Spis treści
Typy promieniowania UV
Mianem promieniowania ultrafioletowego określamy promieniowanie elektromagnetyczne o długości fal wynoszącej od 100 do 400 nm. Jego fale są krótsze niż ma to miejsce w przypadku promieniowania widzialnego, dłuższe jednak niż wtedy, gdy mówimy o promieniowaniu rentgenowskim. Odkryto je w roku 1801. Od tego też czasu bada się jego wpływ na ludzkie zdrowie.
Promieniowanie UV dzieli się na trzy rodzaje. Promieniowanie UVA, UVB i UVB ma przy tym nieco inny wpływ na ludzkie zdrowie.
Sprawdź też: CBD chroni skórę przed UVA. Może wspomóc działanie kosmetyków SPF
Promieniowanie UVA dotyczy fal o długości od 315 do 400 nm i stanowi około 95 procent całego promieniowania UV, które dociera do powierzchni ziemi. Nie jest tak rumieniogenne, jak promieniowanie UVB, jest jednak bardziej barwnikotwórcze. W dużych dawkach potrafi wzmacniać odczyny rumieniowe, potęguje też niekorzystne efekty charakterystyczne dla promieniowania UVB. Przyczynia się zarówno do fotostarzenia się skóry, jak i do zmian nowotworowych. Nie na każdy organizm wpływa przy tym tak samo, a czynnikami wpływającymi na skalę zmian, do jakich może doprowadzić są choćby kolor skóry, piegi, kolor oczu i kolor włosów.
Czytaj także: Masz krem przeciwsłoneczny z zeszłego roku? Lepiej go wyrzuć i nie ryzykuj. Zwróć uwagę na ten szczegół na opakowaniu
Promieniowanie UVB dotyczy fal o długości od 280 do 315 nm i stanowi pozostałe pięć procent promieniowania słonecznego. Z jego najsilniejszym natężeniem mamy do czynienia latem, w tych godzinach, w których nasłonecznienie jest największe. Mogą je zatrzymywać tak chmury, jak i szyby, choć ludzka skóra nie potrafi się przed nim chronić. To ono odpowiedzialne jest zresztą nie tylko za samo opalanie skóry, ale i za bolesność, z jaką mamy do czynienia tuż po nim. Wiąże się je także z poparzeniami słonecznymi oraz ze zmianami nowotworowymi. Stymuluje wytwarzanie pigmentu oraz wytwarzanie w skórze witaminy D. Z jego dużym natężeniem mamy do czynienia także w lampach, które wykorzystywane są w solariach. Właśnie dlatego nadmierne korzystanie z nich jest uważane za wyjątkowo niebezpieczne.
Promieniowanie UVC dotyczy fal o długości od 100 do 280 nm i z uwagi na zawartość cząsteczek tlenu i ozonu w atmosferze, jest niemal całkowicie pochłaniane przed dotarciem do powierzchni Ziemi. Niestety, zmniejszenie się warstwy ozonowej w atmosferze sprawia, że jego ilość jest coraz większa. Może wywoływać bardzo silny rumień skóry oraz uszkodzenia DNA. Obecnie jego ilość jest na tyle mała, że trudno mówić o znaczącym wpływie na organizm człowieka.
Jak promieniowanie UV wpływa na skórę?
Całkowita ochrona ludzkiej skóry przed promieniowaniem UV jest niemożliwa. Z całą pewnością nie jest też pożądana. Promienie słoneczne to cenne wsparcie choćby wtedy, gdy następuje synteza odpowiedzialnej za pobudzanie naszego układu odpornościowego witaminy D3.
Niestety, promienie UVA i UVB mogą mieć też poważne skutki uboczne. Wśród najniebezpieczniejszych wymienia się:
- Fotostarzenie się skóry. Promienie UVA poddawane są ciągłym badaniom. Ich wyniki nakazują nam łączyć częste korzystanie z promieni słonecznych z widocznymi objawami starzenia skóry. Wiele wskazuje na to, że w innych okolicznościach pojawiałyby się one znacznie później. Winne mogą być choćby wolne rodniki, które tworzą się pod wpływem promieniowania UVA. To właśnie one odpowiadają za zanikanie fibroblastów, a co za tym idzie – za wolniejsze tempo, w jakim produkowany jest kolagen. Skóra staje się zatem mniej jędrna, szybciej wiotczeje, wypełnia się bruzdami i coraz lepiej widocznymi zmarszczkami.
- Zmiany nowotworowe. Czerniak złośliwy uważany jest za jeden z najbardziej złośliwych nowotworów człowieka. Jego wczesne wykrycie wiąże się ze względnie dobrymi rokowaniami dla pacjenta, w późniejszym okresie systematycznie rośnie jednak ryzyko zgonu. Wśród czynników ryzyka powstawania czerniaka wymienia się, między innymi, niską zawartość barwnika w skórze i jasną karnację. Ryzykowne jest jednak również przerywane, ale długotrwałe wystawianie organizmu na działanie promieni słonecznych, zwłaszcza jeśli konsekwencją takiego działania są oparzenia słoneczne i pęcherze.
- Oparzenia słoneczne. Tak zwany rumień posłoneczny jest charakterystycznym i pojawiającym się wyjątkowo szybko efektem nadmiernej ekspozycji na słońce. Zwykle daje o sobie znać już po kilku godzinach od momentu, w którym przedawkowaliśmy promieniowanie UV. Oparzenie nie jest przy tym jedynym problemem podczas jego występowania. Znać dają o sobie również dolegliwości bólowe i zaczerwienienie skóry, a w poważniejszych przypadkach – dreszcze, gorączka, a nawet nudności i wymioty.
Co warte podkreślenia, z zagrożeniem ze strony promieni UV mamy do czynienia nie tylko w słoneczne dni. Jak już wspomniano, promienie typu A bez problemu przenikają przez chmury, odbijają się od wody, śniegu oraz piasku! Sposobem na walkę z nimi jest korzystanie z filtrów przeciwsłonecznych, warto pamiętać o nich więc nie tylko latem i nie tylko wtedy, gdy na niebie nie ma ani jednej chmurki.
Lampy utwardzające lakiery hybrydowe – czy są bezpieczne?
Z promieniowaniem UV mamy dziś do czynienia nie tylko wtedy, gdy otaczają nas promienie słoneczne. Korzystamy z niego choćby podczas wizyt w salonie kosmetycznym, gdy korzystamy z lamp utrwalających lakiery hybrydowe. Czy i wtedy narażamy się na zmiany nowotworowe? Wiele wskazuje na to, że ryzyko takie istnieje, choć nie oznacza to wcale, że natychmiast musimy zrezygnować z tego rodzaju manicure.
Używane w salonach lampy UV/LED nie mogą być porównywane z tymi, które wykorzystuje się w solariach, nie korzystają bowiem ze szczególnie niebezpiecznego promieniowania UVB. Nadal jednak mamy do czynienia z ekspozycją na promienie UV i nadal musimy liczyć się z tym, że jeśli będzie ona nadmierna, przyjdzie nam ponieść tego konsekwencje. Jak zatem się chronić?
Promieniowanie UV i bezpieczeństwo lamp w salonach kosmetycznych
Mówiąc o promieniowaniu UV nie można zapominać również o fototerapii, stosunkowo nowej metodzie leczenia, która wykorzystuje w tym celu zarówno światło niebieskie, jak i czerwone. Pytanie o to, czy fototerapia jest bezpieczna stawiają sobie zarówno pacjenci, jak i lekarze. Po raz kolejny okazuje się przy tym, że kluczowe znaczenie ma nie tylko jakość samych lamp, ale również doświadczenie osób, które z nich korzystają.
W tym przypadku kluczowa wydaje się odpowiedź na pytanie o to, jaka jest intensywność światła wykorzystywanego w procesie leczniczym. W lampach przeznaczonych do użytku domowego zwykle nie przekracza ona 2,5 tysięcy luksów. Wiele zabiegów leczniczych (dotyczących nie tylko chorób skóry, ale również schorzeń tak poważnych, jak choćby cukrzyca) wymaga jednak lamp emitujących znacznie jaśniejsze światło. Jeśli przekracza ono 10 tysięcy luksów, nawet półgodzinny zabieg może okazać się zabiegiem zbyt długim. W takim przypadku wskazane jest też skonsultowanie się z lekarzem jeszcze przed jego rozpoczęciem tak, aby wykluczyć ewentualne skutki uboczne.