Rozmowa z dr Błażejem Podgórskim, kierownikiem Laboratorium Finansowego Bloomberga w Akademii Leona Koźmińskiego
Polska bardzo wcześnie wprowadziła obostrzenia w związku z profilaktyką COVID-19. Ale jest też druga strona medalu. Zakaz wychodzenia z domu negatywnie się odbija na poslkich przedsiębiorstwach. Pojawia się pytanie, czy przez obostrzenia wobec firm odczujemy skutki spowolnienia gospodarczego bardziej niż Niemcy czy Wielka Brytania.
Jakie działania należy podjąć w okresie społecznej kwarantanny?
W obliczu rosnącej liczby zakażeń na świecie szybki lockdown wydaje się bardzo dobrym rozwiązaniem, który pomoże spłaszczyć krzywą zachorowań i wykorzystać ten czas do przygotowania państwa na kolejne fale epidemii. Zatem w tym czasie przede wszystkim powinno się przestawić wewnętrzną produkcję, a także przygotować szpitale od strony zaplecza sprzętowego i kadrowego, tak aby możliwie najszybciej powrócić do normalności i móc przygotować się na kolejne fale zachorowań.
Jak ocenia Pan stan polskiej gospodarki?
Po pierwsze musimy pamiętać, że obecna sytuacja w pełni obnaża zaniedbania państwa w zakresie inwestycji w służbę zdrowia, wsparcia przedsiębiorstw, reformy systemu emerytalnego i administracji. To jest efekt ostatnich dwóch dekad. Największy problem polega jednak na tym, że lata dobrej koniunktury gospodarczej w Polsce też zostały zmarnowane. Głównie dlatego, że kładliśmy duży nacisk na podpompowanie PKB. Niestety w długim terminie to spowodowało, że gospodarka stoi na coraz słabszych fundamentach.
Jakie są możliwe scenariusze dla polskiej gospodarki i PKB?
Aby móc przedstawić jakikolwiek scenariusz dla naszej gospodarki, trzeba by najpierw ocenić plan jej pobudzenia, a nie obecne działania, polegające na umiarkowanej egzystencji. Samo zamknięcie hoteli, punktów gastronomicznych, zahamowanie branży turystycznej oraz sklepów odpowiedzialnych za blisko 24 proc. PKB w Polsce będzie kosztowało nas od 1 do 2 proc. spadku za każdy miesiąc lockdownu. Jeżeli dołączymy do tego falę bezrobocia, to tę liczbę możemy pomnożyć przez dwa. Co prawda w tym momencie jest to bardziej wróżenie niż prognoza.
Warto podkreślić, że aby ostatecznie ocenić skalę zmian gospodarczych, które zostaną wywołane epidemią koronawirusa, trzeba dokładnie przeanalizować plan wyjścia z lockdownu i późniejszego kryzysu.
Co może zrobić rząd, aby zminimalizować tempo recesji gospodarczej?
Pamiętajmy, że w przypadku, gdy postawimy na duże inwestycje wspierające biznes (zwłaszcza nowe przedsięwzięcia), budowę fabryk na terenie Polski albo nowe źródła podatków (takich jak cukrowy albo od przetworzonej żywności, czy chociażby legalizację marihuany), mamy szansę wyjść wzmocnieni z tego kryzysu. Zasadnicze jest pytanie – w które miejsce zostanie skierowany tzw. helicopter money, a także jak zostaną ukierunkowane transfery bezpośrednie i inwestycje.
Na pewno warto wykorzystać funkcjonującą i zaakceptowaną przez Unię Europejską ulgę badawczo-rozwojową (B+R), która tworzy z Polski swego rodzaju raj podatkowy.
Które branże najszybciej i najbardziej ucierpią z powodu COVID-19? A przedstawiciele których branż mogą najwięcej zyskać na epidemii?
Tutaj najbardziej poturbowane będą te branże, które ogarnął lockdown, np. gałąź hotelarska, restauracyjna, transportowa, turystyczna, handel. Natomiast firmy z branży IT, centra usług wspólnych (tzw. shared services) i te które, przeszły szybką transformację cyfrową i zaczęły funkcjonować w trybie online, wyjdą z tej sytuacji zwycięsko. Dodatkowo, podmioty z sektora medycznego, jak nigdy dotąd, mają ogromną szansę, aby jeszcze bardziej zaistnieć na świecie i umocnić swoje pozycje na rynku