Pojawienie się tematu możliwości wprowadzenia obowiązkowych szczepień na Covid-19 związane jest z rosnącym zagrożeniem bardzo zakaźnym wariantem koronawirusa Delta, który już pojawił się w Europie, powodując wzrost zakażeń w Wielkiej Brytanii, Portugalii, Niemczech, Rosji. Według ekspertów nowa mutacja ma większą zdolność do transmisji, powoduje dużo poważniejszy przebieg choroby, a także zmniejsza odporność, jaką dają szczepionki na COVID-19. Wiadomo przy tym, że jedynie bardzo wysoki poziom wyszczepienia (80-90 proc.) powstrzyma ekspansję wirusa. Rząd zaniepokojony jest faktem, do tej pory w Polsce akcja szczepień nie objęła nawet połowy populacji, co oznacza ryzyko powrotu do lockdownu i ograniczeń.
Czy państwo ma narzędzia prawne, pozwalające nakazać obywatelowi zaszczepienie się przeciw Covid-19? - pytamy prof. Jacka Potulskiego, karnistę z Uniwersytetu Gdańskiego.
Jest taka możliwość - uważa prawnik. - Mówi o tym ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń oraz chorób zakaźnych u ludzi. Minister zdrowia określa w drodze rozporządzenia wykaz chorób zakaźnych objętych obowiązkiem szczepień ochronnych oraz osoby lub grupy osób obowiązane do poddawania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym przeciw chorobom zakaźnym, a także wiek i inne okoliczności stanowiące przesłankę do nałożenia obowiązku szczepień ochronnych na te osoby. W tej sytuacji osoby i grupy wymienione w rozporządzeniu są obowiązane do poddawania się szczepieniom ochronnym przeciw chorobom zakaźnym. Zresztą już teraz prawo, o którym mówię, obowiązuje. W wykazie chorób zakaźnych objętych obowiązkiem szczepień ochronnych znalazły się m.in. błonica, gruźlica, krztusiec, świnka, odra, ospa, różyczka, wścieklizna.
Większość wymienionych przez pana chorób zwalczana jest poprzez obowiązkowe szczepienie dzieci. Tu mamy jednak do czynienia z precedensową sytuacją - przymus szczepień przeciw SARS-CoV-2 musiałby objąć wszystkich obywateli.
Niekoniecznie. Obowiązek mógłby dotyczyć określonych grup wiekowych lub zawodowych. Na przykład lekarzy, pielęgniarek, farmaceutów i całej szeroko rozumianej grupy pracowników ochrony zdrowia. Albo nauczycieli i pracowników żłobków oraz przedszkoli. Nie wykluczam jednak możliwości wprowadzenia obowiązku szczepień powszechnych.
Co z tymi, którzy odmówiliby zaszczepienia się?
Niezastosowanie się do obowiązkowych szczepień samo w sobie nie wywołuje konsekwencji karnoprawnych. Jednakże przymuszenie do szczepienia może nastąpić poprzez ustawę o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. W tym zakresie wojewoda może postanowić o nałożeniu grzywny w celu przymuszenia do obowiązkowego szczepienia.
Jak duża jest ta grzywna?
Nie może przekraczać kwoty 10 tys. złotych, jednak w razie uporczywego odmawiania szczepień, taką grzywnę wojewoda mógłby nakładać kilkakrotnie.
Bankructwo za przekonania?
Niekoniecznie zaraz dla wszystkich bankructwo. Grzywny nakładane wielokrotnie nie mogą łącznie przekroczyć kwoty 50 tys. zł.
Załóżmy, że nauczyciel lub lekarz albo jakakolwiek inna osoba zbierze te 50 tys. złotych, by w imię zasad nie dać się tknąć igłą. Czy grożą jej jakieś inne konsekwencje, np. pracodawca może ją za to zwolnić z pracy?
W środowisku prawników ta kwestia wywołuje spór. Osobiście uważam, że jeśli zostanie nałożony na każdego obywatela obowiązek na podstawie prawa powszechnego, a obywatel tego obowiązku nie zrealizuje, to pracodawca kierując się bezpieczeństwem pozostałych pracowników, klientów lub podopiecznych mógłby taką osobę zwolnić.
I tak pewnie sprawa skończyłaby się dopiero rozstrzygnięciem przez sąd?
Zapewne tak, bo prawo nie rozstrzyga tego w sposób jednoznaczny. Znamy już przypadki zwolnienia niezaszczepionych pracowników, m.in przez przedszkola i skarg rozpatrywanych przez sądy. Moim zdaniem jednak, jeśli czyjaś praca wiąże się z kontaktem z ludźmi, to nieprzestrzeganie pewnych ograniczeń w zakresie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, w tym również szczepień, może być powodem zwolnienia pracownika. Podobne działania są dopuszczalne w przypadku firm, w których większa liczba pracowników przebywa w jednym pomieszczeniu i konieczne jest zapewnienie bezpieczeństwa załodze. Jeśli wewnętrzne przepisy tak określą, pracodawca może wymagać zaświadczenia o szczepieniach. Również byłoby to konieczne podczas rekrutacji.
Nie byłoby to traktowane jako dyskryminacja pracownika?
Nie, ale jedynie w przypadku wprowadzenia powszechnego obowiązku szczepień. W obecnej sytuacji prawnej zdarzało się już, że wojewodowie uchylali decyzje samorządów dotyczące pierwszeństwa w dostępie do różnych usług tylko dla osób zaszczepionych. Nasze rozważania dotyczą jednak sytuacji, w której rząd wprowadziłby obowiązek szczepień. A ja jestem przekonany, że takiego obowiązku rząd Prawa i Sprawiedliwości, mimo rozważań prezesa Jarosława Kaczyńskiego, nie wprowadzi.
Dlaczego?
Obserwując poziom zaszczepienia w różnych regionach kraju, wyraźnie widzimy, że większość elektoratu obecnej władzy podchodzi do szczepień sceptycznie. Szczególnie obserwujemy to na tzw. ścianie wschodniej i południowo-wschodniej, gdzie jest największy odsetek przeciwników szczepień i największe poparcie dla Zjednoczonej Prawicy. Z tego powodu obecny rząd nie zdecyduje się na obowiązkowe szczepienia, choć zdaje sobie sprawę z potencjalnych korzyści takiego kroku dla społeczeństwa. Z doniesień płynących z krajów, które zmagają się z wirusem Delta już wiemy, że osoby zaszczepione nawet jeśli się zakażają, to o wiele lżej przechodzą chorobę, rzadziej trafiają do szpitali i mają wielokrotnie większe szanse na przeżycie.
Jeśli "miękkie" zachęty nie pomogą, alternatywą może być kolejna fala zakażeń, prowadząca do następnego, kosztownego lockdownu, co finansowo obciąży budżet państwa. Czy w takiej sytuacji rząd ma jakiś wybór?
Przewiduję, że choć przymus szczepień nie zostanie zapewne wprowadzony, to w razie wzrostu zakażeń wywołanych mutacją Delta trzeba znaleźć inne rozwiązania.
Już przed kilkoma miesiącami wicepremier Jarosław Gowin powiedział, że nie wyklucza wdrożenia certyfikatu dla zaszczepionych, który usprawniałby i upraszczał działalność usługową, w tym gastronomiczną lub turystyczną. Klient z certyfikatem byłby lepiej traktowany niż ten bez certyfikatu?
Zapewne będą pojawiać się ograniczenia dla tych, którzy nie zdecydują się na przyjęcie szczepionki. Może to być chociażby zakaz wstępu do kina, restauracji, na stadiony, koncerty, do siłowni. Od osób korzystających z tych usług będzie się wymagało weryfikacji zaszczepienia. Już teraz osoby zaszczepione nie liczą się np. do limitów gości weselnych, jednak na razie nikt nie jest w stanie tego zweryfikować.
Jestem pewna, że zaraz do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wpłyną skargi na nierówne traktowanie różnych grup obywateli.
Rzeczywiście, można w tym przypadku mówić o pewnej dyskryminacji. Wprowadzenie ograniczeń byłoby jednak uzasadnione interesem społecznym. Już teraz jako państwo, jesteśmy w stanie wprowadzić przepisy, które dyskryminują pewną kategorię osób. Dla przykładu - czy odizolowanie osoby, która przyleciała z egzotycznego kraju z gorączką krwotoczną, jest przejawem nierównego traktowania? W celu ochrony społeczeństwa można pozbawić człowieka wolności.
Pojawiają się pogłoski o ewentualnym wprowadzeniu obowiązku noszenia przez osoby zaszczepione paszportów covidowych. To w ogóle możliwe?
Byłoby to najlepsze wyjście. Już dziś można mieć aplikację na smatrfonie lub zaświadczenie wydrukowane w punkcie szczepień. Trzeba oczywiście wprowadzić podstawy prawne do weryfikacji takiego dokumentu. Samo oświadczenie, że otrzymaliśmy dwie dawki szczepionki nie wystarczy, chyba, że będziemy je składać pod rygorem odpowiedzialności za fałszywe zeznania.
Wiele osób twierdzi, że takie działania zabierają nam wolność.
Jeśli ktoś wierzy w czary, a nie w naukę, to należy ponosić konsekwencje wiary w czary. Jak już jednak mówiłem, nie wierzę, że rząd premiera Morawieckiego zdecyduje się narazić części swojego elektoratu. W obecnej sytuacji - gdy ze względów społeczno-politycznych - obowiązek szczepienia przeciw Covid-19 raczej nie zostanie wprowadzony, wydaje się więc, że o wiele skuteczniejsze (i jest to prawnie dopuszczalne) jest mobilizowanie pozytywne. Czyli utrzymywanie ograniczeń, dotyczących korzystania z pewnych instytucji życia publicznego dla osób niezaszczepionych i zwalnianie z nich osób z certyfikatem ozdrowieńca, osoby testowanej lub zaszczepionej.