Co dziś się dzieje z dziećmi i młodzieżą po roku pandemii?
Jako psycholog dziecięcy jestem mocno przerażona obecną sytuacją. Młodzi ludzie siedzą w domach i tracą motywację do wszystkiego. Dotyczy to szczególnie młodzieży. Młodsze dzieci poszły do szkół i mają kontakt z rówieśnikami.
U starszych uczniów izolacja skutkuje brakiem motywacji i problemami emocjonalnymi. I tym, że coraz trudniej skłonić ich nie tylko do nauki, ale także do wychodzenia z domu i do codziennych aktywności. O tym też mówią rodzice, którzy mają z tym widoczny problem.
Jest piękna zima. Trudno młodego człowieka wyciągnąć z domu na sanki, narty, lepienie bałwana?
Trudno. Oni już nie są w wieku sankowo-bałwankowym. Odblokowano galerie, więc trochę po nich zaczęli chodzić. Nadal jednak nie odbudowali swego życia sprzed pandemii, gdy wprawdzie dużo rzeczy odbywało się on-line, ale codzienność opierała się na bezpośrednich kontaktach z rówieśnikami. Widzieli się w szkole i po szkole.
Młodzież nie potrafi się w obecnej sytuacji odnaleźć. Skutkiem są depresje, uzależnienia behawioralne – dzieci siedzą przed ekranami komputerów. Wyniki badań są zatrważające, coraz więcej uczniów czuje trudne emocje, takie jak smutek i złość, coraz więcej jest stresu i zachowań depresyjnych.
Czym to grozi?
Nie wiadomo, czy uczniowie będą w ogóle chcieli wrócić do szkół.
Jaka jest skala tego zjawiska?
Badania mówią, że 20 proc. społeczeństwa (niezależnie od wieku) ma objawy ostrego stresu pandemicznego. Jest to nowa jednostka diagnostyczna, zupełnie inna niż dotychczasowe zaburzenia. Natomiast aż jedna trzecia młodzieży przeżywa obecnie trudne emocje.
Spotyka się Pani z takimi przypadkami?
Bardzo często. Ostatnio pewna dziewczyna powiedziała mi, że nienawidzi swojego pokoju. Z drugiej strony, rzadko z niego wychodzi. Wspomina sprawiające jej przyjemność wyjścia z koleżankami, ale trudno jej się zmotywować. I zostaje w pokoju, którego nienawidzi.
Młodzież nie może się zmotywować i ma ogromny problem z radzeniem sobie z kryzysem.
Dlaczego?
Aby sobie z nim poradzić, trzeba mieć doświadczenie. Młodzież nie ma takich doświadczeń, bo wcześniej z żadnym z kryzysem się nie zetknęła.
Jak powinni reagować rodzice?
Trzeba obserwować dziecko. Rodzice powinni być wyczuleni na różne sygnały, przyglądać się synowi czy córce, nie traktować ich zachowania jak oznak krnąbrności i nie zrzucać go na okres dojrzewania. Trzeba być z młodzieżą i robić z nią coś fajnego.
Depresja sprawia, że człowiek przestaje czerpać przyjemność z drobnych rzeczy. Ważne jest więc, by szukać drobnych przyjemności.
Mimo deklarowanej przez młodzież niechęci do „dziecinnych zabaw”, niech to będzie bitwa na śnieżki albo kulig. Niech to będzie śmiech i zabawa. Nie należy się również obawiać zgłoszenia do specjalistów.
Kiedy trzeba zacząć się niepokoić?
Gdy widzimy zmianę w zachowaniu dziecka. Staje się apatyczne, nie cieszy go coś, co wcześniej cieszyło, brak mu motywacji, niczego mu się nie chce – ubrać się, wstawać do zdalnej nauki w szkole. Do tego dochodzi drażliwość i poczucie braku sensu. Nauczyciele mówią o uczniach, którzy nie włączają kamerek w czasie zdalnych lekcji, nie odzywają się, nie odbierają komunikatów, przez wiele dni nie mogą się zebrać, by napisać pracę domową. Nauczyciele nie powinni jednak przyjmować tego do siebie, jako przejawu ignorowania, braku szacunku i buntu. Jest to bowiem nierzadko wołanie o pomoc. Trzeba pamiętać, że taka totalna bierność nie jest normą u dzieci, bo młody wiek nie jest czasem bierności.
Do kogo można się zgłosić po pomoc?
W Internecie są numery telefonów, pod które młodzież może dzwonić z prośbą o pomoc. Uruchomione zostały również komunikatory, można połączyć się przez Messengera lub napisać. Organizują to różne fundacje.
Za to już z bezpośrednim zgłoszeniem się do specjalisty mamy kłopot. Są wprawdzie poradnie psychologiczno-pedagogiczne, w szkołach pracują psycholodzy, ale z praktyki wiem, że różnie to działa. Nie wszyscy są dostosowani do kryzysu. Powinny, moim zdaniem, zostać powołane poradnie interwencji kryzysowej.
A już psychiatria dziecięca, jak wiadomo, jest w zapaści. W publicznych placówkach bardzo długo czeka się na pomoc. Dziś każdy może być psychologiem, więc jakość pomocy psychologicznej jest różna. Stawiałabym w tej sytuacji na fundacje, które się tym zajmują, takie jak np. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę.
Czy pokolenie dzieci pandemii wyjdzie z tego dołka?
Mam nadzieję, że tak. Ludzkość przetrwała już gorsze rzeczy, choć w tym przypadku mamy do czynienia z dużym kryzysem. Kryzysem bezsilności. Aby tak się jednak stało, musimy my jako dorośli skupić się na naszych dzieciach. Nie koncentrować się na ich ocenach, tylko na emocjach, relacjach, potencjale. Niektórzy dorośli sobie z tym poradzą, ale w skali globalnej może być to trudne.
Co stanie się, jeśli im nie pomożemy?
Kiedy dorosną, będą mieli trudności z podejmowaniem ról życiowych, zawodowych. Z dorosłością. Kiedy zostaną na poziomie bierności, mogą nie zdobyć wykształcenia i wegetować w domu. Mogą pojawić się też uzależnienia lub zachowania ryzykowne. Niestety, tak sobie ludzie radzą z sytuacją kryzysową. Prognozy są więc dość mroczne.
Co należy wiedzieć o wirusie SARS-CoV-2 i wywoływanej przez niego chorobie COVID-19? Sprawdź odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania!
Co to jest koronawirus?
Koronawirus SARS-CoV-2 to jeden z siedmiu poznanych dotąd gatunków koronawirusów ludzkich, które wywołują zakażenia układu oddechowego. Oprócz nowego koronawirusa są to także wirusy przyczyniające się do łagodniejszych infekcji sezonowych, które są odpowiedzialne za 15-30 procent zachorowań uznawanych za grypę. Nowy koronawirus jest spokrewniony z wirusami SARS-CoV i MERS, które wywołały epidemie w XXI wieku, jednak ich nasilenie nie było tak duże, jak rozmiary obecnej pandemii.
Jak wygląda koronawirus?
Koronawirus to typ wirusa, który składa się z materiału genetycznego w postaci nici RNA zamkniętej w otoczce. Na jej powierzchni posiada charakterystyczne wypustki, które przypominają koronę. W wypustkach zawarte są białka, dzięki którym wirus wnika do komórek, a po zainfekowaniu namnaża się w ich wnętrzu i rozprzestrzenia w organizmie.
Jak przenosi się koronawirus?
Koronawirus SARS-CoV-2 przenosi się poprzez wydzieliny chorego, a więc poprzez kichanie, kasłanie, mówienie, a także oddychanie. Wydostając się tą drogą z organizmu jest obecny w powietrzu, również w postaci rozpylonego aerozolu, osiada też na powierzchniach (zwłaszcza podłogach) i przedmiotach. Jest ponadto obecny w moczu i stolcu zakażonego, i z tego powodu można zarazić się nim w toalecie. Źródłem infekcji jest nie tylko wdychanie drobin zawierających wirusa, ale też dotykanie skażonych powierzchni, a następnie ust, nosa lub oczu, jak również spożywanie zanieczyszczonych nim produktów spożywczych, również mrożonych.
Kiedy skończy się pandemia koronawirusa?
Pandemia koronawirusa, czyli epidemia o zasięgu światowym, począwszy od grudnia 2019 roku przybiera jedynie na sile. Istnieją co prawda teorie, że może wygasnąć sama, gdy zarazi się 45-60 procent społeczeństwa i nie będzie już kolejnych potencjalnych ofiar. Scenariusz osiągnięcia tzw. odporności stadnej (inaczej zbiorowej) nie jest jednak potwierdzony i wiąże się z dużym odsetkiem zgonów, dlatego jedyną nadzieją na zakończenie epidemii jest wynalezienie skutecznej i bezpiecznej szczepionki, a następnie wprowadzenie masowych szczepień. Może to się udać najwcześniej w 2021 roku.
Skąd się wziął koronawirus?
Nowy koronawirus pochodzi z Chin, a za jego źródło uważa się targ rybny w mieście Wuhan w prowincji Hubei. Tak, jak wiele koronawirusów, jest to wirus odzwierzęcy, jednak do tej pory nie potwierdzono z wszelką pewnością, od jakiego gatunku zwierząt pochodzi. Naukowcy wskazują na nietoperze z rodziny podkowcowatych, jednak w grupie podejrzanych przez jakiś czas znajdowały się także łuskowce. Na początku pandemii pojawiły się ponadto przypuszczenia, że do rozwoju epidemii przyczyniły się także bezdomne psy.
Czym różni się infekcja koronawirusem od grypy?
Choć średnio co piąta infekcja grypopodobna jest spowodowana zwykłymi koronawirusami ludzkimi, jego nowy gatunek w postaci SARS-CoV-2 jest dużo bardziej niebezpieczny i u części chorych atakuje również narządy poza układem oddechowym. Prawdziwa grypa jest wywoływana przez wirusy grypy, natomiast nowy koronawirus wywołuje COVID-19. Choć mogą powodować podobne objawy, COVID-19 jest bardziej zaraźliwy od grypy i u niektórych wiąże się poważnymi powikłania. Objawy zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 zwykle rozwijają się dłużej, bo 2-14 dni, a średnio 5 dni (dla grypy to 1-4 dni), a chorzy z COVID-19 dłużej zarażają też innych. Podczas gdy istnieją skuteczne leki i szczepionki przeciw grypie, na efektywne środki przeciw COVID-19 trzeba jeszcze poczekać.
Co to jest COVID-19?
COVID-19 to oficjalna nazwa choroby wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2. Jest to wysoce zakaźna infekcja, która może powodować śmiertelne powikłania. Wciąż nie ma w pełni skutecznego leku na COVID-19 ani też przeciwdziałającej mu szczepionki, która mogłaby być podawana profilaktycznie.
Jakie choroby wywołuje koronawirus?
Koronawirus SARS-CoV-2 wywołuje chorobę nazwaną COVID-19. Najczęściej jest to zakażenie dróg oddechowych mogące skutkować zapaleniem płuc, choć u części chorych koronawirus atakuje też (jednocześnie lub osobno) układ pokarmowy. W procesie rozwoju choroby koronawirus może powodować też zmiany w układzie nerwowym, krwiotwórczym, głównych narządach (m.in. serce, nerki, wątroba), naczyniach krwionośnych i skórze. Skutkiem powikłań zakażenia mogą być stany bezpośrednio zagrażające życiu, takie jak udar mózgu, zapalenie wielonarządowe czy zespół niewydolności oddechowej (ARDS).
Ile osób umiera z powodu koronawirusa, a ile zdrowieje?
Według statystyk 99 procent zakażonych koronawirusem przechodzi infekcję łagodnie, a tylko w 1 procent przypadków ma ona przebieg ciężki lub krytyczny. Tylko 3 procent wszystkich przypadków na świecie, które uznano za zamknięte, zakończyło się śmiercią pacjenta, natomiast odsetek zgonów w Polsce to 4 procent. Odsetek pacjentów wyleczonych lub zwolnionych ze szpitala w naszym kraju wynosi więc 96 procent.
Czy zakażenie koronawirusem może nie powodować objawów?
Jest to sytuacja stosunkowo częsta, bo według badań w momencie uzyskania dodatniego wyniku testu na koronawirusa objawów nie ma 20-40 proc. zakażonych. Choć u części osób objawy mogą pojawić się pod dłuższym czasie, liczonym nawet w tygodniach, u innych nie wystąpią wcale lub będą niespecyficzne, a przez to nie zostaną uznane za oznakę zakażenia (jak to bywa w przypadku zmęczenia czy bólów głowy). Objawów infekcji najczęściej nie mają dzieci, choć po pewnym czasie może ona i tak doprowadzić do ciężkich powikłań w postaci wielonarządowego zapalenia. Osoby bezobjawowe mogą zarażać innych, choć nie z takim nasileniem, co te kaszlące i kichające.
Jakie są objawy koronawirusa?
Objawy zakażenia koronawirusem próbowano klasyfikować na różne sposoby, a obecnie obowiązuje m.in. ich podział według nasilenia COVID-19:
- objawy grypopodobne bez gorączki: ból głowy, utrata węchu, bóle mięśni, kaszel, ból gardła, ból w klatce piersiowej, brak gorączki.
- objawy grypopodobne z gorączką: ból głowy, utrata węchu, kaszel, ból gardła, chrypa, gorączka, utrata apetytu.
- objawy żołądkowo-jelitowe: ból głowy, utrata węchu i apetytu, biegunka, ból gardła, ból w klatce piersiowej, brak kaszlu.
- objawy ciężkie 1. stopnia ze zmęczeniem: ból głowy, utrata węchu, kaszel, gorączka, chrypa, ból w klatce piersiowej, zmęczenie.
- objawy ciężkie 2. stopnia z dezorientacją: ból głowy, utrata węchu i apetytu, kaszel, gorączka, chrypa, ból gardła, ból w klatce piersiowej, zmęczenie, dezorientacja, bóle mięśni.
- objawy ciężkie 3. stopnia, brzuszne i oddechowe: ból głowy, utrata węchu i apetytu, kaszel, gorączka, chrypa, ból gardła, ból w klatce piersiowej, zmęczenie, dezorientacja, bóle mięśni, spłycony oddech, biegunka, ból brzucha.
Jak można wykryć koronawirusa?
Obecność koronawirusa w organizmie stwierdza się poprzez wykrycie jego genów (nici RNA) w wydzielinie pobranej z nosogardzieli, ewentualnie ze śliny. Badaniem, które umożliwia jego identyfikację, jest tzw. reakcja łańcuchowa polimerazy z odwrotną transkrypcją RNA (RT-PCR, inaczej badanie genetyczne lub molekularne), którą mogą przeprowadzać jedynie wyspecjalizowane laboratoria. Natomiast dopuszczone od listopada badanie diagnostyczne w postaci testów immunologicznych (serologicznych) nie wykrywa koronawirusa, tylko przeciwciała wytworzone przez organizm, by móc go zwalczyć. Tym samym dodatni wynik tego testu wskazuje na infekcję aktywną lub już przebytą.
Jak chronić się przed koronawirusem?
Jedynym sposobem ochrony przed zakażeniem koronawirusem jest unikanie kontaktów z jego potencjalnymi nosicielami. Oznacza to przede wszystkim izolację domową, a w miejscach publicznych – stosowanie środków profilaktycznych takich jak dystans społeczny (1,5-2 metry odstępu między ludźmi), noszenie maseczek ochronnych zakrywających usta i nos oraz skrupulatną higienę dłoni. Zalecane jest ponadto zachowanie higieny podczas spożywania i przygotowywania posiłków, a także odpowiednia obróbka termiczna produktów pochodzenia zwierzęcego.
Jak długo trwa infekcja koronawirusem?
Czas ten zależy od nasilenia infekcji. Większość osób z łagodnymi objawami zakażenia wraca do zdrowia w ciągu 30-60 dni. Natomiast w przypadku przeważającej części pacjentów w stanie ciężkim zdrowienie trwa powyżej 60-90 dni. W przypadku utrzymywania się symptomów infekcji przez wiele tygodni mówimy o tzw. długim COVID-19. U części pacjentów zmiany w organizmie wywołane przez COVID-19 mogą być trwałe. Mogą obejmować zmniejszenie powierzchni czynnej płuc, uszkodzenia mięśnia sercowego z arytmią, niewydolność nerek, zakrzepicę żył głębokich czy stany pozapalne jelit. Ozdrowieńcy, którzy mają za sobą krytyczny przebieg choroby, mogą wymagać długotrwałej rehabilitacji i opieki zdrowotnej.
Co robić przy podejrzeniu zakażenia koronawirusem?
Podejrzewając zakażenie koronawirusem należy wykonać test w jego kierunku, który ze skierowaniem lekarskim jest bezpłatny, a bez skierowania kosztuje 350-500 zł. Jeżeli objawy infekcji występują dłużej, np. przez tydzień, można wykonać test na przeciwciała (na podobnych warunkach). Aby uzyskać skierowanie, należy umówić się na teleporadę w przychodni POZ lub za pomocą formularza dostępnego na stronie Ministerstwa Zdrowia. Wyjątkiem są dzieci do 2. roku życia, które muszą być zbadanie przez lekarza. Po wystawieniu skierowania należy udać się do punktu pobrań; osoby zmotoryzowane mogą udać się też do mobilnego punktu pobrań. W sytuacji, gdy przy infekcji pojawi się duszność, ucisk w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem, należy wezwać karetkę lub udać się prywatnym samochodem do szpitala zakaźnego.
Co to jest osocze ozdrowieńców?
Osocze ozdrowieńców to preparat pozyskiwany z krwi osób, które wyzdrowiały z COVID-19. Zawiera ono przeciwciała anty-SARS-CoV-2, które organizm wytwarza w celu zwalczenia koronawirusa. Podawanie ich chorym na drodze transfuzji stanowi metodę leczenia, która łagodzi objawy i skraca czas trwania choroby. Osocza wciąż brakuje, dlatego o jego oddawanie apelują nie tylko lekarze, ale też rząd.
Jak leczyć infekcję koronawirusem?
Ponieważ nie istnieje całkowicie skuteczny środek zwalczający koronawirusa, a te stosowane w ciężkich przypadkach są dostępne tylko w szpitalach, COVID-19 leczy się jedynie w sposób objawowy. Oznacza to, że środki stosowane w leczeniu domowym mogą jedynie łagodzić symptomy infekcji takie jak kaszel, ból gardła, katar, gorączka, ból mięśni czy zapalenie spojówek. W tej roli sprawdzają się preparaty ogólnie dostępne bez recepty w aptekach i drogeriach, które podaje się również przy zwykłych infekcjach oddechowych. W przypadku terapii w szpitalu skuteczne jest leczenie za pomocą osocza ozdrowieńców, musi jednak być rozpoczęte w maksymalnie ciągu kilku dni od początku infekcji i zawierać odpowiednio wysoki poziom przeciwciał anty-SARS-CoV-2.