Kto to jest haker umysłu?
Mój pseudonim wziął się stąd, że wszystkie eksperymenty, które przeprowadzam z ludźmi, polegają na swoistym „włamaniu się” do ich umysłu. A zatem, przy pomocy różnych metod z pogranicza psychologii, komunikacji niewerbalnej, sugestii i wielu innych technik, potrafię zrozumieć myśli drugiego człowieka oraz wpływać na jego zachowanie. Daję tym doświadczeniom naukowe i metodyczne wyjaśnienie, zrozumiałe dla innych – dlaczego myślimy w taki, a nie inny sposób, dlaczego podejmujemy takie, a nie inne decyzje, i co wpływa na proces ich podejmowania. Nie liczy się dla mnie jedynie efekt, ale to co osoba zrozumie bądź doświadczy dzięki moim zabiegom.
O tym wszystkim pisze pan w swojej książce „Potęga umysłu. Sekrety hakera umysłu”. Traktuje pan swoje umiejętności jako dar, sztukę czy może narzędzie do czegoś większego?
Na pewno nie traktuję tego jako dar – w żadne nadprzyrodzone dary nie wierzę! Czy jest to sztuka? Z całą pewnością tak, która w dodatku potrafi dostarczyć niesamowitych emocji, ale przede wszystkim są to umiejętności, które praktycznie każdy z nas może posiąść. Sednem jest pokazanie, jak bardzo plastyczny jest nasz umysł. Z jednej strony możemy lepiej rozumieć drugiego człowieka, zwracając uwagę na jego zachowanie, sposób ubierania się, sposób chodzenia czy słowa, z których buduje swoje wypowiedzi. Wszyscy wysyłamy mnóstwo sygnałów – czasem świadomie, a czasem nieświadomie. Jeśli potrafimy je właściwie odczytać, możemy nie tylko ustrzec się przed kłamstwem, ale również budować fantastyczne relacje, czy to w życiu prywatnym, czy zawodowym. O tym właśnie jest ta książka – jak lepiej zrozumieć drugiego człowieka, a tym samym siebie również, i dzięki temu podnieść jakość naszego życia. Z drugiej strony ta książka demaskuje wszelkiej maści zjawiska paranormalne i jest olbrzymią porcją racjonalnego myślenia, w oparciu o odkrycia z takich dziedzin jak neurobiologia, archeologia, zoologia, historia, czy nauki kognitywne.
Przewrotnie zapytam – czy włamywanie się do czyjegoś umysłu jest legalne?
(Śmiech). Robimy to wszyscy, nagminnie, używając różnych technik! Nieprzypadkowo na randkę wybieramy romantyczne miejsce, kobieta ubiera się w określony sposób, a mężczyzna dba o odpowiednią atmosferę, np. zapala świece. Manipulujemy sobą cały czas – malujemy mieszkania na kolory, które działają na nas kojąco albo podkreślają charakter, którym się kierujemy. Identycznie budujemy komunikat reklamowy w mediach lub własnych wizytówek. Kto na przykład pomaluje ściany pokoju na czerwono? Dlatego najczęściej królują szarości, błękity, czasem żółcie, szczególnie jeśli kochamy słońce i chcemy mieć jego odblask w domu. Tak samo wpływa na nas zapach, lub muzyka – czasem wybieramy kojącą, gdy chcemy odpocząć, a czasem mocniejsze brzmienia, by się wyszaleć. W ten sposób za pomocą zmysłów „włamujemy się” do własnych umysłów i umysłów innych ludzi. To, co robię, nie różni się aż tak bardzo – może tylko jest bardziej spektakularne. Manipuluję naszymi zmysłami, bądź też czytam sygnały, które płyną z ciała, żeby lepiej rozumieć drugiego człowieka i jego myśli, a tym samym zafundować rozrywkę nieporównywalną z niczym innym.
„Manipuluję”? To się źle kojarzy!
Nic podobnego! Manipulacja może mieć też bardzo korzystny wpływ. Choć z tą manipulacją, która bazuje na naszej łatwowierności i niewiedzy, też się bardzo gruntownie rozprawiam, bo jest to także efekt działania ludzkiego umysłu. W dobie bezkrytycznego przyswajania informacji, moja książka z pewnością wielu czytelnikom podaruje rzetelne wyjaśnienie wielu zjawisk. „Potęga umysłu”, niczym pełen rok kalendarzowy zawiera 12 rozdziałów, z których każdy opisuje inne zagadnienia. Jeden opowiada o technikach wpływających na stan emocjonalny, bądź wywołujący go u innych. Czy nie byłoby miło, gdyby ludzie wokół, po prostu nas lubili? Oczywiście, jest to wywieranie wpływu, ale w pozytywnym sensie. Jest też rozdział o tym, jak podejmujemy decyzje – czy stoi za tym nasza wolna wola? Posługuję się tu badaniami przeprowadzonymi przez najznakomitszych neurobiologów, jak Antonio i Hanna Damasio. Omawiam też w jaki sposób postępujemy, dlaczego coś czujemy, dlaczego w coś wierzymy, uznajemy coś za prawdę, a coś innego za kłamstwo. Są tam także techniki, które pozwalają szybciej się uczyć i efektywniej zapamiętywać cokolwiek chcemy.
