Sytuacja w Peru stała się tak groźna, że władze postanowiły ogłosić stan zagrożenia zdrowia publicznego.
Od początku roku odnotowano 231 przypadków zespołu Guillain-Barré (GBS), z czego ponad połowę od początku czerwca do połowy lipca.
Paraliż, niekiedy śmierć
Większość ludzi cierpiała na postępujący paraliż, która rozpoczyna się w stopach i nogach, a następnie powoli przesuwa się w kierunku tułowia i kończyn górnych.
Badania wykryły bakterię występującą w skażonej żywności i wodzie, Campylobacter, którą również uznano za odpowiedzialną za podobną epidemię GBS w Peru cztery lata temu.
GBS może być niszczycielski, ale nie przenosi się między ludźmi w taki sam sposób jak wirusowa grypa lub bakterie. Rząd jednak postanowił wprowadzić stan wyjątkowy w kraju, mobilizując medyków, którzy ruszą do 25 regionów Peru.
Byle nie uderzyć w turystykę
Ani rząd peruwiański, ani Światowa Organizacja Zdrowia, ani Panamerykańska Organizacja Zdrowia nie wprowadziły żadnych ograniczeń w podróżowaniu w związku z wybuchem epidemii GBS. Taki krok zaszkodziłby branży turystycznej kraju. Peru jest czwartym pod względem popularności celem podróży w Ameryce Południowej i przyciąga ponad trzy miliony turystów rocznie.