Mikrobiolog: Mamy dwa wyjścia. Albo lockdown, albo szczepionki

Natalia Dyjas-Szatkowska
123rf
- Jeżeli wciąż brakuje szczepionek, by zaszczepić osoby w zaawansowanym wieku, to szczepienie ozdrowieńców jest po prostu zbyt daleko idącym komfortem - mówi dr Tomasz Ozorowski, mikrobiolog ze szpitala w Gorzowie Wlkp.

Niektórzy mówią, że przeszli zakażenie koronawirusem, więc są odporni i nie muszą się szczepić przeciwko COVID-19. Z drugiej strony znamy relacje osób, które oddawały po przechorowaniu osocze. Z biegiem czasu miały coraz mniej przeciwciał...
Po przechorowaniu mamy najpewniej bardzo długotrwałą odporność. Pandemia trwa, ile trwa, stąd też nie posiadamy danych np. z pięciu lat. W tej chwili mamy dowody na to, że układ odpornościowy „pamięta” zachorowanie przez okres co najmniej 8 miesięcy. I przez ten czas jest zdecydowanie lepiej przygotowany do ponownego zetknięcia z koronawirusem. Ponowne zachorowania, zakażenia wirusem SARS-CoV-2 to niezwykle rzadkie przypadki.

Co w takim razie ze szczepieniami ozdrowieńców?
Ozdrowieńcy nie powinni się szczepić w sytuacji, kiedy brakuje szczepionek. Sam jestem ozdrowieńcem. Przechorowałem zakażenie koronawirusem na przełomie października i listopada. I nie zamierzam się szczepić przez okres co najmniej 6 miesięcy, bo jestem przekonany, że mam odporność. Jeżeli jako ozdrowieniec zaszczepię się w tej chwili, to odbieram szczepionkę komuś, kto jej potrzebuje bardziej ode mnie. Podzielam pogląd, że ozdrowieńcy nie muszą się szczepić, bo układ odpornościowy albo całkowicie zabezpieczy ich przed ponownym zakażeniem, albo kolejne zakażenie będzie przebiegało zdecydowanie łagodniej. Gdybyśmy byli obecnie w sytuacji, że możemy zaszczepić, kogo tylko chcemy, to oczywiście ozdrowieńcom też warto podawać szczepionki. Bo wydaje się, że po szczepieniu odporność jest bardziej przewidywalna niż po przechorowaniu. W moim przekonaniu, jeżeli wciąż brakuje szczepionek, by zaszczepić wszystkie osoby w zaawansowanym wieku, to szczepienie ozdrowieńców jest po prostu zbyt daleko idącym komfortem.

Kto powinien być zaszczepiony jako pierwszy?
Przede wszystkim te osoby, dla których przechorowanie COVID-19 skutkuje ogromnymi powikłaniami. Wiadomo, że to głównie wiek determinuje ciężki przebieg choroby. Dlatego im starsza osoba, tym bardziej powinna być uprzywilejowana w kolejce do szczepień.

Czy powinniśmy bardziej obawiać się mutacji koronawirusa niż jego podstawowej odmiany, którą pamiętamy sprzed roku?
Mutacji koronawirusa boimy się z trzech powodów. Mogą to być wirusy, które szybciej się rozprzestrzeniają. Po drugie, mogą to być wirusy powodujące cięższy przebieg zakażenia. A po trzecie, to mogą być szczepy, które wymykają się skutecznej ochronie, jaką dają nam szczepionki. To, że w naszym województwie został obecnie wdrożony lockdown, wynika z dwóch faktów: pojawienia się mutacji brytyjskiej koronawirusa, ale i tego, że do tej pory Lubuskie było regionem z najmniejszą liczbą zachorowań. W związku z tym mieliśmy populację najbardziej podatną na szybkie rozprzestrzenianie się wirusa, bo najmniej go przechorowaliśmy. Obawa przed nowymi mutacjami koronawirusa jest więc uzasadniona. Odmiana brytyjska szybciej się rozprzestrzenia, natomiast szczepionki są absolutnie skuteczne wobec tego szczepu. Gorzej jest w przypadku wariantu „południowoafrykańskiego” koronawirusa, ale jego w Polsce można „ze świecą szukać”. Warto podkreślić, że choć w jego przypadku szczepionki są słabsze, to i tak są skuteczne jako zapobieganie ciężkim zakażeniom, które skutkują pobytem w szpitalu.

