Czy pielęgniarki z Ukrainy wypełnią lukę kadrową w polskiej służbie zdrowia? Przeczytajcie

Monika Fajge
Monika Fajge
Pielęgniarki, którym udało się uciec z ogarniętej wojną Ukrainy, pytają o pracę w Polsce, np. we wrocławskich przychodniach i szpitalach. Pomaga im m.in. Dolnośląska Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych we Wrocławiu. Rozmawialiśmy z jej przewodniczącą, Anną Szafran.

Ile pielęgniarek z Ukrainy, które trafiły do Wrocławia po wybuchu wojny, odwiedziło Dolnośląską Okręgową Izbę Pielęgniarek i Położnych? Ile chce kontynuować pracę w swoim zawodzie?
14 marca umieściliśmy na naszej stronie internetowej i w mediach społecznościowych informację, że pomagamy pielęgniarkom-uchodźcom z Ukrainy w załatwianiu wszelkich formalności. Od tego czasu zgłosiło się do nas około 200 osób. Wiele pań (bo to głównie kobiety) osobiście odwiedza naszą siedzibę, inne dzwonią. Wszystkie chcą wiedzieć, jak i czy w ogóle, mogą wykonywać swój zawód w Polsce. Wyjaśniamy, jak wyglądają procedury, podpowiadamy, jak dostać się do notariusza, tłumacza przysięgłego czy lekarza medycyny pracy. Na szczęście większość pań ma dyplom, niektóre także książkę pracy, dokumentującą zdobyte doświadczenie.

Jak długo trwa załatwianie formalności?
To jest uregulowane ustawowo. Ministerstwo Zdrowia, zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, ma miesiąc na wydanie stosownej decyzji. Z tą decyzją pielęgniarka lub położna z Ukrainy przychodzi do nas. Wtedy my, jako samorząd zawodowy , mamy 7 dni, żeby przyznać im warunkowe prawo wykonywania zawodu. W sumie procedury trwają około 1,5 miesiąca. 

Nie musi to być jednak czas stracony. W tym czasie pielęgniarki mogą uczyć się języka polskiego, nie tylko na kursach. Wysyłamy je również do placówek zdrowia, żeby popracowały w tzw. zawodach pomocniczych. W ten sposób mogą choć trochę osłuchać się z językiem, bo nieznajomość polskiego to w ich przypadku, największy problem.

Pielęgniarki z Ukrainy w ogóle nie mówią po polsku?
Większość nie mówi wcale albo bardzo słabo. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że to nie są uchodźcy ze Lwowa, tylko ze wschodniej Ukrainy, do Polski mieli więc daleko. Poza tym, to osoby, które nie chciały wyjeżdżać z kraju. Pielęgniarki, które do nas trafiają, miały pracę na Ukrainie i żyło im się dobrze. To wojna zmusiła je do wyjazdu.

Co robić w takiej sytuacji? Zatrudniać pielęgniarki i w międzyczasie uczyć je polskiego, czy najpierw nauczyć języka, a dopiero potem zatrudniać?
Ministerstwo Zdrowia mocno uprościło procedury i nie wymaga od pielęgniarek z Ukrainy znajomości polskiego, co może budzić wątpliwości.
Żeby wykonywać zawód pielęgniarki i położnej trzeba znać język, którym posługują się pacjenci. Gro chorych to przecież Polacy, tylko niewielka część pacjentów jest narodowości ukraińskiej. Pielęgniarka musi bez problemu porozumiewać się z zespołem terapeutycznym. Chodzi o bezpieczeństwo, zarówno pacjentów, jak i kadry medycznej. Znajomość polskiego to podstawa, dlatego wysyłamy pielęgniarki na kursy językowe. Nawiązaliśmy współpracę z Urzędem Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego, który jest w trakcie uruchamiania szkoły języka polskiego dla medyków. Naszego języka uczyć się tam będzie ponad 50 osób.

Myśli Pani, że pielęgniarki z Ukrainy wypełnią lukę kadrową w polskiej służbie zdrowia?
Uważam, że nie. Co prawda są młodsze od pielęgniarek w Polsce (średnia wieku pielęgniarki na Dolnym Śląsku to 55 lat), bo trafia do nas sporo pań w wieku 30+, ale pytanie jak bardzo będą zdeterminowane, żeby u nas pracować. Tak, jak mówiłam, miałyśmy prawie 200 zgłoszeń od pielęgniarek z Ukrainy, z wypełnionymi dokumentami wróciło do nas tylko jakieś 15 proc.
We Wrocławiu i na Dolnym Śląsku najbardziej potrzeba pielęgniarek na oddziałach internistycznych i zabiegowych, bo to trudna obciążająca zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Tymczasem większość pielęgniarek-uchodźców pracowało w przychodniach, przedszkolach, poradniach specjalistycznych.
Co więcej, warunkowe prawo wykonywania zawodu wydawane jest na 5 lat. Czy pielęgniarki, które znajdą u nas zatrudnienie będą chciały zostać dłużej czy może będą wolały wrócić do domu? Tego nie wiemy.

Ilu członków zrzesza Dolnośląska Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych we Wrocławiu?
Mamy dokładnie 17 tys. 377 członków, w tym 15 tys. 358 pielęgniarek i 2 tys. 019 położnych. Czynnych zawodowo jest około 12 tysięcy naszych członków. Wiek emerytalny osiągnęło 30 proc. naszych pielęgniarek i położnych. Natomiast te, które pracują w zawodzie od roku do pięciu lat, stanowią zaledwie 3 proc. Obecność pielęgniarek z Ukrainy nie rozwiąże więc problemu braku zastępstwa pokoleniowego w naszych zawodach. Nie jest ich aż tak dużo.
Poza tym, jak już mówiłam, bez znajomości języka polskiego, pielęgniarkom, położnym z Ukrainy trudno będzie wykonywać zawód. Nawet jeśli dostaną pracę, zanim zaczną pracować samodzielnie, minie sporo czasu. Oczywiście musimy im pomóc, bo nikt z nas nie chciałby znaleźć się w ich sytuacji, ale to długotrwały proces i należy przeprowadzić go bezpiecznie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zdrowie

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia