Sandra Gozdur: Temat szczepień przeciw COVID-19 dominuje teraz w mediach. Cały czas słyszymy o zagranicznych szczepionkach, a okazuje się, że na Politechnice Warszawskiej także trwają prace. Na jakim etapie są przygotowania polskiej szczepionki?
Prof. Tomasz Ciach: Pracujemy nad tzw. szczepionką białkową, rekombinowaną, zwaną również biotechnologiczną. W swojej konstrukcji i metodzie otrzymywania przypomina szczepionkę na żółtaczkę typu B. Na tę chwilę przeprowadziliśmy dokładną analizę genomu wirusa oraz wytworzyliśmy szczepy modyfikowanych genetycznie bakterii E. coli produkujące wybrane białka. Trzy wchodzące w skład tzw. kolców wirusa oraz czwarty znajdujący się u jego podstawy.
Dlaczego akurat bakteria E. coli?
Bakteria E. coli jest bardzo dobrze poznanym organizmem. Naukowcy często wykorzystują ją, jako swego rodzaju mikroreaktor, który produkuje takie białko, jakie chcemy, jakie zaprogramujemy za pomocą wprowadzonego plazmidu. Wykorzystuje się znane sekwencje plazmidów, do których wprowadza się zakodowane pod postacią DNA białka, by były produkowane. W bakteriach E. coli jest na przykład produkowana ludzka insulina.
Obecnie trwa hodowla genetycznie zmodyfikowanych bakterii w bioreaktorach, równolegle zespół pracuje nad oczyszczaniem wytworzonych białek. Wyizolowanie tego jedynego białka z całej zupy, jaka pozostaje po rozpadzie bakterii jest dość żmudnym zajęciem. Po otrzymaniu odpowiednich porcji wirusowych peptydów rozpoczniemy pracę nad formulacją szczepionek, czyli przygotowaniem odpowiedniej mieszanki do wstrzyknięcia. Kolejnym etapem będą badania na zwierzętach. Na myszach musimy określić nie tylko czy nasza szczepionka wywołuje odpowiedź immunologiczną, ale także czy ta odpowiedź jej skuteczna.
Kiedy należy się spodziewać pierwszych testów szczepionki? Na jakim etapie jest zespół prof. Ciacha?
Jeśli odpowiedź będzie skuteczna, czyli powstałe przeciwciała będą inaktywować, wtedy rozpoczną się testy na ludziach?
Jeśli badania na zwierzętach zakończą się sukcesem, wtedy wybrana formulacja będzie musiała być wyprodukowana w miejscu posiadającym odpowiednie certyfikaty do produkcji farmaceutyków. Wszystko musi odbywać się w odpowiednim reżimie technologicznym. Mając gotową szczepionkę rozpoczniemy próby kliniczne zwane kolokwialnie próbami na ludziach.
Kiedy rozpoczęliście prace nad polską szczepionką przeciw COVID-19?
Nasze prace rozpoczęły się na przełomie kwietnia i maja. Tuż po tym, jak epidemia pojawiła się w Polsce. Udało nam się pozyskać trochę wewnętrznych funduszy na Politechnice Warszawskiej, ale zdajemy sobie sprawę, że one szybko się skończą. Prowadzenie badań na zwierzętach jest znacznie droższe, nie wspominając o badaniach klinicznych. Mamy jednak nadzieję, że znajdą się dodatkowe fundusze, bo tych szczepionek cały czas jest za mało. Producenci są zainteresowanie przede wszystkim zaopatrywaniem własnych krajów.
Z jakimi kwotami należy się liczyć?
Orientacyjnie badania nad zwierzętami to są setki tysięcy euro. Natomiast badania na ludziach i wytworzenie partii szczepionek w zakładzie farmaceutycznym to już jest kilka milionów euro.
Minister edukacji Przemysław Czarnek zapewniał, że uczelnie i uczeni, którzy pracują nad polską szczepionką, otrzymają państwowe dotacje. Politechnika kontaktowała się w tej sprawie z rządem?
Tuż po doniesieniach medialnych kontaktowała się z nami pani wiceminister Anna Budzanowska z Ministerstwa Edukacji oferując pomoc przy znalezieniu miejsca do badań na zwierzętach i w znalezieniu finansowania na dalsze badania, za co bardzo dziękuję.
Dlaczego tak długo ukrywano fakt, że na Politechnice trwają prace nad szczepionką?
Rozgłos nie zawsze sprzyja pracom naukowym. Jest jeszcze kilka innych zespołów, które pracują w Polsce nad szczepionkami, a nie zostały wykryte przez media. My się wzajemnie wspieramy, bo jak już wspomniałem - jest bardzo duży problem i trzeba wytworzyć ogromną liczbę szczepionek. Jeśli w szybkim tempie nie zaszczepimy 80 proc. populacji Ziemi, czyli około 6 mld ludzi, to nie wygramy tej walki. Każdy kolejny wytwórca to zwiększenie szansy na pozbycie się tej paskudnej pandemii. Posiadanie w Polsce kilku zespołów będących w stanie szybko opracować nową szczepionkę oraz kilku wytwórców mogących taką szczepionkę produkować to zapewnienie krajowi bezpieczeństwa farmaceutycznego, chociaż w tej kwestii.
Czym będzie wyróżniała się polska szczepionka na tle tych, które już trafiły do obiegu?
Są już szczepionki oparte o adenowirusa czy o mRNA, a nasza szczepionka będzie oparta o białka rekombinowane. Jak tylko zobaczyliśmy, że pandemia zaczyna się rozprzestrzeniać, to od razu kierowaliśmy się w stronę technologii, która pozwoli produkować szczepionkę na „tony” i po stosunkowo niskiej cenie.
O ile tańsza mogłaby być polska szczepionka, w porównaniu do cen obecnych już szczepionek?
Nie wiem ile dokładnie kosztują obecne na rynku szczepionki na wirusa Sars-CoV-2. To jest tajemnica firm, ale można szacować, że te kwoty oscylują między 10 a 30 euro za dawkę. My chcielibyśmy, żeby nasza szczepionka przy masowej produkcji kosztowała około 1 euro za dawkę. Taka cena umożliwiłaby zaszczepienie także biednych narodów. W Afryce jeszcze nikt nie został zaszczepiony, a to jest blisko 2 mld ludzi, których często nie będzie stać na szczepionkę 30 euro za dawkę.
Wróćmy jeszcze do rodzaju szczepionki. Dlaczego zdecydowaliście się akurat na białkową?
Technologia białkowa jest bardzo bezpieczna, nie zawiera żadnych tzw. „genów”, czyli ani RNA ani DNA. Dzięki temu jest bardziej stabilna, tańsza i trwalsza. Można ją przechowywać w zwykłej lodówce. Co więcej, taka szczepionka, mówiąc w dużym skrócie, daje układowi odpornościowemu gotowe rozwiązanie. Od razu pokazuje białko, na które ten układ powinien się przygotować i nauczyć je rozpoznawać. Z kolei szczepionka mRNA wprowadza kod genetyczny do naszych komórek i dopiero nasze komórki wytwarzają białko, na którym uczy się układ odpornościowy.
Termin przygotowania polskiej szczepionki, koszty produkcji oraz cena jednej dawki
Teraz czas na pytanie, na które prawdopodobnie wszyscy czekają… Kiedy szczepionka będzie gotowa?
Jeśli mielibyśmy fundusze, pomoc fachowców, pomoc firmy na etapie produkcji szczepionki do badań klinicznych , a także łut szczęścia to myślę, że można rozpocząć badania kliniczne w ciągu trzech do sześciu miesięcy.
Kiedy realnie mogłyby się rozpocząć szczepienia na masową skalę?
Gdybyśmy mieli bardzo dużo szczęścia, bardzo dużo pomocy i bardzo dużo pieniędzy to za sześć do dwunastu miesięcy. To jest scenariusz bardzo optymistyczny.
Politechnika nie będzie u siebie produkować szczepionki, bo to jest niemożliwe. Do tego potrzebujemy specjalnego wytwórcy pracującego w standardzie farmaceutycznym (GMP). Po przeprowadzeniu badań klinicznych następuje etap dopuszczenia produktu przez Europejską Agencję Leków (EMA). Dopiero potem możemy rozpocząć szczepienia…
Na rynku pojawiło się już wiele szczepionek. Czy uważa pan, że nadal jest miejsce na kolejne?
Jak słucham radia to słyszę że firmy zamiast cały czas zwiększać dostawy szczepionek to je zmniejszają. Jestem przerażony, kiedy te szczepienia skończymy. Jeżeli punkt szczepień dostaje 30 dawek tygodniowo, to jest to po prostu śmiech na sali. Szczepionka mRNA to nowoczesny produkt, ale produkcja jest złożona, a trwałość samego RNA jest mała. Ponadto szczepionka okazuje się droga i jak widać - wydajność produkcji jest niewielka. Przy obecnych dostawach szczepionek do naszego kraju, wszyscy Polacy zaszczepią się może za dwa lata. Dlatego nadal jest miejsce na kolejną, tym bardziej tańszą i produkowaną na masową skalę. Poza tym, istnieje prawdopodobieństwo, że szczepienia trzeba będzie powtarzać.
Dlaczego?
Przede wszystkim to jest wirus, który bardzo szybko mutuje. Znanych jest już wiele tysięcy jego mutacji, na szczęście w większości szkodliwych dla samego wirusa. Ponadto, odpowiedź immunologiczna, którą uzyskamy w naszym organizmie może nie być dostatecznie trwała. Chciałbym jeszcze dodać, że posiadając wiedzę i laboratorium, które zbudowaliśmy na potrzeby tej szczepionki, następnym razem będziemy mogli pracować znacznie szybciej. To oznacza, że do etapu badań na zwierzętach dojdziemy w kilka miesięcy. A obawiam się, że epidemie będą pojawiać się coraz częściej – na ziemi żyje coraz więcej ludzi, więcej zwierząt jest hodowanych na masową skalę… To wszystko sprzyja „miksowaniu” się kolejnych genów i powstawaniu nowych wirusów. Dlatego musimy zapewnić państwu bezpieczeństwo farmaceutyczne w tej kwestii.
W związku z tym, że szczepienia przeciw COVID-19 nie są obowiązkowe, wiele osób zdecydowało, że z nich nie skorzysta.
Wydaje mi się, że obawy przed szczepieniami wynikają z przeszłości. Kiedyś były szczepionki pierwszej generacji, czyli oparte o tzw. atenuowane, osłabione wirusy. Wtedy istniała szansa, że szczepionką możemy się zarazić. Takie przypadki występowały m.in. przy okazji najstarszych szczepionek na ospę czy polio. Pamięć historyczna mogła pozostać w ludziach, dlatego szczepionki cieszą się taką złą sławą. Wyraźnie zaznaczam, że teraz nauka posunęła się do przodu. Obecnie stosujemy dobrze sprawdzone i nowoczesne szczepionki, a przy nich nie ma właściwie najmniejszych szans, by zarazić się podczas szczepienia. Strach może wynikać też z faktu, że ludzie nie rozumieją jak działa szczepionka. Cóż, trzeba przysiąść do Internetu i poczytać, ale proszę z wiarygodnych – naukowych i popularnonaukowych źródeł…
Czyli zachęca pan do szczepień?
Tak! Mamy przez pięć lat testować szczepionki aż ekonomia padnie kompletnie i umrze miliard ludzi? Nauka jest na takim poziomie, że możemy jej zaufać. Naukowcy i wiedza dotycząca biologii, immunologii oraz biotechnologii posunęła się już naprawdę daleko. Nie mogę powiedzieć, że wiemy wszystko, ale wiemy naprawdę bardzo dużo i szybko się uczymy. A procedury dopuszczające leki czy szczepionki są coraz lepsze i coraz szczelniejsze, by żaden bubel nie przeniknął na rynek.