Nie żyje prof. Lew-Starowicz. Był ekspertem w dziedzinie seksuologii
O śmierci prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza poinformowały w piątek w mediach społecznościowych jego rodzina i zespół Centrum Terapii Lew-Starowicz.
"Był nie tylko ekspertem w swojej dziedzinie, ale również nauczycielem i mentorem dla wielu pokoleń, a jego praca naukowa miała ogromny wpływ na rozwój seksuologii w Polsce" - podkreślono we wpisie na Facebooku Centrum Terapii Lew-Starowicz.
Jak zaznaczono, "na zawsze pozostanie w naszej pamięci i sercach, jako osoba ogromnie zaangażowana w swoją pracę i zawsze chętna do niesienia pomocy potrzebującym".
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz zmarł w wieku 80 lat
Lew-Starowicz urodził się 25 października 1943 r. W 1966 r. ukończył medycynę na Wydziale Lekarskim Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. W 1986 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk medycznych ze specjalnością w zakresie psychiatrii.
W latach 1995–1996 był ekspertem Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie edukacji seksualnej, a w 1996–1998 liderem programu edukacji seksualnej Organizacji Narodów Zjednoczonych. W 1994 r. powołany został na krajowego specjalistę z zakresu seksuologii.
Był autorem i współautorem kilkuset publikacji z zakresu seksuologii i psychiatrii oraz kilku tysięcy artykułów popularnonaukowych.
Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim, Krzyżem Oficerskim i Orderem Odrodzenia Polski.
"Lew to nie imię, tylko herb"
W książce "Pan od seksu" (2013 r. wydawnictwo Znak), ceniony seksuolog podzielił się z czytelnikami swoją historią. „Napisałem dziesiątki książek na rozmaite tematy – ta jest o mnie... albo raczej o tym, co dla mnie ważne: o mojej pracy, moich czasach i o problemach, które musiałem rozwiązać" – napisał we wstępie Lew-Starowicz.
Pierwszy rozdział autobiografii seksuolog zaczął od tego, co składało się na jego codzienność - czyli od pracy i pacjentów – po czym przeniósł czytelnika na ulicę Kolegiacką 3 w Sieradzu, gdzie w kamienicy, która doczekała się pięknego remontu, wychowywał się wraz z dwójką rodzeństwa. Najważniejszym miejscem w domu był gabinet – to tam w otoczeniu książek toczyło się życie rodzinne, i jak wspominał Starowicz, to właśnie było ulubione jego miejsce w domu. Widok mamy krzątającej się w kuchni i ojca sprawdzającego klasówki, pyszne tradycyjne potrawy przyrządzane przez mamę z dodatkiem śmietany, którą - jak zaznaczył seksuolog - mama bardzo lubiła, przyprawiały domowników o rozkosze podniebienia, a dietetyków o zawał serca. "(...) mama lubiła gotować. (...) Do końca życia, gdy tylko skądś przyjeżdżałem, pytała, jakie tam było jedzenie" – wspominał.
Seksuolog podkreślał również wielkie uczucie jakie łączyło jego rodziców. „Kiedy myślę o rodzicach, przed oczami staje mi taki obrazek: idą na spacer, trzymają się za ręce... Tata był zakochany w mamie do końca życia" – wspominał Lew-Starowicz.
Z autobiografii dowiadujemy się również, że liczne książki i artykuły jakie napisał seksuolog, mogły być opatrzone bardziej wymyślnym imieniem, gdyż jego ojciec wykazywał zamiłowanie do oryginalnych imion, które, jak wnioskuje Lew-Starowicz, musiał wygrzebywać gdzieś w literaturze.
"Moja siostra to Alma Tomira, a brat nazywał się Maur Sulimir. Przed nadaniem mi równie oryginalnego imienia ojca powstrzymała okupacja. (...) w tej sytuacji ojciec nadał mi dokładnie takie imiona, jakie nosił on sam – Zbigniew Kazimierz. (...) Lew to nie imię, tylko herb. Tata tłumaczył mi, że został nadany naszej rodzinie za zasługi dla kraju" – wyjaśnił.
Źródło: