Pandemia koronawirusa zmieniła życie praktycznie każdej osoby zatrudnionej w Polsce, niezależnie od tego czy zarobkuje ona na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony uregulowanej w kodeksie pracy czy na w oparciu o umowę o świadczenie usług – popularną wśród tzw. samozatrudnionych czyli formalnie osoby fizycznej prowadzącej pozarolniczą działalność gospodarczą. Oczywiście pośrodku są jeszcze osoby na tzw. śmieciówkach czyli umowach zlecenia lub umowach o dzieło. Wiadomo, kodeksowa umowa o pracę daje najmocniejszy fundament, bo pracownik może skorzystać z okresu wypowiedzenia, który wynosi miesiąc czy nawet trzy miesiące, a nawet więcej. Najlepszych specjalistów firmy wiążą tzw. kontraktami menedżerskimi, w których gwarantują im dłuższy okres wypowiedzenia - zazwyczaj półroczny.
Tylko 3 proc. Polaków nie martwi się o dochody
59 proc. Polaków obawia się, że z powodu epidemii koronawirusa ich wynagrodzenie ulegnie zmniejszeniu, podczas gdy utraty pracy lęka się 38 proc. Ale w większości przypadków te obawy nie znajdują na razie potwierdzenia w deklaracjach pracodawców.
57 proc. ankietowanych pod koniec marca deklarowało, że „pracuje normalnie, jak zawsze”, a 14 proc. wykonuje swoje obowiązki zawodowe zdalnie.
- Jeśli spojrzeć na wykształcenie, to widać wyraźnie, że wśród tych, którzy pracują „jak zawsze” dominują osoby z wykształceniem zawodowym i średnim. Wykonywane przez nich zawody wymagają ich obecności na stanowisku pracy. Nie można przecież fabryki przenieść do domu. 14 proc. badanych pracuje zdalnie w domu, w ramach tzw. home office. Tę grupę tworzą głównie osoby z wykształceniem wyższym, czyli w większości reprezentanci stanowisk specjalistycznych, których obowiązki nie wymagają od nich obecności w zakładzie pracy – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów.
Blisko 16 proc. respondentów przebywało na urlopach (płatnych bądź bezpłatnych), zwolnieniach lekarskich bądź zasiłkach opiekuńczych. 4,5 proc. badanych nie wykonuje obowiązków zawodowych z powodu zamknięcia zakładu pracy i nie otrzymuje z tego tytułu wynagrodzenia. Tę grupę w dużej mierze tworzą kobiety.
Mała firma duże obawy
Z badania przeprowadzonego przez IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA. (KRD) wynika, że lęk przed utratą pracy jest odwrotnie proporcjonalny do wielkości firmy, w której ankietowani pracują. O ile zatrudnieni w mikroprzedsiębiorstwach mają takie obawy w 48 proc., to w dużych firmach ten odsetek wynosi 32 proc.. Podobnie ma się w przypadku obaw związanych z redukcją pensji, gdzie rozpiętość wynosi od 68 proc. do 54 proc..
– Takie wyniki nie są dla nas zaskoczeniem. Małe przedsiębiorstwa nie mają dużych oszczędności, które pozwolą im na przetrwanie kilku miesięcy bez normalnej sprzedaży. Dlatego cały czas mocno podkreślamy, że bardzo ważne jest, aby zwłaszcza sektor MŚP otrzymał realną pomoc, w złotówkach, która pozwoli im na wypłaty dla pracowników, ale też na regulowanie zobowiązań wobec kontrahentów. Oni też mają pracowników, którym muszą wypłacić pensje – mówi Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy, działającej pod patronatem Krajowego Rejestru Długów.
Etat czy zlecenie, strach jednakowy
Potwierdzają to wyniki ankiety przeprowadzonej przez LMC Polska wśród użytkowników aplikacji Praca za Rogiem. Wynika z niej, że 2/3 aktywnych zawodowo respondentów dostrzega wpływ epidemii na swoją pracę. Dla 40 proc. z nich wiąże się ona ze spadkiem poziomu wynagrodzenia. Najbardziej dramatyczny efekt – zwolnienie lub kompletny brak zleceń – deklaruje 5 proc. badanych. 57 proc. wszystkich ankietowanych szuka pracy, a 25 proc. zatrudnionych z wysokim prawdopodobieństwem przewiduje jej utratę w najbliższym czasie.
Co więcej, jak wynika z badania, nieco ponad 25 proc. ankietowanych z wysokim prawdopodobieństwem przewiduje utratę pracy.
Najgorsze nastroje panują w sektorze usług – tu prawie co trzeci pracownik (31,5 proc.) twierdzi, że w najbliższym czasie prawdopodobnie zostanie zwolniony.
- Wszyscy gołym okiem dostrzegamy gwałtowne zmiany na rynku pracy, jednak dopiero przeprowadzone badanie pozwoliło nam je skwantyfikować. Z naszej ankiety online wynika, że w efekcie rozprzestrzeniania się koronawirusa wiele osób zostało zmuszonych do poszukiwania nowej pracy, co - równolegle ze zmniejszeniem liczby ofert - pozwala nam przewidywać znaczący wzrost podaży pracy w najbliższym czasie. Na dziś trudno jest szacować na jak długo. Na bieżąco monitorujemy jednak sytuację i planujemy kolejne edycje naszego badania, by móc mówić o trendach i dostarczać uczestnikom tego rynku wiarygodne dane – mówi Bartosz Jakubowski, Marketing Manager w LMC Polska.
Jak jeszcze zmienia się nasz rynek, styl i zakres pracy?
Co szósty respondent badania KRD zapytany o to, jaką zmianę w ramach swojego zatrudnienia odczuwa najsilniej, wskazał mniejszą liczbę zamówień / spadek popytu. Niemal co dziesiąty wymienił zmianę pracy z biurowej na zdalną, a 6 proc. badanych zadeklarowało konieczność przejścia na płatny urlop. W gronie respondentów znaleźli się również tacy, dla których czas epidemii zdecydowanie zwiększył ich dotychczasowe obciążenie pracą. Więcej zamówień czy na przykład dyżurów deklaruje 9 proc. populacji. Jednak zmiana ta przełożyła się na wzrost wynagrodzenia dla jedynie co siódmego z nich (1,4 proc.).
Co dziesiąty pracownik musi teraz pracować więcej lub brać dodatkowe dyżury, rzadko idą za tym ekstra pieniądze
Na razie te obawy w większości wypadków nie wynikają z deklaracji pracodawców.
- 50 procent badanych przyznaje, że właściciele firm, w których pracują, nie sygnalizują, że mogą być problemy z wypłatą pełnych wynagrodzeń na skutek pandemii koronawirusa. Takie sygnały otrzymuje 19 proc. badanych, a tylko 7 proc. przyznaje zdecydowanie, że tak jest. Przedsiębiorcy mają świadomość, że epidemia się skończy i wtedy będą potrzebować pracowników. Jeśli ich teraz zwolnią, za chwilę mogą zniknąć z rynku, gdy gospodarka ożyje – dodaje Adam Łącki.
Przeczytaj, to bardzo ważne:
10 proc. ma się lepiej niż przed epidemią
Na pytanie o wpływ pandemii koronawirusa na sytuację finansową firm, w których są zatrudnieni, 50,5 proc. respondentów przyznało, że jest on negatywny. Pozytywny wpływ pandemii na budżet pracodawcy zauważa 9,5 proc. badanych. Dla 40 proc. epidemia nie ma znaczenia i wpływu na firmową kasę.