- Uważam, że jesień jest gorszym terminem niż jakikolwiek inny. Jedyny termin, który pozwoli nam pracować, to ten za dwa lata. Przez najbliższy rok, półtora będziemy żyć w czasie epidemii. Stan wyjątkowy nie jest remedium. Organizacja wyborów jesienią będzie się wiązać z ryzykiem. Głosowanie za dwa lata, odkładamy dyskusję i pracujemy na ratowaniem gospodarski - mówił szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski w Onet Rano.
Szumowski: Wybory za dwa lata
Szef resortu zdrowia podkreślił, ze jego rekomendacje dot. terminu wyborów prezydenckich są niezmienne. - Wybory powinny się odbyć w tradycyjnej formie za dwa lata. Forma wyborów korespondencyjnych jest do zaakceptowania, ale opozycja nie jest chętna. Propozycja z wydłużeniem kadencji o dwa lata jest sensowna i leży na stole. A wcale nie jest szczególnie korzystna dla Zjednoczonej Prawicy - mówił minister zdrowia.
Szumowski dodał, że „obecnie mamy stan chwiejnej równowagi”. – To znaczy epidemia zaczyna być mniej więcej w jakiś sposób kontrolowana. Jeżeli wzrośniemy do 4,5 proc., a nawet 10 proc., to nie daj Bóg będzie daleko od końca epidemii. Pandemia też utrudnia sytuację finansową pod kątem m.in. drogich leków onkologicznych" - mówił minister zdrowia.
Szef resortu zauważył, że „obawa przed wirusem trochę wyparowała, gdy przyszło słońce i pogoda”. - Widzimy, że on wciąż jest, nie jesteśmy w tendencji spadkowej. To wszystko może stworzyć kolejne problemy z odmrażaniem gospodarki. My też wszyscy czekamy, by móc zjeść w innym miejscu poza domem w dobrej atmosferze. Czekają na to pracownicy i właściciele. Te terminy jednak mogą się oddalać – stwierdził.