Jak działa respirator?
Niektórzy mówią na niego "sztuczne płuco". Jego zadaniem jest wymuszenie procesu oddychania poprzez wspomożenie lub zastąpienie pracy mięśni człowieka. Przez rurkę intubacyjną podaje się powietrze o wyższym stężeniu tlenu, niż można uzyskać podając tlen tylko do nosa. Rurka podłączona jest do respiratora, na którym anestezjolog, w zależności od potrzeb, zmienia ustawienia.
Kto wymyślił respirator?
Mówi się, że ojcem wielu znaczących dla cywilizacji wynalazków był jeden człowiek - żyjący w XV w. genialny artysta Leonardo Da Vinci. Miał on także stworzyć projekt urządzenia zastępującego płuca. Jednak dopiero trzy wieki później Jean-François Pilâtre de Rozier, francuski fizyk i chemik, w oparciu o projekt Da Vinci (a także opisy flamandzkiego uczonego Wesaliusa z XVI w.) stworzył pierwszy aparat umożliwiający oddychanie. Przez kolejne stulecia było ono modyfikowane i tak naprawdę służyło górnikom, narażonym na silnie zanieczyszczone powietrze. W XX w. respirator zaczął ratować ludzkie życie. Amerykańscy naukowcy skonstruowali „żelazne płuco", czyli skrzynię, w której zamykano niewydolnych oddechowo pacjentów. „Żelazne płuco" uratowało tysiące dzieci, ofiar epidemii polio. Najdłużej, bo ponad 60 lat spędziła w "żelaznym płucu" June Middleton z Melbourne w Australii. Kobieta zaraziła się polio mając 22 lata, zmarła w 2009 r. w wieku 83 lat.
Używane dziś respiratory wtłaczają gazy oddechowe do płuc przez rurkę intubacyjną lub tracheotomijną. W przypadku dorosłego pacjenta stosuje się rurki o długości 27 cm.
Czy człowiek podłączany do respiratora czuje ból?
Nie powinien. Przed procesem podłączenia pacjentów anestezjolodzy stosują analgosedację, czyli obniżają za pomocą środków farmakologicznych aktywność ośrodkowego układu nerwowego oraz znoszą odczucie bólu. Pozwala to na wyłączenie świadomości. Pacjent śpi głęboko, dzięki czemu toleruje wentylację. Dzięki temu nie szarpie się, nie odczuwa bólu i wielkiego dyskomfortu podczas wprowadzania do krtani i tchawicy rurki intubacyjnej i wentylacji.
Jak długo można być podłączonym do współczesnego respiratora?
Do wyzdrowienia albo do śmierci. Pacjenci wentylowani przewlekle, nawet latami w domach używają rurki tracheotomijnej, wprowadzonej do dróg oddechowych po przecięciu tchawicy. Pacjenci zaintubowani, w śpiączce farmakologicznej mogą leżeć na oddziałach bardzo długo.
Czy respirator pozostawia długotrwałe skutki zdrowotne?
Głównie skutki zdrowotne pozostawia choroba. Jednak sama obecność rurki intubacyjnej może spowodować odleżyny, a później zwężenia tchawicy. Obserwuje się też powikłania związane z mechaniczną wentylacją. Jednak należy pamiętać, że nie stosuje się jej, gdy nie wymaga tego ratowanie życia. Lekarze podkreślają, że rozważając bilans ryzyka i potencjalnych korzyści zdecydowanie należy wskazać na te drugie.
Jak karmiony jest pacjent podłączony do respiratora?
Karmienie odbywa się zazwyczaj przez sondę, wprowadzoną do żołądka. Pacjentowi zakładany jest także cewnik do dróg moczowych oraz wkłucie centralne przez dużą żyłę, pozwalające na podawanie leków. Do tego dochodzi także wkłucie tętnicze, by monitorować proces wymiany gazowej i wydolność układu krążenia.
Czy pacjent może się obudzić w czasie, gdy jest podłączony do respiratora?
Anestezjolodzy podają leki, które utrzymują pacjenta w stanie śpiączki. Jednak tuż przed samym wyjęciem rurki intubacyjnej chory zostaje zbudzony ze śpiączki farmakologicznej. Wówczas pojawia się też chęć oddychania. Jedni tolerują obecność rurki lepiej, inni gorzej.
Czy wyciąganie rurki jest bolesne?
Jest nieprzyjemne, ale anestezjolodzy starają się, by bolesne nie było.
Jaki odsetek pacjentów podłączanych do respiratorów udaje się uratować?
Lekarze podkreślają, że w ostatnim czasie na oddziały intensywnej terapii trafiają coraz częściej pacjenci w bardzo ciężkim stanie. Jeszcze przed epidemią przeżywało od 60 do 90 proc. osób poddawanych mechanicznej wentylacji. Obecnie statystyki się pogorszyły, wśród chorych z COVID-19 podłączonych do respiratorów udaje się uratować mniej więcej połowę.