Spis treści
Czy tampony są bezpieczne?
Tampony to wygodna alternatywa dla podpasek, ale oprócz możliwych infekcji czy rzadkiego zespołu wstrząsu toksycznego (TSS, który jest skutkiem zakażenia krwi) z ich używaniem wiążą się też inne zagrożenia.
Obawy naukowców budzą najnowsze badania tamponów, w których oznaczono zawartość stężenia szesnastu metali ciężkich i potencjalnie szkodliwych pierwiastków, takich jak arsen, bar, kadm, kobalt, chrom, miedź, żelazo, mangan, rtęć, nikiel, ołów, stront, wanad, ale też wapń, cynk i selen. Jej wyniki opisano na łamach „Environmental International” w numerze sierpniowym 2024 r.
Naukowcy amerykańscy poddali analizie 30 różnych tamponów 14 marek i 18 linii produktowych. Zakupiono je w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Grecji w największych sklepach internetowych, a także tych stacjonarnych. Wyniki badań rzucają nowe światło na bezpieczeństwo produktów higienicznych.
Czytaj też: Metal ciężki możliwą przyczyną rozwoju endometriozy u kobiet
– Nasze ustalenia wskazują na potrzebę wprowadzenia przepisów wymagających od producentów testowania metali zawartych w tamponach – podkreślili w raporcie autorzy badania.
Metale ciężkie w tamponach
We wszystkich badanych tamponach wykryto ołów, natomiast w jednym z produktów znaleziono wszystkie poszukiwane metale. Zawartość ołowiu była wyższa w produktach dostępnych na rynku amerykańskim względem tych zakupionych w krajach europejskich. Najmniejszą zawartość ołowiu miały tampony organiczne (z ekologicznej bawełny).
Wśród marek testowanych znalazły się:
- Tampax firmy Procter & Gamble,
- Kotex firmy Kimberly-Clark,
- Playtex firmy Edgewell Personal Care.
Kwestia, czy i w jakim stopniu metale mogą przenikać przez śluzówkę do organizmu kobiety, pozostaje otwarta. Badacze na razie nie są w stanie jednoznacznie ocenić, jakie konsekwencje dla zdrowia mogą mieć te odkrycia.
Skąd ołów w środkach higienicznych dla kobiet?
Tampony, podobnie jak podpaski, są wykonane z bawełny, wiskozy albo mieszanki ich włókien. W ich przypadku istnieje kilka potencjalnych źródeł metali ciężkich takich, jak ołów. Badanie wskazuje, że mogą one pochodzić bezpośrednio z gleby, na której uprawiane są rośliny, jak również z zastosowanych dodatków chemicznych o działaniu antybakteryjnym.
– Nie możemy jeszcze powiedzieć kobietom, żeby nie używały tamponów – powiedziała Jenni Shearston, jedna z autorek badania i adiunkt na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley – Jak dotąd wiemy, że metale są obecne we wszystkich testowanych przez nas próbkach. Nie wiemy jednak jeszcze, czy metale wydostają się z tamponu i czy są wchłaniane przez organizm. Dlatego nie możemy jeszcze ocenić, w jakim stopniu (jeśli w ogóle) metale w tamponach przyczyniają się do jakichkolwiek problemów zdrowotnych.
W związku z potencjalnym zagrożeniem dla kobiet Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA), która odpowiada m.in. za regulacje rynku tamponów w USA, zadeklarowała, że dokładnie przeanalizuje wyniki badań. Czekamy na takie działania ze strony organów europejskich. Tymczasem bezpieczniejszym rozwiązaniem może być wybór tamponów, wkładek higienicznych i podpasek z bawełny z certyfikatem organicznym, bo również w pozostałych produktach wykrywa się szkodliwe związki.
Źródło: Tampons as a source of exposure to metal(loid)s Environment International
Źródło:
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Naukowcy nie dowierzają. Delfiny uzależnione od najgroźniejszych narkotyków
- Oto najlepsze cięte riposty nauczycieli. Zgasiły niejednego ucznia!
- Szaleniec wjechał mazdą do salonu, bo dealer nie chciał zwrotu auta - WIDEO
- Awantura podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. Macierewicz kontra protestujący