Na jednej z konferencji prasowych powiedziała pani, że absolutnie możemy mieć zaufanie do szczepionki przeciwko COVID-19. Czy nadal podtrzymuje pani swoje zdanie?
Tak. Zresztą to nie jest tylko moje zdanie, ale również naukowców, największych autorytetów jeśli chodzi o dziedzinę wirusologii i wakcynologii, czyli dziedziny szczepień.
Biotechnologia, na której oparta jest szczepionka, obecnie dostępna w całym kraju, jest znana od około 20 lat. Wymyślona została specjalnie dla potrzeb leczenia chorób trudnych, onkologicznych. Czasem chemioterapia czyni bardzo duże szkody w organizmie, a w mniejszym stopniu jakby dotyka samego nowotworu. Zawsze myślano o tym, aby tworzyć terapie celowane, które przyniosłyby jak największą szkodę nowotworowi, a jak najmniejszą całemu organizmowi człowieka.
I to jest właśnie biotechnologia mRNA. Obecna szczepionka oparta jest właśnie na tej biotechnologii. Drugi rodzaj szczepionki produkowany przez kolejne firmy jest również oparty na takiej biotechnologii, jak gdyby genetycznej.
A jakim badaniom i procedurom podlegała szczepionka, zanim trafiła na rynek?
Szczepionka przeciwko koronawirusowi podlegała bardzo rygorystycznym badaniom. Przede wszystkim są to badania kliniczne. Bardzo dokładnie dobierane są grupy pacjentów, u których te badania są prowadzone. Takim samym badaniom podlegają nie tylko szczepionki, ale też leki wprowadzane na rynek farmaceutyczny i do farmakoterapii.
Trzeba podkreślić, że szczepionka ta została warunkowo dopuszczona na jeden rok. 8 grudnia podjęto decyzję, że szczepionka może być już wprowadzona na rynek europejski. Wprowadzona została też w innych państwach m.in. w Izraelu, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii. Badania mają być nie tylko przedwstępne, przedkliniczne i kliniczne. Ocena szczepionki będzie polegała na badaniach związanych już z bezpośrednim oddziaływaniem szczepionki na organizm pacjentów. Wierzymy w to, że szczepionka będzie dalej zarejestrowana.
Po drugie jest bardzo ścisły nadzór. Każdy podmiot, który szczepi pacjentów, jest poddany specjalnym rygorom m.in. kto może kwalifikować i kto może szczepić. Jest także kontrola pacjentów, którzy zostali zaszczepieni. Szczepionka jest bardzo bezpieczna.
Kontrola pacjentów, czyli?
Nie wolno pacjentowi wyjść z gabinetu. Jest specjalne pomieszczenie, gdzie pacjenci mają się zatrzymać przez 15 minut po zaszczepieniu. Poddawani są oni obserwacji. Jednak to nie są nowe wymagania, ponieważ przy każdym szczepieniu tak jest.
Jestem specjalistą do spraw szczepień. Odbyłam specjalizacje z wakcynologii, medycyny podróży. Przez wiele, wiele lat prowadziłam poradnię ds. szczepień poekspozycyjnych, po narażeniu na wściekliznę oraz dla dzieci, z bardzo specjalnych grup (z powikłaniami neurologicznymi, onkologicznymi, hematologicznymi, które bardzo uważnie trzeba kwalifikować do szczepień). Złe zakwalifikowanie dla takich dzieci może skończyć się tragicznie.
Podsumowując, nie tylko szczepionka przeciw COVID-19 i samo szczepienie, ale też wszelkie szczepienia poddawane są szczególnym rygorom.
Czyli nieprawdą jest, że wprowadzamy cokolwiek do jądra komórkowego?
Oczywiście, że nie. Szczepionka jest bardzo bezpieczna. To mogłyby robić szczepionki oparte o DNA. Przy obecnej szczepionce wszystko dzieje się w cytoplazmie, a nie w jądrze komórkowym. Ta szczepionka „nie zmienia nam płci i nie powoduje niepłodności, ani nie uszkadza naszego genomu”.
Jako pierwsza na Podkarpaciu przyjęła pani pierwszą dawkę szczepionki przeciwko koronawirusowi. Czy po zaszczepieniu wszystko było w porządku?
Na szczepienie zapisałam się w swoim szpitalu. Niespodzianie zaproponowano mi, że jako konsultant do spraw epidemiologii, zakaźnik, internista, powinnam dać dobry przykład innym. Z zadowoleniem przyjęłam zaproszenie.
Szczepienia odbywały się 27 grudnia. Po zaszczepieniu wszystko było w porządku. Nie czułam się źle. Sam fakt szczepień jest historyczny, gdyż w ciągu roku dano nam broń do ręki do walki z pandemią koronawirusa, która zdestabilizowała nasze życie codzienne, rodzinne, zawodowe, edukację, gospodarkę. Przekraczanie barier, łamanie naturalnych praw, brak szacunku dla otaczającego nas świata, zadufanie w sobie - mści się, obraca przeciwko człowiekowi. Więcej pokory i miłości, jesteśmy tylko maleńkim mikrokosmosem w pędzącym i rozszerzającym się wszechświecie. Czas wyciągnąć wnioski. Te zdarzenia chcą nam coś powiedzieć, czegoś nas nauczyć, jak tyle innych w dziejach ludzkości. Czy zadaną lekcję potrafimy odrobić? !!!
A jakich objawów możemy się spodziewać po szczepieniu?
Możliwy jest ból głowy. Może też być uczucie zmęczenia, ale też po to podajemy szczepionkę, aby spowodować właśnie reakcję na szczepienie. W ten sposób pobudzamy naturalną odporność organizmu.
Czy samo szczepienie jest bolesne?
Miejsce po ukłuciu zawsze boli, ale nie jest to ból, który dyskredytuje tę szczepionkę.
A zostaje jakiś ślad po tej szczepionce?
Na pewno zostaje maleńkie wkłucie po igle. Może też w tym miejscu zostać obrzęk, zaczerwienienie. Jest to nie tylko reakcja na tę szczepionkę, ale jest to w ogóle reakcja na potarcie gazikiem, płynem dezynfekującym, na spirytus, na samo wkłucie. Są osoby np. z tzw. dermografizmem czerwonym, kiedy nawet lekkie dotknięcie, szczególnie twarzy, powoduje u nich zaczerwienienie czy rumień na skórze.
Pani doktor, a co zrobić w przypadku niepokojących objawów po szczepionce?
Objawy mogą być wczesne i dlatego m.in. odczekujemy te 15 minut po zaszczepieniu. Mogą być też objawy późne i opóźnione dlatego szczepimy właśnie w gabinetach szczepień i punktach do tego przeznaczanych. Szczepią osoby, które mają nie tylko konieczną wiedzę do zas