dowiedzieć się jak najwięcej na temat zasad przeprowadzania tego typu terapii.
Zdaje się, że wiedza i świadomość społeczna na temat zalet metody biofeedback nie jest jeszcze zbyt duża wśród Polaków. Nadal wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie efekty można dzięki niej osiągnąć. Skąd się więc wzięło Pani osobiste zainteresowanie tą terapią?
Dobre pytanie. Z wykształcenia jestem neurologopedą. Zauważyłam, że wśród pacjentów, których przyjmuję od początku mojej działalności zawodowej, kwestia zaburzeń mowy nie jest związana wyłącznie z ich aparatem artykulacyjnym.
W momencie, w którym zaczęłam się zagłębiać w szczegóły dotyczące tego, co może na to wpływać, okazało się, że to temat rzeka. Zaczęłam więc poszerzać swoją wiedzę o inne neurologiczne terapie, które byłyby w stanie wspomóc mowę (celowo używam tego słowa, ponieważ wymowa ma dla mnie mniejsze znaczenie, ważniejsze jest, by w ogóle zacząć mówić, np. po udarze). W ten sposób w końcu dotarłam do biofeedbacku.
Zobacz również
Kwestia radzenia sobie z zaburzeniami mowy po udarach to spory problem dla wielu Polaków. Jak w takich sytuacjach działa terapia biofeedback?
Niestety nie mam wśród swoich pacjentów osób po udarach, ale mam wrażenie, że bardzo rzadko podejmują one próbę powrotu do takiej sprawności artykulacyjnej, jaką miały wcześniej, za pomocą tej metody - zwłaszcza, że wykonuje się ją odpłatnie. Stymulowanie fal mózgowych może jednak przynieść pozytywne efekty w takiej sytuacji.
Warto zwrócić uwagę na to, że plastyczność mózgu dorosłego człowieka jest mniejsza niż u osób młodych. Trzeba więc sobie uświadomić, że w takich przypadkach konieczna może być spora liczba treningów.
Dodatkową przeszkodę może stanowić to, że po udarach pacjenci często są bardzo depresyjni i łatwo się poddają. Mimo że teoretycznie mają spore szanse na powrót do dawnej sprawności artykulacyjnej, to jednak w praktyce wszystko sprowadza się do indywidualnej motywacji. Jeśli tylko ktoś bardzo chce usprawnić aparat mowy, to nic nie stoi na przeszkodzie, by podjął takie wyzwanie za pomocą treningu biofeedback. Bez odpowiedniego nastawienia u pacjenta terapeuta niewiele jest w stanie zdziałać.
Biofeedback znany jest na świecie od kilkudziesięciu lat, ale w Polsce jeszcze 10-20 lat temu niewiele osób słyszało o tej metodzie. Co wpłynęło na wzrost popularności tego typu treningu mózgu, który można zauważyć obecnie?
Myślę, że w przeszłości biofeedback był częściej wykorzystywany przede wszystkim w ośrodkach sportowych. Teraz metoda stała się dużo bardziej komercyjna, ale nawet studenci psychologii dowiadują się o niej podczas ostatnich lat nauki. Zdarza się, że wcześniej nie mieli do czynienia z tego typu treningiem mózgu. Nadal więc biofeedback traktuje się jako nowość, a dostęp do wiedzy na ten temat mają tylko nieliczni zainteresowani.
W Instytucie Psychologii Wyższej Szkoły Humanitas w Sosnowcu, z którym współpracuję, studenci mają szansę nauczyć się, jak stosować terapię biofeedback w praktyce. Obawiam się, że na innych uczelniach dostęp do informacji na ten temat może być dużo bardziej ograniczony.
Zdumiewające dla mnie jest to, że często spotykam się z negatywnym podejściem do biofeedbacku wśród psychologów. Moim zdaniem wynika to z ich niewiedzy. Tym bardziej, że wykorzystanie tej metody do wspomagania leczenia wielu przypadłości może dać doskonałe efekty, jest bezbolesne i w żaden sposób nie szkodzi.
Czy biofeedback można wykorzystać jako metodę wspomagającą podczas psychoterapii?
Moim zdaniem psycholog powinien zawsze brać pod uwagę możliwość wykorzystania dodatkowych metod wspomagających podczas psychoterapii, żeby przyspieszyć postęp leczenia. W wielu przypadkach rewelacyjne efekty można osiągnąć dzięki terapii biofeedback lub metody Tomatisa. Niestety pacjenci często skarżą się, że psycholog powiedział im, że stosowanie takich treningów mózgu może im zaszkodzić, choć to nieprawda.
Czy takie przypadki mogą wynikać z tego, że stymulowanie mózgu za pomocą specjalnych elektrod mylnie kojarzy się z… elektrowstrząsami, które nadal w niektórych polskich podręcznikach do psychologii polecane są jako jedna z metod leczenia np. depresji (choć na zachodzie już dawno z tego zrezygnowano)?
Kto wie, może wynika to z takich skojarzeń. Moim zdaniem jednak psychoterapeuci i psychologowie nadal mają zbyt mało wiedzy o korzyściach wynikających z metody biofeedback. Fakty naukowe potwierdzają korzyści stosowania tej metody w psychoterapii i są przytaczane w fachowych pismach dla psychologów i psychoterapeutów.
Z doświadczenia wiem, że biofeedback może jedynie przyspieszyć psychoterapię lub inne sposoby leczenia i pozwolić pacjentowi dużo szybciej powrócić do sprawnego funkcjonowania na co dzień.
Kto ma uprawnienia do przeprowadzenia terapii metodą biofeedback? Czy wymagane są do tego specjalne certyfikaty?
W tej chwili powszechne są kilkustopniowe kursy lub szkolenia, które kończą się zdobyciem certyfikatu potwierdzającego zdobytą wiedzę. Niestety w Polsce system ten nie jest ujednolicony.
Oznacza to, że w jednym ośrodku potrzeba przejść np. 4 stopnie szkoleń, w innym natomiast tylko 2, by mieć te same uprawnienia. Trudno przez to zachować jednakowe standardy. Wspólnie z Wyższą Szkołą Humanitas w Sosnowcu planujemy otworzyć specjalny kierunek studiów, który pozwalałby studentom zdobyć kompetencje do tego, by stosować biofeedback w swoich przyszłych gabinetach.
Rozmawiała Monika Piorun, redaktor stronaZDROWIA.pl
Biofeedback (neurobiofeedback): jak to wygląda w praktyce?
Zdolność do skupienia uwagi, szybkość reakcji czy lepsze utrwalanie w pamięci - to wszystko można wyćwiczyć. Neuroterapeuta Damian Juszczyk wyjaśnia, na czym polega terapia z wykorzystaniem biofeedbacku, czyli biologicznego sprzężenia zwrotnego.
Przeczytaj: