Siłownie zamknięte, zajęcia odwołane. Epidemia koronawirusa chyba mocno uderzy trenerów po kieszeni?
Na pewno tak, to jedna z najbardziej poszkodowanych branż. Większość ludzi decyduje się zostać w domach, choć niektórzy chcą się też zapisywać się na zajęcia na świeżym powietrzu.
To nie jest ryzykowne?
Dużo czasu spędzam w domu z żoną i dwójką małych dzieci, więc w moim otoczeniu nie ma osób znajdujących się w grupie szczególnie zagrożonej zakażeniem.
Część trenerów, także instruktorów boksu, już proponuje klientom zajęcia w wersji online.
Trenerzy próbują różnych rzeczy, choć ja osobiście nie widzę takiej możliwości. W USA już wcześniej próbowano prowadzić treningi online, ale dotyczyło to fitnessu. W boksie potrzeba drugiej osoby, żeby imitowała rywala. Nawet gdy mówimy o pracy na tarczach. To sport kontaktowy.
A co mają ze sobą zrobić osoby, które na co dzień po prostu lubią chodzić na siłownię? Dla wielu to styl życia, z którego trudno zrezygnować z dnia na dzień.
Mam dokładnie te same odczucia. Zresztą dodatkowo jako trener sam muszę być w bardzo dobrej formie, żeby móc prowadzić zajęcia przez kilka godzin. Ciężko mi sobie wyobrazić, jak po okresie kwarantanny, czy przymusowego siedzenia w domu nagle wrócić do pełnego wymiaru pracy. Szczególnie, że im człowiek starszy, tym dłuższy okres powrotu do formy. Natomiast tę formę można utrzymywać.
Da się to zrobić w domu?
Osobiście nie lubię ćwiczyć w domu. Jestem przyzwyczajony do trenerów, do zróżnicowanego sprzętu i przestrzeni. Nie wyobrażam sobie treningu w czterech ścianach, choć Mike Tyson podobno utrzymywał formę robiąc przysiady, brzuszki i pompki w mieszkaniu. Podobny trening stosują zresztą więźniowie. Jest nawet książka autorstwa Paula Wade'a z opracowanym treningiem bez przyrządów. Innym aspektem jest to, że osobom przebywającym w zamknięciu rozwija się wyobraźnia i są one w staniu stworzyć rozbudowane treningi w oparciu o jedyny dostępny, bardzo prowizoryczny sprzęt. Więźniowie w żadnych wypadku nie powinni być dla nas wzorcem, ale pod tym względem jak najbardziej. Im dłużej potrwa okres kwarantanny, tym bardziej inwencja twórcza będzie będzie się zwiększała.
Zatem jedyne co nam pozostaje, to ćwiczenia bez przyrządów?
Polecam kalistenikę, ale dopóki nie ma zakazu przemieszczania się, to zachęcam do ćwiczenia na świeżym powietrzu. Jeśli biegamy po lesie, to bezpieczną odległość od innych osób z łatwością uda nam się zachować. Problem jest miejsce zamieszkania, gęstość zaludnienia, ale jeśli ktoś ma w pobliżu nieco bardziej odludną przestrzeń, to zachęcam do takiej formy treningów.
A jeśli komuś to nie wystarcza? Od biegania mięśnie nie urosną.
Aby trening w domu miał sens, należy mieć dość bogatą wiedzę. Robiąc wiele powtórzeń możemy napompować mięśnie, ale od tego klatka piersiowa, czy biceps nam nie urośnie. Poziom trudności ćwiczenia musi wzrastać, żeby to ćwiczenie było efektywne i poprawiało siłę, bo to wzrost siły oznacza zwiększenie obwodu mięśnia.
Nie brzmi to optymistycznie.
Niekoniecznie. Dobrym przykładem dla mężczyzn mogą być kobiety. Jest wiele matek spędzających na co dzień czas z dziećmi, którym udało się w domu osiągnąć dobrą formę. Coś da się zrobić, po prostu nie da się zrobić wszystkiego. Tak jak wspominałem, najważniejsze jest to, żeby zwiększać poziom trudności ćwiczeń. Można zrobić 100 pompek w klasycznym ustawieniu ramion, potem zrobić 50 z wąsko ułożonymi dłońmi, a potem - jeżeli ktoś potrafi - spróbować robić pompki na jednej ręce. Na pewno najgorsze jest nie robienie niczego i zadręczanie się tym stanem.
No właśnie, dla osób lubiących trenować ma to też pewien aspekt psychiczny.
Miałem w swoim życiu okresy, w którym z różnych względów ograniczałem kontakty z ludźmi, wypoczywałem po prostu i był to czas, w którym starałem się kształtować swojego ducha. Jestem osobą wierzącą i muszę powiedzieć, że okres pewnego odosobnienia aż tak mnie nie dotyka, po prostu uciekam w sferę duchową. Staram się też rozwijać intelektualnie, dużo czytam. Trzeba dostosować się do okoliczności. Jeśli nie możemy rozwijać się fizycznie, pracujmy nad innymi aspektami naszego życia.
A co z dietą?
Przede wszystkim nie należy się przejadać. Nawet gdy zachowamy aktywność i będziemy ćwiczyć w domu, nasze treningi nie będą aż tak jakościowe, jak te, które wykonujemy z trenerem w odpowiednich warunkach. W najbliższych dniach będziemy potrzebować mniej kalorii. Jest sporo produktów naturalnych, które chronią przed różnymi wirusami, które ja spożywam każdego dnia. A kiedy występuje taka sytuacja jak teraz, jem ich jeszcze więcej.
Jakie produkty można polecić czytelnikom?
Na pewno jest to imbir, który wpływa na obniżenie apetytu, spala tkankę tłuszczową, ale potrafi też zbijać gorączkę. Wielokrotnie w mojej rodzinie stosowaliśmy imbir, który działał lepiej niż leki przeciwgorączkowe, do tego ma działania odpornościowe. Podobnie jak czosnek, kolejny stały element moim jadłospisie. Ostatnio dodałem do niego kurkumę, z której żona przygotowuje pastę. W połączeniu z miodem działa ona jak antybiotyk. No i oczywiście wszystkie produkty zawierające witaminę C, czyli cebula, kiwi i cytrusy. Myślę, że jeśli utrzymamy podstawową aktywność fizyczną, a do tego dołożymy taką dietę, to uda nam się ten okres przejść bez większych trudności.