W tym roku obserwujemy rekordowy, jak na wrzesień, wzrost zachorowań na grypę. Coraz częściej mówi się o tym, że dwie epidemie mogą się nałożyć...
Ja radziłbym w tej sytuacji zaszczepić się przeciw grypie. Sam to zrobiłem dwa tygodnie temu. Przez dwa sezony prawie nie mieliśmy grypy. Przestrzegając obowiązujące wtedy restrykcje zredukowaliśmy liczbę przypadków. Wirus grypy cały czas się zmienia, cały czas ewoluuje. Z kolei pamięć naszego organizmu jest dwa lata do tyłu. Stąd obserwujemy, że nasza odporność zaczyna spadać z miesiąca na miesiąc. Jesteśmy w tym momencie bardziej wrażliwi na zakażenia, istnieje ryzyko, że będziemy notować bardzo dużo przypadków grypy, a fale grypy i koronawiusa się nałożą.
W jakiej fazie czwartej fali pandemii koronawirusa jesteśmy?
Jesteśmy w fazie wzrostowej. Z tygodnia na tydzień rośnie liczba nowych przypadków. Niestety, nie ma co patrzeć na dzienne przyrosty, bo zależą tak naprawdę od dnia tygodnia. Cały czas obserwujemy jednak wzrost liczby przypadków i hospitalizacji. Nie wiemy, na ile przebieg czwartej fali złagodzi fakt zaszczepienia się przeciw COVID części społeczeństwa. Trudno oszacować, jak wysoka będzie to fala i jak tragiczna w skutkach. Obawiam się niestety, że jeszcze bardzo dużo osób z grup ryzyka nie zaszczepiło się. Mówię tu zwłaszcza o osobach starszych, powyżej 80. roku życia. Jak większość ludzi, mam nadzieję, że ta fala będzie mniejsza i łagodniejsza. Jeśli mamy zatem jeszcze kogoś w rodzinie z tzw. grupy ryzyka - cukrzyka, osobę starszą, schorowaną - to radziłbym przekonać ją do zaszczepienia się. Bo może nie przeżyć jesieni.
Polska jest krajem w Europie, który ma stosunkowo niewiele zakażeń. Na ile miarodajne są aktualnie podawane liczby zakażonych?
Nie porównujmy się z innymi krajami. Choroba przemieszcza się falami. Widzieliśmy już, że raz jesteśmy zieloną wyspą, a za chwilę okazuje się, że jesteśmy czerwoni i mamy najwięcej przypadków w całej Europie. Nie robiłbym zatem takich porównań, bo są mylące. Po drugie, testujemy w Polsce wybiórczo, głównie osoby z wyraźnymi objawami choroby. Co dodatkowo utrudnia udzielenie odpowiedzi na pytanie, w jakiej fazie czwartej fali pandemii jesteśmy. Powinniśmy nie tyle więcej, co mądrzej testować. Mieć system monitorowania chorób zakaźnych w społeczeństwie. Idealnym rozwiązaniem byłoby wdrożenie z powrotem systemu test and trace, czyli testowania i śledzenia kontaktów. Tak, aby maksymalnie kontrolować pandemię do momentu, kiedy jest to możliwe.
Trwają już szczepienia trzecią dawką. Kto zwłaszcza powinien ją przyjąć i czy oznacza to, że będziemy musieli regularnie się doszczepiać?
Trzecia dawka dedykowana jest osobom, u których układ odpornościowy z jakiś powodów nie pracuje tak jak powinien. Nie dochodzi do wykształcenia pełnej odpowiedzi organizmu na szczepionkę. Ma pomóc podbudować tą odpowiedź do takiego poziomu, który uzyskuje osoba zdrowa po zaszczepieniu się dwoma dawkami. Niestety, u części nawet przyjęcie tej trzeciej dawki nie gwarantuje wykształcenia pewnej odpowiedzi. Drugą grupą osób, które powinny zaszczepić się trzecią dawką, są osoby z grupy ryzyka, w tym osoby starsze. Badania wykazały, że powyżej 60. roku życia efektywność szczepionki w zapobieganiu ciężkiemu przebiegowi choroby zmniejsza się z czasem. W związku z tym seniorzy mogą ponownie ciężko zachorować, jeśli nie przyjmą trzeciej dawki. To nie oznacza, że dwie dawki nie będą chroniły, ale zacznie wzrastać u nich ryzyko zachorowania. Nie są chronione na takim poziomie, jak były jeszcze wiosną. Jeśli chodzi o całą populację, to Europejska Agencja Leków zaleciła, że właściwie wszyscy powyżej 18. roku życia mogą przyjąć trzecią dawkę szczepionki. Jest to bezpieczne. Budzi jednak pewne kontrowersje.
Według niektórych ekspertów nie należy podawać trzeciej dawki, jeśli tak wiele jeszcze osób nie zaszczepiło się drugą.
Młodsze osoby, które przyjęły obie dawki, nadal są dobrze chronione przed ciężką postacią choroby i śmiercią. W ich przypadku de facto nie zachodzi konieczność przyjmowania trzeciej. Po drugie, pojawia się pytanie czy nie powinniśmy pomóc krajom, które nie mają szczepionek, a poziom wyszczepienia ich społeczeństw wynosi na przykład 0,8 proc. Taką mamy sytuację w niektórych państwach afrykańskich. Jest to (zaszczepienie społeczeństw krajów biedniejszych - przyp. red.) w naszym interesie ludzkim, ale też ekonomicznym. Pandemia powinna skończyć się na całym świecie. Nie tylko u nas. Szalejący wirus w Afryce również dla nas stanowi zagrożenie. Zagrożenie powstania wariantów opornych na działanie naszego układu odpornościowego. Rodzi się wiele pytań w tym temacie m.in. czy to jest dobry moment na szczepienie trzecią dawką? Czy nie lepiej skupić się na wyszczepieniu tych, którzy jeszcze nie przyjęli obu dawek? Zarówno w tych krajach, które szczepionek nie mają, jak i w Polsce.
Nie przeocz
W Wielkiej Brytanii, przy tak wysokim odsetku zaszczepionych, notuje się nawet 50 tys. nowych zakażeń dziennie. Jak to się ma do skuteczności szczepionek?
Wielka Brytania jest bardzo dobrym przykładem na to, że szczepionka działa. Liczba nowych zachorowań, owszem, jest wysoka. Szczepionka po czasie przestaje dobrze zapobiegać transmisji. Dalej redukuje ją, ale nie będzie hamowała tego procesu. W Wielkiej Brytanii nadal notuje się dużo zgonów, ale jest ich mniej więcej 10 razy mniej niż podczas poprzednich fal. Liczba dziennych przypadków sięga tam 50 tys., ale przy poprzedniej fali mieliśmy nawet tysiąc i ponad tysiąc zgonów dziennie, a teraz mamy sto. Ta redukcja jest widoczna na pierwszy rzut oka. Oznacza to, że wirus z nami zostanie, pewnie będzie powodował chorobę, ale znacznie łagodniejszą w kolejnych latach. Będzie wirusem endemicznym. W szczepieniach chodzi o to, aby zredukować ryzyko z nim związane, ryzyko ciężkiego przebiegu choroby i śmierci. Tak, aby nie blokować służby zdrowia i nie powodować tak dużej liczby zgonów.
Czy jednak będziemy musieli regularnie się doszczepiać?
Biorąc pod uwagę fakt, że z czasem odporność spada u osób zaszczepionych, obstawiałbym, że osoby z grup ryzyka będą musiały się doszczepiać. Tak jak ma to miejsce w przypadku grypy. Dla osób zdrowych będzie to korzystne, ale nie sądzę, żeby było obowiązkowe. Miejmy nadzieję, że COVID stanie się chorobą sezonową, ale do tego musimy jeszcze dojść. Na razie jesteśmy od tego daleko.