W Polsce próg alarmu smogowego wynosi średniodobowo 300 µg pyłu PM10 na metr sześcienny powietrza. To poziom, który nieczęsto zdarza się nawet w mocno zanieczyszczonych, azjatyckich metropoliach. Jest to też poziom kilkukrotnie wyższy niż w innych krajach Europy. Na przykład w Paryżu – który jest często podawany jako wzór – o zagrożeniu informuje się od 50 µg/m3, a alarm ogłasza po przekroczeniu 80 ug/m3.
„Za jego ogłoszeniem, trzeba to podkreślić, idą też bardzo zdecydowane działania. Takie jak na przykład ograniczenia dla ruchu samochodowego czy ograniczenia w użytkowaniu kominków”, mówi Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego. Dodaje, że powszechna opinia jest taka, iż dzięki tak podwyższonym progom alarmowym polskie władze mogą udawać przed społeczeństwem, że z powietrzem wcale nie jest tak źle, jak jest.
„O ile taka „taktyka” mogła być skuteczna w maskowaniu problemu jeszcze kilka lat temu, obecnie coraz więcej Polaków jest świadomych jakim zagrożeniem jest smog i jak bardzo złe powietrze mamy w naszym kraju. Wszystko wygląda jak chowanie głowy w piasek”, dodaje. To jak absurdalnie wysokie są polskie progi – przekonuje działaczka Polskiego Alarmu Smogowego - najlepiej pokazuje coroczne porównanie tego, ile w naszym kraju było „polskich” alarmów smogowych, a ile byłoby „francuskich”. Różnica jest uderzająca.
Przez cały 2018 rok w żadnym mieście wojewódzkim nie ogłoszono „polskiego” alarmu smogowego. Gdyby jednak przyjąć kryteria paryskie to w Krakowie alarm byłby ogłoszony 34 razy, w Bydgoszczy 30, a w Katowicach 26 razy. W Warszawie próg „francuskiego” alarmu smogowego był przekroczony przez 9 dni. Nawet w Olsztynie, uchodzącym za najczystsze z miast wojewódzkich, alarm ogłoszono by dwukrotnie.
W wielu mniejszych miejscowościach alarm wystąpiłby jeszcze częściej, co wynika z faktu, że zimą powietrze jest tam znacznie bardziej zanieczyszczone niż w dużych metropoliach, ze względu na duże zagęszczenie kotłów i pieców na węgiel i drewno. Na przykład w Nowym Targu „francuski” alarm obowiązywałby przez dwa miesiące (60 dni). Ponad 50 i więcej dni z alarmem smogowym zarejestrowano także w Rybniku (57), Żywcu (52) i Zabrzu (50). W Zakopanem, zimowej stolicy Polski, alarm smogowy z poziomem francuskim występowałby przez 19 dni.
PAS od lat apeluje o obniżenie progów alarmowania o zagrożeniu. W listopadzie 2016 r. przedstawiciele PAS przekazali na ręce Pawła Sałka, Sekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska, prawie 10 000 podpisów obywateli i obywatelek pod apelem o rzetelne informowanie społeczeństwa o zagrożeniach wynikających z oddychania zanieczyszczonym powietrzem. Apel skierowany był do Ministra Środowiska Jana Szyszko. Apel ponowiono w styczniu 2017 r. W lutym 2018 kolejny apel Polski Alarm Smogowy skierował do ministra środowiska Henryka Kowalczyka. Pomimo apeli Ministerstwo Środowiska nie zdecydowało się obniżyć progów ostrzegania społeczeństwa. Czy w 2019 roku wreszcie doczekamy się rzetelnego systemu informowania i alarmowania o zanieczyszczeniu powietrza?
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Smog skraca życie. Jesteśmy jak palacze