Wciąż nie wiadomo do końca, czy zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie - które mają przeprowadzone być drogą korespondencyjną - się odbędą. Wielu polityków, także z obozu rządzącego, coraz głośniej mówi o tym, że nie ma możliwości ich przeprowadzenia w forsowanym przez PiS terminie.
Kidawa-Błońska: Decyzja 7 maja
Jak dotąd równie dużą niewiadomą był plan Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na strat w wyborach prezydenckich. W czwartek kandydatka KO podkreśliła na konferencji prasowej, że ona sama 10 maja nie zagłosuje. - Nie biorę udziału w wyborach 10 maja, w wyborach, które są niebezpieczne dla Polaków i przeprowadzone przez pseudousługę pocztową. Te wybory to nie są wybory. Żaden przyzwoity człowiek w takich wyborach nie bierze udziału” – mówiła. - Decyzję o tym, czy będę na liście wyborczej, czy nie, podejmę 7 maja, bo nie mogę teraz tych decyzji podjąć, skoro zostanie zmieniony termin wyborów i będą na przykład na jesieni – zaznaczyła.
Posiedzenie Sejmu na trzy dni przed wyborami
Dopiero 7 maja izba niższa parlamentu zajmie się zmianami Senatu w nowelizacji Kodeksu wyborczego, które umożliwią przeprowadzenie powszechnych wyborów korespondencyjnych 10 maja lub uchwałą Senatu o odrzucenie nowelizacji w całości.
Nie wiadomo również, czy Zjednoczona Prawica będzie dysponowała większością w tym głosowaniu. Bardzo dużo zależy od tego jak zagłosują posłowie Porozumienia Jarosława Gowina.