Kiedy zaczyna się gra wstępna? „Podniecenie i pożądanie nie patrzy na PESEL”. Seksuolożka mówi, jak podtrzymać ogień w związku

Gabriela Fedyk
Wideo
od 16 latseks
Gra wstępna jest ważna, a tak mało się o niej mówi. Choć często uważa się, że to moment przed zbliżeniem, tak naprawdę gra wstępna dzieje się na co dzień – od rana do wieczora. A co ciekawe, wcale nie musi się zakończyć stosunkiem. Czym jest gra wstępna, co lubią kobiety, a co mężczyźni, opowiedziała nam Maja Kamińska – psycholog od seksualności.

O tym, czym jest gra wstępna, jak być w bliskości w długoletnim związku i dlaczego buziaczki i przytulanie są ważne, mówi psycholog i seksuolog Maja Kamińska.

Czym właściwie jest gra wstępna?

Maja Kamińska: Gra wstępna to czas kiedy zbliżamy się do siebie, skupiamy na sobie uwagę, dbamy o siebie i budujemy intymność. Pamiętajmy, że gra wstępna nie zaczyna się chwilę przed seksem. Ona zaczyna się często dużo wcześniej, jak np. wysyłamy sobie jakiegoś czułego lub pikantnego SMS-a w ciągu dnia albo gdy flirtujemy, pijąc wspólnie kawę, a też wtedy kiedy sobie ją zrobimy i podamy! Jest też wtedy kiedy doceniamy się za małe rzeczy czy też komplementujemy.

Dla mężczyzn gra wstępna może być równie ważna jak i dla kobiet.
Dla mężczyzn gra wstępna może być równie ważna jak i dla kobiet. freepik/Maja Kamińska

Niestety wiele osób rozumie grę wstępną jako coś, co następuje 5-10 minut przed seksem, ma rozgrzać partnerów i sprawić, że będą gotowi na penetrację. Myślę, że to nie raz może nie wystarczyć. Do tego wszystkiego sam termin „gra wstępna” sugeruje, że to jest coś, co jest dopiero wstępem do czegoś konkretnego, lepszego i docelowego. Myślę, że takie myślenie sprawia, że nie poświęcamy jej wystarczająco dużo uwagi. Bo przecież sama gra wstępna jest czymś ogromnie przyjemnym, czymś, co zbliża do partnera/ki i może dawać dużo satysfakcji.

Przypomnijmy sobie początki związku, takie pół roku czy rok takiego „miłosnego haju”. Jest tam duuużo gry wstępnej, seksu, dużo ciekawości, dużo flirtu i to jest zupełnie normalne, że w dalszych etapach związku te elementy tracą na intensywności. No i właśnie wtedy nadchodzi czas, w którym w gąszczu różnych innych zobowiązań, aby podtrzymać „ogień” w relacji, musimy włożyć w to więcej zaangażowania – również w grę wstępną!

A dlaczego jest ona tak ważna?

MK: Tak naprawdę cały ten czas, który ze sobą spędzamy, w którym pokazujemy sobie, że jesteśmy dla siebie ważni, że się sobie podobamy, że jesteśmy pociągający dla siebie, wpływa bardzo na nasze życie seksualne. Podczas gry wstępnej chcemy wzbudzić w partnerze czy partnerce pożądanie. Czy może być tak, że nie mam ochoty na seks, ale podczas gry wstępnej zaczynam tego chcieć? Jasne, że tak! Podczas gry wstępnej daję do zrozumienia, że „podobasz mi się, pożądam cię, jesteś dla mnie atrakcyjny/na”. Przed seksem gra wstępna jest też czasem rozluźnienia, które podczas stosunku jest bardzo ważne.

Co kobiety najbardziej lubią jako grę wstępną, a co mężczyźni? Czy można tu stosować podział?

MK: Myślę, że ciężko jest zastosować tutaj taki sztywny podział. Najlepiej jest w ogóle wyjść od tego, czym dla mnie i mojego partnera czy partnerki jest gra wstępna i trochę o tym sobie porozmawiać. Wtedy będziemy wiedzieć, na co zwrócić uwagę lub czym urozmaicić grę wstępną, aby była przyjemna i atrakcyjna. Tutaj kłania się komunikacja i to, że rozmowy na ten temat są bardzo ważne. Nie uogólniajmy, a skupmy się konkretnie na sobie i swoim partnerze/partnerce, dlatego że każdy z nas jest wyjątkowy i ma swoje wyjątkowe potrzeby i pragnienia.

Jeżeli mówimy o płci, to z mojej obserwacji mężczyźni często są pomijani pod kątem gry wstępnej. Dużo wokół nich jest stereotypów takich jak to, że „facet zawsze jest gotowy, zawsze może i zawsze chce”. To nie jest prawda. Dla mężczyzn gra wstępna może być równie ważna jak i dla kobiet. Nierzadko słyszę w gabinecie, że „on to ma strefę erogenną tylko na penisie” – co oczywiście okazuje się nieprawdą i inne części ciała też są bardzo ważne. Myślę, że również właśnie gra wstępna pozwoli je odkryć, a warto 😊

Czego można używać do gry wstępnej, żeby się wprowadzić w stan rozluźnienia?

MK: Wszystkiego, co dla was będzie atrakcyjne i pociągające. To może być wspólna kąpiel czy ta „kawa”, o której już wspomniałam. Można spróbować włączyć sobie jakąś muzykę, zadbać o zapach np. świecą sojową – najlepiej taką do masażu, to już w ogóle będziemy mogli wykorzystać nie tylko zapach, ale również użyć jej do dotykania czy masowania ciała. Polecam również olejki do masażu albo jadalne farbki do ciała, które możemy z siebie zlizać. Podczas gry wstępnej można też użyć gier karcianych przeznaczonych dla par, dzięki którym nie dość, że możemy się czegoś nowego o sobie dowiedzieć, to również mogą nieźle podkręcić atmosferę. Najważniejsze, żeby porozmawiać o tym, co lubicie, czego potrzebujecie i co was kręci w grze wstępnej.

A jeżeli chodzi o grę wstępną po 60. roku życia? Czy tutaj coś się zmienia?

MK: Pamiętajmy, że my się zmieniamy i to, co było dla nas atrakcyjne wcześniej, teraz może nie być, dlatego też komunikacja jest tak ważna, abyśmy mogli mówić sobie, czego potrzebujemy! To jest w dalszym ciągu bycie ze sobą blisko. Im dłuższy związek, tym więcej potrzeba zaangażowania. Ale pamiętajmy, że cieszyć się swoją seksualnością można w każdym wieku. Podniecenie i pożądanie nie patrzy na PESEL. Patrząc na to, co już powiedziałam o grze wstępnej, zauważmy, że nie jest ona zarezerwowana tylko dla młodych.

U osób 50+ czasami słyszę, że problemem jest niewystarczająca lubrykacja – może to być spowodowane różnymi czynnikami, swoje wątpliwości należy skonsultować z ginekologiem. Pamiętajmy jednak, że może być tak, że podniecenie nie idzie w parze z lubrykacją. To jest kwestia bardzo indywidualna. Pamiętajmy, żeby po pierwsze konsultować się z lekarzem, po drugie stosować lubrykanty, które nawilżają i też chronią przed otarciami, na które bez odpowiedniego nawilżenia jesteśmy narażeni.

Zostańmy w temacie randek. Na początku relacji wszystko przychodzi bardziej naturalnie, jesteśmy bardziej kreatywni w tej kwestii. Później, szczególnie w długoletnich związkach, zapominamy o randkach. A szkoda. Może istnieje recepta na randkę, która byłaby taką grą wstępną?

MK: Myślę, że przede wszystkim trzeba się wyzbyć poczucia, że randki są dla młodych, że randkuje się tylko przed związkiem albo na początku i że fascynacja, pożądanie przechodzą, a po 60. to już nie wypada. Absolutnie nie jest to prawda, ale to są rzeczy, które słyszymy. Dlatego tak jak idziemy załatwić coś w urzędzie, robimy zakupy, odbieramy dzieci albo wnuki z przedszkola, tak samo powinniśmy wpisać do kalendarza czas na randkę. Umówmy się na randkę i zorganizujmy ją. To może być wyjście z domu, ale nie musi – to ma być wyjątkowa forma spędzania czasu. Odkładamy wtedy telefony, rozmawiamy ze sobą z zainteresowaniem swoimi osobami.

Polecam też do tego karty do gier z pytaniami. To się bardzo fajnie sprawdza – tym bardziej później, kiedy zadaliśmy sobie już wiele pytań i naprawdę dużo o sobie wiemy. Nagle okazuje się, że jest jakieś pytanie, na które nie wpadliśmy i możemy znowu być sobą zainteresowani. Polecam też, żeby jeden z partnerów organizował jedną randkę, a drugi drugą. Zróbmy coś przyjemnego dla siebie, pójdźmy w jakieś miłe miejsce, pospędzajmy ze sobą czas, powspominajmy, chwyćmy się za ręce.

Teraz idą święta i to jest właśnie problem osób w długoletnich związkach, gdzie robią prezenty wszystkim, ale sobie nie, bo na przykład mamy inne wydatki. Ale co stoi na przeszkodzie, żeby kupić sobie choćby kartkę i napisać w niej, za co się lubimy, za co się kochamy, czy się cieszymy na wspólne święta, co chcielibyśmy sobie życzyć na ten czas, może dołączyć jakąś ulubioną czekoladkę? Nie mówię tu o wielkich wydatkach, ale o tym, żeby nie odchodzić od tego, bo to jest sygnał, że jest się dla siebie ważnym. Nawet jeżeli umówiliśmy się, że remontujemy kuchnię i to będzie coś, co pochłonie dużą część naszego budżetu, to zróbmy dla siebie taką małą drobnostkę. Tu chodzi o gest i o zauważenie. To nas zbliża do siebie. Tak samo każdy wspólny rytuał, każdy buziaczek na dzień dobry, każde przytulenie będzie procentować w bliskości wobec siebie.

À propos buziaczka – czy całowanie nie zanika z biegiem czasu, szczególnie w tych wieloletnich związkach?

MK: Myślę, że w ogóle pewne gesty związane z bliskością schodzą na drugi plan. Moi pacjenci mają taką przepominajkę u mnie, żeby wrócić do małych rzeczy, bo życie składa się z takich małych rzeczy. Nam się wydaje, że taki buziaczek nic nie da. Właśnie da! Jak wrócę z pracy i zwrócimy na siebie uwagę, damy sobie buziaczka, czy przytulimy się, to nas wiele nie będzie kosztować, a naprawdę bardzo zaprocentuje dla naszej relacji. Na tym początkowym etapie relacji, tak jak wspominałam, jest tego dużo, a później warto o tym pamiętać i pilnować tego. Takie buziaczki na dzień doby, czy przytulenie, uśmiech wysłany w swoją stronę mają wielką moc.

Polecjaka Google News - Strona Zdrowia

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia