Spis treści
- Rośnie liczba spraw dotyczących błędów medycznych
- Czas inaczej spojrzeć na monitoring w placówkach medycznych
- Można już instalować kamery w szpitalach
- Jedna strona nie może decydować o wszystkim
- Kamera może zadbać także o bezpieczeństwo pacjenta
- Operowany mógłby otrzymać prawo żądania rejestracji obrazu
- Ofiarom trudno zdobyć dowód na błąd medyczny
- Rzecznik bronił praw pacjenta, po zmianie przepisów może być mu trudniej
Tylko od 2017 do 2022 r. liczba sądowych postępowań karnych w sprawach dotyczących błędów medycznych wzrosła o 35 proc. Wyraźnie rośnie też liczba pozwów i wniosków o ustalenie zdarzenia medycznego – informuje PAP. Nie zawsze jednak pozew przekłada się na szczęśliwe zakończenie sprawy. Trudno bowiem sprawdzić, co w zasadzie działo się w sali operacyjnej lub w gabinecie zabiegowym, dlatego Prokuratura ma często związane ręce. Według Jolanty Budzowskiej, uznanej specjalistki z zakresu prawa medycznego, to może się zmienić.
Rośnie liczba spraw dotyczących błędów medycznych
Zgodnie ze statystykami prowadzonymi przez resort Sprawiedliwości, w 1991 r. do polskich sądów wpłynęło 260 pozwów dotyczących błędów medycznych – podaje PAP. W 2020 r. było ich już około 800. Aż 743 wnioski o ustalenie zdarzenia medycznego trafiły do pozasądowych wojewódzkich komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Błędami medycznymi zajmuje się między innymi Fundacja Pomocy Ofiarom Błędów Medycznych, która prowadzi nieodpłatny punkt porad prawnych dla osób pokrzywdzonych. Według ekspertów tej organizacji najpoważniejsze błędy medyczne wynikają z braku staranności i z lekceważenia pacjenta.
Czas inaczej spojrzeć na monitoring w placówkach medycznych
Jolanta Budzowska, radca prawny i partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy w Krakowie, od wielu lat walczy o zadośćuczynienia i odszkodowania dla pacjentów pokrzywdzonych wskutek błędu medycznego. Wskazuje też, co należałoby naprawić w systemie ochrony zdrowia, by poprawić jakość usług medycznych w Polsce. Tym razem mec. Budzowska podnosi temat ewentualnego poszerzenia prawa do korzystania z monitoringu.
Przypomina, że szpitale i inne placówki udzielania świadczeń leczniczych to miejsca, gdzie z punktu widzenia prowadzenia monitoringu wizyjnego zderzają się interesy i potrzeba ochrony dóbr wszystkich zainteresowanych: podmiotów wykonujących działalność leczniczą, członków personelu medycznego i pacjentów.
– Celem monitoringu jest przede wszystkim kontrolowanie jakości świadczeń, ale i o zapewnienie porządku na terenie obiektu – mówi ekspertka.
Można już instalować kamery w szpitalach
Jak się dowiadujemy, obecnie prawo dopuszcza montaż kamer i rejestrację obrazu albo możliwość obserwacji przy użyciu kamer w ściśle określonych miejscach podmiotu leczniczego, w których udzielane są świadczenia lecznicze, jak na przykład na oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii oraz oddziałach anestezjologii. Kamery monitoringu wizyjnego mogą być instalowane także w innych pomieszczeniach, przede wszystkim ogólnodostępnych, ale działanie takie musi odbywać się na zasadach ogólnych, tzn. z poszanowaniem praw pacjenta i za jego zgodą.
– Tymczasem w myśl poselskiego projektu zmian m.in. ustawy o działalności leczniczej, kierownik podmiotu wykonującego działalność leczniczą ma zyskać znacznie dalej idące uprawnienia. Będzie mógł określić we własnym zakresie, w regulaminie organizacyjnym, sposób obserwacji każdego z pomieszczeń, w których są udzielane świadczenia zdrowotne, jeżeli uzna, że jest to konieczne w procesie leczenia pacjentów lub do zapewnienia im bezpieczeństwa – w przypadku szpitali, zakładów opiekuńczo-leczniczych, zakładów pielęgnacyjno-opiekuńczych, zakładów rehabilitacji leczniczej i hospicjów – informuje mec. Budzowska.
Jedna strona nie może decydować o wszystkim
Warto podkreślić, że w projekcie, który opisuje pani mecenas, znalazło się zastrzeżenie, że taka decyzja powinna być uzasadniona potrzebą zastosowania monitoringu w danym pomieszczeniu oraz zapewniać ochronę danych osobowych, a także uwzględnić prawo do intymności i godności pacjenta. Według mec. Budzowskiej to zabezpieczenie jest niewystarczające.
– Oddanie wyłącznie w ręce kierownika podmiotu leczniczego narzędzi do ingerencji w tak fundamentalne prawa pacjenta, jak prawo do godności i do intymności – jako zdecydowanie zbyt daleko idącym krokiem – alarmuje radca prawny Jolanta Budzowska.
Kamera może zadbać także o bezpieczeństwo pacjenta
Zdaniem mecenas, jeśli autorzy projektu motywują konieczność liberalizacji przepisów i zwiększenia uprawień podmiotów leczniczych bezpieczeństwem pacjenta, to powinni spojrzeć na kwestie bezpieczeństwa raczej od drugiej strony, bardziej w relacji podmiot-pacjent. Oznaczałoby to zapewnienie co najmniej symetrycznych uprawnienia pacjentom. Jak uzasadnia, to pacjent jest w trakcie udzielania świadczeń leczniczych podmiotem słabszym, w dużej mierze zależnym, podporządkowanym decyzjom i działaniom świadczeniodawcy. – Strefa intymności człowieka w takiej sytuacji powinna więc być poddana szczególnej ochronie – wyjaśnia specjalistka reprezentująca poszkodowanych pacjentów.
Operowany mógłby otrzymać prawo żądania rejestracji obrazu
– Poza ustawowymi wyjątkami, dziś jedyną możliwość wkroczenia w sferę intymności pacjenta daje wyrażenie zgody przez uprawnionego. I tak powinno pozostać, z jednym zastrzeżeniem: o bezpieczeństwo pacjenta ustawodawca mógłby zadbać, zwiększając jego prawa – mówi Budzowska.
– Chodzi mianowicie o przyznanie pacjentowi żądania rejestracji wizyjnej udzielanych mu świadczeń zdrowotnych o podwyższonym ryzyku, takich jak na przykład zabiegi operacyjne. Takiemu uprawnieniu musiałby oczywiście towarzyszyć nakaz wyłączania urządzeń monitoringu wizyjnego (kamer) na czas udzielania świadczeń tym pacjentom, którzy nie wyrazili zgody na udzielanie świadczeń zdrowotnych w pomieszczeniach, w których jest zainstalowany monitoring, bądź z różnych przyczyn takiej zgody nie mogą udzielić (np. pacjenci nieprzytomni bądź niezdolni do zrozumienia znaczenia informacji) – apeluje mecenas.
Ofiarom trudno zdobyć dowód na błąd medyczny
Obecnie – jak opisuje nasz ekspert – w zakresie rejestracji zabiegów i miejsc, w których udziela się świadczeń leczniczych o podwyższonym ryzyku, panuje pełna dowolność: niektóre szpitale i oddziały rejestrują zabiegi, oczywiście za zgodą pacjenta, inne nie mają takiego zwyczaju ani obowiązku.
– W efekcie, gdy dochodzi do zdarzenia bądź błędu medycznego, pacjenci nie mają obiektywnego dowodu w postaci nagrania, które pomogłoby biegłym i sądom rozstrzygnąć wątpliwości. – informuje mec. Budzowska. – Na marginesie: nie budzi zdziwienia, że brak dobrej praktyki nagrywania cechuje zwykle podmioty o wyższym niż w innych jednostkach odsetku niepowodzeń leczniczych w zakresie danej procedury – dodaje.
Rzecznik bronił praw pacjenta, po zmianie przepisów może być mu trudniej
Zdaniem mec. Budzowskiej, interesująca w omawianej kwestii jest także okoliczność, że zmiana przepisów idąca w kierunku ograniczenia praw pacjenta i naruszenia prawa do intymności i godności, została zgłoszona w tym samym projekcie ustawy (ustawa z dnia o zmianie ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta oraz niektórych innych ustaw), co przepisy wprowadzające Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych, którego dysponentem ma być Rzecznik Praw Pacjenta.
– Rzecznik dotąd skutecznie, m.in. przed sądami administracyjnymi, bronił pacjentów przed niezgodnym z prawem wykorzystywaniem monitoringu w podmiotach leczniczych, a dziś może otrzymać „w pakiecie” przepisy niweczące jego dorobek – kończy ekspertka.