Wiosną 2020 roku w ulubionych miejscach turystów na całym świecie czy na ulicach zwykle zatłoczonych miast ciężko było spotkać tylu ludzi, co przed pandemią. Przyroda bardzo szybko zaczęła wykorzystywać zmniejszoną ludzką aktywność, co było widać gołym okiem. Najlepszym na to dowodem są liczne nagrania i zdjęcia obiegające internet.
Zwierzęta zamiast ludzi
W marcu na placu Św. Marka w Wenecji można było spotkać głównie gołębie. Wyraźnie zmniejszona aktywność ludzi okazała się mieć ogromny wpływ na środowisko, a nasze "straty" to zysk dla natury. Przykład? Przez utrudnienia w handlu i produkcji towarów ślad węglowy Chin w lutym 2020 zmniejszył się o 25%, podczas gdy poziom zanieczyszczenia powietrza spadł o 36% w porównaniu do odpowiadającego okresu w 2019 roku.
Zastój w produkcji i transporcie to nie tylko czystsze powietrze, ale także morza, rzeki i oceany, co z kolei stwarza warunki do powrotu ryb i zwierząt wodnych w zawłaszczone przez człowieka rejony.
Meduzy na Filipinach
Filipińska wyspa Palawan była jednym z popularniejszych miejsc wybieranych przez turystów odwiedzających te rejony. W kwietniu 2020, z powodu pandemii, plaże Palawanu świeciły pustkami. Co innego, jeśli chodzi o przybrzeżną wodę - tam pojawiły się tysiące różowych meduz, nie widzianych tak blisko plaży od lat!
Jako pierwszy zjawisko zaobserwował biolog z Griffith University: Sheldon Rey Boco. Naukowiec tłumaczył, że to brak obecności ludzi na plaży sprawił, iż meduzy przestały czuć się zagrożone w swoim naturalnym środowisku - przy powierzchni wody. Dlatego też opuściły bezpieczne głębiny i ujawniły się tak blisko nabrzeża.
Zwierzęta w miastach
Zmniejszona obecność człowieka na ulicach miast i w obszarach ościennych sprawiła, że zwierzęta lądowe zaczęły eksplorować miejskie rejony - do tego stopnia, że pojawiały się w nich także i drapieżne gatunki, czego przykład mogła stanowić puma zaobserwowana na ulicach chilijskiego Santiago.
To jest ich dawny habitat, miejsce które im odebraliśmy – Marcelo Giagnoni, szef chilijskiej służby rolnej.
Pandemia przysłużyła się także płazom. Zwierzęta takie jak choćby żaby, przez zmniejszony ruch na drogach, miały znacznie większe szanse na przeżycie.
Jak tłumaczył Didier Reault, dyrektor Parku narodowego Calanques w pobliżu Marsylii, nawet w zamkniętych obszarach parków przyrody zwierzęta czuły się lepiej. Dlaczego? Ponieważ zniknęli odwiedzający, a wraz z nimi hałas.
Nie wszystko złoto, co się świeci
Zbyt duży entuzjazm osób eko-pozytywnie nastawionych w niektórych przypadkach służył niestety dezinformacji. Okazuje się, że nie wszystkie informacje dotyczące nagłego pojawienia się dzikiej natury w obszarach zdominowanych przez człowieka mały pokrycie w rzeczywistości. Które z rewelacji okazały się być naciąganie? Odpowiedź znajdziecie w galerii.