Koronawirus a wybory prezydenckie. Polska ostro krytykowana zagranicą
To, że w czasie, gdy świat walczy z koronawirusem, w Polsce trwa dyskusja o organizacji majowych wyborów prezydenckich, nie umknęło uwadze zagranicznych mediów. Temat podjął w prestiżowym „Financial Times” John Dalhusein, były dyrektor Amnesty International na Europę.
To niepotrzebne szaleństwo wiele mówi o polityce PiS i pogardzie tej partii dla demokratycznych norm – czytamy w „FT”.
Dalhusein bardzo krytycznie odnosi się do pomysłu organizacji wyborów prezydenckich w czasie epidemii koronawirusa. Podaje przykłady innych krajów:
- Francji, w której przeprowadzono wybory dzień przed wprowadzeniem ograniczeń z powodu koronawirusa, co przyczyniło się do przyspieszenia rozwoju epidemii;
- Serbii, Rumunii, Macedonii, które odłożyły temat wyborów na poźniej;
- Rosji, gdzie przełożono referendum konstytucyjne (wprowadzenie zmian w konstytucji umożliwiłoby Putinowi pozostanie przy władzy nawet do 2036 r.).
„Financial Times” zwraca uwagę na to, dlaczego rządowi, a konkretnie mającemu w nim większość PiS, tak bardzo zależy na przeprowadzeniu wyborów prezydenckich w maju pomimo epidemii koronawirusa.
Obecny prezydent Andrzej Duda (PiS) prowadzi w sondażach. Jednak PiS martwi się, że niedofinansowany system ochrony zdrowia pęknie, a Duda zapłaci za to cenę. Pracownicy służby zdrowia zostali już poinformowani, by nie mówić publicznie o warunkach w szpitalach. Idą ciężkie czasy, więc wybory muszą się odbyć – pisze Dalhusein.
Dlaczego wybory korespondencyjne w czasie epidemii koronawirusa to złe rozwiązanie?
Pomysł przeprowadzenia wyborów prezydenckich korespondencyjnie także nie jest dobrym rozwiązaniem na czas epidemii koronawirusa. „Financial Times” punktuje związane z tym problemy, takie jak:
- konieczność ustanowienia ponad 20 tys. komisji wyborczych i przeszkolenia ich członków;
- dostarczanie kart do głosowania na adresy zameldowania, które w przypadku tysięcy Polaków nie są adresami zamieszkania, co spowoduje konieczność przemieszczania się po odbiór karty;
- możliwość transmisji koronawirusa podczas dostarczania kart do głosowania do obywateli lub do komisji wyborczych, a także w trakcie liczenia głosów;
- konieczność powtórzenia całej procedury w przypadku drugiej tury;
- oczywiste przeszkody w prowadzeniu kampanii wyborczej;
- brak doświadczenia Polski w głosowaniach korespondencyjnych i chęć zorganizowania wyborów w zaledwie miesiąc.
Tak więc oszustwa wyborcze będą łatwe do popełnienia i trudne do wykrycia – kwituje „FT”. - Nie są to warunki sprzyjające wolnym, uczciwym i świadomym wyborom.
„Financial Times” zwraca uwagę na to, że można legalnie odroczyć wybory w Polsce – poprzez ogłoszenie stanu klęski żywiołowej – i że byłoby to właściwe rozwiązanie.
A co, jeśli wybory prezydenckie w maju jednak się odbędą? „FT” nie ma pozytywnego zdania na temat wybranego w nich prezydenta:
Pan Duda mógłby teraz wygrać głosowanie – ale on lub ktokolwiek, kto by wygrał, nie miałby wiarygodnego mandatu. Zostanie koronowany na „koronaprezydenta”. Trudno byłoby uścisnąć mu dłoń.
Źródło: Financial Times
- Podróżuj bez wychodzenia z domu: zobacz cuda tego świata
- Zobacz nowe pomysły dla domowych artystów i majsterkowiczów
- Tak przyroda wraca do życia, gdy ludzie są w izolacji
- To musisz wiedzieć o dodatkowym zasiłku opiekuńczym
- Wiosna na Netflixie: co obejrzeć oprócz Króla Tygrysów?
- Te zawody wykonują roboty. Maszyny odbiorą nam pracę?