Zatrzymał mnie rozdział o kotwiczeniu, o którym pan pisze, jako o jednej z technik. Może pan przybliżyć, jak to działa i jak można stosować kotwiczenie w codziennym życiu?
Kotwiczenie opiera się na budowaniu założeń i wywoływaniu zaplanowanych przez nasz reakcji, bo nasz układ nerwowy reaguje na zdarzenia i możemy dzięki temu modyfikować nasze uczucia lub myśli. Każda akcja ma określoną reakcję. To my nadajemy znaczenie każdej sytuacji – dla jednej osoby szklanka jest do połowy pusta, dla innej – pełna.
A dla pana?
To zawsze zależy to od sytuacji: jeśli łowię ryby i one biorą, to szklanka jest pełna! Kotwiczenie jest techniką, której wszyscy ulegamy. Nieprzypadkowo wkłada pani ten konkretny ketchup do koszyka na zakupach, albo sięga po określoną bluzkę. Te prozaiczne wybory mają głębsze podłoże. Kotwiczenie sięga do naszych emocji – czasem boimy się czegoś, brak pewności siebie nas blokuje. Techniki, które opisuję, pomagają zmienić to nastawienie i modelować emocje w sposób przystępny dla każdego czytelnika. Dzielę się metodami na pozbycie się traumy, co dotyczy wielu z nas, którzy doświadczyli nagłych tragedii. Może to być śmierć bliskiej osoby, niepowodzenie w pracy, rozstanie. Te techniki pomagają lepiej radzić sobie z emocjami, budować poczucie siły i zmniejszać zmęczenie. Sam z nich korzystam codziennie, bo gram w ośmiu spektaklach teatralnych, codziennie jestem w podróży i codziennie w innym mieście, a chcę czuć się naładowany dobrą energią.
Dobrze, że o tym pan wspomniał, bo moje następne pytanie dotyczy właśnie tego, jak to się stało, że aktor – absolwent Wydziału Aktorskiego łódzkiej Szkoły Filmowej – jest pasjonatem psychologii, tajemnic ludzkiego umysłu i nauk kognitywnych. To wynik lat praktyki, doświadczeń, czy może jakiegoś przełomowego spotkania?
Szczerze mówiąc, wszystko zaczęło się już w dzieciństwie. Fascynowała mnie historia; byłem olimpijczykiem z kultury antycznej i łaciny. Wtedy naprawdę zafascynowały mnie odkrycia, które na przestrzeni dziejów rozpoczęli starożytni Grecy. Potem przyszła nauka w szkole filmowej, która – o czym również piszę w książce – jest w gruncie rzeczy studiowaniem powodów ludzkich decyzji. Aby zagrać wiarygodnie, trzeba poznać motywację bohatera, którego się odgrywa, zrozumieć, dlaczego postępuje tak, a nie inaczej. W książce podaję wiele przykładów na to, że to, co robimy, wpływa na to, co czujemy, a to, co czujemy, wpływa na nasze działania. Książki otaczały mnie od zawsze, a jak się ich przeczyta wystarczająco dużo, można zrozumieć kto pisze prawdę, a kto kłamie. Mnie w pisaniu „Potęgi umysłu”, pomogły największe autorytety świata nauki XXI wieku, bo oni właśnie byli moimi nauczycielami.
Chyba że robiąc coś, naśladujemy innych – o tym też pan pisze w książce. Mam na myśli historię z pociągu, kiedy bawi się pan obserwacją, a potem naśladowaniem zachowania innych ludzi. Jak możemy interpretować takie eksperymenty? Czy mogą być dla nas przydatne?
Historia z pociągu to doskonały przykład wywierania wpływu na innych i dowód na to, jak bardzo szukamy porozumienia z drugim człowiekiem. To naśladowanie pozwala budować więź. Opisuję też w książce performance Mariny Abramović – jeśli obejrzy pani ten projekt na YouTube, zobaczy pani, jak silne emocje budziły się podczas tych spotkań z przypadkowymi ludźmi. Ta nić porozumienia, która nagle się pojawia, nawet bez użycia słów, daje ogromny wgląd w to, jak działa ludzki umysł, jak przyswajamy informacje i jak budujemy relacje. W ten sposób wywieramy wpływ na innych, a oni na nas – od małych gestów po wielkie idee. Często szukamy ludzi podobnych do nas samych, z podobnym sposobem myślenia i zachowania, którzy podzielają nasze poglądy. Obecna sytuacja polityczna, zarówno w Polsce, jak i na świecie, choćby wybory w Stanach Zjednoczonych, pokazuje, jak różni jesteśmy, a jednocześnie jak bardzo do siebie podobni. Mamy ten sam układ nerwowy, a jednak zbudowany na zupełnie innym doświadczeniu, choć wszyscy żyjemy w tych samych czasach. O tym też jest ta książka, i kogo i dlaczego uznajemy za autorytet.
Zaprasza pan również ludzi do swojego show, w którym prezentuje swoje umiejętności czytania ludzkich myśli. Czy ktoś próbował pana przechytrzyć? Czy da się oszukać kogoś z taką wiedzą, jaką pan posiada?
Powiem pani szczerze, że całkiem niedawno próbowała to zrobić dziennikarka, która przeprowadzała ze mną wywiad. Wiedziałem, że mnie oszukuje, a przez to, że próbowała mnie oszukać, oszukała samą siebie. Jaki to ma sens? To jedynie psuje eksperyment i możliwość doświadczenia czegoś niezwykłego. A jeśli chodzi o moje show – prowadzę je nieprzerwanie od 10 lat. Regularnie występuję przed publicznością i dla ludzi jest to przede wszystkim wspaniała zabawa i okazja do przeżycia czegoś nowego. Mogą nie tylko lepiej się poznać, ale także doświadczyć czegoś co wydaje się niemożliwe. Na scenie możemy spotkać się twarzą w twarz, spojrzeć sobie w oczy, odgadnąć największe marzenie drugiego człowieka i przekonać go, że warto je zrealizować – bo żyje się tylko raz. To wywołuje piękne emocje, zarówno u widzów, jak i u mnie, i cieszę się, że mogę uczestniczyć w takich chwilach i dawać ludziom coś wartościowego. Haker umysłu to wielowymiarowy projekt.
Na ile pana umiejętności są wrodzone, a na ile nabyte? Czy każdy może je wyćwiczyć, czy jednak pewne predyspozycje są konieczne?
Wrodzoną to mamy grupę krwi! Z takimi umiejętnościami nikt się na świecie nie rodzi, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, zwyczajnie kłamie. Czy każdy może się tego nauczyć? Myślę, że nie, bo nie każdy posiada wystarczającą wrażliwość i uważność, jak też nie każdy jest gotów poświęcić temu lata nauki. Możemy zrozumieć, dlaczego coś działa tak, a nie inaczej – to jedna strona medalu – ale nie każdy jest w stanie to powtórzyć. To jak z pilotowaniem samolotu F16: możemy zrozumieć dlaczego wzbija się w powietrze, ale nie każdy potrafi usiąść za sterami i pilotować tę maszynę w tak spektakularny sposób jak robi to garstka osób na świecie. Oczywiście, pewne rzeczy można opanować – i te właśnie opisuję w książce. A jeśli czytelnik nie będzie chciał się ich uczyć, to przynajmniej nabierze wiele świadomości, jakich odkryć dokonaliśmy w ludzkim umyśle i dzięki ludzkiemu umysłowi.
Wspomina pan w książce o technikach pamięci. Jakie najciekawsze sposoby zapamiętywania mógłby pan polecić? I które sam stosuje na co dzień?
Technik jest naprawdę wiele; sporo ich opisuję w książce. Dla niektórych przydatne będą te metody, które pozwolą zapamiętać wszystkie punkty prezentacji – np. na egzamin maturalny czy podczas prezentacji produktowej dla klienta. Innym te techniki pomogą zapamiętać imiona osób, z którymi się spotykają, ktoś wykorzysta je do nauki języków obcych, a ktoś inny popisze się przed znajomymi, zapamiętując układ przetasowanej talii kart po jednym spojrzeniu. Ja sam korzystam z tych technik głównie w codziennych relacjach, np. na scenie. Kiedy występuję przed 500 osobami, często pracownikami firm, których widzę pierwszy raz w życiu, natychmiast zapamiętuję ich imiona. Buduje to fajną relację – nie muszę ciągle pytać: „Jak pan się nazywa?” To kilkanaście, czasem kilkadziesiąt osób - podają mi rękę, a ja od razu pamiętam ich imiona. Poza tym nigdy nie pomyliłem się na scenie w żadnej ze sztuk, w których występowałem i występuję. Kiedyś, choć dziś już rzadko to wykorzystuję, znałem też na pamięć nie tylko swój PESEL, NIP, ale też numer konta bankowego, które recytowałem przy okienku w banku – dziś, dzięki aplikacjom, nie muszę tego robić. Albo zapamiętywanie listy zakupów - to coś tak prostego, a jednocześnie przyjemnego, że warto się tego nauczyć. Dlatego zachęcam do sięgnięcia po książkę – dzięki niej nigdy nie zapomnimy, co mamy kupić!
Zdarza się, że wchodząc do nowego miejsca, zauważa pan szczegóły, które dla innych są kompletnie niewidoczne. Co przyciąga pana uwagę najbardziej?
Rzeczywiście, od razu je dostrzegam. Jeśli się wie, na co patrzeć, można zobaczyć, czy ktoś jest nam przychylny, zainteresowany, czy może próbuje nas do czegoś nakłonić dla swojego prywatnego interesu lub coś ukrywa. To widać nawet w sklepach – na przykład, gdy ktoś próbuje nam sprzedać coś wątpliwej jakości, jak starą kiełbasę czy cokolwiek innego.
Nie da się pana oszukać?
Staram się, żeby takie nieszczęście mnie nie spotykało (śmiech).
Czy siłą sugestii możemy zmienić swoje przekonania?
Oczywiście! Mamy pewien system przekonań, który jest wynikiem naszych doświadczeń i nauk wyniesionych z życia lub przekazanych nam przez innych. Z nich zbudowana jest nasza pamięć. Choć ciężko nam zaakceptować nowy pogląd, który odbiega od wcześniej zdobytych doświadczeń, nasza pamięć potrafi być zawodna i istnieją metody, które pozwalają zmienić nasze przekonania. Jedną z metod jest zbudowanie nowego nawyku, o czym wiedzą wszyscy zmagający się z jakimkolwiek uzależnieniem. Siłą sugestii możemy modelować nasze uczucia, a także wpływać na nasze zmysły, co może się okazać zbawienne nie tylko w radzeniu sobie z traumą, ale także w pokonywaniu własnych barier, w sporcie na przykład, i dlatego non stop słyszymy jak ważny był trening mentalny u wielu mistrzów świata. I znowu wracamy do tematu manipulacji, ale tej w dobrym znaczeniu. Przykładowo, jeśli chcemy rzucić palenie, bo wiemy, że nam szkodzi, albo przestać kochać Franka, bo nic dobrego z tego nie wyniknie – to sugestia może nam pomóc przeprowadzić świadomą zmianę i pozbyć się uczucia, które zatruwa nam życie.
Skoro już o tym mówimy, to która z technik umysłowych najlepiej sprawdza się w miłości?
Na pewno empatia. Wszystkim nam zależy na poczuciu szczęścia – uwielbiamy, gdy czujemy serotoninę, dopaminę i inne hormony szczęścia, które krążą w krwioobiegu. Jeśli wiemy, co daje nam szczęście, to powinniśmy po to sięgać i sobie to zapewniać. Od dziecka kochamy być chwaleni, przytulani, głaskani i całowani. Dlaczego w dorosłym życiu mielibyśmy to odrzucać, i wyrządzać sobie samemu krzywdę? To nie ma sensu. Jeśli wiemy, czego chcemy, komunikujmy to jasno. Obdarzeni empatią, zrozumieniem i przede wszystkim szczerością wobec siebie, możemy być naprawdę szczęśliwi. A jeśli znajdziemy kogoś, kto ma podobne pragnienia, to okazuje się, że wzajemnie dajemy sobie szczęście. Ważne żeby spotkać w życiu tego drugiego człowieka więc bądźmy wrażliwi i szczerzy wobec samych siebie.
Co najbardziej pana zaskakuje w ludzkich zachowaniach?
Bezmyślność. Brak zastanowienia się nad konsekwencjami swoich czynów, a także egoizm. Nie rozumiem również, dlaczego ludzie sami sobie wyrządzają krzywdę – tego naprawdę nie pojmuję. Niedawno wybuchła afera związana z piosenką Lennona „Imagine,” która została wykonana z okazji olimpiady w Paryżu. Ktoś powiedział, że to manifest komunizmu. A przecież ta piosenka mówi tylko o tym, jak mógłby pięknie wyglądać świat, gdybyśmy przestali tworzyć podziały nacjonalistyczne lub religijne. Żyjemy wspólnie na jednej planecie, a granice, które nas dzielą, są umowne i wymyślone. Istnieją nawet w ramach jednego państwa. W Polsce wystarczy pojechać kawałek na południe, żeby usłyszeć inny język i zobaczyć inne zwyczaje, jak na przykład na Śląsku, czy wśród górali. Sami sobie te granice tworzymy, choć różnorodność jest częścią naszego świata, podobnie jak różnorodność kultur. A co by było, gdybyśmy przestali budować te granice? Zachowalibyśmy swoją odrębność, jak to ma miejsce w każdym domu – każdy ma własne zwyczaje, inaczej obchodzi święta, inaczej spędza weekendy. Ważne jednak, byśmy pamiętali o szacunku i świadomości, że jesteśmy jednym gatunkiem, żyjącym na tej samej planecie, a w naszym DNA znajdziemy zapis tej samej historii naszych wspólnych przodków. Ja bym chciał widzieć cały świat bez granic, a stworzenie Unii Europejskiej jest właśnie takim zabiegiem.
Skoro mowa ciała tak wiele o nas mówi, to jakie drobne gesty zdradzają człowieka? Na przykład, co może zdradzać krótki, nerwowy uśmieszek?
Tutaj nigdy nie ma jednej odpowiedzi, bo zawsze istotny jest kontekst. Nie istnieje jeden sygnał, jak słynny „nos Pinokia,” który jednoznacznie zdradza kłamstwo. Jest jednak coś, co rzeczywiście zawsze się sprawdza – to ułożenie naszych stóp w stosunku do rozmówcy lub towarzystwa, w którym przebywamy. Stopy dużo mówią, bo albo mamy ochotę być w danym miejscu i nawiązywać kontakt, albo wręcz przeciwnie – chcemy jak najszybciej stamtąd wyjść, ale dobre wychowanie lub interesowność, każą nam jeszcze chwilę pozostać.
Jeśli stopy są ustawione równolegle na ziemi, co to oznacza? A co, gdy je krzyżujemy lub nimi machamy?
Znów – kontekst jest najważniejszy. Mówiąc o ułożeniu stóp, mam na myśli ich kierunek w stosunku do rozmówcy lub miejsca, w którym jesteśmy. Jeśli stopy są skierowane w stronę rozmówcy, to świadczy o chęci utrzymania kontaktu. W książce opisuję ciekawy przykład – wystarczy przyjrzeć się zdjęciom par ze ścianek, które publicznie deklarują wielką miłość, a potem nagle okazuje się, że się rozstali. Na zdjęciach sprzed kilku dni lub tygodni można często zobaczyć, że ich stopy były już wtedy skierowane na zewnątrz, jakby podświadomie szukały innej drogi w życiu. To nasze podświadome działanie i bardzo silny sygnał naszych bezwolnych decyzji.
To, że rozumie pan ludzkie emocje i je czuje nie obciąża psychicznie?
Nie jestem psychoterapeutą; nie prowadzę terapii, a osoby, które się tym zajmują muszą się nauczyć nie przenosić pracy do domu, podobnie jak lekarze i inni narażeni w pracy na stres. Rozumiem, jak działa ludzki umysł, potrafię „zająć się” nim i sprawić, by wydarzyło się coś niezwykłego – ale nie robię tego 24 godziny na dobę. Prowadzę normalne życie. Napisałem tę książkę, bo chciałem podzielić się z innymi moimi ponad 25-letnimi – nie chcę nazywać tego badaniami, bardziej studiami – nad tym, co siedzi w naszej głowie. Zawsze uważałem, że instrukcja obsługi człowieka to najważniejsza z instrukcji, jaką powinniśmy znać. Fascynowało mnie, jak działa ludzki umysł, jak funkcjonuje nasz organizm, dlaczego reaguje tak, a nie inaczej, oraz jaki wpływ na to wszystko ma historia naszego gatunku, Homo sapiens sapiens.
To, kim dzisiaj jesteśmy, jest wynikiem tego, kim byli nasi przodkowie setki tysięcy, a nawet miliony lat temu. To długa historia, która nieustannie posuwa się naprzód, opowiadając kolejne rozdziały poprzez nasze doświadczenia, odkrycia, kulturę i sztukę. Nasza świadomość w wyniku niezliczonych odkryć naukowych, których z każdym rokiem przybywa, jest nieporównywalna z tym co wiedzieli lub myśleli ludzie choćby zaledwie 100 lat temu. To zawsze mnie interesowało, dlatego powstała ta książka. Zebrałem jednak najważniejsze informacje, które chciałem przekazać, by uświadomić innym, co dziś już z całą pewnością wiemy, i jak niesamowitą istotą jest człowiek.