Spis treści
Za mało światła dziennego w domu lub mieszkaniu – skarżą się Polacy. Ma to skutki dla zdrowia
Bez światła dziennego przygasamy – wie to dobrze każdy, kto choć raz doświadczył jesiennej czy zimowej szarówki. Zbawienny wpływ naturalnego światła na nasze zdrowie potwierdzają liczne badania. Blask słońca nas ożywia, poprawia nasz nastrój, zwiększa poczucie komfortu i produktywność. Z kolei niedobór światła dziennego może wpływać negatywnie na samopoczucie, powodować apatię i rozdrażnienie, a nawet sprzyjać zaburzeniom snu i stanom depresyjnym.
– Światło słoneczne pełni rolę regulatora funkcji życiowych człowieka (i nie tylko) – wyjaśnia Magdalena Popek, psycholog biznesu w rozmowie ze Stroną Zdrowia. – Dlatego w krajach położonych bardziej na północ mieszkańcy „doświetlają się” sztucznym światłem w ramach profilaktyki zaburzeń depresyjnych.
Niestety, badanie firmy ARC Rynek i Opinia na zlecenie VELUX Polska wykazało, że aż 35 proc. Polaków uważa, że nie ma w swoim domu odpowiedniego dostępu do światła dziennego. To oczywiście subiektywna ocena, ale warto dodać, że badani dostrzegają wpływ słońca na swoje samopoczucie. Ponad połowa stwierdziła, że w pomieszczeniach bez naturalnego światła i świeżego powietrza czuje się gorzej (zgłaszano m.in. zmęczenie i irytację), a 78 proc. zauważa poprawę nastroju, gdy pomieszczenie jest dobrze nasłonecznione.
– Światło jest głównym czynnikiem synchronizującym rytm okołodobowy. Wpływa ono między innymi na wydzielanie melatoniny, która jest kluczowa dla utrzymania prawidłowego rytmu dobowego, snu i czuwania – wskazuje Agata Blady, psycholog i psychoterapeuta z ośrodka Introsfera. – Dlatego zaraz po przebudzeniu warto zadbać o dostęp do świata dziennego, dzięki czemu organizm dostanie sygnał, że jest już jasno i obniży produkcję melatoniny, żeby się obudzić.
Normy nasłonecznienia w Polsce są za niskie? Rząd planuje je zwiększyć
Odpowiednie nasłonecznienie pomieszczeń bywa oczywiście w Polsce trudne z racji klimatu, zwłaszcza jesienią i zimą. Staje się jednak jeszcze trudniejsze, jeśli budynek stoi wśród gęstej, zacieniającej go zabudowy. Jedną z najczęściej wytykanych wad współczesnych osiedli mieszkaniowych jest to, że bloki są zbyt ciasno stłoczone na małej przestrzeni, przez co powstaje wrażenie ciasnoty, a światła dziennego dociera do okien niewiele. Dlatego część osób woli mieszkać w PRL-owskich blokach z wielkiej płyty, wokół których projektanci zostawiali zwykle więcej wolnego miejsca.
Część Polaków jest zdania, że do problemu niedoboru światła dziennego w mieszkaniach przyczyniają się zbyt niskie normy nasłonecznienia w Polsce. Jak podaje § 60 rozporządzenia w sprawie warunków technicznych:
- w mieszkaniach wielopokojowych czas nasłonecznienia przynajmniej jednego pokoju musi wynosić minimum 3 godziny między 7 rano a 17 (w dni równonocy, czyli 21 marca i 21 września),
- jeśli budynek znajduje się w zabudowie śródmiejskiej (intensywna, gęsta zabudowa w centrach miast), czas nasłonecznienia przynajmniej jednego pokoju musi wynosić minimum 1,5 godziny między 7 rano a 17 (w dni równonocy, czyli 21 marca i 21 września),
- w przypadku kawalerek w zabudowie śródmiejskiej nie wyznaczono minimalnej normy nasłonecznienia.
Warto podkreślić, że wskazane w prawie 3 h słońca (lub 1,5 h w zabudowie śródmiejskiej) musi wpadać do mieszkania tylko w dni równonocy – w inne dni światła może być mniej. Trzeba też zwrócić uwagę, że wystarczy spełnić tę normę w jednym pokoju, żeby wszystko odbywało się zgodnie z prawem – reszta pomieszczeń może być ciemniejsza.
Zdaniem wielu osób te normy są za niskie, zwłaszcza w przypadku gęstej zabudowy w centrach miast. Dodatkowym problemem jest to, że niektórzy deweloperzy stosują rozmaite triki, by obejść przepisy. Potrzebę zmian dostrzegło także Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które pracuje nad projektem zmian w prawie zwiększających normy nasłonecznienia. Rząd planuje m.in.:
- zwiększyć normę nasłonecznienia z minimum 3 h do 3,5 h (normy dla zabudowy śródmiejskiej pozostaną bez zmian), dzięki czemu do nowych mieszkań będzie wpadać więcej słońca,
- zwiększyć minimalną odległość budynków od granicy działki do 6 m, dzięki czemu bloki na sąsiadujących działkach będą stać dalej od siebie.
Warto dodać, że w planach są też zmiany dotyczące m.in. miejsc parkingowych, placów zabaw oraz wind w blokach.
Masz za ciemno w mieszkaniu? To możesz zrobić
Nawet kiedy mieszkanie spełnia normy nasłonecznienia, wielu Polaków czuje, że brakuje im w pomieszczeniach światła dziennego. Żeby temu zaradzić i poprawić swoje samopoczucie w ciemne dni, można podjąć pewne kroki. Chcąc doświetlić mieszkanie, warto rozważyć m.in.:
- wycięcie drzewa zacieniającego okna – zieleń wokół bloków warto oczywiście chronić, ale jeśli rozrośnięte drzewo odcina dopływ światła, można podjąć kroki zmierzające do uzyskania zgody na wycinkę,
- pomalowanie ścian na jasne kolory i zawieszenie luster – oba rozwiązania sprawią, że we wnętrzach zrobi się jaśniej,
- zmianę układu mieszkania – połączenie pomieszczeń przez wyburzenie ściany działowej zwiększy dostępną przestrzeń i ułatwi doświetlenie zakamarków mieszkania,
- odsłonięcie okien – wydawałoby się, że to oczywistość, ale często sami blokujemy promienie słoneczne za pomocą grubych zasłon, przesłaniających okno mebli czy choćby zbyt gęsto ustawionych kwiatów doniczkowych.
Osoby szczególnie podatne na szarówkę i odczuwające z tego powodu pogorszenie nastroju powinny z kolei rozważyć zakup lamp antydepresyjnych (symulujących światło dzienne).
Na koniec warto dodać, że na kwestię nasłonecznienia powinno się zwracać szczególną uwagę w przypadku zakupu mieszkania. Choć mieszkania ciemniejsze, np. północne, są zwykle tańsze, warto porządnie się zastanowić, czy aby na pewno niższa cena warta jest gorszego dostępu do światła dziennego, który będzie przecież doskwierał przez lata. To samo dotyczy kupowania nieruchomości na ciasnych, źle zaprojektowanych osiedlach, na widok których słowo „patodeweloperka” samo ciśnie się na usta. Może czasem warto zapłacić nieco więcej za możliwość życia w ładniejszym, bardziej słonecznym miejscu?
– Jeśli wokół nas jest coraz brzydziej, to sprawia, że stajemy się coraz mniej na tę brzydotę wyczuleni – podkreśla architekt Piotr Orzeszek. – Im bardziej (...) eksponowana jest brzydota lub głupota, dziwne rozwiązania lub wątpliwe projekty, tym bardziej staje się ona zauważalna, a świadomość społeczeństwa w tym zakresie będzie rosnąć.