Lek. med. Jolanta Kluz-Zawadzka: 99 procent nowych przypadków zakażeń to wariant delta koronawirusa

Redakcja
lek. med. Jolanta Kluz-Zawadzka
lek. med. Jolanta Kluz-Zawadzka Mariusz Guzek
Rozmowa z lek. med. Jolantą Kluz-Zawadzką, przewodniczącą Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych i specjalistą ds. epidemiologii i chorób zakaźnych.

Jesteśmy w trakcie czwartej fali pandemii koronawirusa. W ostatnich dniach widać kolejny wzrost zakażeń. Minister zdrowia Adam Niedzielski mówi nawet, że mamy do czynienia z eksplozją pandemii. Podziela pani jego zdanie?

Jak najbardziej podzielam, bo cyfry mówią same za siebie. Codziennie Ministerstwo Zdrowia odnotowuje tysiące nowych przypadków zakażeń Covid-19. I te statystyki ciągle rosną.

Z czego wynika kolejny wzrost zakażeń?

Wirus cały czas znajduje rezerwuar, w którym może się namnażać. Dociera do ludzi nieodpornych, niezaszczepionych, którzy wcześniej nie chorowali. Takie organizmy to dla wirusa idealne miejsca do namnażania się. Ponadto z badań, które przygotował rzeszowski sanepid wynika, że 99 proc. nowych przypadków zakażeń to wariant delta. A właściwe jest to zmutowana delta, która przybyła do nas z Dalekiego Wschodu, z Chin i Indii.

Po czym można rozpoznać, że to właśnie ta odmiana?

Jest bardziej zaraźliwa, ale też nie daje cięższych przebiegów choroby. W przypadku tej odmiany jedna osoba może zarazić większą liczbę osób.

Mamy teraz do czynienia nie z pierwotną wersją wirusa, ale z mutacjami?

Wirus mutuje się cały czas. Podobnie zresztą jak wirus grypy, który co roku potrzebuje nowej szczepionki. A że nie możemy podać identycznej i wyprodukować jej na kilka sezonów, musimy rokrocznie ją modyfikować. Po to, żeby dostosować się do „nowej wersji” wirusa. W ciągu jednego sezonu ma on bowiem prawo się zmienić. Tak naprawdę wszystkie wirusy mają taką skłonność. To samo dotyczy COVID-19, który zdążył się już bardzo zmutować.

Wydaje się, że podczas wakacji wiele osób zapomniało o zagrożeniach wynikających z zakażenia koronawirusem?

Dużo ludzi „zaraziło się” hurraoptymizmem. Myśleli, będąc na wakacjach, że jest już wspaniale, a węzłowe szpitale zostały polikwidowane. Po lockdownie, dużo ludzi wyruszyło na urlopy, często za granicę naszego kraju. Należy zauważyć, jak bardzo nasilony jest handel z Dalekim Wschodem. Źródła tych kolejnych zakażeń można szukać właśnie tam. Wirus latał sobie bez biletu samolotem, podróżował innymi środkami lokomocji. Należało się więc spodziewać sytuacji, której doświadczamy teraz.

Szczyt czwartej fali pandemii spodziewany jest pod koniec listopada. Czy rzeczywiście tak będzie?

Jeśli wirus się wylęgał od 4 do 7 dni, to w ciągu kolejnych 4-7 dni każda jedna osoba zakażona zarazi kolejne. Zakażeń będzie przybywać, tym bardziej, że w następnych, chłodnych miesiącach będziemy przebywać w pomieszczeniach zamkniętych. Coraz rzadziej będziemy wychodzić też na spacery, ze względu na niskie temperatury.

W centrach handlowych i autobusach wiele osób przestało nosić maseczki.

Ale nie tylko. Bo na przykład na dużych spotkaniach, gdzie jest wiele osób, tylko niektórzy mają nałożone maseczki. Do tego dochodzą oczywiście środki lokomocji – tam też ludzie zapominają o nakazie noszenia masek. A należy podkreślić, że wirus bardzo lubi przebywać w ciasnej, niewietrzonej przestrzeni. Teraz w dodatku mamy sezon grypowy, ale także sezon przeziębień i różnych schorzeń paragrypowych i grypopodobnych. Koronawirus należy do tej ostatniej grupy, ma podobne objawy jak grypa i wiemy o tym od lat.

Powinniśmy cały czas pamiętać o zasadzie DDM: dystans, dezynfekcja, maseczka?

Te nakazy nie zostały wycofane, bo są rozsądne. Dla przykładu – w zeszłym roku mieliśmy mniej przypadków zachorowań na grypę. Dziś, jako fachowiec mogę stwierdzić, że była to właśnie zasługa m.in. dystansu, przestrzegania higieny, wietrzenia pomieszczeń i dezynfekcji. Nic nowego i lepszego nie mogliśmy wymyślić. Zresztą od samego początku, od kiedy tylko mamy wiedzę mikrobiologiczną czy epidemiologiczną wiemy, że jedyną możliwością na zwalczanie chorób zakaźnych jest profilaktyka, czyli szczepienia. Na choroby bakteryjne tworzone są nowe antybiotyki, ale w ich przypadku „umykają im” bakterie. Powstaje coraz większa lekooporność. A na wirusy nie ma takiego antybiotyku, który działałby biobójczo i przerywał infekcję. Zostaje nam więc do wyboru jedynie profilaktyka. A najlepsza profilaktyka, która jest bezpieczna i tania, to szczepienie.

Ale są też takie leki jak amantadyna. Jakie jest pani zdanie na ten temat?

To nie jest nic nowego. Już wiele lat temu ten lek został zarejestrowany przy grypie jako lek przeciwwirusowy, zmniejszający replikację wirusa. A że oprócz tego miał działania, które miały zastosowanie w schorzeniach neurologicznych, to był też stosowany przy innych schorzeniach. Amantadyna to nie jest więc odkrycie. Dużo mamy takich leków m.in. wyciągi z czosnku czy z propolisu. Nie są to nowe obserwacje. Na pewno taki lek wspomagający nie zastąpi szczepienia.

W Polsce w pełni zaszczepionych jest ok. 52 proc. obywateli. Czyli nieco ponad połowa. Wiele osób nie chce się szczepić.

A powinni to zrobić przed jesienią. Myślę, że ci, którzy rozumieją powagę sytuacji, już się zaszczepili. Jest przecież wiele osób, które chciałby się zaszczepić, ale nie mogą, bo są z chorobą onkologiczną lub w trakcie chemioterapii czy radioterapii. Takim ludziom można tylko współczuć, bo osoby, które mogły się zaszczepić, a tego nie zrobiły, działają tylko na szkodę tych schorowanych ludzi. Będą ich mieć na sumieniu. Działania antyszczepionkowców mają cechy anarchii. Wydaje się zasadnym, żeby zadać im pytanie: czyja wolność jest ważniejsza, moja czy tego człowieka, który jest ciężko chory i nie może się zaszczepić?

Podkreślała pani przy wielu okazjach, że warto się szczepić. A jak przekonać te osoby, które do tej pory tego nie zrobiły?

Już wielokrotnie o to apelowałam, ale jestem już tym zmęczona. Ciągłym przekonywaniem osób, które i tak „wiedzą swoje”. A wydaje mi się, że jak jedną rzecz powtarza się po dziesięć razy, to druga strona przestaje tego słuchać i robi wszystko na przekór. Może warto zadać pytania tym, którzy nie chcą się szczepić? Niech oni dadzą jakieś logiczne argumenty i zastanowią się nad swoją etyką.

Spotyka się pani z przeciwnikami szczepień. Co mówią?

Mówią jakieś cuda o wszczepionych czipach, o wojnie między Chinami a Ameryką i że po drodze mają polec inne narody. Cytują bzdury z Internetu, który jest dla nich „źródłem wiedzy”. Dziwię się, że często są to osoby młode, które mają przecież możliwość zdobyć jeszcze dogłębne wykształcenie i zastosować swój rozum do tego, żeby słuchać logicznych argumentów, a nie kompletnych bzdur.

To zmieńmy nieco temat, ale pozostańmy jednak przy koronawirusie. Od niedawna istnieje możliwość zaszczepienia się trzecią dawką szczepionki przeciw Covid-19. Czy jest ona potrzebna?

Oczywiście. Stwierdzili to zresztą naukowcy, którzy od wielu miesięcy badają poziomy przeciwciał u osób zaszczepionych, niezaszczepionych i u tych, które chorowały. Znając te wyniki, znają odpowiedź, jak zachowują się organizmy w reakcji na dzikiego wirusa (zakażenie) oraz na profilaktykę (podanie szczepionki). Badania mówią, że po pewnym czasie poziom przeciwciał spada i trzeba się doszczepić. Szczególnie dotyczy to osób, które są najbardziej narażone, bo np. stykają się z chorymi. Sądzę, że w niedalekiej przyszłości całe społeczeństwo będzie doszczepione trzecią dawką, którą podaje się w sześć miesięcy po drugiej dawce lub w sześć miesięcy po chorobie.

Czy po szczepieniu możemy poczuć się osłabieni?

To nie jest nic dziwnego. Szczepionka ma wywoływać minimalną „chorobę” i tak może być po każdym szczepieniu, czy przeciw tężcowi, czy jak szczepimy dzieci według obowiązującego kalendarza szczepień. Maluchy często gorączkują i źle się czują i na tej zasadzie uczymy się odporności.

PATRONI AKCJI

Lek. med. Jolanta Kluz-Zawadzka: 99 procent nowych przypadków zakażeń to wariant delta koronawirusa
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zdrowie

Polecane oferty

* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
31 października, 16:25, Gość:

PISoBOLSZEWICKIE sługusy Putina eksterminują ciemnego suwerena z niezwykłą precyzyją.

Smród kaczych ekskrementów pokrył Polskę, niczym żelazna kurtyna kiedyś, suweren jest za tępy żeby to zauważyć, zaczną się dusić jak odkryją, czym jest inflacja i dług publiczny.

G
Gość
PISoBOLSZEWICKIE sługusy Putina eksterminują ciemnego suwerena z niezwykłą precyzyją.
Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia