Średnie koszty utrzymania domu były w lutym 2020 r. o blisko 60 zł wyższe niż jeszcze przed rokiem – obliczyli analitycy HRE Investments cytowani przez serwis prnews.pl. Odpowiadają za to przede wszystkim opłaty za wywóz śmieci, które są obecnie wyższe niż kiedykolwiek przedtem, a także wzrost cen prądu. Ponieważ w związku z pandemią koronawirusa spędzamy obecnie więcej czasu w czterech ścianach, można się spodziewać, że w kolejnych miesiącach niektóre rachunki będą jeszcze wyższe niż zwykle.
Koszty utrzymania domu ostro w górę
Jak oszacowali specjaliści HRE Investments na podstawie danych GUS, przeciętna polska trzyosobowa rodzina wydawała w lutym 2020 r. na utrzymanie i wyposażenie domu ponad 936 zł. W porównaniu ze styczniem tego roku było to o 21 zł więcej, a w porównaniu z lutym 2019 r. – o 59 zł więcej. Głównym winowajcą jest koszt wywozu odpadów, który w ciągu roku wzrósł średnio aż o 50,6 proc. Domowym budżetom nie pomogła też podwyżka cen prądu – energia elektryczna podrożała przez rok o 13,20 proc.
Do kosztów utrzymania i wyposażenia domu eksperci zaliczyli:
- wydatki na ogrzewanie i nośniki energii (łącznie stanowią nawet 50 proc. kosztów),
- czynsz najmu (jeśli dotyczy),
- rachunki za zużycie mediów,
- wywóz śmieci,
- zakup sprzętu AGD, oświetlenia, dekoracji i mebli,
- zamawiane usługi, np. remontowe.
Jak wynika z danych GUS, koszty związane z domem czy mieszkaniem wzrosły w skali roku o 5,6 proc. W tym samym okresie wydatki na dobra i usługi konsumowane przez Polaków wzrosły o 4,7 proc. Z tak szybkimi wzrostami mieliśmy ostatnio do czynienia w latach 2011–2012, a więc niemal dekadę temu.
Droższe środki czystości, żywność i woda
Jeśli chodzi o wzrost kosztów utrzymania domu, podrożały nie tylko energia elektryczna i wywóz odpadów. Jak wskazują eksperci HRE Investments, opłaty związane z kanalizacją wzrosły przez rok o 4,6 proc., a związane z wodą – o 3 proc. Na energię cieplną trzeba było w tym samym czasie wydać o 2,7 proc. więcej. O 1 proc. podrożały również środki czystości.
Jeszcze trudniej miały osoby wynajmujące mieszkanie lub dom, których czynsze wzrosły średnio o 6,5 proc. Żeby to zobrazować, warto przytoczyć przykład mieszkań spółdzielczych, w których według ankiety przeprowadzonej przez Wirtualną Polskę czynsze wzrosły z początkiem roku o ok. 100–150 zł. Nie opłacało się też w lutym 2020 r. zamawiać usług sprzątania czy usług remontowych – były one o 6,9 proc. droższe niż przed rokiem.
Trzeba też wspomnieć o innych, niezwiązanych z utrzymaniem domu kosztach, które w 2020 r. wzrosły. W górę poszły bowiem lub za chwilę pójdą ceny m.in. żywności (w tym nabiału, pieczywa, mięsa, owoców morza), produktów zawierających cukier (np. soków owocowych, słodkich napojów), papierosów i wódki.
Tańsze AGD, meble i opał
Czy w analizowanym okresie cokolwiek potaniało? Owszem, choć lista obniżek jest znacznie krótsza niż lista podwyżek. Według HRE Investments między lutym 2019 r. a lutym 2020 r. spadły koszty związane z:
- zakupem sprzętu AGD – o 1,4 proc.,
- rachunkami za gaz – o 1,2 proc.,
- zakupem dekoracji, mebli i oświetlenia – o 1,1 proc.,
- zakupem opału – o 0,4 proc.
Jak widać, znacznie więcej kosztów związanych z utrzymaniem domu wzrosło niż zmalało. Jak w tej sytuacji załatać domowy budżet? Pewną nadzieję mogą dawać planowane przez rząd rekompensaty za podwyżki cen prądu – ich wysokość będzie zależała od zużycia energii, zaś maksymalna kwota rekompensaty to 306,75 zł. Będzie z nich jednak można skorzystać dopiero w przyszłym roku. Co więcej, z rekompensat nie skorzystają osoby zarabiające powyżej 7000 zł brutto ani te, które zużyją w 2020 r. mniej niż 63 kWh energii elektrycznej.
Inną opcją, jaką oferują niektórzy dostawcy energii, jest podpisanie aneksu do umowy gwarantującego zamrożenie cen prądu na poziomie z 2019 r. Przed skorzystaniem z takiej oferty trzeba jednak pamiętać, żeby dokładnie zapoznać się z jej warunkami i sprawdzić, czy rzeczywiście będzie ona bardziej opłacalna.
Będzie drożej przez koronawirusa?
Jak na razie nie ma jeszcze danych wskazujących, czy i jak koszty utrzymania domu zmieniły się w związku z pandemią koronawirusa SARS-Cov-2. Można jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, które rachunki wzrosną. Osoby, które w związku z pracą zdalną i zamknięciem szkół zaczęły znacznie więcej przebywać w domu, z pewnością zaobserwują większe niż normalnie zużycie prądu, wody i gazu.
Wyższe opłaty za media nie muszą jednak oznaczać, że domowy budżet ucierpi. Jak bowiem sygnalizują nasi czytelnicy, rzadsze opuszczanie domu oznacza dla wielu osób spadek wydatków na paliwo czy posiłki na mieście. W związku z zamknięciem wielu sklepów i hurtowni mniej wydajemy też na niektóre zakupy. Nie kupujemy też biletów do kina czy na imprezy masowe.
PGNiG: nie odetniemy dłużnikom prądu ani gazu
Przypomnijmy, że dla osób, które mają trudności z zapłaceniem rachunków za prąd czy gaz, dobre wieści ma spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. 12 marca ogłosiła ona bowiem, że w związku z pandemią koronawirusa do 26 marca nie będzie odcinać dłużnikom gazu ziemnego ani energii elektrycznej. W okresie tym wstrzymane będą działania windykacyjne.
– Wyjątkowe okoliczności wymagają podejmowania nieszablonowych decyzji – mówi Jerzy Kwieciński, prezes zarządu PGNiG SA. – W tym trudnym dla nas wszystkich momencie, gdzie w szczególny sposób liczy się empatia i zrozumienie, zdecydowaliśmy, że nie będziemy wstrzymywać dostaw gazu i energii elektrycznej tym Klientom, którzy z powodów zaległości finansowych kwalifikują się do ograniczenia tych dostaw.
Jak czytamy w komunikacie PGNiG, okres odstąpienia od działań windykacyjnych może zostać wydłużony, jeżeli zostanie to uznane za zasadne w związku z trwaniem pandemii. Działania te mają na celu zapewnienie klientom firmy nieprzerwanego dopływu gazu i energii w czasie tej wyjątkowej sytuacji.