- Ilu Polaków cierpi na zaburzenia zdrowia psychicznego?
- Zgodnie z wynikami badania Ezop II, przeprowadzonego przez Instytut Psychiatrii i Neurologii, ponad 25% Polaków, czyli ponad 8 mln osób przynajmniej raz w życiu cierpi na różne zaburzenia psychiczne. To jest jedna czwarta społeczeństwa. Badanie wykazało również, że częściej są to osoby słabiej wykształcone, osamotnione - rozwiedzione lub owdowiałe - i takie, które przedwcześnie straciły pracę czyli np. bezrobotni lub renciści. Z kolei Główny Urząd Statystyczny, w raporcie „Zdrowie i ochrona zdrowia w 2023 r.”, wskazuje, że w 2022 r. w systemie ambulatoryjnym w ramach psychiatrycznej opieki zdrowotnej leczonych było łącznie około 2 mln osób. To znaczące liczby, których nie powinniśmy bagatelizować.
- Napad paniki, nerwicowe zachowania, fobie, uzależnienia np. od alkoholu, papierosów, słodyczy... Co można uznać za zaburzenie psychiczne?
- Każde tego typu zachowanie może sygnalizować zaburzenie lub chorobę psychiczną, jeśli wykracza poza granice reakcji fizjologicznej na określony bodziec stresowy, która ma charakter adaptacyjny. Reakcja fizjologiczna powinna być proporcjonalna do bodźca i przemijać po jego ustąpieniu. Natomiast zaburzenie psychiczne istotnie zakłóca codzienne funkcjonowanie człowieka i charakteryzuje się nasilonymi, przedłużającymi się objawami i często subiektywnym cierpieniem. Uzależnienia, zarówno od substancji psychoaktywnych legalnych jak alkohol, nikotyna czy nielegalnych jak opioidy, kokaina czy amfetamina, są klasyfikowane jako zaburzenia psychiczne. Uzależnienie od hazardu czy kompulsywne zakupy także traktujemy jako zaburzenia psychiczne, ponieważ mechanizmy, które je regulują, są podobne. W przypadku słodyczy nie istnieje formalnie odrębna jednostka chorobowa o nazwie „uzależnienie od słodyczy” czy „uzależnienie od cukru” ponieważ cukier nie jest klasyfikowany jako substancja uzależniająca. Niemniej jednak istnieje jednostka chorobowa o nazwie „zespół kompulsywnego objadania się” (Binge Eating Disorder), która nie odnosi się wyłącznie do słodyczy.
- Czy trudno zdiagnozować takie zaburzenia?
- Diagnozowanie zaburzeń psychicznych nie polega na szybkim teście czy badaniu laboratoryjnym. To najczęściej dłuższy proces, w którym lekarz psychiatra musi poznać historię pacjenta, zrozumieć jego sytuację życiową, zebrać szczegółowy wywiad na temat dotychczasowego leczenia. Często objawy psychiczne nakładają się na siebie - na przykład depresja współwystępuje z lękiem, a nadużywanie alkoholu maskuje inne problemy psychiczne. Dlatego wizyty psychiatryczne trwają dłużej niż te u lekarza rodzinnego. Dodatkową trudnością diagnostyczną może być występowanie podobnych objawów w różnych chorobach psychiatrycznych.
- Kiedy Polacy zgłaszają się po pomoc do psychiatry? Czy nie robią tego za późno?
- To zależy zarówno od pacjenta, jak i od zaburzenia psychicznego. Są osoby, które zgłaszają się na początku, gdy pojawia się bezsenność czy nie radzą sobie z przewlekłym stresem. Im wcześniej następuje konsultacja z psychiatrą tym lepiej, ponieważ szybciej możemy wdrożyć skuteczną pomoc. Niestety, wciąż wielu pacjentów trafia do psychiatry późno, dopiero wtedy, gdy objawy są na tyle silne, że dochodzi do poważnego kryzysu - próby samobójczej, załamania nerwowego czy utraty pracy. Bardzo często to bliscy, jako pierwsi dostrzegają, że dzieje się coś złego i motywują chorego do wizyty u lekarza. Niestety, w Polsce nadal mamy problem ze stygmatyzacją psychiatrii, co sprawia, że wielu pacjentów przez długi czas wypiera potrzebę leczenia. A to błędne koło, które może doprowadzić nawet do tragedii.
- Kiedy np. nerwowe reakcje, stres zamieniają się w atak paniki?
- W przypadku zaburzeń lękowych punktem krytycznym jest moment, w którym naturalny stres zamienia się w napady paniki, a te zaczynają uniemożliwiać codzienne funkcjonowanie.
- A jak to się dzieje w przypadku uzależnień? Kiedy sięganie po alkohol staję się nałogiem, a okazjonalne popalanie papierosów dla „towarzystwa” zamienia się w nałóg?
- W przypadku uzależnień rozwój każdego z nich przechodzi przez kilka etapów. Najłatwiej wyjaśnić to na przykładzie uzależnienia od alkoholu ponieważ każdy z nas zna lub znał osobę, która miała z tą substancją psychoaktywną problem. Zazwyczaj zaczyna się od bagatelizowania potencjału uzależniającego danej substancji, w związku z tym, że jest ona legalna i powszechnie dostępna. A jej potencjał uzależniający i toksyczność są większe niż niektórych zakazanych prawem substancji psychoaktywnych. Wstępna faza rozwoju uzależnienia od alkoholu może trwać nawet kilka lat. Tzw. „picie towarzyskie” przechodzi w picie na odstresowanie i odprężenie. Tolerancja na substancję psychoaktywną się zwiększa więc osoba musi przyjmować jej więcej, aby uzyskać ten sam efekt. W tym czasie zdobywa ona „pochwały” typu „masz mocną głowę”. Kolejny etap to faza ostrzegawcza, kiedy dana osoba coraz częściej traci kontrolę i „urywa jej się film”. Towarzyszy temu picie potajemne czyli przyjmowanie substancji uzależniającej samemu w ukryciu, aby szybciej osiągnąć stan upojenia, a także picie bez okazji. Pomimo tego, że dana osoba na tym etapie uzależnienia zdaje sobie sprawę, że pije zbyt dużo, to usprawiedliwia to na wiele sposobów i stara się racjonalizować swoje zachowanie.
- Tego typu problemy zdrowotne mogą dostrzec także lekarze innych specjalności czy raczej to domena psychiatrów?
- Wydaje się, że psychiatrzy i psychoterapeuci mają największe doświadczenie i większe możliwości diagnostyczne w tym zakresie. Żeby pozyskać niezbędne informacje od pacjenta na temat jego zachowań i ocenić szczegółowo jego mowę ciała potrzebna jest znacznie dłuższa wizyta niż standardowa, trwająca około 20 minut. Dlatego, jak wspomniałem wcześniej, wizyty psychiatryczne i psychoterapeutyczne, są znacznie dłuższe oraz ukierunkowane na szczegółowy wywiad z pacjentem. Pamiętajmy też, że nie każdy pacjent potrafi szybko otworzyć się przed lekarzem i w szczegółach opowiedzieć o problemie, który może być subiektywnie postrzegany przez niego jako słabość.
- Lekarze innych specjalności, np. chirurdzy, kardiochirurdzy, czy onkolodzy, powinni brać pod uwagę stan psychiczny pacjentów, ich nałogi, problemy rodzinne. A może powinni konsultować stan psychiczny pacjenta z psychiatrami?
- Jestem pewien, że każdy lekarz stara się brać to pod uwagę diagnozując pacjenta i ordynując określoną terapię. Niestety, system ochrony zdrowia działa tak, że wizyty są krótkie i nie zawsze pozwalają na długą rozmowę z pacjentem. Do tego pacjenci nie zawsze szczerze mówią o swoich trudnościach, a dokumentacja medyczna jest często rozproszona pomiędzy różne placówki. Dlatego zdarza się, że zaburzenia pozostają długo niezauważone. Natomiast w szpitalach wieloprofilowych, gdzie pracują psychiatrzy, konsultacje psychiatryczne na innych oddziałach są dziś powszechną praktyką.
- W jaki sposób komunikować pacjentowi, że jest chory, trapi go nałóg, jest uzależniony?
- Najważniejsze, by mówić spokojnie, bez oceniania, z empatią. Pacjent musi poczuć, że nie jest stygmatyzowany, że nie jest „gorszy”, Jeśli zmaga się z chorobą, musi się leczyć. Warto zacząć od wskazania konkretnych objawów czy zachowań, które budzą niepokój. To powinna być rozmowa o tym, jak wpływają one na codzienne życie. Tylko w ten sposób można zbudować motywację do zmiany.
- Co zrobić, gdy ktoś, pomimo podejmowanych prób leczenia, nie potrafi zerwać z nałogiem? Czy można takiej osobie powiedzieć, że już nie „opłaca” się jej leczyć?
- Nie można się poddawać, nawet jeśli pacjent sam mówi, że „nie da rady” albo że „już za późno”. Należy próbować ponownie, do skutku. Zawsze podkreślam, że każdy nałóg da się rzucić - oczywiście to jest często „wyboisty” i długi proces. Stawką jest zawsze życie. Jedni próbują z dnia na dzień wejść w abstynencję, a drudzy wybierają metodę małych kroków i stopniowo, pod kontrolą specjalistów, odcinają się od uzależniającej substancji, wspierając się przy tym farmakoterapią. Kluczowe jest dostosowanie metody do możliwości pacjenta.
- W jaki sposób zapobiegać zaburzeniom psychicznym? Czy w ogóle jest to możliwe?
- Tak jest to możliwe. Kluczem jest tutaj higiena zdrowia psychicznego. Prawdopodobnie zabrzmi banalnie, jeśli powiem, że fundamentalną rolę odgrywają tutaj odpowiednia ilość snu, zdrowa dieta i regularna aktywność fizyczna. Kolejną istotną kwestią jest umiejętne zarządzanie stresem i rozwijanie pozytywnych nawyków myślowych.
Niezwykle ważną kwestią jest również unikanie substancji psychoaktywnych, także tych legalnych, które są często bagatelizowane, co czyni je bardziej podstępnymi dla młodzieży. Sprzyja to powolnemu, ale konsekwentnemu przechodzeniu od okazjonalnego użycia do tolerancji, picia w samotności, ukrywania zachowań i w końcu do utraty kontroli, czyli do uzależnienia.
Publiczny system ochrony zdrowia w Polsce wydaje miliardy złotych na leczenie nowotworów i chorób układu krążenia, których w wielu przypadkach przyczyną pierwotną są uzależnienia, na profilaktykę i leczenie których NFZ wydaje relatywnie bardzo niewiele. Profilaktyka opłaca się najbardziej ze wszystkich interwencji jeśli patrzymy z perspektywy ekonomiki zdrowia.
- Brak choroby...
- Oznacza mniejszą liczbę hospitalizacji, mniej nieobecności w pracy, większą produktywność i co najważniejsze, lepszą jakość życia całych rodzin. Chociaż w Polsce przez ostatnie 3 dekady psychiatria i leczenie uzależnień traktowane były przez polityków po macoszemu to należy zaznaczyć, że w ostatnim czasie to podejście zmienia się na plus. Myślę, że to kwestia polityki zdrowotnej i tego, że łatwiej jest przeznaczać środki na doraźne działania niż na długofalowe strategie.
- Skoro mowa o polityce zdrowotnej to do tej pory chyba żadnemu państwu nie udało się wyeliminować problemu uzależnień. Dla przykładu Polska do 2030 roku miała być wolna od dymu papierosowego. Już wiadomo, że te plany Ministerstwa Zdrowia się nie powiodą... Czy w ogóle jest szansa, aby całkowicie wyeliminować to uzależnienie?
- Faktycznie problem z uzależnieniami w Polsce jest nadal znaczący. Zgodnie z danymi GUS osoby leczone w opiece psychiatrycznej w 2022 r. z powodu uzależnienia od alkoholu to aż 7,8% ogółu leczonych (około 152 tys. osób). W tym samym okresie leczeni z powodu używania środków psychoaktywnych stanowili 3%. Jeśli chodzi o uzależnienie od palenia tytoniu to zgodnie z wynikami badania PAN w 2022 r. do palenia przyznawało się około 29% dorosłych Polaków. Tymczasem mamy w Polsce bardzo mało poradni antynikotynowych, a w szpitalach na oddziałach nie ma żadnych leków, które redukowałyby u palacza głód nikotynowy podczas hospitalizacji. A więc w tej kwestii jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Być może należy przyjrzeć się państwom, które już osiągnęły sukces na tym polu i regulacjom jakie wprowadziły. I takim państwem modelowym jest w Europie Szwecja.
- Czy lekarze mają jakieś wsparcie instytucjonalne?
- Jeśli chodzi o wytyczne dla lekarzy to Polskie Towarzystwo Psychiatryczne opracowało w 2023 r. Nowoczesne zalecenia postępowania w przypadku uzależnienia od nikotyny. W 2025 r. renomowana amerykańska organizacja onkologiczna: National Comprehensive Cancer Network opublikowała wytyczne dla onkologów, które mówią jak optymalnie postępować z palącym pacjentem onkologicznym. NCCN podkreśliła, żeby nie zostawiać pacjenta z ogólną poradą w stylu „trzeba rzucić palenie”, tylko wykorzystać wszelkie możliwe środki, w tym dostępne leki i produkty nikotynozastępcze, aby taki pacjent zaprzestał trwale palenia tytoniu. A więc lekarze wiedzą jak postępować, ale nadal brakuje optymalnych rozwiązań systemowych. W niektórych krajach np. w Czechach oraz w Niemczech istnieje funkcja pełnomocnika rządu ds. uzależnień, co obrazuje jak poważnie traktowana jest ta problematyka. Analogiczne stanowisko oraz interdyscyplinarna strategia rządu ukierunkowana na profilaktykę uzależnień byłyby bardzo korzystne również dla polskiego publicznego systemu ochrony zdrowia.






