Co to za projekt?
W założeniu jest to projekt bardzo prostego urządzenia ostatniej deski ratunku w momencie kiedy zabraknie profesjonalnych respiratorów, profesjonalnego sprzętu medycznego.
Projekt opiera się o druk 3d i podstawowe, proste komponenty przemysłowe, które są dostępne w większości miejsc na świecie. Projekt ten udostępniliśmy za darmo z apelem do społeczności o dalszy rozwój, o pomoc, o wsparcie fachowe i inżynieryjne, o wsparcie medyczne.
Co istotne, projekt nie ma ambicji aby przejść pełnej certyfikacji medycznej która jest wymagana w prawie polskim. Natomiast w sytuacji kryzysowej, a szczególnie w sytuacjach kryzysowych w krajach rozwijających się, gdzie te restrykcje są niższe może komuś pomóc.
Dlaczego nie zdecydowaliście się na zdobycie certyfikacji medycznej?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każdy komponent urządzenia musi posiadać certyfikat medyczny, do tego dochodzi około 10- 15 czujników elektronicznych oraz dosyć złożone systemy niezawodności. To jest bardzo kosztowne. Stworzenie czegoś co byłoby możliwe do wykonania szybciej czy taniej niż istniejące już produkty jest trudno. Oczywiście naszą intencją też nie jest robienie konkurencji profesjonalnym urządzeniom medycznym, nie to jest celem naszego projektu. Celem jest udostępnienie bezpiecznej wersji która może pomóc i może zostać przy dostępie do tych podstawowych narzędzi, czyli drukarki 3d, materiałów i podstawowych komponentów mechanicznych można ją wytworzyć 24 godziny. Ponadto można je wytworzyć w warunkach polowych, jest niesamowicie tanie w zastosowaniu. Jeśli chodzi o Polskę i Europę, prawdopodobnie poradzimy sobie bez żadnego problemu. Nawet jeśli ta epidemia będzie się dalej rozwijała, nas stać na sprzęt, możemy wyprodukować także urządzenia zastępcze.
To komu ma on służyć?
My nie jesteśmy w stanie zaopatrzyć czy wyeksportować takiej ilości respiratorów do krajów rozwijających się, czy krajów trzeciego świata gdzie tego sprzętu po prostu nie będzie. Natomiast korzystając z naszego pomysłu, który będzie dalej rozwijany przez społeczność jak to się dzieje obecnie on może rzeczywiście zadziałać, może być tą ostatnią deską ratunku.
Jak jest z zainteresowaniem? Z tego co Pan mówi ma on same zalety.
Zainteresowanie jest ogromne, bardzo się cieszymy, jednocześnie jeszcze raz chcę podkreślić, że to jest projekt, prototyp, niemożliwy do stosowania. Dlatego przestrzegam aby absolutnie go sobie nie drukować w domu, pomimo że wszystkie pliki są udostępnione. Wracając do pytania- zainteresowanie jest ogromne, cały czas trafiają do nas różnego rodzaju prototypy, przeróbki.
Przeczytaj, to bardzo ważne:
Ludzie dzielą się z nami swoim doświadczeniem, swoimi testami, wiedzą medyczną, wiedzą techniczną i to taką wysoce specjalistyczną. Liczymy, ze wciągu kilku najbliższych dni uda nam się stworzyć taką wersję, która będzie zapewniała wysoki poziom bezpieczeństwa, w tym sensie, że będziemy mogli powiedzieć, że ona nie szkodzi i w razie potrzeby będzie mogła komuś uratować życie.
Możemy próbować czujnikować takie urządzenie, żeby spełniało normy medyczne alb zostawić ten projekt w takiej formie jako „urządzenie ostatniej szansy” i dalej go udostępniać ludziom na całym świecie. Jednocześnie licząc na to, ze inni inżynierowie z pomocą lekarzy będą dalej rozwijać i adaptować do własnych potrzeb ten projekt.
Cały czas przestrzega pan przed drukowaniem i korzystaniem z niego. Oprócz spełnienia tych norm technicznych, potrzebna jest fachowa pomoc medyczna?
Tak, tak, tak. Zwłaszcza, że hospitalizowanie pacjentów z powikłaniami po COVID- 19 jest dosyć nietypowe i to od strony medycznej. Sprawdzając parametry które są potrzebne do hospitalizacji takiego pacjenta, mówiąc wprost- włos się na głowie jeży. Zdrowego człowieka takie coś mogłoby zabić. Stąd te wymagania medyczne są bardzo wysokie, zarówno jeżeli chodzi o ciśnienie i tempa wdechu i wydechu oraz dostosowanie mieszanki gazu medycznego.
Jak długo trwały prace, od pomysłu do stworzenia projektu?
Pomysł pojawił się w zeszłym tygodniu po przeczytaniu notki prasowej na temat tego, że we Włoszech zabrakło respiratorów. Jest to dość szokujące, że w takim kraju brakuje sprzętu medycznego. Włosi sobie w pewnym sensie z tym poradzili podpinając do jednego respiratora kilku pacjentów. Jest to możliwe i nielegalne.
Nasz konstruktor i pomysłodawca Mateusz Janowski stworzył wstępny prototyp i okazało się, że to faktycznie działa, w sensie, że urządzenie spełniało podstawowe wymogi stojące przed respiratorem, czyli tłoczenie powietrza pod odpowiednim ciśnieniem z uwzględnieniem zaworów wlotowych i wylotowych oraz pilnowaniem samego nadciśnienia. Zaprojektowanie trwało dwa dni, a wykonać udało się w jeden dzień.
Stworzyliście urządzenie dzięki któremu możemy uzyskać takie same parametry jak w profesjonalnym, medycznym respiratorze?
Bazowaliśmy na funkcji jaką ma spełniać. Bazowanie na profesjonalnym sprzęcie jest o tyle niemożliwe, ponieważ byłoby to budowanie takiego samego sprzętu, co z kolei z punktu widzenia technologicznego jest nierozsądnym krokiem, ponieważ wywarza się już otwarte drzwi. Do tego dochodzą prawa autorskie, prawa patentowe co wiąże się z ogromnymi karami.
Co dalej będzie się działo z Waszym projektem?
Rozwijamy go dalej, budujemy kolejne prototypy, konsultujemy to ze środowiskiem medycznym. Przy okazji chciałbym bardzo podziękować ludziom, którzy posiadają ogromną wiedzę an temat respiratorów, znają się na pracy od strony technicznej, inżynieryjnej takich urządzeń. Dziękujemy lekarzom którzy nam bardzo pomogli, np. poprzez podanie odpowiednich parametrów wywarzanych przez profesjonalny respirator.
Przed nami dalsze testy, również te na profesjonalnych oczujnikowanych urządzeniach. Będziemy udostępniać kolejne wersje i będziemy tez zbierać od ludzi kolejne pomysły i uwzględniać je w kolejnych prototypach a następnie ponownie upubliczniać. Jednocześnie życzymy sobie, żeby to zostało tylko projektem, ponieważ wtedy będzie ciekawym przykładem na szybkość działania, możliwość wytworzenia dzięki nowoczesnym technologiom urządzeń, które normalnie są bardzo skomplikowane i często też ciężko dostępne.
Dążycie do tego, żeby powstało idealne urządzenie, a jednocześnie nie chcecie, żeby kiedykolwiek musiało być używane? Zakładając tę optymistyczną wersję jeżeli chodzi o rozprzestrzenianie się koronawirusa?
Tak, życzymy sobie tego, żeby nasze urządzenie nie musiało być wykorzystywane, żeby pandemia nie ogarnęła całego świata. W tym krajów ludnych a ubogich. Proszę to potraktować jako taki oddech optymizmu, którym chcielibyśmy się dzielić ze światem.
Jeżeli przyjmiemy ten drugi, gorszy scenariusz?
Chcemy osiągnąć taką wersję bezpieczeństwa tego projektu, bezpieczeństwa wykonywanych egzemplarzy projektu, które mogą być stosowane w różnych miejscach na świecie, również w różnych standardach, żeby spełnić dewizę lekarską „primum non nocere”, czyli po pierwsze nie szkodzić, a pomóc.
Jakie warunki muszą być spełnione, żeby skorzystać z tego urządzenia?
Przede wszystkim wymagana jest opieka lekarska, ponieważ każde takie urządzenie musi zostać uruchomione i zaprogramowane przez lekarza. Tak samo wygląda sytuacja przy korzystaniu z profesjonalnego sprzętu- nikt do takiego sprzętu nie podłącza się samodzielnie, ponieważ nie wiedziałby chociażby jakie parametry powinny być ustawione.
Chodzi o to,żeby takie urządzenie nie zaszkodziło nikomu,a mogło pomóc nawet jeżeli nie będzie to 100 proc. skuteczności.
Nawet jeżeli będzie to mały procent skuteczności, to bardzo sobie tego życzymy, żeby w razie czarnego scenariusza to uprzędzenie mogłoby być traktowane jako urządzenie lecznicze. Szczególnie w krajach które nie otrzymają pomocy z zewnątrz, które nie będą miały środków na zakup respiratorów albo są zbyt dumne, zbyt słabo zorganizowane żeby o taką pomoc zabiegać.
Jak projekt został sfinansowany? Wszystko zapewniacie ze środków własnych?
Nie korzystamy z żadnego zewnętrznego finansowania. Sfinansowaliśmy to bardzo niewielkim kosztem z własnych środków firmowych. Dostaliśmy oferty wsparcia, również materialnego w sensie zakupu jakiś poszczególnych podzespołów, elementów czy materiałów od kilku zaprzyjaźnionych firm. Również po naszym apelu odezwały się firmy z pokrewnych branż. Cały czas mówimy o bardzo niewielkich kwotach, są to setki złotych, ponieważ tyle jest wymagane na budowanie i testowanie kolejnych prototypów. Także cały czas operujemy na niskich kwotach, nie przechodzimy do fazy produkcyjnej.
Czego potrzebujecie?
Wsparcia wykwalifikowanych inżynierów w tym zakresie, żeby mogli poświęcić swój czas, tworzyć ulepszone wersje prototypów, korygować błędy.
Przeczytaj, to bardzo ważne:
Do tego dochodzi wsparcie lekarzy, którzy będą mogli opiniować i testować to urządzenie przy pomocy odpowiednich maszyn do badania.