Biomed Lublin to firma, która jako jedyna w naszym kraju ma opatentowaną technologię izolowania przeciwciał z osocza ludzkiego. W trakcie pandemii WHO i polskie Ministerstwo Zdrowia wydały pozytywną rekomendację dotyczącą stosowania osocza w leczeniu zakażenia SARS-CoV-2.
Trzy tygodnie temu ogłoszono, że polska firma będzie brała udział w projekcie dotyczącym produkcji leku bazującym na osoczu ozdrowieńców.
Niestety, jak ustaliła „Rzeczpospolita", do tej pory produkcja nie ruszyła, bo do firmy nadal nie dostarczono osocza.
Prezes Biomedu Marcin Piróg podkreśla w rozmowie z dziennikiem, że do tej pory nie było procedur poboru osocza ozdrowieńców. Dodaje jednak, że choć „sytuacja jest dla wszystkich nowa”, to teraz działać „w trybie pilnym i nadzwyczajnym”.
Gazeta pisze, że zebrano już ponad 400 litrów osocza, ale w większości poddano je tzw. inaktywacji, co wyklucza produkcję leku ze skoncentrowaną dawką immunoglobulin, który mógłby ochronić chorych na Covid-19.
„W Polsce jest już kilkanaście tysięcy ozdrowieńców, którzy zgłaszają się i oddają osocze. Ale pobór w regionalnych centrach krwiodawstwa i krwiolecznictwa odbywa się według innej procedury niż ta, która jest potrzebna do produkcji skutecznego leku przeciw wirusowi” - czytamy w dzienniku.
Projekt wspólnie realizują Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny numer 1 w Lublinie, Instytut Hematologii i Transfuzjologii oraz Biomed Lublin, a finansuje go Agencja Badań Medycznych. Z kolei naczelną instytucją nadzorującą organizację krwiodawstwa jest minister zdrowia.
Jak wskazuje gazeta, żadna z tych instytucji nie skomentowała sprawy.
Pracownicy w rozmowie z „Rz” wskazują, że są rozgoryczeni całą sytuacją „z powodu przeciągania procedur i niezrozumiałego podejścia do sprawy ze strony decydentów właśnie ucieka nam szansa na stworzenie leku, który może uratować życie milionom ludzi”.
Jak dodają, to w gestii ministra zdrowia leży wydanie decyzji przyspieszających zbiórkę osocza w procedurze, która umożliwi Biomedowi przetworzenie i wyprodukowanie leku.