Mamy wszystkie potrzebne narzędzia, by zakończyć najcięższą fazę pandemii COVID-19 – ocenił pod koniec stycznia Tedros Adhanom Ghebreyesus, szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). To już kolejna prognoza Organizacji, która – choć ostrożna – dała światu nadzieję na stopniowy powrót do normalności. Pod koniec grudnia WHO zapowiadała, że 2022 rok będzie ostatnim rokiem pandemii SARS-Cov-2. Mimo pojawiających się wciąż nowych wariantów i mutacji wirusa, społeczeństwa wielu państw przygotowują się do zniesienia większości restrykcji i traktowania koronawirusa jak grypy czy przeziębienia.
Europa wraca do normalności
Ostatnie tygodnie w większość państw Zachodu upływają pod znakiem wyraźnego znoszenia obostrzeń. Mimo wciąż wysokich wskaźników zakażeń, na stopniową likwidację restrykcji zdecydowały się już m. in. Wielka Brytania, Dania, Austria, Włochy czy Francja.
W Zjednoczonym Królestwie zniesienie wszystkich ograniczeń nastąpiło już pod koniec stycznia. W Szkocji, Irlandii Północnej i Walii w najbliższych dniach przestają obowiązywać ostatnie restrykcje związane z wariantem Omikron. Na terenie całego kraju stopniowo odchodzi się od certyfikatów covidowych, a prawne nakazy noszenia maseczek są zastępowane zaleceniami.
Obostrzenia znikają także w Skandynawii. W Danii i Szwecji zlikwidowano już wszystkie, natomiast w Norwegii podtrzymano jedynie zalecenie zakrywania ust i nosa w tłocznych pomieszczeniach.
Ostatnie restrykcje odchodzą w niepamięć również we Francji. W ostatnich tygodniach zlikwidowano tam obowiązek noszenia maseczek w otwartych przestrzeniach oraz limity osób na wszelkich imprezach masowych czy zgromadzeniach – także tych dużych.
W Austrii odwołano tzw. lockdown dla niezaszczepionych. Z kolei we Włoszech niezaszczepieni są obejmowani nowymi obostrzeniami. Przestaje za to obowiązywać nakaz noszenia masek na świeżym powietrzu.
Koniec epidemii w Polsce?
W Polsce wciąż obowiązują niewielkie ograniczenia związane z koronawirusem. W pomieszczeniach zamkniętych i pojazdach komunikacji publicznej nadal należy zakrywać nos i usta, a w większości sklepów, urzędów, obiektów sportowych, kulturalnych i rekreacyjnych obowiązują limity osób – limity budzące wiele kontrowersji, bo często niemożliwe do wyegzekwowania i kontroli.
Poza tym restrykcje obejmują głównie szkoły i uczelnie wyższe – tryb zajęć uczniów i studentów ulegał na przestrzeni ostatnich miesięcy ciągłym zmianom. Po feriach zimowych dzieci i młodzież mają wrócić do stacjonarnej nauki w placówkach edukacyjnych.
Ograniczenia dotyczą też zgromadzeń publicznych, w których udział może brać do 100 osób. To samo dotyczy rodzinnych imprez okolicznościowych.
Czy restrykcje w Polsce zostaną zniesione tak, jak ma to miejsce w krajach Europy Zachodniej? Wstępne zapowiedzi słychać w Ministerstwie Zdrowia. Jak ocenił rzecznik resortu, jeśli w najbliższych tygodniach utrzyma się trend spadkowy w liczbach zakażeń i zgonów, ministerstwo będzie rekomendowało rezygnację „z pewnych obostrzeń”. Wojciech Andrusiewicz podkreślił jednak, że maseczki na pewno zostaną jeszcze z nami na dłuższy czas. – Widzimy to, co dzieje się na świecie, w innych państwach, które zapowiadają stopniowe luzowanie obostrzeń; nie jesteśmy ani w czołówce, ani na końcu stawki, raczej w środku państw, które zapowiadają pewne luzowanie – powiedział.
Czy powinniśmy podążać śladem innych państw? Eksperci są sceptyczni. Jak zaznaczają, sytuacja w Polsce pod wieloma względami jest nieporównywalna z tym, jak pandemia przebiega w innych krajach – na przykład pod kątem samych restrykcji, których u nas wprowadzono stosunkowo bardzo niewiele.
W krajach Europy Zachodniej obostrzenia są znoszone, bo one tam po prostu funkcjonują. W naszym kraju restrykcje nawet jeśli były, to i tak nie były przestrzegane. Do tego ich uciążliwość była nieporównywalnie mniejsza, niż na Zachodzie. Dlatego porównywanie się z tymi krajami jest nieuzasadnione – wskazuje w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim” dr Matylda Kłudkowska, specjalistka mikrobiologii medycznej i wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.
Podobnie uważa prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. – Przecież w Polsce nie ma żadnych realnych, realizowanych obostrzeń. Ich „zdejmowanie” będzie tylko potwierdzeniem stanu faktycznego. Większość teoretycznych restrykcji, poza noszeniem maseczek, nigdy nie zaistniała w praktyce – mówi nam ekspert.
Najważniejszą kwestią pozostaje jednak stopień wyszczepienia społeczeństwa. – Mamy dużo mniej zaszczepionych niż te kraje, które zadeklarowały znoszenie obostrzeń. Tam odsetek zaszczepionych sięga co najmniej 70-80 proc. społeczeństwa. Musimy patrzeć przede wszystkim na procent osób, szczególnie tych z grup ryzyka, zaszczepionych trzecią dawką. A z tym mamy w Polsce spory problem – trzecią dawkę przyjęło u nas niecałe 30 proc. osób – podkreśla dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej.
Medycy krytycznie oceniają przedwczesne zapowiedzi, że pandemia w Polsce dobiega końca. Ich zdaniem na realne liczby zakażeń będzie trzeba poczekać jeszcze kilka tygodni, m. in. przez wzgląd na powrót dzieci do szkół. Kluczowe są jednak szczepienia – bo to one odciążają system ochrony zdrowia oraz powodują, że zakażenie przechodzi łagodniej. Dr Grzesiowski zauważa, że nasz zachodni sąsiad notuje dziennie setki tysięcy zakażeń, ale to niska liczba ciężkich przypadków i zgonów świadczy o prawdziwym przebiegu pandemii. – Tak jest, bo w Niemczech mamy wysoko wyszczepione społeczeństwo – wskazuje nasz rozmówca.
Eksperci zgodnie podkreślają, że obostrzenia w Polsce – w szczególności maseczki – powinny zostać utrzymane do momentu, gdy nie osiągniemy wystarczającego stopnia wyszczepienia trzecią dawką, szczególnie osób z grup ryzyka.
– Omikron jest łagodniejszy i łatwiej się przenosi, ale jak mogliśmy obserwować wcześniej, sam koronawirus łatwo mutuje. Nikt na ten moment nie jest w stanie odpowiedzieć, czy i kiedy może pojawić się nowy wariant. Dlatego potrzebna jest ostrożność – ocenia dr Kłudkowska.