Zespół naukowców z University of Central Florida dostarczył kolejnych dowodów na to, że maseczki faktycznie działają.
Z dowodów naukowców wynika, że maseczki wyraźnie zmniejszają odległość, na jaką przenoszone są patogeny drogą powietrzną, także podczas mówienia i kaszlu; w porównaniu do braku maski dystans ten jest zredukowany aż o połowę.
Zdaniem autorów publikacji znajomość sposobów zmniejszenia odległości transmisji wirusów może pomóc w utrzymaniu bezpieczeństwa i w zarządzaniu pandemiami, takimi jak ta, z którą obecnie się mierzymy; które powodują infekcje na skalę globalną, ogromnie przeciążają systemy opieki zdrowotnej i wyrządzają poważne szkody ekonomiczne.
W świetle otrzymanych wyników skrupulatne przestrzeganie obowiązku noszenia maseczek mogłoby pozwolić na rozluźnienie niektórych zaleceń dotyczących dystansu społecznego.
– Badanie to dostarcza nam wyraźnych dowodów, że dystans wynoszący 1 metr, kiedy nosimy maskę, jest lepszy niż 2 metry bez osłony twarzy – mówi współautor omawianego badania prof. Kareem Ahmed.
Korzystając z narzędzi diagnostycznych powszechnie używanych do zrozumienia, w jaki sposób kropelki płynów i aerozole poruszają się w powietrzu, naukowcy zmierzyli odległość (we wszystkich kierunkach), na jaką roznoszą się one od osób mówiących i kaszlących noszących różne rodzaje masek oraz w ogóle nie zasłaniających twarzy.
Uczestnicy eksperymentu mieli wypowiedzieć kilka zdań oraz zasymulować kaszel przez 5 minut bez zakrywania twarzy, a następnie z twarzą zakrytą tkaniną oraz trójwarstwową, jednorazową maską chirurgiczną.
Badacze mierzyli charakterystykę, zachowanie, prędkość i kierunek wydychanych cząsteczek.
Okazało się, że zakrycie twarzy tkaniną (np. materiałową maseczką) zmniejszyło emisję cząstek we wszystkich kierunkach do ok. 0,6 metra w porównaniu do ok. 1,5 metra w przypadku braku jakiejkolwiek maski.
Redukcja była jeszcze większa w przypadku maski chirurgicznej, która zmniejszała odległość pokonywaną przez kropelki i aerozole podczas kaszlu i mówienia do ok. 15 cm. (PAP)