Spis treści
Obecność toksycznego azotynu sodu w galarecie z Nowej Dęby
Badania przeprowadzone przez Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach wykazały niepokojąco wysokie stężenie azotynu sodu w próbkach galarety z Nowej Dęby. Ten konserwant dodawany do peklowania mięsa jest substancją toksyczną dla człowieka, a jego stężenie w badanych próbkach wynosiło od 16 do 19 tys. miligramów na kilogram produktu. Informacje te przekazał dyrektor PIW, Stanisław Winiarczyk.
Badanie nieznanej substancji w postaci białego proszku dostarczonej przez prokuraturę wykazało, że jest to czysty chemicznie azotyn sodu.
– Prawdopodobnie przez przypadek lub omyłkowo mógł być dodany do tej galarety, stąd też tak wysokie stężenia tej substancji w galarecie – ocenił Winiarczyk.
Czytaj też: Mięso może być źródłem zatrucia. Na to uważaj
Azotyn sodu w innych produktach mięsnych z Nowej Dęby
Niezależnie od niepokojących wyników badań galarety, dyrektor Winiarczyk przekazał, że w innych badanych produktach mięsnych wykazano jedynie śladowe ilości azotynu sodu. Te stężenia nie zagrażają zdrowiu i życiu człowieka i wynoszą ok. 10-20 miligramów na kilogram produktu.
Winiarczyk wyjaśnił, że zgodnie z przepisami azotyn sodu jest stosowany do peklowania mięsa. Dopuszczalna jego zawartość w procesie peklowania surowego mięsa waha się od 100 do 150 mg/kg produktu. Po procesie technologicznym w gotowym produkcie poziom azotynu obniża się do 20-50 mg/kg. Takie wartości są bezpieczne dla zdrowia człowieka.
Badania po śmiertelnym zatruciu galaretą są w toku
Dyrektor Winiarczyk przekazał, że nadal trwają badania produktów mięsnych pod wieloma innymi aspektami. Produkty są poddawane badaniom toksykologicznym, m.in. na obecność laseczki jadu kiełbasianego i związków chemicznych stosowanych w truciznach na gryzonie.
Śledztwo w sprawie zatrucia galaretą mięsną prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, która nie otrzymała jeszcze wyników badań. Prokuratura czeka także na wyniki badań, w tym toksykologicznych, 54-letniego obywatela Ukrainy, który zmarł po zjedzeniu galarety mięsnej kupionej na targowisku w Nowej Dębie.
Konsekwencje dla sprzedawców mięsa na targowisku
Informacja o zatruciu pokarmowym trzech osób pojawiła się w lokalnych mediach 17 lutego wieczorem. W sprawie policja zatrzymała małżeństwo spod Mielca: 55-letnią Reginę S. i 56-letniego Wiesława S. po tym, jak dostała informację, że w szpitalu zmarł 54-letni obywatel Ukrainy Jurij N., który zjadł galaretę wieprzową kupioną na targowisku w Nowej Dębie.
W domu zatrzymanego małżeństwa policjanci zabezpieczyli około 20 kg wyrobów mięsnych, które zostały przebadane przez Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Wyniki tych badań nadal są oczekiwane. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że Regina S. i Wiesław S. hodowali trzodę chlewną dla podreperowania budżetu domowego i wyrabiali z niej wędliny i produkty garmażeryjne, które następnie sprzedawali na targowisku w Nowej Dębie.
Źródło: