Osoby, które nie chorowały na COVID-19, będą potrzebowały trzeciej dawki szczepionki. To wyniki badań gdańskich naukowców

Trzecia dawka szczepionki dla osób, które nie chorowały na SARS-CoV-2, będzie potrzebna
Trzecia dawka szczepionki dla osób, które nie chorowały na SARS-CoV-2, będzie potrzebna @Karolina Misztal
Badania przeprowadzone przez gdańskich naukowców dowodzą, że osoby które nie chorowały na COVID-19 przed przyjęciem dwóch dawek szczepionki Pfizer, powinny dostać jej trzecią dawkę. Centrum Badawczo-Rozwojowe INVICTA we współpracy z Medycznym Laboratorium Diagnostycznym od lutego tego roku prowadzi badanie dotyczące zmian poziomu dojrzałych przeciwciał IgG oraz IgM po podaniu szczepionki przeciw COVID-19 produkcji Pfizer-BioNTech. Korzystając z międzynarodowego testu koncernu Roche Diagnostics GmbH, w regularnych odstępach czasu badana jest krew zaszczepionych osób. Dzięki temu badacze mogą obserwować zmiany poziomu przeciwciał w czasie. Badanie ma charakter długoterminowy – jego celem jest również poznanie czasu utrzymywania się przeciwciał.

Osoby, które nie chorowały na COVID-19, będą potrzebowały trzeciej dawki szczepionki

– Wstępne wyniki, które obejmują osoby zaszczepione pierwszą i drugą dawką szczepionki, sugerowały, że ozdrowieńcy potrzebują podania tylko jednej dawki szczepionki, by osiągnąć analogiczny efekt jak u osób po dwóch dawkach i bez historii zachorowania na COVID-19. Poziom przeciwciał u tej drugiej grupy tuż przed podaniem drugiej dawki (czyli ok. 21 dnia po szczepieniu 1 dawką) wynosił średnio 128,84 U/ml – mówi prof. dr hab. n. med. Krzysztof Łukaszuk z INVICTY.

Tymczasem u osób, które deklarowały wcześniejsze zakażenie SARS-CoV-2, przed szczepieniem notowano wyniki liczby przeciwciał na średnim poziomie 35,56 U/ml, a już około trzech tygodni po pierwszej dawce poziom rejestrowanych u nich przeciwciał przekraczał 2 500 U/ml. Wyniki te są spójne z wcześniej publikowanymi wstępnymi obserwacjami.

– Upływ czasu pozwolił na uzupełnienie powyższych wstępnych wyników (obejmujących okres do 8 dni po drugiej dawce) o kolejne wyniki dotyczące kształtowania się poziomu przeciwciał po 14, 30 i 90 dniach od drugiej dawki. Wyniki te wskazują, że odpowiedź humoralna osób, które były zarażone SARS-CoV-2, nie tylko była szybsza i intensywniejsza (jak wskazywały wcześniejsze obserwacje), ale też wysoki poziom przeciwciał utrzymuje się u nich znacznie dłużej.

Okazje

– Dane zebrane wśród grupy 91 zaszczepionych osób pozwalają stwierdzić, że, pomimo upływu ponad miesiąca od podania drugiej dawki szczepionki, osoby wcześniej zakażone SARS-CoV-2 wykazują bardzo wysoki poziom przeciwciał (powyżej 2 500 U/ml). Wśród pacjentów tej grupy nawet po 90 dniach od podania drugiej dawki preparatu poziom ten utrzymał się u co najmniej 88,89% (8 z 9 osób) uczestników badania – dodaje prof. dr hab. n. med. Krzysztof Łukaszuk.

Tymczasem dla osób, które nie miały wcześniejszej infekcji, jedynie u 34,15 proc. uczestników liczba przeciwciał utrzymała się na poziomie powyżej 2 500 U/ml 30 dni po drugiej dawce szczepienia, a już tylko 9,76 proc. osiągnęło próg 2 500 U/ml 90 dni po drugiej dawce.

Poziom przeciwciał u osób, które nie były zakażone SARS-CoV-2 przed szczepieniem
Poziom przeciwciał u osób, które nie były zakażone SARS-CoV-2 przed szczepieniem opr. własne

– Interesujące wydaje się w tej grupie wystąpienie czterech przypadków zakażeń SARS-CoV-2 już po podaniu drugiej dawki szczepionki. Wszystkie cztery przypadki dotyczyły osób poniżej 40-tego roku życia, które wcześniej na COVID-19 nie chorowały i których poziom przeciwciał już zaczął się obniżać w stosunku do maksymalnego pułapu.

– Warto przytoczyć, że z dotychczasowych badań wynika, że pomiędzy 8 a 90 dniem od podania drugiej dawki miano przeciwciał u osób, które nie chorowały wcześniej na COVID-19, obniża się o 42,58% (wartość oszacowana w oparciu o wyniki osób, które nie przekroczyły wartości mierzalnych). We wszystkich czterech przypadkach do zakażenia doszło w drugim lub trzecim miesiącu od podania drugiej dawki. Przebieg choroby u tych osób był lekki lub średni – dodaje prof. dr hab. n. med. Krzysztof Łukaszuk.

Uzyskane wyniki zdają się potwierdzać zasadność podawania trzeciej dawki osobom, które nie przeszły COVID-19. Pokazują również, że osoby zaszczepione nadal muszą liczyć się z ryzykiem zakażenia SARS-CoV-2. Dlatego zaleca się, w przypadku występowania charakterystycznych objawów COVID-19, wykonywanie testów molekularnych pozwalających na stwierdzenie obecności SARS-CoV-2 także u osób już zaszczepionych, oraz możliwe monitorowanie poziomu przeciwciał.

Skuteczność szczepionek Pfizera, Moderny, Astry Zeneci i Joh...

FAQ - wszystko o koronawirusie i COVID-19

Co należy wiedzieć o wirusie SARS-CoV-2 i wywoływanej przez niego chorobie COVID-19? Sprawdź odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania!

Co to jest koronawirus?

Koronawirus SARS-CoV-2 to jeden z siedmiu poznanych dotąd gatunków koronawirusów ludzkich, które wywołują zakażenia układu oddechowego. Oprócz nowego koronawirusa są to także wirusy przyczyniające się do łagodniejszych infekcji sezonowych, które są odpowiedzialne za 15-30 procent zachorowań uznawanych za grypę. Nowy koronawirus jest spokrewniony z wirusami SARS-CoV i MERS, które wywołały epidemie w XXI wieku, jednak ich nasilenie nie było tak duże, jak rozmiary obecnej pandemii.

Jak wygląda koronawirus?

Koronawirus to typ wirusa, który składa się z materiału genetycznego w postaci nici RNA zamkniętej w otoczce. Na jej powierzchni posiada charakterystyczne wypustki, które przypominają koronę. W wypustkach zawarte są białka, dzięki którym wirus wnika do komórek, a po zainfekowaniu namnaża się w ich wnętrzu i rozprzestrzenia w organizmie.

Jak przenosi się koronawirus?

Koronawirus SARS-CoV-2 przenosi się poprzez wydzieliny chorego, a więc poprzez kichanie, kasłanie, mówienie, a także oddychanie. Wydostając się tą drogą z organizmu jest obecny w powietrzu, również w postaci rozpylonego aerozolu, osiada też na powierzchniach (zwłaszcza podłogach) i przedmiotach. Jest ponadto obecny w moczu i stolcu zakażonego, i z tego powodu można zarazić się nim w toalecie. Źródłem infekcji jest nie tylko wdychanie drobin zawierających wirusa, ale też dotykanie skażonych powierzchni, a następnie ust, nosa lub oczu, jak również spożywanie zanieczyszczonych nim produktów spożywczych, również mrożonych.

Kiedy skończy się pandemia koronawirusa?

Pandemia koronawirusa, czyli epidemia o zasięgu światowym, począwszy od grudnia 2019 roku przybiera jedynie na sile. Istnieją co prawda teorie, że może wygasnąć sama, gdy zarazi się 45-60 procent społeczeństwa i nie będzie już kolejnych potencjalnych ofiar. Scenariusz osiągnięcia tzw. odporności stadnej (inaczej zbiorowej) nie jest jednak potwierdzony i wiąże się z dużym odsetkiem zgonów, dlatego jedyną nadzieją na zakończenie epidemii jest wynalezienie skutecznej i bezpiecznej szczepionki, a następnie wprowadzenie masowych szczepień. Może to się udać najwcześniej w 2021 roku.

Skąd się wziął koronawirus?

Nowy koronawirus pochodzi z Chin, a za jego źródło uważa się targ rybny w mieście Wuhan w prowincji Hubei. Tak, jak wiele koronawirusów, jest to wirus odzwierzęcy, jednak do tej pory nie potwierdzono z wszelką pewnością, od jakiego gatunku zwierząt pochodzi. Naukowcy wskazują na nietoperze z rodziny podkowcowatych, jednak w grupie podejrzanych przez jakiś czas znajdowały się także łuskowce. Na początku pandemii pojawiły się ponadto przypuszczenia, że do rozwoju epidemii przyczyniły się także bezdomne psy.

Czym różni się infekcja koronawirusem od grypy?

Choć średnio co piąta infekcja grypopodobna jest spowodowana zwykłymi koronawirusami ludzkimi, jego nowy gatunek w postaci SARS-CoV-2 jest dużo bardziej niebezpieczny i u części chorych atakuje również narządy poza układem oddechowym. Prawdziwa grypa jest wywoływana przez wirusy grypy, natomiast nowy koronawirus wywołuje COVID-19. Choć mogą powodować podobne objawy, COVID-19 jest bardziej zaraźliwy od grypy i u niektórych wiąże się poważnymi powikłania. Objawy zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 zwykle rozwijają się dłużej, bo 2-14 dni, a średnio 5 dni (dla grypy to 1-4 dni), a chorzy z COVID-19 dłużej zarażają też innych. Podczas gdy istnieją skuteczne leki i szczepionki przeciw grypie, na efektywne środki przeciw COVID-19 trzeba jeszcze poczekać.

Co to jest COVID-19?

COVID-19 to oficjalna nazwa choroby wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2. Jest to wysoce zakaźna infekcja, która może powodować śmiertelne powikłania. Wciąż nie ma w pełni skutecznego leku na COVID-19 ani też przeciwdziałającej mu szczepionki, która mogłaby być podawana profilaktycznie.

Jakie choroby wywołuje koronawirus?

Koronawirus SARS-CoV-2 wywołuje chorobę nazwaną COVID-19. Najczęściej jest to zakażenie dróg oddechowych mogące skutkować zapaleniem płuc, choć u części chorych koronawirus atakuje też (jednocześnie lub osobno) układ pokarmowy. W procesie rozwoju choroby koronawirus może powodować też zmiany w układzie nerwowym, krwiotwórczym, głównych narządach (m.in. serce, nerki, wątroba), naczyniach krwionośnych i skórze. Skutkiem powikłań zakażenia mogą być stany bezpośrednio zagrażające życiu, takie jak udar mózgu, zapalenie wielonarządowe czy zespół niewydolności oddechowej (ARDS).

Ile osób umiera z powodu koronawirusa, a ile zdrowieje?

Według statystyk 99 procent zakażonych koronawirusem przechodzi infekcję łagodnie, a tylko w 1 procent przypadków ma ona przebieg ciężki lub krytyczny. Tylko 3 procent wszystkich przypadków na świecie, które uznano za zamknięte, zakończyło się śmiercią pacjenta, natomiast odsetek zgonów w Polsce to 4 procent. Odsetek pacjentów wyleczonych lub zwolnionych ze szpitala w naszym kraju wynosi więc 96 procent.

Czy zakażenie koronawirusem może nie powodować objawów?

Jest to sytuacja stosunkowo częsta, bo według badań w momencie uzyskania dodatniego wyniku testu na koronawirusa objawów nie ma 20-40 proc. zakażonych. Choć u części osób objawy mogą pojawić się pod dłuższym czasie, liczonym nawet w tygodniach, u innych nie wystąpią wcale lub będą niespecyficzne, a przez to nie zostaną uznane za oznakę zakażenia (jak to bywa w przypadku zmęczenia czy bólów głowy). Objawów infekcji najczęściej nie mają dzieci, choć po pewnym czasie może ona i tak doprowadzić do ciężkich powikłań w postaci wielonarządowego zapalenia. Osoby bezobjawowe mogą zarażać innych, choć nie z takim nasileniem, co te kaszlące i kichające.

Jakie są objawy koronawirusa?

Objawy zakażenia koronawirusem próbowano klasyfikować na różne sposoby, a obecnie obowiązuje m.in. ich podział według nasilenia COVID-19:

  1. objawy grypopodobne bez gorączki: ból głowy, utrata węchu, bóle mięśni, kaszel, ból gardła, ból w klatce piersiowej, brak gorączki.
  2. objawy grypopodobne z gorączką: ból głowy, utrata węchu, kaszel, ból gardła, chrypa, gorączka, utrata apetytu.
  3. objawy żołądkowo-jelitowe: ból głowy, utrata węchu i apetytu, biegunka, ból gardła, ból w klatce piersiowej, brak kaszlu.
  4. objawy ciężkie 1. stopnia ze zmęczeniem: ból głowy, utrata węchu, kaszel, gorączka, chrypa, ból w klatce piersiowej, zmęczenie.
  5. objawy ciężkie 2. stopnia z dezorientacją: ból głowy, utrata węchu i apetytu, kaszel, gorączka, chrypa, ból gardła, ból w klatce piersiowej, zmęczenie, dezorientacja, bóle mięśni.
  6. objawy ciężkie 3. stopnia, brzuszne i oddechowe: ból głowy, utrata węchu i apetytu, kaszel, gorączka, chrypa, ból gardła, ból w klatce piersiowej, zmęczenie, dezorientacja, bóle mięśni, spłycony oddech, biegunka, ból brzucha.

Jak można wykryć koronawirusa?

Obecność koronawirusa w organizmie stwierdza się poprzez wykrycie jego genów (nici RNA) w wydzielinie pobranej z nosogardzieli, ewentualnie ze śliny. Badaniem, które umożliwia jego identyfikację, jest tzw. reakcja łańcuchowa polimerazy z odwrotną transkrypcją RNA (RT-PCR, inaczej badanie genetyczne lub molekularne), którą mogą przeprowadzać jedynie wyspecjalizowane laboratoria. Natomiast dopuszczone od listopada badanie diagnostyczne w postaci testów immunologicznych (serologicznych) nie wykrywa koronawirusa, tylko przeciwciała wytworzone przez organizm, by móc go zwalczyć. Tym samym dodatni wynik tego testu wskazuje na infekcję aktywną lub już przebytą.

Jak chronić się przed koronawirusem?

Jedynym sposobem ochrony przed zakażeniem koronawirusem jest unikanie kontaktów z jego potencjalnymi nosicielami. Oznacza to przede wszystkim izolację domową, a w miejscach publicznych – stosowanie środków profilaktycznych takich jak dystans społeczny (1,5-2 metry odstępu między ludźmi), noszenie maseczek ochronnych zakrywających usta i nos oraz skrupulatną higienę dłoni. Zalecane jest ponadto zachowanie higieny podczas spożywania i przygotowywania posiłków, a także odpowiednia obróbka termiczna produktów pochodzenia zwierzęcego.

Jak długo trwa infekcja koronawirusem?

Czas ten zależy od nasilenia infekcji. Większość osób z łagodnymi objawami zakażenia wraca do zdrowia w ciągu 30-60 dni. Natomiast w przypadku przeważającej części pacjentów w stanie ciężkim zdrowienie trwa powyżej 60-90 dni. W przypadku utrzymywania się symptomów infekcji przez wiele tygodni mówimy o tzw. długim COVID-19. U części pacjentów zmiany w organizmie wywołane przez COVID-19 mogą być trwałe. Mogą obejmować zmniejszenie powierzchni czynnej płuc, uszkodzenia mięśnia sercowego z arytmią, niewydolność nerek, zakrzepicę żył głębokich czy stany pozapalne jelit. Ozdrowieńcy, którzy mają za sobą krytyczny przebieg choroby, mogą wymagać długotrwałej rehabilitacji i opieki zdrowotnej.

Co robić przy podejrzeniu zakażenia koronawirusem?

Podejrzewając zakażenie koronawirusem należy wykonać test w jego kierunku, który ze skierowaniem lekarskim jest bezpłatny, a bez skierowania kosztuje 350-500 zł. Jeżeli objawy infekcji występują dłużej, np. przez tydzień, można wykonać test na przeciwciała (na podobnych warunkach). Aby uzyskać skierowanie, należy umówić się na teleporadę w przychodni POZ lub za pomocą formularza dostępnego na stronie Ministerstwa Zdrowia. Wyjątkiem są dzieci do 2. roku życia, które muszą być zbadanie przez lekarza. Po wystawieniu skierowania należy udać się do punktu pobrań; osoby zmotoryzowane mogą udać się też do mobilnego punktu pobrań. W sytuacji, gdy przy infekcji pojawi się duszność, ucisk w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem, należy wezwać karetkę lub udać się prywatnym samochodem do szpitala zakaźnego.

Co to jest osocze ozdrowieńców?

Osocze ozdrowieńców to preparat pozyskiwany z krwi osób, które wyzdrowiały z COVID-19. Zawiera ono przeciwciała anty-SARS-CoV-2, które organizm wytwarza w celu zwalczenia koronawirusa. Podawanie ich chorym na drodze transfuzji stanowi metodę leczenia, która łagodzi objawy i skraca czas trwania choroby. Osocza wciąż brakuje, dlatego o jego oddawanie apelują nie tylko lekarze, ale też rząd.

Jak leczyć infekcję koronawirusem?

Ponieważ nie istnieje całkowicie skuteczny środek zwalczający koronawirusa, a te stosowane w ciężkich przypadkach są dostępne tylko w szpitalach, COVID-19 leczy się jedynie w sposób objawowy. Oznacza to, że środki stosowane w leczeniu domowym mogą jedynie łagodzić symptomy infekcji takie jak kaszel, ból gardła, katar, gorączka, ból mięśni czy zapalenie spojówek. W tej roli sprawdzają się preparaty ogólnie dostępne bez recepty w aptekach i drogeriach, które podaje się również przy zwykłych infekcjach oddechowych. W przypadku terapii w szpitalu skuteczne jest leczenie za pomocą osocza ozdrowieńców, musi jednak być rozpoczęte w maksymalnie ciągu kilku dni od początku infekcji i zawierać odpowiednio wysoki poziom przeciwciał anty-SARS-CoV-2.

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 13

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
1 czerwca, 12:39, Rada Morderców Dzieci:

Najlepszy prezent na Dzień Dziecka ? Tak - SZCZYPAWKA :(

Z punktu widzenia epidemiologicznego właściwie nie wiadomo po co je szczepić. No, jest jeden powód, ale dla ludzkości jako takiej, kompromitujący. Ale zacznijmy od danych obiektywnych. Dzieci zakażają się rzadziej, chorują lżej, najczęściej przechodzą infekcję bezobjawowo. Zaszczepiony dzieciak, bo już się testuje Milusińskich, umiera częściej od szczepionki niż na kowida. Wiem, frakcje są małe, ale i tak jest taka prawidłowość, o której powinien wiedzieć każdy rodzic. Bo to w rękach rodziców są decyzje o dopuszczeniu pociechy do szczepienia. O długotrwałych, rozłożonych w czasie efektach szczepień wobec organizmu we wrażliwej fazie wzrostu, oczywiście nikt nie wie i długo wiedzieć nie będzie. Dowiemy się po szczepieniu, za wiele lat.

I powoli są już puszczane „sugestie”, że nie pójdziesz do szkoły/przedszkola z dzieckiem, jak go nie zaszczepisz. Mamy całe wakacje do przemyślenia tej sprawy przez rodziców. Ale też i parę miesięcy pracy przed mediami, które będą teraz ociekać fałszywą troską o dzieciaki, których ta choroba mało dotyczy (jakieś 99,997% przeżywalności, bardziej groźne jest wyjście dzieciaka na podwórko). A ponieważ „fakty to rzecz uparta”, to będziemy mieli następująca narrację, jak pisałem – podłą cywilizacyjnie i kompletnie naciąganą.

Będzie to szło tak: fakt, dzieciaki, nie chorują, nie umierają i będziemy je szczepić nie dla ich dobra, ale dla dobra babć i dziadków, które odbierają dzieciaki ze szkoły/przedszkola.

I powoli są już puszczane „sugestie”, że nie pójdziesz do szkoły/przedszkola z dzieckiem, jak go nie zaszczepisz. Mamy całe wakacje do przemyślenia tej sprawy przez rodziców. Ale też i parę miesięcy pracy przed mediami, które będą teraz ociekać fałszywą troską o dzieciaki, których ta choroba mało dotyczy (jakieś 99,997% przeżywalności, bardziej groźne jest wyjście dzieciaka na podwórko). A ponieważ „fakty to rzecz uparta”, to będziemy mieli następująca narrację, jak pisałem – podłą cywilizacyjnie i kompletnie naciąganą.

Będzie to szło tak: fakt, dzieciaki, nie chorują, nie umierają i będziemy je szczepić nie dla ich dobra, ale dla dobra babć i dziadków, które odbierają dzieciaki ze szkoły/przedszkola. Dzieciak ma być podstępnym, nieświadomym agentem, który, sam, nawet bez objawów, przeniesie w swoim tornistrze wirusa, który mu nie szkodzi, babcie/dziadka zakazi i babcia/dziadek umrze. Tak to będzie szło. A więc podłość cywilizacji w tym wypadku polega na tym, że zaszczepimy dzieci nie tyle dla ich dobra, ale dla dobra… własnego, ubranego w troskę o najstarszych.

Ale jak przedszkolak ma zakazić babcię/dziadka, skoro oni są… zaszczepieni? No, to po co te wszystkie szczepionki? Przecież, zakładając ich skuteczność, wszystko jest nie po to by zaszczepić wszystkich jak leci (no bo takich co ledwie dychają, mają alergie, odczyny itd. się nie zaszczepi), tylko chodzi o zaszczepienie grup szczególnego ryzyka, do których dzieciaki nie należą. Mam wrażenie, że szczepienie dzieci jest robione na siłę, jakby obok argumentów epidemiologicznych. To już prędzej babcia zakazi dzieciaka wszystkimi wynalazkami, które przyniesie ze szpitala.

https://dziennikzarazy.pl/31-05-dzien-dziecka-testowanego/?fbclid=IwAR3S5gpmOB_RKU9ZQ3FTYCtkZaJ6s0TUkiRoVQO5dXA8aweSkHobM2PZHu4

Mnie tam przekonują słowa specjalisty, epidemiologa dr Zbigniewa Hałata.

Człowiek z bogatym doświadczeniem zawodowym, pracował w Afryce, trzykrotnie Główny Inspektor Sanitarny, wiceminister zdrowia.

G
Gość
1 czerwca, 17:33, gość:

Artykuł sponsorowany

Nie jest tajemnicą, że budżety niektórych koncernów przekraczają już dochody średnich państw.

S
Smerf Maruda

O tym, że upadły rząd „Zjednoczonej Prawicy” upadnie jeszcze niżej i wbrew nauce oraz przesłankom medycznym, dokona eksperymentu na dzieciach, pisałem od kilku tygodni. Było jasne, że po spotkaniu Morawieckiego z szefem Pfizera, podczas którego Polska jako jeden z czterech krajów pozwoliła firmie użyć dzieci w roli myszek laboratoryjnych, kolejna faza „szczepień” jest przesądzona. Wczoraj Komisja Europejska zatwierdziła rekomendację EMA i dziś pośpiesznie Dworczyk z Niedzielskim i Czarnkiem zwołali konferencję, aby szerzyć nową propagandę, przy pomocy tych samych środków. Jeszcze przed „szczepieniami” rząd PiS zrobi wszystko, aby poszczuć dzieci i rodziców „zaszczepionych”, na niezaszczepionych. Można być więcej niż pewnym, że tak się stanie, dodatkowo będzie wywierana presja ze strony „przerażonych nauczycieli”, dziadków i tak dalej, bo przecież „szczepimy się dla innych, nie dla siebie”.

https://www.kontrowersje.net/niemcy-ostrzegaja-pis-ze-zmuszanie-dzieci-do-szczepien-nie-bedzie-tolerowane/

Niemieccy naukowcy przeciwko, komisja do spraw szczypawek

nie ZALECA szczepienia dzieci !!!

https://www.youtube.com/watch?v=QzDwTiMPD10

g
gość

Artykuł sponsorowany

G
Gość

Według jakiego klucza przyznawane są granty na badania?

G
Gość

Nie przyjąłem pierwszej dawki tego remedium na współczesne problemy także nawet nie myślę o trzeciej dawce...

R
Rada Morderców Dzieci

Najlepszy prezent na Dzień Dziecka ? Tak - SZCZYPAWKA :(

Z punktu widzenia epidemiologicznego właściwie nie wiadomo po co je szczepić. No, jest jeden powód, ale dla ludzkości jako takiej, kompromitujący. Ale zacznijmy od danych obiektywnych. Dzieci zakażają się rzadziej, chorują lżej, najczęściej przechodzą infekcję bezobjawowo. Zaszczepiony dzieciak, bo już się testuje Milusińskich, umiera częściej od szczepionki niż na kowida. Wiem, frakcje są małe, ale i tak jest taka prawidłowość, o której powinien wiedzieć każdy rodzic. Bo to w rękach rodziców są decyzje o dopuszczeniu pociechy do szczepienia. O długotrwałych, rozłożonych w czasie efektach szczepień wobec organizmu we wrażliwej fazie wzrostu, oczywiście nikt nie wie i długo wiedzieć nie będzie. Dowiemy się po szczepieniu, za wiele lat.

I powoli są już puszczane „sugestie”, że nie pójdziesz do szkoły/przedszkola z dzieckiem, jak go nie zaszczepisz. Mamy całe wakacje do przemyślenia tej sprawy przez rodziców. Ale też i parę miesięcy pracy przed mediami, które będą teraz ociekać fałszywą troską o dzieciaki, których ta choroba mało dotyczy (jakieś 99,997% przeżywalności, bardziej groźne jest wyjście dzieciaka na podwórko). A ponieważ „fakty to rzecz uparta”, to będziemy mieli następująca narrację, jak pisałem – podłą cywilizacyjnie i kompletnie naciąganą.

Będzie to szło tak: fakt, dzieciaki, nie chorują, nie umierają i będziemy je szczepić nie dla ich dobra, ale dla dobra babć i dziadków, które odbierają dzieciaki ze szkoły/przedszkola.

I powoli są już puszczane „sugestie”, że nie pójdziesz do szkoły/przedszkola z dzieckiem, jak go nie zaszczepisz. Mamy całe wakacje do przemyślenia tej sprawy przez rodziców. Ale też i parę miesięcy pracy przed mediami, które będą teraz ociekać fałszywą troską o dzieciaki, których ta choroba mało dotyczy (jakieś 99,997% przeżywalności, bardziej groźne jest wyjście dzieciaka na podwórko). A ponieważ „fakty to rzecz uparta”, to będziemy mieli następująca narrację, jak pisałem – podłą cywilizacyjnie i kompletnie naciąganą.

Będzie to szło tak: fakt, dzieciaki, nie chorują, nie umierają i będziemy je szczepić nie dla ich dobra, ale dla dobra babć i dziadków, które odbierają dzieciaki ze szkoły/przedszkola. Dzieciak ma być podstępnym, nieświadomym agentem, który, sam, nawet bez objawów, przeniesie w swoim tornistrze wirusa, który mu nie szkodzi, babcie/dziadka zakazi i babcia/dziadek umrze. Tak to będzie szło. A więc podłość cywilizacji w tym wypadku polega na tym, że zaszczepimy dzieci nie tyle dla ich dobra, ale dla dobra… własnego, ubranego w troskę o najstarszych.

Ale jak przedszkolak ma zakazić babcię/dziadka, skoro oni są… zaszczepieni? No, to po co te wszystkie szczepionki? Przecież, zakładając ich skuteczność, wszystko jest nie po to by zaszczepić wszystkich jak leci (no bo takich co ledwie dychają, mają alergie, odczyny itd. się nie zaszczepi), tylko chodzi o zaszczepienie grup szczególnego ryzyka, do których dzieciaki nie należą. Mam wrażenie, że szczepienie dzieci jest robione na siłę, jakby obok argumentów epidemiologicznych. To już prędzej babcia zakazi dzieciaka wszystkimi wynalazkami, które przyniesie ze szpitala.

https://dziennikzarazy.pl/31-05-dzien-dziecka-testowanego/?fbclid=IwAR3S5gpmOB_RKU9ZQ3FTYCtkZaJ6s0TUkiRoVQO5dXA8aweSkHobM2PZHu4

G
Gość

"Protest przeciwko paszportom szczepionkowym. "Nielegalny przymus już stał się faktem"

12 czerwca w Warszawie odbędzie się V Międzynarodowy Protest Przeciwko Przymusowi Szczepień. Oprócz Polski w akcji udział biorą Włochy, Austria i Ukraina.

„Jesteś wolnym człowiekiem! Masz prawo do wolności słowa. Masz prawo do swobodnego przemieszczania się. Masz prawo do wolnej i świadomej zgody lub odmowy zgody w kwestii procedur medycznych. Masz prawo do ochrony danych osobowych. Masz prawo do poszanowania życia prywatnego i integralności fizycznej. Upomnij się o te podstawowe prawa!” – zaapelowali organizatorzy.

Protest ma być wyrazem sprzeciwu wobec planów wprowadzenia paszportów szczepionkowych.

"Prawo do wolnej i świadomej zgody w medycynie jest podstawowym prawem człowieka od czasów procesów norymberskich" - zaznaczono.

„Mimo to Parlament Europejski przegłosował paszporty, które mają doprowadzić do segregacji i dyskryminacji osób, które odmówią zgody na udział w eksperymencie już od końca czerwca 2021 r. Nielegalny przymus już stał się faktem dla wielu grup zawodowych (np. medycy, żołnierze) oraz pacjentów (odmowa wykonania zabiegów medycznych). Wcześniej dotyczył naszych dzieci, z których wiele poniosło najwyższą cenę” – czytamy.

Protest zaplanowano na 12 czerwca na godz. 13. Początek obok pomnika Powstania Warszawskiego."

https://prawy.pl/114256-protest-przeciwko-paszportom-szczepionkowym-nielegalny-przymus-juz-stal-sie-faktem/

G
Gość
"Rada Medyczna rekomenduje szczepienie dzieci w wieku 12-15 lat. CDC bada przypadki zapalenia mięśnia sercowego i zapalenia osierdzia po szczepionkach mRNA

W poniedziałek (31.05.2021) Rada Medyczna doradzająca premierowi Mateuszowi Morawieckiego ws. Covid-19 wydała rekomendację, w której zaleca szczepienie dzieci od 12 do 15 roku życia preparatem firmy Pfizer/BioNtech. 28 maja Europejska Agencja Leków zarekomendowała szczepienia tej grupy wiekowej.

...Nie wszyscy lekarze i naukowcy są tak entuzjastycznie nastawieni do eksperymentowania na dzieciach jak dr Cessak i Rada Medyczna przy premierze. – Wystarczająco dużo przesłanek naukowych podważa sensowność szczepień dzieci i nastolatków przeciwko C19. Konieczna jest analiza risk-benefit uwzględniająca udział w transmisji, ryzyko powikłań po szczepieniu vs C19, użyteczność – kosztową, z przeglądem piśmiennictwa (raport HTA) – napisał na Twitterze dr. n.med. Piotr Witczak.

Dr Witczak powołał się na raport CDC, który mówi, że od kwietnia 2021 roku wzrasta liczba przypadków zapalenia mięśnia sercowego i zapalenia osierdzia u nastolatków i młodych dorosłych, których zaszczepiono preparatami mRNA (Pfizer i Moderna). Dotyczy to głównie chłopców i młodych mężczyzn. Do powikłań dochodzi w ciągu kilku dni po szczepieniu, a przypadki występowały częściej po drugiej dawce niż pierwszej. CDC apeluje o zgłaszanie wszystkich takich przypadków do amerykańskiej bazy NOP."

https://wprawo.pl/rada-medyczna-rekomenduje-szczepienie-dzieci-w-wieku-12-15-lat-cdc-bada-przypadki-zapalenia-miesnia-sercowego-i-zapalenia-osierdzia-po-szczepionkach-mrna/
G
Gość
"Końca szczepień nie będzie? Naukowcy już straszą czwartą falą i krótką odpornością po chorobie

Kolejne wypowiedzi ekspertów wskazują, że pod hasłami koniecznej ochrony zdrowia, będziemy przekonywani do przyjmowania kolejnych dawek szczepionek przeciw Covid-19. Już teraz mowa o czwartej fali i krótkotrwałej odporności po przejściu choroby wywołanej koronawirusem. Wyjściem ma być trzecia dawka szczepionki.

Tym razem do takiego scenariusza przekonuje mikrobiolog dr Joanna Jursa-Kulesza, kierująca Samodzielną Pracownią Mikrobiologii Lekarskiej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego i przewodnicząca zespołu kontroli zakażeń szpitala wojewódzkiego w Szczecinie. Jej zdaniem po przejściu choroby pacjent nabywa krótkotrwałą odporność, która nie daje mu poczucia bezpieczeństwa.

Jak podkreśliła, firmy farmaceutyczna wciąż badają jak ich preparaty budują odporność i najpewniej w sierpniu lub wrześniu „zostanie wydany komunikat, czy odporność spada na tyle, że konieczna jest trzecia dawka szczepionki”. To oczywiście oznaczać będzie kolejne koszty „bezpłatnych” szczepień, ale ewentualna decyzja o przedłużeniu programu ma być „bardzo przemyślana” i podjęta „w trosce o bezpieczeństwo ludzi”.

https://pch24.pl/konca-szczepien-nie-bedzie-naukowcy-juz-strasza-czwarta-fala-i-krotka-odpornoscia-po-chorobie/
G
Gość

"...Podobne stanowisko w tej sprawie ma uniwersalny dokument prawny art. 6 oświadczenia UNESCO z 2005 r. w sprawie bioetyki i praw człowieka.

Jest tam napisane:

"Wszelkie zapobiegawcze, diagnostyczne i terapeutyczne interwencje medyczne powinny być przeprowadzane wyłącznie za uprzednią, bezpłatną i świadomą zgodą zainteresowanej osoby na podstawie odpowiednich informacji. Zgoda musi zostać wyrażona, ale może zostać też cofnięta przez osobę zainteresowaną w dowolnym momencie i z dowolnego powodu.

W żadnym wypadku układ zbiorowy wspólnoty lub zgoda lidera społeczności lub innego organu nie może zastępować świadomej zgody pojedynczych osób fizycznych."

Tak więc wszelkie zarządzenia rządu, ministrów czy jakiegokolwiek innego „przywódcy” w sprawie obowiązkowych szczepień naruszają art. 6 oświadczenia UNESCO w sprawie praw człowieka i bioetyki..."

https://www.odkrywamyzakryte.com/kodeks-norymberski-przeciwko-przymusowi-szczepien/

G
Gość
1 czerwca, 10:30, Szczypawka co roku:

I tak co roku będziecie brać frajerzy szczypawkę, aż do śmierci !!!

" Tym łatwiej im idzie, że sami członkowie rządu i „rady medycznej” wysypują się z tajnymi informacjami. Kwestia kolejnej fali „szczepień” III i IV dawką jest w zasadzie oficjalnie potwierdzona, co z pewnością narodowi entuzjazmu nie dodaje. Dziś Niedzielski oświadczył też, że szmaty na twarzach będą obowiązkowe przez całe wakacje, z kolei Niemcy otworzyli granice bez żadnych testów. Wszystko to razem wprowadza jeden wielki chaos i pokazuje, że „zaszczepieni” od reszty nie będą się różnić niczym poza tym, że nie policzy się ich na weselu. Obniżanie granicy wieku dla „szczepień” przynosi odwrotny skutek do zamierzonego, widać to było po 16-latkach, jeszcze dobitniej będzie widać po 12-latkach, zwłaszcza, że „szczepienia” są zaplanowane na wakacje. W takich okolicznościach Dworczykowi i reszcie pozostało coraz mocniej i coraz bezczelniej kłamać, czym się dokładnie zajmują, przyśpieszając tempo.

https://www.kontrowersje.net/ktora-to-juz-kompromitacja-dworczyka-i-centrum-informacyjnego-rzadu/

Co do Niemiec to problemem są szparagi, których już nikt nie chce zbierać...

S
Szczypawka co roku

Z punktu widzenia epidemiologicznego właściwie nie wiadomo po co je szczepić. No, jest jeden powód, ale dla ludzkości jako takiej, kompromitujący. Ale zacznijmy od danych obiektywnych. Dzieci zakażają się rzadziej, chorują lżej, najczęściej przechodzą infekcję bezobjawowo. Zaszczepiony dzieciak, bo już się testuje Milusińskich, umiera częściej od szczepionki niż na kowida. Wiem, frakcje są małe, ale i tak jest taka prawidłowość, o której powinien wiedzieć każdy rodzic. Bo to w rękach rodziców są decyzje o dopuszczeniu pociechy do szczepienia. O długotrwałych, rozłożonych w czasie efektach szczepień wobec organizmu we wrażliwej fazie wzrostu, oczywiście nikt nie wie i długo wiedzieć nie będzie. Dowiemy się po szczepieniu, za wiele lat.

I powoli są już puszczane „sugestie”, że nie pójdziesz do szkoły/przedszkola z dzieckiem, jak go nie zaszczepisz. Mamy całe wakacje do przemyślenia tej sprawy przez rodziców. Ale też i parę miesięcy pracy przed mediami, które będą teraz ociekać fałszywą troską o dzieciaki, których ta choroba mało dotyczy (jakieś 99,997% przeżywalności, bardziej groźne jest wyjście dzieciaka na podwórko). A ponieważ „fakty to rzecz uparta”, to będziemy mieli następująca narrację, jak pisałem – podłą cywilizacyjnie i kompletnie naciąganą.

Będzie to szło tak: fakt, dzieciaki, nie chorują, nie umierają i będziemy je szczepić nie dla ich dobra, ale dla dobra babć i dziadków, które odbierają dzieciaki ze szkoły/przedszkola.

I powoli są już puszczane „sugestie”, że nie pójdziesz do szkoły/przedszkola z dzieckiem, jak go nie zaszczepisz. Mamy całe wakacje do przemyślenia tej sprawy przez rodziców. Ale też i parę miesięcy pracy przed mediami, które będą teraz ociekać fałszywą troską o dzieciaki, których ta choroba mało dotyczy (jakieś 99,997% przeżywalności, bardziej groźne jest wyjście dzieciaka na podwórko). A ponieważ „fakty to rzecz uparta”, to będziemy mieli następująca narrację, jak pisałem – podłą cywilizacyjnie i kompletnie naciąganą.

Będzie to szło tak: fakt, dzieciaki, nie chorują, nie umierają i będziemy je szczepić nie dla ich dobra, ale dla dobra babć i dziadków, które odbierają dzieciaki ze szkoły/przedszkola. Dzieciak ma być podstępnym, nieświadomym agentem, który, sam, nawet bez objawów, przeniesie w swoim tornistrze wirusa, który mu nie szkodzi, babcie/dziadka zakazi i babcia/dziadek umrze. Tak to będzie szło. A więc podłość cywilizacji w tym wypadku polega na tym, że zaszczepimy dzieci nie tyle dla ich dobra, ale dla dobra… własnego, ubranego w troskę o najstarszych.

Ale jak przedszkolak ma zakazić babcię/dziadka, skoro oni są… zaszczepieni? No, to po co te wszystkie szczepionki? Przecież, zakładając ich skuteczność, wszystko jest nie po to by zaszczepić wszystkich jak leci (no bo takich co ledwie dychają, mają alergie, odczyny itd. się nie zaszczepi), tylko chodzi o zaszczepienie grup szczególnego ryzyka, do których dzieciaki nie należą. Mam wrażenie, że szczepienie dzieci jest robione na siłę, jakby obok argumentów epidemiologicznych. To już prędzej babcia zakazi dzieciaka wszystkimi wynalazkami, które przyniesie ze szpitala.

https://dziennikzarazy.pl/31-05-dzien-dziecka-testowanego/?fbclid=IwAR3S5gpmOB_RKU9ZQ3FTYCtkZaJ6s0TUkiRoVQO5dXA8aweSkHobM2PZHu4

Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia