Chiny i WHO pod ostrzałem krytyki. Wyjaśnień domagają się m.in. Autralijczycy i Niemcy

Trump - WHO zasługuje na wstrzymanie dotacji

W zeszłą środę świat obiegła informacja, że Donald Trump planuje wstrzymanie dotacji dla WHO. Uzasadnieniem decyzji miała być zbyt powolna reakcja na wybuch epidemii i "chinocentryczność" organizacji - przyjmowanie oficjalnych ustaleń i oświadczeń rządu chińskiego jako wiarygodnych danych. Trump oskarża WHO o ignorowanie doniesień, że koronawirus może być przenoszony przez ludzi oraz o ukrywanie zasięgu i skutków epidemii w Chinach. Decyzja o wstrzymaniu dotacji dla organizacji została chłodno przyjęta przez innych przywódców - skrytykowała ją m.in. Angela Merkel.
Jednocześnie Trump niejednokrotnie podkreślał, że jeśli Chiny świadomie ukrywały zasięg epidemii, poniosą za to konsekwencje.

Australia żąda wyjaśnień

Okazuje się jednak, że Trump nie jest osamotniony w swoich wątpliwościach. Australijski minister zdrowia Greg Hunt również otwarcie skrytykował WHO, stwierdzając że Australia ograniczyła zasięg epidemii idąc pod prąd zaleceniom organizacji.
Z kolei minister spraw zagranicznych Marise Payne zapowiedziała, że Australia będzie naciskała na przeprowadzenie niezależnego, międzynarodowego śledztwa, które określiłoby skalę odpowiedzialności Chin za rozprzestrzenianie się zarazy. Dołącza tym samym do grona polityków, którzy kwestionują wiarygodność oficjalnych przekazów, jakie płynęły ze strony Pekinu.

W mniej konfrontacyjny sposób wypowiedziała się na ten temat kanclerz Niemiec. Angela Merkel, podczas niedawnej konferencji prasowej stwierdziła, że:

Im więcej otwartości Chin w dzieleniu się przyczynami powstania epidemii, tym lepiej dla wszystkich.

Ewentualne śledztwo międzynarodowe może zostać poparte również przez Wielką Brytanię. Brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab podkreślił, że Chiny będą musiały wyjaśnić, dlaczego epidemii nie udało się zdławić w początkowej jej fazie.