Istnieje więc zagrożenie, że będziemy musieli szczepić się co roku, bo będą się pojawiać kolejne mutacje?
Dokładnie tak, jak w przypadku grypy. Te szczepionki są na bieżąco modyfikowane, bo pojawiają się kolejne szczepy wirusa. Tak samo może być z koronawirusem i co roku będziemy się „doszczepiać”.

A skoro mówimy już o grypie... Niektórzy twierdzą, że co roku ludzie umierają na powikłania po grypie, a o tym jakoś teraz nikt nie mówi. Czy to słuszne, że umniejsza się zagrożenie koronawirusem i wskazuje, że grypa jest groźniejsza?
Z całą pewnością grypa nie jest poważniejsza. W Stanach Zjednoczonych grypa co roku powodowała 50-60 tys. zgonów, a koronawirus w ciągu ostatniego roku doprowadził w tym kraju do 530 tys. zgonów. Mówię o USA, bo to jest kraj, który ma w temacie grypy wiarygodne dane. Polska ich nie posiada, bo nie mamy w zwyczaju rzetelnie rejestrować zgonów z powodu grypy, gdyż lekarze w rubryce przyczyny zgonu najczęściej wpisują powikłania zakażenia, takie jak niewydolność oddechowa, niż samo zakażenie. Jeśli zmierza pani do porównania grypy z koronawirusem, to mamy dwa fakty. Pierwszy jest taki, że w grupie osób w wieku 50+ śmiertelność koronawirusa jest o wiele wyższa niż przy grypie. Co ciekawe, dla dzieci bardziej niebezpieczna jest grypa niż koronawirus. Taka „uroda” tego wirusa.

To jeszcze jedna sprawa: maseczki. Niektórzy twierdzą, że one nas nie chronią.
Maski zdecydowanie chronią, pod warunkiem, że są stosowane właściwie. Maski chronią, gdy prowadzimy interakcję z innymi osobami, potencjalnie zakażonymi, a odległość od drugiej osoby jest poniżej 2 metrów. Wiemy, że nie chronią nas przyłbice. I ich stosowanie było nieporozumieniem. Noszenie masek na spacerze, na rowerze, gdy mijamy kogoś, nie stoimy z tą osobą i z nią nie rozmawiamy, w takich sytuacjach moim zdaniem nie jest potrzebne. Natomiast one są bardzo potrzebne w przestrzeniach zamkniętych. Po drugie należy określić to, jakie maski nas chronią. Wiemy, że chronią nas maski chirurgiczne i ich stosowanie jest optymalne, patrząc na korzyści wynikające z ich skuteczności i na cenę. Jeśli chodzi o maski FFP2, to one powinny być, w ogromnej większości sytuacji, przez cały czas zarezerwowane dla szpitali. Natomiast skuteczność innych masek, z różnego rodzaju materiałów, jest nieprzewidywalna.

W jakich miejscach może najczęściej dochodzić do zakażeń covidem?
W sytuacjach, gdy mamy pomieszczenie zamknięte, bez wentylacji i następuje stłoczenie dużej liczby osób, które znajdują się blisko siebie. Jeżeli przestrzeń jest otwarta, im mniej znajduje się na niej osób, a dystans jest większy, ryzyko zakażenia znacznie maleje. Łatwo więc każdy może wywnioskować, w jakich miejscach do zakażeń dochodzi najczęściej. Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie otworzenie np. restauracji w sposób bezpieczny. Myślę, że powód ich zamknięcia (a pamiętajmy, że inne kraje tego nie robią), wynika z faktu, iż boimy się tego, co dzieje się z Polakami pod wpływem alkoholu.

Pandemia jest więc zależna od naszej społecznej odpowiedzialności?
Wyłącznie z tym się wiąże. A potem z intensywnością szczepień. Zawsze sprzeciwiam się tezom, że Polacy są społecznością, która nie poddaje się regulacjom. Wiele badań w Europie wskazuje na to, że Polacy są mocno podatni na wprowadzenie pewnych regulacji. Są badania, które wskazują, jak wygląda migracja mieszkańców po wprowadzeniu obostrzeń i naprawdę wypadamy tu dobrze.

Ale mimo wszystko niektórzy negują pandemię.
To się dzieje w każdym kraju. Tak jak zdarza się, że ludzie negują fakty oczywiste dla innych. Ale w ogromnej większości mamy świadomość, że koronawirus jest problemem. Jesteśmy społeczeństwem, które w sposób niebywały przekonało się do szczepionek. Wciąż się też uczymy. Głęboko wierzę w to, że potrafimy zachować się racjonalnie.

Dużo się nauczyliśmy przez ostatni rok o koronawirusie, czy to wciąż jest błądzenie po omacku?
Zdecydowanie wiemy dużo więcej niż na początku. Tej wiedzy przybywa z każdym tygodniem. Obecnie mamy dwa wyjścia: to, co zapobiega rozprzestrzenianiu się wirusa, to lockdown i szczepionki. Jeżeli się nie zaszczepimy, to będziemy musieli mierzyć się z lockdownem. Problem w tym, że nikt z nas nie chce go już więcej. Pozostają nam więc szczepienia.

Dr n. med. Tomasz Ozorowski to przewodniczący zespołu ds. antybiotykoterapii w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie Wlkp.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 12

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

B
Bob

Ten kto to mówi powinien już nigdy nie wykonywać zawodu. To szczepionki są powodem wzrostu zakażeń. Ile można ludziom kitu wciskać? Kiedyś wierzyli ze zaćmienie słońca to kara boska, teraz wierzą w pandemie i zrobią każde gówno jakie im się powie, bo są osrani że strachu. Wierzą w kawałek szmatki na mordzie i szczepionke w której nie wiadomo co jest. Najgorsze że Ci przed tysiącami lat nie mieli skąd czerpać wiedzy, obecnie mają ją pod dostatkiem. Wniosek jeden, ewolucja niektórych mózgów jest cofnięta. Nie rozwijają się kompletnie. Są nastawione na przekaz medialny i łykają go bez refleksji i przemyśleń. Niestety to pandemia głupoty. A statystki jasno pokazują wzrost ilości szczepień idzie w parze zw wzrostem zachorowań. Ot cała prawda o statystyce, która i tak jest robiona po potrzeby zakłamanego rządu. Ciekawe kiedy się ockniecie.

G
Gość
20 marca, 21:15, Gość:

A co powiecie na to ze osoba zaszczepiona i tak musi robić testy i odbywac kwarantanne za granicami RP! I szczepienie jest malo wazne za granica! Bo jak twierdza wladze zza granicy ze osoba po szczepieniu i tak zaraza covidem! Wiec jaki to sens? Bardziej tu chyba chodzi o gospodarki krajow lub cos innego skoro nie respektuja szczepien!

21 marca, 06:29, Gość:

Skorowo wymyślasz idiotyczne problemy, to sam na nie odpowiadaj

Przecież to prawda, znajoma chce jechać do rodziny do Niemiec, zaszczepiona podwójnie Pfizerem, i musi mieć ujemny test zrobiony 48 godzin przed przekroczeniem granicy, wypełnić formularz w netcie po co jedzie i do kogo. Znane są przypadki cięzkich zachorowań na wirusa po podwójnym szczepieniu np. u moich znajomych farmaceutow. .

G
Gość

Wyjścia w zasadzie nie ma: bo jak się zaszczepimy to możemy przechorować, nawet i umrzeć albo wyjść ze szczepienia bez szwanku. Jak się nie zaszczepimy może nas spotkać to samo: przechorujemy, albo umrzemy albo wyjdziemy z choroby bez szwanku. Czyli jak nie kijem to pałą.

G
Gość

I takie jak ten "mikrobiolog" barany kreują wiedzę motłochu... I jeszcze ci co przechorowali mają się szczepić... Otóż przechorowanie jest najlepszą formą nabycia odporności, tyle że ten wirus mutuje i będzie mutował i najpóźniej za pół roku będą kolejne jego odmiany, na które obecne szczepionki będą bezradne...

G
Gość
20 marca, 21:15, Gość:

A co powiecie na to ze osoba zaszczepiona i tak musi robić testy i odbywac kwarantanne za granicami RP! I szczepienie jest malo wazne za granica! Bo jak twierdza wladze zza granicy ze osoba po szczepieniu i tak zaraza covidem! Wiec jaki to sens? Bardziej tu chyba chodzi o gospodarki krajow lub cos innego skoro nie respektuja szczepien!

21 marca, 07:28, Qqrq:

Jak wprowadzą unijny paszport dla zaszczepionych to nie pójdziesz się wy[wulgaryzm] bez telefonu, bo nigdzie nie wyjdziesz o wjechaniu do innegokraju nie będzie można nawet pomarzyć .

Przeczysz sam sobie przeczytaj co napisałeś i użyj swojego mózgu

G
Gość
20 marca, 21:15, Gość:

A co powiecie na to ze osoba zaszczepiona i tak musi robić testy i odbywac kwarantanne za granicami RP! I szczepienie jest malo wazne za granica! Bo jak twierdza wladze zza granicy ze osoba po szczepieniu i tak zaraza covidem! Wiec jaki to sens? Bardziej tu chyba chodzi o gospodarki krajow lub cos innego skoro nie respektuja szczepien!

Skorowo wymyślasz idiotyczne problemy, to sam na nie odpowiadaj

G
Gość
20 marca, 14:49, Złodziej Podolski:

Jest trzecie wyjście, ale strasznie niewygodne dla tych, którzy tę paranoję zaplanowali: przestać siać panikę i zacząć działać racjonalnie.

dokładnie! Nie rozumiem jak można być takim idiota by to wszystko łykać jak pelikan?

G
Gość

jest tez trzecie rozwiązanie:

PANDEMIŚCI WY********!

G
Gość

A co powiecie na to ze osoba zaszczepiona i tak musi robić testy i odbywac kwarantanne za granicami RP! I szczepienie jest malo wazne za granica! Bo jak twierdza wladze zza granicy ze osoba po szczepieniu i tak zaraza covidem! Wiec jaki to sens? Bardziej tu chyba chodzi o gospodarki krajow lub cos innego skoro nie respektuja szczepien!

o
on
20 marca, 16:36, Polak:

Wyjście jest jedno. Wsadzić za kratki skorumpowany rząd, wyłączyć tv i zakończyć ten cyrk! To zwykła grypa, jak co roku. Tylko ameby umysłowe i foliarze w maseczkach na mordach dali się nabrać. Tyle wystarczy.

20 marca, 16:50, Gość:

IDIOTA !!!

Idiotę widzisz w lustrrze ty jołki połki

Z
Złodziej Podolski

Jest trzecie wyjście, ale strasznie niewygodne dla tych, którzy tę paranoję zaplanowali: przestać siać panikę i zacząć działać racjonalnie.

a
adam

przestac robic testy zdrowym ludziom i podwyzszac statystyki.

Nie zachecac do przyjmowania genetyki m RNA , czy innych wytworow nie prawdzionych i nie przetestowanych.

Zajac sie jedynie zrazonymi prawdziwie pomagajac im, dostarczajac tlenu, bowiem amantadyna jest tania a wiec nie mozna nia leczyc .

NIE PODLACZAC DO RESPIRATAORA

Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia