W ubiegłym tygodniu na stronie internetowej pisma Communications Biology ukazał się artykuł zespołu naukowców z Danii, Grecji i Niemiec opisujący ich badanie nad amantadyną. Nie jest nowe. Zostało wykonane rok temu, wtedy też powstał i został przesłany do redakcji Communications Biology artykuł je opisujący. Został opublikowany kilka dni temu. Naukowcy opisali zastosowaną przez siebie metodę badania leku oraz to, w jaki sposób może on ograniczać rozwój choroby.
W podsumowaniu twierdzą: - "Sugeruje to, że hamowanie wiroporyny białka E SARS-CoV-2 może podobnie ograniczać patogenność, a zatem mieć wartość terapeutyczną w zakażeniach SARS-CoV-2".
"Sugerujemy, że amantadyna może być skutecznym, tanim i łatwo dostępnym sposobem leczenia COVID-19, być może w połączeniu z innymi lekami przeciwwirusowymi i/lub przeciwzapalnymi"
- twierdzą naukowcy.
Część mediów, ale również lekarzy, stwierdzenia naukowców przyjęła jako pewnik, a nie przypuszczenie, i w takiej formie przedstawiła czytelnikom. Ponadto mylnie podano, że artykuł ukazał się w prestiżowym piśmie medycznym Nature. Tekst opublikowano w Communications Biology, piśmie o innym charakterze niż Nature, choć należącym do tego samego wydawcy, czyli Nature Publishing Group. Prawdopodobnie zasugerowano się adresem witryny.
- Sporo emocji wzbudziła nowa praca dotycząca amantadyny. Niesłusznie. Autorzy pokazują wpływ substancji na aktywność kanału jonowego. To zostało już pokazane rok temu. (...) Autorzy nie pokazują w nowej pracy, że lek hamuje wirusa w laboratorium, nie mówiąc już o działaniu terapeutycznym
- na Twitterze komentuje wirusolog, prof. dr hab Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii.
Także inni naukowcy sceptycznie podchodzą do wyników badań opublikowanych w Communications Biology.
- Lek uznaje się jako skuteczny przy danej chorobie wtedy, gdy udowodni się jego skuteczność in vivo - na żywo, na człowieku. Na tę chwilę nie ma żadnego badania klinicznego, które by udowadniało skuteczności stosowania leku, który nie ma żadnego potwierdzenia skuteczności choćby na małej grupie chorych
- podkreśla w rozmowie z Polską Times prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
- Jedyny efekt amantadyny, jaki widzimy teraz to opóźnione zgłaszanie się do szpitala w chorych ciężkim stanie, którzy uwierzyli, że przyjmując amantadynę leczą się lekiem przeciwwirusowym. W efekcie jest już za późno na leczenie przeciwwirusowe
- ostrzega prof. Flisiak.
Eksperci wskazują, że prowadzone przez kilka ośrodków w Polsce badania kliniczne, na zlecenie Agencji Badań Medycznych, jak dotąd nie potwierdziły skuteczności amantadyny w leczeniu COVID-19.
O amantadynie zrobiło się głośno dzięki lek. Włodzimierzowi Bodnarowi, pulmonologowi z Przemyśla. Twierdzi, że ten specyfik jest skuteczny w walce z COVID-19, a według niego potwierdzeniem tych słów są wyleczeni przez niego pacjenci chorzy na COVID-19. W. Bodnar od początku podkreśla, że nie wolno samemu stosować amantadyny, bez konsultacji z lekarzem.