Rozmowa z Eugenią Herzyk, psychoterapeutką i osobą zarządzającą Kobiecymi Sercami – ośrodkami terapeutyczno-rozwojowymi dla kobiet w Warszawie i Krakowie
Niedawno rozmawiałyśmy o uzależnieniu od miłości. Co sprawia, że córka staje się uzależniona od miłości w relacji z matką?
Najczęściej uzależnienie to ma wzorzec współuzależnienia, którego korzenie tkwią w dzieciństwie – dziewczynka zostaje zniewolona emocjonalnie przez swoją matkę. Dziecko nie ma własnych granic, dlatego jest bardzo podatne na introjekcję – bezkrytyczne przyjmowanie za prawdę tego, co słyszy od autorytetu. Uzależniająca od siebie matka bezustannie powtarza córeczce takie komunikaty, jak „zobacz, jak zasmuciłaś mamusię” czy „swoim zachowaniem wpędzisz mnie do grobu”. W efekcie dziewczynka buduje przekonanie, że to ona jest odpowiedzialna za to, jak matka się czuje. A ponieważ ją kocha, zrobi wszystko, aby ta była szczęśliwa. Mechanizm zniewolenia emocjonalnego znakomicie opisał Marshall Rosenberg, twórca NVC, czyli Porozumienia bez Przemocy.
Czy dorosłe kobiety też biorą na siebie odpowiedzialność za uczucia swoich matek?
Tak. W wieku dorosłym współuzależniona córka nadal podąża za oczekiwaniami matki, np. dzwoni do niej kilka razy dziennie, często ją odwiedza i jest na każde jej skinienie. Nie potrafi zmienić swoich zachowań, nawet gdy dostrzega, jakie spustoszenie czynią one w jej życiu. Spełnianie oczekiwań matki może, na przykład, negatywnie wpływać na relację intymną córki czy wręcz uniemożliwiać jej stworzenie takiej relacji. Ilekroć uzależniona kobieta postawi matce granice, zalewa ją poczucie winy wraz z obawą, że przez jej zachowanie matka rzeczywiście przeniesie się na tamten świat. Powoduje to u córki olbrzymią frustrację. Taka kobieta czuje, jakby była między młotem a kowadłem.
Co pomaga córce w wyjściu ze zbyt bliskiej relacji z matką?
Przede wszystkim dostrzeżenie tego mechanizmu. Pomocne mogą być tutaj lektury książek, takich jak „Toksyczne związki” Pii Mellody, „Toksyczni rodzice” Susan Forward czy „Koniec współuzależnienia” Melody Beattie. To klasyka. Na rynku dostępne są także ciekawe pozycje, opisujące relacje córek z narcystycznymi matkami. Dodatkowo warto wybrać się na warsztat dotyczący relacji z matką lub zdecydować się na uczestnictwo w grupie terapeutycznej. Dzięki terapii można poznać podobne doświadczenia innych kobiet, zaspokoić potrzebę bycia zrozumianą i zdobyć narzędzia ułatwiające radzenie sobie z problemem. Oczywiście, pomocna jest też psychoterapia, ale wyjście ze zniewolenia emocjonalnego w relacji z matką nie jest zadaniem łatwym.
Czy córka uzależniona od swojej matki może stworzyć udany związek w życiu dorosłym?
Nie używałabym tutaj określenia „uzależnienie od matki” czy „uzależnienie od osoby”. Matka stanowi tylko obiekt uzależnienia od miłości. Jeżeli ktoś jest nałogowcem miłości, oznacza to, że nie potrafi zarządzać emocjami i potrzebuje regulatora emocji w postaci zachowań w relacjach. A te są podobne, niezależnie od tego, czy jest to relacja z matką czy z mężem. Poza tym współuzależnienie objawia się brakiem własnych granic lub ich niedostatkami – istnieje zatem duże prawdopodobieństwo, że inne bliskie relacje, tworzone przez kobiety zbyt silnie związane ze swoimi matkami, też będą mieć charakter współuzależnienia. Czyli nie będą partnerskie.
Czym charakteryzują się partnerskie relacje?
Przede wszystkim dobrowolnością: nie ma w nich uwikłania ani poczucia przymusu. Każda strona ma jasno określone zobowiązania wobec drugiej i są one oparte na wzajemnej umowie, a nie na oczekiwaniach drugiej osoby. Tak samo, każda strona ma tylko takie prawa, na które zgodę wyraziła ta druga. Jeśli odwołujemy w relacji do tradycji czy przykazań, których trzeba przestrzegać, a nie do wzajemnych ustaleń, wówczas znika dobrowolność i nie ma przesłanek do budowania partnerstwa. Można wówczas stworzyć wyłącznie relację hierarchiczną, w której ktoś dominuje, a ktoś inny jest podporządkowany.
Czy córka może stworzyć partnerską relację z matką?
Córka może utrzymywać partnerską relację z matką, ale pod warunkiem, że matka zrezygnuje ze swojej dominującej pozycji. A tak się nie dzieje, jeżeli od samego początku dziecko, w tym wypadku córka, istnieje dla kobiety i matki „po coś”. Gdy decyzja o macierzyństwie nie wynika z poczucia bogactwa, którym kobieta chce dzielić się z dzieckiem, ale z jej poczucia braku, który stara się zapełnić poprzez relację z dzieckiem.
Jakie braki mogą zaspokajać kobiety, które decydują się na dziecko?
Na przykład brak poczucia bezwarunkowej miłości – w takim przypadku kobieta myśli, że na świecie pojawi się ktoś, kto da jej to, czego ona sama nigdy nie zaznała osobiście, ani w dzieciństwie, ani od męża: będzie kochana. Albo brak poczucia własnej wartości – przyszła matka będzie mogła chwalić się osiągnięciami dziecka i zyska w oczach innych. Nie można też zapominać o deficycie poczucia bezpieczeństwa – dziecko staje się dla matki polisą na życie. Kobieta rozumująca w ten sposób żyje w przeświadczeniu, że na starość nie będzie samotna, ponieważ ktoś zawsze poda jej przysłowiową „szklankę wody”.
Czy córki współuzależnione od swoich matek stają się w przyszłości matkami zniewalającymi emocjonalnie własne dzieci?
Jeśli nie wyleczą się ze swojego współuzależnienia, to tak. W ten sposób łańcuszek współuzależnienia sięga kolejnego pokolenia.