„W sprawach seksu mężczyzna myśli... wiadomo czym, a u kobiety sfera seksualna jest w... głowie. Uczucia, emocje – to jest dla pań szalenie ważne: gdy brakuje spokoju, też psychicznego, odpowiedniego nastroju, to z seksu nici” – tak twierdzi wiele osób. Ile jest w tym prawdy?
Sporo. Rzeczywiście aktywność seksualna kobiet to przede wszystkim głowa. Seks u kobiet jest głównie w sferze emocji, a u mężczyzn buduje się trochę inaczej – zawsze mówimy, że aktywność seksualna mężczyzn to jest pokłosie konieczności rozładowania napięcia seksualnego.
Z kobietami jest inaczej: bardzo często jedną z motywacji prowadzenia aktywności seksualnej, jest chęć ofiarowania swojemu partnerowi tego, co ma się najlepsze. To jest kwestia budowania jedności, związku, poczucia tożsamości, przynależności i też – przy okazji – własności tej drugiej osoby. I właśnie ze względu na to wpływ na życie seksualne kobiet mają pewne czynniki stresowe, choroba, problemy w pracy.
No właśnie. A ostatnie miesiące, epidemia koronawirusa, to przecież ciągły strach przed chorobą, przed śmiercią, zakazy, nakazy, izolacje. To nie pozostało bez wpływu. Pan i pana zespół zbadaliście, jak COVID-19 wpływał na aktywność seksualną kobiet.
Do badań zostały wybrane młode kobiety – średnia wieku 23 lata – czyli panie od 18. do 40. roku życia.
Ile kobiet przebadaliście?
1644. Z całej Polski – to były ankiety, które panie wypełniały online, bo wtedy był lockdown, izolacja. Odzew kobiet, które chciały się podzielić swoimi doświadczeniami, był olbrzymi – może zadecydowało to, że panie siedziały w domach, przed ekranami komputerów i nie miały nic innego do roboty. To podzieliły się swoimi wrażeniami, doświadczeniami. Skorzystaliśmy na tym (uśmiech).
Samo zamknięcie, w domu, z partnerem, powinno sprzyjać aktywności seksualnej – nie trzeba było rano wstawać, iść do pracy…
Tak by mogło się wydawać, ale tak nie było. Okazało się w naszych badaniach, że kobiety zgłosiły w czasie epidemii koronawirusa mniejszą częstość aktywności seksualnej i niższy poziom libido.
Czemu?
To przede wszystkim kwestia stresu związanego z chorobą, która była dookoła, o której było głośno. Aż 57,5% z badanych pań stwierdziło, że lęk o stan zdrowia bliskich był źródłem stresu i obniżenia nastroju. Czyli strach o to, że najbliżsi zachorują – nawet nie one same – spowodował zaburzenia nastroju. Równocześnie kobiety wypełniały ankiety dotyczące depresji, ich samopoczucia i porównaliśmy je z kwestionariuszami dotyczącymi aktywności seksualnej. Były połączone – im były większe zaburzenia nastroju, tym była gorsza aktywność seksualna. Dodatkowo była ona mniejsza u tych osób, które mają choroby przewlekłe. Kobiety – słysząc ciągle i wszędzie, że COVID-19 atakuje bardziej osoby z cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym, otyłością, astmą czy innymi chorobami przewlekłymi – traciły ochotę na seks.
Zbadaliście też, jaki wpływ na życie seksualne Polek miała izolacja, samotność.
W czasie COVID-19 poczucie samotności było spotęgowane i aktywność seksualna była tym mniejsza, im było większe odczuwanie izolacji. Sprawdziliśmy jeszcze jedną rzecz – im bardziej młode kobiety były na bieżąco z wiadomościami w mediach o koronawirusie, o liczbie zgonów, o chorych, to tym bardziej się przejmowały i ich aktywność seksualna spadała.
Jaki czas obejmowały wasze badania?
Pierwszą i drugą falę koronawirusa. Pierwsze badania były przeprowadzone w kwietniu i maju 2020 roku, a drugie – od listopada 2020 roku do lutego 2021.
Te drugie badania, w czasie drugiej fali pokazały, że coś się zmieniło? Że coś w życiu seksualnym Polek drgnęło?
W czasie drugiej fali – tak jak w czasie pierwszej – spadek libido u kobiet utrzymywał się na takim samym poziomie, ale o ile w pierwszej fali koronawirusa był spadek aktywności seksualnej, to drugiej fali tego spadku nie było.
Czemu? Kobiety oswoiły się z COVID-19? Uwolniły głowę od myśli o chorobie i stały się bardziej otwarte na seks?
Przypuszczam, że nastąpiła pewnego rodzaju adaptacja do otaczającej nas rzeczywistości. Poza tym w pierwszej fali był lockdown, w drugiej go już nie było, więc panie miały więcej swobody. W czasie pierwszej fali – był większy strach, bo koronawirus był wielką niewiadomą, w drugiej już trochę udało nam się poznać, oswoić wroga. Poza tym kobiety uprawiają aktywność seksualną zazwyczaj z chęci bliskości – nie tylko dlatego, że mają ochotę, ale też dlatego, że... ich partner ma ochotę.
W czasie lockdownu byliśmy pozamykani w domach, w takich chwilach zagrożenia wydawałoby się, że myślimy: „trzeba chwytać dzień, nie wiadomo, jak będzie jutro”. A tu okazuje się rozpusty w domach nie było.
Może takie myślenie funkcjonuje w przypadku mężczyzn, jednak kobiety – jak widać w naszych badaniach – mają inaczej.
Gdy koronawirus szalał, utrudnione były też małżeńskie zdrady – izolacja i zamknięcie w domach temu nie sprzyjały.
Według badań profesora Izdebskiego, które mnie zawsze przerażają, to 70-80 procent osób się zdradza. A w czasie COVID zdrady były bardzo utrudnione, no bo ile razy można wychodzić po papierosy albo żeby śmieci wyrzucać? Myślę, że wiele takich nieformalnych związków z powodu COVID zakończyło się lub się zakończy.
Ale też i wiele małżeństw.
Dokładnie, bo gdy ludzie siedzieli sobie na głowie, 24 godziny na dobę, to pewne wady się uwypukliły. Nie trzeba było wychodzić do pracy, ogolić się, ubrać odpowiednio, pomalować – to też rzutowało na poczucie atrakcyjności partnera. Ludzie zaczęli dostrzegać to, czego nie dostrzegali wcześniej i spadały endorfiny. No i do tego wszystkiego doszła mniejsza aktywność seksualna.
Przez COVID-19 czeka nas więcej rozwodów?
Z pewnością. Kilka razy spacerowałem po osiedlach i słyszałem, jak ludziom puszczały nerwy, jak się kłócili. Do tego dochodziło to, że dzieci były cały czas w domach, na nauce zdalnej. Sporo ludzi było zamkniętych w małych mieszkaniach, gdzie jeszcze musieli pracować online – znam przypadki kobiet, które żeby mieć spokój w pracy w domu, zamykały się w łazience. COVID dostarczył wiele czynników stresujących.
Mniej seksu, to i mniej dzieci.
Nie sądzę, żeby był jakiś nagły skok demograficzny po COVID-zie, jak po słynnej zimie stulecia, kiedy nie było ogrzewania w domach, prądu, kaloryfery w szkołach pękały, ludzie byli pozamykali, bo drogi były zasypane, zakłady pracy nie działały.
Jeśli młode kobiety traciły w tym czasie ochotę na seks, to „odbijało” się to na mężczyznach.
Z pewnością. A za chwilę będziemy mieli odpowiedź na pytanie, jak bardzo – bo zrobiliśmy podobne badanie dla młodych mężczyzn i właśnie jesteśmy na etapie opracowywania wyników. Badaliśmy ich libido, zaburzenia erekcji, zadowolenie z życia seksualnego. Ze swojej praktyki lekarskiej jednak już widzę, jak bardzo negatywnie na życie mężczyzn wpływał brak aktywności seksualnej.
?
Erekcja jest dla panów stanem pewnego rodzaju... gimnastyki. Czyli jak erekcja jest, nawet spontaniczna, poranna, to jest to pewnego rodzaju zabezpieczenie sprawności ciał jamistych. Jeśli bowiem nie ma powtarzających się erekcji, to dochodzi do wstecznych zmian w ciałach jamistych – zmienia się kolagen, redukuje się zdolność do rozciągania... Dochodzi do pewnej degeneracji. Redukcja częstotliwości aktywności seksualnej wpłynęła i wpływa więc negatywnie na stan narządów płciowych mężczyzn, a co za tym idzie na stan życia płciowego.
- Pieczone karaczany i prażone larwy na talerzu? Owady są smaczne i zdrowe
- Powódź we Wrocławiu przyszła w lipcu 1997 roku. Tak pamiętają to mieszkańcy Kozanowa
- Film "Mistrz". Rozmowa z Piotrem Głowackim o roli legendarnego boksera
- Kręcił kierownicą zanim nauczył się chodzić. Oto najmłodszy kierowca rajdowy w Polsce
- Halina Frąckowiak. Co łączy wielką polską piosenkarkę z Wrocławiem?
- Malowanie trawy na Stadionie Wrocław? Niekiedy się zdarza, szczególnie zimą [ROZMOWA]