Spis treści
Znany dziennikarz opowiedział o złej diagnozie
Witold Szabłowski ma na koncie wiele dziennikarskich i pisarskich sukcesów. Wyróżniono go m.in. za teksty o prawach człowieka, zabójstwach honorowych w Turcji czy emigrantach z Albanii. W pracy zawodowej udało mu się dotrzeć i porozmawiać z ludźmi, którzy wręcz ukrywają się przed mediami: rodziną zamachowca na papieża - Mehmeta Ali Agcy czy premier Mjanmy (Birmy), Aung San Suu Kyi. Książki, które napisał, były nagradzane w Polsce i za granicą. Szerokim echem na świecie odbił się zwłaszcza jego reportaż „Jak nakarmić dyktatora”. Zanim powstał, dziennikarz przez kilka lat szukał m.in. kucharzy Saddama Husajna czy Fidela Castro.
W rozmowie z Żurnalistą w grudniu 2025 Witold Szabłowski otworzył się na temat choroby. Dwa lata wcześniej zdiagnozowano u niego stwardnienie rozsiane. Dziennikarz nie chciał pogodzić się z tą informacją i... miał nosa.
Na szczęście ja mam wdrukowane, że jak mówi ci coś lekarz i to ci się nie podoba, to masz prawo do drugiej opinii. Jak druga ci się nie podoba, to szukasz trzeciej. Ja jestem takim pacjentem, którego pewnie lekarze niespecjalnie lubią, bo jestem pacjentem aktywnym, poszukującym, kombinującym. I na szczęście ktoś mi powiedział rzecz, która może się okazać bardzo ważna dla kogoś, kto nas w tej chwili ogląda. To znaczy, że borelioza i stwardnienie rozsiane wyglądają bardzo podobnie w rezonansie, ponieważ niszczą to samo. To znaczy niszczą osłonki mielinowe w mózgu - powiedział Szabłowski w rozmowie z Żurnalistą.
Szabłowski ostrzega pacjentów ze stwardnieniem rozsianym
Wrodzona dociekliwość kazała mu drążyć dalej. Dziś mówi, że miał szczęście, bo ktoś wskazał mu odpowiednią lekarkę - neurologa, która znała się również na boreliozie.
Ona mi zleciła odpowiednie badania i okazało się, że to, co mi niszczyło osłonki mielinowe, to nie było stwardnienie rozsiane, tylko była „borelka” - wyjaśnił dziennikarz.
Witold Szabłowski zdecydował się opowiedzieć tę historię, by wzmóc czujność pacjentów, którzy mogą być leczeni nie na tę chorobę, co trzeba.
Jest w Polsce masa osób, która jest źle diagnozowana i leczona na stwardnienie rozsiane, którego nie ma, a jednocześnie cały czas wyniszcza ich borelioza, której w żaden sposób nie leczą, bo nie mają o niej pojęcia.







