Spis treści
Czy w Polsce występuje polio? Wirus wykryty w warszawskich ściekach
Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski poinformował w poniedziałek 18 listopada 2024 r., że w próbce ścieków komunalnych pobranej w Warszawie wykryto zmutowanego wirusa polio.
– W związku z zagrożeniem opublikowano wspólny komunikat GIS, krajowego konsultanta w dziedzinie chorób zakaźnych i krajowego konsultant w dziedzinie epidemiologii. Podkreślono w nim, że nie istnieją skuteczne leki przeciw poliomyelitis, a leczenie wywoływanej przez niego choroby jest wyłącznie objawowe. Nosi ona nazwę choroby Heinego-Medina, ale znana jest też jako ostre zapalenie rogów przednich rdzenia kręgowego oraz nagminne porażenie dziecięce – pisała Anna Rokicka-Żuk na Stronie Zdrowia.
Choć szef GIS zaznaczył, że nie oznacza to, że są zachorowania wśród ludzi, to pojawienie się zmutowanego wirusa może być niebezpieczne dla osób niezaszczepionych.
Czy wirus polio jest groźny? Ekspert ds. chorób zakaźnych o wirusie polio w ściekach
Prof. Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych i kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, wyjaśnił, że do ścieków przedostają się różnego typu patogeny wydalane przez ludzi. Zdaniem eksperta doniesienia o wykryciu wirusa polio nie powinny budzić obaw, ponieważ nie stanowi on bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia publicznego.
– Dzięki temu ścieki są cennym źródłem informacji o stanie zdrowia populacji. W wielu krajach monitoruje się je pod kątem obecności patogenów, co pozwala na wczesne wykrycie wzrostu zachorowań. Przykładem jest wirus SARS-CoV-2, odpowiedzialny za COVID-19. Nawet jeśli osoba nie ma objawów, to zakażona wydala wirusa z kałem, co sprawia, że jego obecność w ściekach odzwierciedla liczbę zakażeń w populacji – wytłumaczył prof. Kuchar.
Jak dodał, dzięki analizie ścieków można przewidywać fale zachorowań, co stanowi cenne narzędzie dla służb sanitarnych i epidemiologicznych.
Skąd się wziął wirus polio w warszawskich ściekach?
W ściekach można na tej samej zasadzie wykrywać żywe wirusy podawane w niektórych szczepionkach. Właśnie taka sytuacja miała najprawdopodobniej miejsce w przypadku zidentyfikowanego w Warszawie wirusa polio.
– Od 1 kwietnia 2016 r. w Polsce nie szczepimy już co prawda szczepionkami zawierającymi żywe, choć pozbawione zjadliwości, wirusy polio (szczepionka OPV), ale preparatami, w których znajdują się wirusy zabite (szczepionka inaktywowane IPV). Jednak są kraje, gdzie nadal stosuje się ten pierwszy typ żywych szczepionek. Należy do nich większość krajów rozwijających się, ale też np. Japonia i Ukraina – powiedział specjalista. – Czasami wirus szczepionkowy odzyskuje zjadliwość poprzez odwrotną mutację – dodał.
Jak wytłumaczył, kiedy ktoś zaszczepiony takim preparatem przyjedzie do Polski, wraz z kałem wydali liczne cząsteczki wirusa. Stąd prawdopodobnie jego obecność w warszawskich ściekach.
– Nie oznacza to jednak, że coś nam zagraża. Do 2016 r., kiedy stosowano szczepionki OPV, obecność szczepionkowych wirusów polio w ściekach była u nas codziennością – dodał.
Jak przenosi się polio? Szczepionka przeciwko polio i ostatni przypadek choroby w Polsce
Prof. Kuchar podkreślił, że niemal cała populacja Polski jest uodporniona na polio dzięki programowi powszechnych szczepień obowiązkowych. Obecnie są one podawane dzieciom w czterech dawkach: dwóch podstawowych w 1. roku życia, dawce uzupełniającej w 2. roku życia oraz dawce przypominającej w 6. roku życia.
– Dzięki szczepieniom od 1984 r. nie stwierdzono w kraju ani jednego przypadku porażeń wiotkich wywołanych przez polio – przypomniał ekspert.
Do tego polio przenosi się głównie drogą fekalno-oralną. W praktyce oznacza to, że wirus mógłby stanowić zagrożenie jedynie w przypadku bezpośredniego spożycia skażonej wody, co jest mało prawdopodobne dzięki procesom uzdatniania wody w polskich wodociągach.
– Najbardziej wiarygodne jest wyjaśnienie, że w warszawskich ściekach wykryto wirusa pochodzącego od wirusa szczepionkowego, wydalonego przez osobę, która przyjęła żywą szczepionkę doustną poza granicami naszego kraju. Sytuacja ta nie jest jednak bezpośrednim zagrożeniem dla naszego zdrowia – podsumował profesor.
Źródło: