Nowe ognisko koronawirusa w Niemczech to wina Polaków i Rumunów? Tak sugeruje zarząd rzeźni

asz
Opracowanie:
W Niemczech wybuchło nowe ognisko koronawirusa. Firma sugeruje, że winni mogą być pracownicy z innych krajów, głównie z Polski i Rumunii.
W Niemczech wybuchło nowe ognisko koronawirusa. Firma sugeruje, że winni mogą być pracownicy z innych krajów, głównie z Polski i Rumunii. 123rf.com
Niemiecka rzeźnia stała się nowym ogniskiem koronawirusa u naszych zachodnich sąsiadów. Pracownikom wykonano niemal tysiąc testów, a pozytywnych było aż 657. Teraz największa fabryka mięsa w Europie nie działa. Szefostwo wini za zakażenia Polaków i Rumunów.

Nowe ognisko koronawirusa w Niemczech. Firma szuka winy w Polakach i Rumunach

Rzeźnia, w której wybuchło ognisko koronawirusa mieści się w Rheda-Wiedenbrueck w Północnej Nadrenii-Westfalii. Ogromną liczbę zakażeń wśród pracowników ujawniono w środę, a firmę tymczasowo zamknięto. 6 tys. pracowników rzeźni trafiło na kwarantannę, a w ramach działań prewencyjnych władze powiatu zamknęły placówki edukacyjne.

Gereon Schulze Althoff zarządzający jakością w rzeźni Toennies upatruje w otwarciu granic istotnej przyczyny wybuchu ogniska koronawirusa. W rzeźni pracuje sporo osób z Polski i Rumunii, wiele z nich wybrało się w odwiedziny do swoich rodzin po otwarciu granic. Schulze Althoff twierdzi, że pracownicy ci zostali poddani testom na koronawirusa po powrocie, jednak wyłącznie wtedy, gdy nie było ich ponad 96 godzin. Niektórzy zaś wyjechali tylko na weekend.

To nie pracownicy, ale warunki pracy i zakwaterowania są winne?

Inne zdanie na temat przyczyn wybuchu ogniska koronawirusa w rzeźni mają obrońcy praw zwierząt, którzy wielokrotnie apelowali o zmiany w rzeźniach. Oprócz właściwego traktowania zwierząt, zwracali uwagę także na warunki pracy oraz zakwaterowania dla pracowników.

Robert Toennies, jeden z właścicieli firmy, ma pretensje do zarządu i rady nadzorczej spółki, m.in. o to, że nadal korzysta się z pracowników zewnętrznych, choć trzy lata temu wydano wytyczne zalecające rezygnację z tego.

System taki [pracy zewnętrznej – przyp.red.] wiąże się dla wielu pracownic i pracowników z nieznośnymi warunkami mieszkaniowymi, których efektem są wysokie ryzyko infekcji i niewielkie szanse na uchronienie się przed nią – napisał Robert Toennies.

Źródła: Polsat News, Der Tagesspiegel, Corriere della Sera

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
19 czerwca, 22:01, Gość:

Normalka. A kto moze byc TAM winny? Polacy. Fryc ma to we krwi.

Ty masz we krwi promile a w głowie pustkę.

G
Gość

Normalka. A kto moze byc TAM winny? Polacy. Fryc ma to we krwi.

G
Gość

Jednym zdaniem: Robert Toennies to [wulgaryzm] ;) koniec kropka.

Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia