Wraz z rozwijającą się czwartą falą pandemii COVID-19, wzrostem zakażeń, które dzisiaj osiągają ponad 20 tysięcy nowych przypadków dziennie, pojawia się pytanie o kolejne działania rządu.
Na pytania dotyczące możliwych, nowych obostrzeń oraz lockdownu odpowiadał w TVN24 rzecznik rządu Piotr Müller, który zaznaczył, że „do momentu, w którym jesteśmy w stanie pomóc osobom, które chorują, nie powinniśmy wprowadzać restrykcji”.
Przekazał, że są dwa modele dotyczące szczytu zakażeń – jeden mówi o szczycie na przełomie listopada i grudnia, a drugi w połowie grudnia.
- Jeżeli będzie sytuacja, że w jakimś regionie, w którym służba zdrowia będzie niewydolna i nie będzie można pomóc osobom, które zachorują, to jest możliwość wprowadzenia obostrzeń na danym terenie – mówił.
Müller zaznaczył, że rząd przede wszystkim rozbudowuje strukturę dla osób, które się nie zaszczepiły. – W Polsce decyduje o zaszczepieniu się osoba. Mamy możliwość zaszczepienia się i są osoby, które popełniają duży, czasem śmiertelny, błąd i się nie szczepią – mówił.
Podkreślił, że Polska przyjęła wariant, w którym „stara się w jak największym stopniu pozostawić otwarte życie społeczno-gospodarcze”.
Jego słowa nakładają się na to, co minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział rozmowie z Polską Agencją Prasową. Szef resortu zdrowia wskazał, że utrzymujący się przez dłuższy czas poziom 35-40 tys. zakażeń dziennie byłby krytyczny dla wydolności systemu opieki zdrowotnej. Tym samym byłby to sygnał mówiący o konieczności wprowadzania dodatkowych instrumentów, np. nowych obostrzeń czy pewnych form przymusu szczepiennego dla wybranych, zagrożonych grup. Jednak Niedzielski podkreślił, że na razie nie ma takich planów.
Będą paszporty covidowe?
Muller pytany o nałożenie obowiązku szczepienia, czy wprowadzenia obowiązku posiadania paszportów covidowych na przykład w restauracjach odpowiedział, że „jest pewna granica, której nie można przekraczać”. Stwierdził, że takie ograniczenia źle wpłynęłyby na gospodarkę.
Polityk przypomniał, że wczoraj został w Sejmie złożony projekt ustawy, która umożliwia pracodawcom weryfikację pracowników pod kątem szczepienia przeciw COVID-19. – To jest trudna ustawa. (…) To nie jest łatwe rozwiązanie również ze względów prawnych, bo budzi ono wątpliwości – zaznaczył. – Liczymy, że na następnym posiedzeniu Sejm go przyjmie – dodał.
Co więcej podkreślił, że jedną z przyczyn obecnej sytuacji szczepiennej jest fakt, że „część osób w Polsce przez lata budowała negatywny stosunek do szczepień”.
„Mogliby żyć, gdyby się zaszczepili”
Codziennie podają kolejne rekordy zakażenia czwartej fali. W czwartek były to 24 882 przypadki. Niepokojąca jest liczba osób, które zmarły – 370. Dzień wcześniej były to 463 osoby. - Ta liczba jest bardzo niepokojąca i zła, bo to osoby, które w wielu wypadkach mogłyby żyć, gdyby się zaszczepiły – mówił w rozmowie z radiową Trójką wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Wiceminister zdrowia był także pytany o powód tak dużej liczby zgonów. - Ten temat był poruszany na ostatniej Radzie Medycznej. Wszyscy eksperci - profesorowie, którzy także na co dzień pracują w polskich szpitalach - podkreślają, że pacjenci zgłaszają się zdecydowanie za późno, najczęściej w dziesiątej dobie zakażenia, gdy objawy są dramatyczne - tłumaczył wiceminister.
Sytuacja jest zróżnicowana
Należy zauważyć, że sytuacja regionalna jest zróżnicowana. Eksperci zauważają, że w województwach lubelskim i podlaskim zakażenia koronawirusem prawdopodobnie osiągnęły już szczyt. To w tych dwóch województwach przez ostatnie tygodnie odnotowywaliśmy wysoki wskaźnik R. To też są miejsca, gdzie jest duża grupa osób niezaszczepionych. W obu tych regionach spada średnia zakażeń na 100 tys. mieszkańców i jest to wyjątkowa sytuacja na tle reszty województw.
Coraz gorzej wygląda sytuacja między innymi w województwie śląskim, wielkopolskim, czy małopolskim.
"Poważny niepokój budzi w nas brak adekwatnej do powagi sytuacji epidemicznej reakcji ze strony władz państwowych. W konfrontacji z czwartą fala zachorowań w Polsce każdy z nas został pozostawiony samemu sobie" - komentowali kilka dni temu eksperci zespołu ds. COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk.