Jak długo trwa odporność na koronawirusa SARS-CoV-2?
Osoby, które wyzdrowiały z COVID-19, mogą powtórnie zarazić się koronawirusem. Obserwowane dotąd przypadki reinfekcji następowały zwykle po 3-4 miesiącach od uzyskania przez ozdrowieńców negatywnego testu wymazu w kierunku wirusa SARS-CoV-2.
Drugie zachorowanie na COVID-19 nie musi być wcale łagodniejsze niż pierwsza infekcja, choć często tak jest. Powtórne zakażenie może nawet nie zostać rozpoznane – dlatego ozdrowieńców coraz częściej przestrzega się, by nie uważali się za odpornych i stosowali do zaleceń sanitarnych, a w razie wystąpienia objawów infekcji oddechowej nie wykluczali COVID-19.
Ochrona przed koronawirusem polega przede wszystkim na obecności we krwi przeciwciał anty-SARS-CoV-2 wytworzonych na drodze zwalczenia infekcji albo przyjęcia szczepionki na koronawirusa.
W przypadku przechorowania COVID-19 najdłuższy okres ochrony, który odnotowywano w badaniach naukowych, wynosił 8-9 miesięcy. Była ona jednak zasługą nie tylko przeciwciał, ale też komórek odpornościowych w postaci limfocytów B i T.
Podczas gdy wiele osób zarażonych nowym koronawirusem przechodzi długi COVID-19, a część ozdrowieńców cierpi z powodu zespołu pocovidowego (PCS), przypadki ponownego zakażenia to zupełnie inna sprawa.
O reinfekcji koronawirusem mówimy w sytuacji, gdy pacjent uzyska pozytywny wynik testu RT-PCR dwukrotnie, a pomiędzy badaniami przez co najmniej miesiąc nie odczuwa objawów choroby.
Eksperci ostrzegają jednak, że drugi test może dać wynik dodatni pomimo braku reinfekcji. Powodem jest utrzymywanie się nieinfekcyjnego RNA koronawirusa w drogach oddechowych po przechorowaniu COVID-19. Dlatego w celu potwierdzania powtórnego COVID-19 należy porównać geny wirusów z obu zakażeń, a to niestety rzadko jest możliwe.
Dowiedz się więcej na temat:
Jak często występują przypadki reinfekcji COVID-19?
O ponowne zarażenie się koronawirusem po raz pierwszy podejrzewano obywatela Korei Południowej w kwietniu 2020 r., choć pierwszym potwierdzonym przypadkiem powtórnego COVID-19 była choroba u 33-letniego mieszkańca Hong-Kongu w sierpniu tamtego roku.
Od tego czasu przypadki reinfekcji SARS-CoV-2 odnotowuje się w różnych krajach świata, w tym również w Polsce. Znacznie lepszy wgląd w tę kwestię zapewniają jednak prace prowadzone z udziałem dużych grup ludzi.
W badaniu obejmującym ponad 20 tysięcy pracowników medycznych w Wielkiej Brytanii stwierdzono, że ze wszystkich 6,6 tys. ozdrowieńców z COVID-19 tylko 44 osoby zachorowały po raz drugi – to mniej niż 1 proc.
Wykazano też, że osoby z przebytą infekcją koronawirusem SARS-CoV-2 były o 83 proc. mniej narażone na powtórne zakażenie w ciągu kolejnych 5 miesięcy niż ci, którzy wcześniej nie chorowali na COVID-19.
Choć opisane badanie czeka jeszcze na recenzję naukową, pokazuje trend, który jest zgodny z innymi nowymi okryciami naukowców. Przeprowadzono je w amerykańskiej Szkole Medycznej Icahn w Mount Sinai, analizując dane 3 tys. rekrutów Marynarki Wojennej.
Wśród uczestników badania było prawie 190 osób, które już wcześniej przeszły infekcję koronawirusem. W ciągu 6 tygodni szkolenia ok. 10 proc. rekrutów przebyło COVID-19 ponownie. Wykazano przy tym, że osoby te chorowały o 82 proc. rzadziej niż uczestnicy bez historii tej choroby.
Jak ocenił autor tego badania, które również czeka na publikację, ryzyko reinfekcji jest o 1/5 niższe niż zagrożenie rozwojem pierwszej infekcji koronawirusem SARS-CoV-2.
Przeczytaj także:
Powtórna infekcja nowym wariantem koronawirusa
W czasie, gdy prowadzono badania nad reinfekcją COVID-19, przybyło dowodów na liczne mutacje koronawirusa i obecność jego niebezpiecznych wariantów w różnych częściach świata, skąd błyskawicznie rozprzestrzeniają się na pozostałe kraje.
Uważa się, że to właśnie pewne warianty wirusa SARS-CoV-2 zwiększają ryzyko ponownego zachorowania na COVID-19. Choć mutuje on dwukrotnie wolniej niż wirus grypy, wciąż powstają jego wersje, które mogą być większym zagrożeniem niż ta pierwotna.
Pewne mutacje pomagają też koronawirusowi unikać działania układu odpornościowego. Np. w przypadku wariantu B.1.351 z Afryki wykazano jego odporność na przeciwciała znajdujące się w osoczu 21 z 44 badanych pacjentów, podczas gdy większość pozostałych próbek wykazywała tylko częściową skuteczność w neutralizowaniu koronawirusa.
Znane są ponadto przypadki powtórnej infekcji tym samym wariantem południowoafrykańskim B.1.351, jak również brazylijskim P.1.
Ponieważ obrona przed COVID-19 odbywa się z udziałem przeciwciał również w przypadku osób zaszczepionych przeciw COVID-19, obserwowane zachowanie koronawirusa wyjaśnia zmniejszoną skuteczność szczepionek na jego nowe warianty.
Często są to znaczne różnice, bo np. w rejestrowana właśnie w UE szczepionka firmy Johnson & Johnsonjest mniej skuteczna wobec wariantów B.1.1.7 z Wielkiej Brytanii i B.1.351 z Afryki Południowej. Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych wykazano jego skuteczność na poziomie 72 proc., w krajach południowoafrykańskich było to tylko 57 proc. Wciąż jednak szczepionka ta wykazywała 85 proc. skuteczności przeciwko ciężkiej infekcji – nawet w Afryce.
Wstępne wyniki badań nad działaniem szczepionki Pfizera wobec nowych wariantów koronawirusa wykazały, że wciąż jest ona skuteczna. Jedynie zmniejszoną efektywność wykazano ponadto dla preparatu Moderny.
Jednocześnie naukowcy dowodzą, że poziomy przeciwciał wytworzonych po szczepieniu na COVID-19 są bardzo wysokie i często większe niż po przechorowaniu infekcji – przynajmniej w przypadku szczepionki Moderna. Przeciwciała te, nawet dziesięciokrotnie mniej skuteczne przeciw nowym wariantom patogenu, wciąż będą przed nim chronić – a co najmniej zapobiegać ciężkim powikłaniom zakażenia. Najprawdopodobniej jednak szczepienia będą musiały być regularnie powtarzane – na przykład co roku, jak praktykuje się to w przypadku szczepień przeciw grypie.
Polecamy także:
ZOBACZ: Czternastu zaszczepionych pensjonariuszy z domu opieki w Niemczech zakażonych tzw. brytyjską odmianą koronawirusa