Spis treści
Zaczęło się od bólu, który nie chciał minąć
Mam 32 lata i, jak większość z nas, spędzam życie przed ekranem. Nienaturalna, przygarbiona pozycja, którą przyjmuję w pracy, w końcu się zemściła. Ból pleców, mrowienia promieniujące od szyi aż do ręki, a nawet lekkie paraliże palców – to wszystko stało się moją codziennością. Diagnoza? Zmiany zwyrodnieniowe odcinka szyjnego. Lekarz rodzinny i fizjoterapeuta byli zgodni: poza uregulowaniem stanu zapalnego, potrzebuję zmiany trybu życia i aktywności fizycznej.

Na moją receptę trafiły zajęcia pod dużo mówiącą nazwą: „zdrowy kręgosłup”. To specjalistyczne ćwiczenia ukierunkowane na rehabilitację i wzmocnienie mięśni przykręgosłupowych. Mają one za zadanie poprawić postawę, zwiększyć elastyczność kręgosłupa i zminimalizować dolegliwości bólowe. Czy to faktycznie koniec mojego bólu? Postanowiłam to sprawdzić.
Zajęcia „zdrowy kręgosłup” to nie fitness, nie joga, ale połączenie jednego i drugiego, dostosowane do osób z problemami kręgosłupa. Brzmiało obiecująco, więc zapisałam się na zajęcia w pobliskim uzdrowisku.
Misja: Znaleźć wolne miejsce!
Okazało się, że samo postanowienie, aby zacząć ćwiczyć, to dopiero początek drogi. Popyt na tego typu zajęcia jest ogromny – problemy z kręgosłupem to prawdziwa epidemia. W komercyjnych siłowniach zajęcia odbywały się głównie w godzinach porannych, czyli w czasie, gdy muszę siedzieć przy biurku. Zajęcia popołudniowe w pobliskim uzdrowisku, na które miałam nadzieję, były z kolei oblegane. Musiałam czekać na zwolnienie się miejsca, co tylko potwierdza, jak powszechna jest potrzeba dbania o kręgosłup.
Dla kogo są te zajęcia? Idealne dla każdego, kto:
Prowadzi siedzący tryb życia.
Cierpi na przewlekły ból w dowolnym odcinku (lędźwiowym, szyjnym, piersiowym).
Chce zadbać o siebie w sposób prozdrowotny, bez ambicji bycia „sportowym świrem”.
Potrzebuje bezpiecznego środowiska grupowego do ćwiczeń.
Zanim jednak zdecydujesz się na jakąkolwiek grupę, bezwzględnie skonsultuj się z fizjoterapeutą. Tylko on oceni, czy twoje problemy nie są na tyle poważne, że wymagają indywidualnego programu rehabilitacji. Ja, ze swoimi zmianami szyjnymi, dostałam zielone światło na zajęcia grupowe, ale z dużą ostrożnością.
Czego się spodziewałam, a co dostałam w zamian?
Na pierwszych zajęciach przeżyłam lekki szok. Spodziewałam się delikatnego rozciągania i powolnych ruchów, tymczasem ćwiczenia były intensywniejsze, niż zakładałam. Do tego używaliśmy półkilogramowych hantli. Moja lewa strona ciała, wciąż nie w pełni sprawna z powodu mrowień i częściowego paraliżu, miała ograniczoną ruchomość. Fakt, że nie mogłam wykonać niektórych ćwiczeń z pełnym zakresem, był dla mnie demotywujący i frustrujący.
Na szczęście, kolejne zajęcia były już inne i wspominam je znacznie lepiej. Użyliśmy lżejszych akcesoriów, takich jak gumowe piłki i specjalne kijki. Pracując z mniejszym obciążeniem, poczułam, że mogę skupić się na technice i głębokim wzmacnianiu mięśni, a nie na walce z własnym ciałem. Różnorodność ćwiczeń i dostosowanie ich do indywidualnych potrzeb (nawet w małej grupie) jest kluczowe, dlatego warto zwracać uwagę na kwalifikacje i podejście instruktora.
Jak wyglądają takie zajęcia?
Zajęcia „zdrowy kręgosłup” trwają zwykle 50-60 minut. Zaczynają się od rozgrzewki, potem przechodzą do ćwiczeń wzmacniających i kończą relaksacją. Nie ma tu miejsca na rywalizację, zamiast tego skupiasz się na świadomym ruchu, oddechu i rozluźnieniu napiętych mięśni.
Celem jest nie tylko poprawa postawy, ale też zwiększenie elastyczności i wytrzymałości kręgosłupa. Regularne ćwiczenia mają zapobiegać przeciążeniom, które u większości z nas wynikają z pracy siedzącej.
Zajęcia polecane są osobom po kontuzjach, z bólem krzyża, szyi, a także tym, którzy po prostu chcą zadbać o swoje plecy, zanim pojawią się poważniejsze problemy.
Czy warto spróbować? Moje wnioski po kilku tygodniach
Po miesiącu uczestniczenia w zajęciach zauważyłam wyraźną różnicę. Rano nie budzę się już z uczuciem sztywności karku, a podczas pracy przy biurku łatwiej utrzymać prostą sylwetkę. Ból, wciąż jest moim towarzyszem, ale nie łudzę się, że lata zaniedbań znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Cieszę się postępami takimi jak częściowy powrót czucia w lewej dłoni, czy możliwość przyniesienia zakupów do domu bez przerw na odpoczynek.
Najtrudniejsze było zmobilizowanie się do regularności – wieczorne zajęcia po pracy wymagają samozaparcia. Jednak świadomość, że inwestuję w swoje zdrowie, okazała się najlepszą motywacją.
Zajęcia „zdrowy kręgosłup” nie są magicznym lekarstwem, ale mogą być początkiem realnej poprawy. Pomagają odbudować siłę, elastyczność i świadomość ciała – rzeczy, o których zapominamy w codziennym pośpiechu.
Jeśli czujesz, że twój kręgosłup zaczyna się buntować, nie czekaj, aż ból stanie się nie do zniesienia. Skonsultuj się z fizjoterapeutą i spróbuj takich zajęć. Nie musisz być sportowcem – wystarczy chcieć poczuć się lepiej we własnym ciele.











