Rodzice, którzy musieli przejąć rolę nauczycieli, nauczyciele, niemający doświadczenia w kształceniu zdalnym czy w końcu uczniowie otrzymujący nadmiar zadań w trybie e-learningu - to tylko niektóre z aktualnych bolączek polskiego systemu oświaty. Ponad 1,6 mln uczniów może mieć problem z uczestniczeniem w edukacji zdalnej ze względu na utrudniony dostęp do komputera, a ponad 130 tys. z powodu warunków mieszkaniowych. Dla wielu poważnym ograniczeniem jest brak szerokopasmowego internetu, pozwalającego na udział w lekcjach on-line. Uczniów, których nie dotyczą powyższe problemy, mogą spotkać inne, wynikające z przymusowej izolacji – uzależnienie od nowych technologii czy zahamowanie procesu socjalizacji.
Badanie PISA (Program Międzynarodowej Oceny Uczniów prowadzony przez OECD) przeprowadzone w 2015 r. pokazało, że choć polskie szkoły są gorzej wyposażone w sprzęt komputerowy od szkół z innych krajów, to sytuacja naszych gospodarstw domowych wygląda całkiem nieźle. W kolejnych latach liczba tych, posiadających przynajmniej jeden komputer systematycznie rosła.
Ich odsetek w 2019 roku wynosił ponad 83 proc. i był zdecydowanie wyższy w gospodarstwach z dziećmi niż bez nich. Można by więc sądzić, że system nauczania zdalnego będzie miał dobrą infrastrukturę techniczną. Egzamin okazał się jednak zbyt trudny. Wielu uczniów musi współdzielić komputer lub nie posiada go wcale, inni zostali zamknięci w jednopokojowych mieszkaniach, które nie stwarzają odpowiednich warunków do nauki. Wyzwaniem jest także poziom kompetencji cyfrowych uczniów i nauczycieli oraz sposób, w jaki młodzież korzysta z nowych technologii. Zarówno polskie, jak i międzynarodowe badania pokazują, że choć technologia jest wszechobecna wśród młodego pokolenia, jej wykorzystanie nie zawsze służy do rozwoju.
Wykluczenie cyfrowe spowodowane brakiem dostępu do komputera lub łącza internetowego to jedna strona medalu. Drugą jest przesycenie urządzeniami cyfrowymi i niewłaściwe korzystanie z technologii. Zamknięte szkoły i przymusowy pobyt w domach sprawiają, że obecnie młodzież używa jej o wiele częściej. Nie tylko do e-learningu, ale też komunikacji czy rozrywki. To z kolei może prowadzić do e-uzależnień.
Badanie „Młodzi Cyfrowi” przeprowadzone przez fundację Dbam o Mój Z@sięg i Uniwersytet Gdański pokazało, że jeszcze przed wybuchem pandemii, blisko 25 proc. nastolatków czuło się uzależnionych od swojego smartfona, co dziesiąty korzystał z niego praktycznie cały czas, a jedna trzecia uważała, że jest uzależniona od serwisów społecznościowych.
- Niepokojące jest to, że młodzież coraz częściej zamiast tworzyć oryginalne treści, staje się biernymi odbiorcami. Aktywność w Internecie częściej polega na „daniu lajka”, niż napisaniu komentarza lub opublikowaniu własnej pracy.
Kwestią, na którą warto zwrócić uwagę jest też to, do czego wykorzystywane są nowe media i technologie. Szczegóły dotyczące aktywności podejmowanych przez młodzież w sieci przedstawia raport z badań EU Kids Online 2020. Badania przeprowadzono wśród 25 tys. dzieci w wieku 9-16 lat, pochodzących z 19 europejskich krajów. Wyniki dotyczące polskich uczniów mówią, że 55 proc. z nich nigdy lub prawie nigdy nie korzystała z internetu do nauki. Większość czasu spędzanego on-line młodzi poświęcają na oglądanie video (70 proc.), słuchanie muzyki (65 proc.), komunikację z rówieśnikami (63 proc.) czy portale społecznościowe (48 proc.).
- Niepokojące jest to, że młodzież coraz częściej zamiast tworzyć oryginalne treści, staje się biernymi odbiorcami. Aktywność w Internecie częściej polega na „daniu lajka”, niż napisaniu komentarza lub opublikowaniu własnej pracy. Powszechnemu korzystaniu z technologii nie zawsze towarzyszy rozwój kompetencji cyfrowych, wiedzy czy inteligencji. Nowe media zamiast inspirować do kreatywności, często zastępują samodzielne myślenie. Może to prowadzić do tzw. cyfrowej demencji, która polega na zaniku zdolności do samodzielnego rozwiązywania problemów, przy jednoczesnym uzależnieniu od informacji dostępnych w internecie - mówi Wojciech Muliński, entuzjasta nowych technologii w nauczaniu, współtwórca urządzenia Magiczny Dywan, a prywatnie ojciec sześciorga dzieci.
Izolacja społeczna wywołana pandemią koronawirusa ma jeszcze inny niepokojący wymiar. Odcina bowiem uczniów od ich naturalnego środowiska, grup rówieśniczych oraz codziennych interakcji. Zdalne lekcje nie są w stanie zastąpić realiów prawdziwej szkoły, która jest dla młodego człowieka drugim po domu ośrodkiem socjalizacyjnym. W środowisku szkolnym dorastający człowiek przyswaja sobie nie tylko wiedzę, ale też wzorce zachowań, ról społecznych, wartości, umiejętności współpracy, poczucia przynależności czy identyfikacji z grupą. Jedna z tez badania „Młodzi Cyfrowi” mówi, że kontaktu w sieci nie da się porównać z bezpośrednią relacją, a budowa głębokich więzi odbywa się zawsze poza przestrzenią Internetu.
Mimo niedoskonałości technologii, rodzice powinni jednak korzystać z niej i możliwości, jakie daje, by nie dopuścić do desocjalizacji swoich dzieci. Całkowity brak kontaktu może bowiem grozić wyobcowaniem z grup rówieśniczych. Dodatkowym zadaniem, jakie rodzice mogą realizować przy tej okazji jest edukacja w zakresie odpowiedzialnego korzystania z technologii i nowych mediów.
Niestety, jak mówią wyniki badań EU Kids Online, 54 proc. polskich rodziców nigdy lub prawie nigdy nie rozmawia ze swoimi dziećmi na temat tego, jak korzystają z internetu. Wyniki badania „Młodzi Cyfrowi” pokazują nawet więcej. Według 60 proc. uczniów, ich rodzice nigdy nie uczyli ich odpowiedzialnego korzystania z sieci, a 10 proc. uważa, że rodzice nic nie wiedzą o ich cyfrowym życiu.
Tymczasem korzystanie z nowych technologii można połączyć z kształtowaniem umiejętności społecznych i budową relacji. Ważne jest, by stworzyć dzieciom alternatywę dla świata cyfrowego, pokazać im możliwości, które pobudzają kreatywność i zachęcają do aktywności poza przestrzenią Internetu. Jak mówi Wojciech Muliński, współtwórca Magicznego Dywanu i członek zarządu firmy Funtronic, "projektując naszą interaktywną podłogę chcieliśmy stworzyć technologię, która nie alienuje w wirtualnym świecie, ale jest narzędziem umożliwiającym edukację oraz socjalizację dzieci i młodzieży. Opierając się na przyjaznym, intuicyjnym sposobie obsługi, urządzenie to pobudza do aktywności umysłowej, ale także fizycznej. Po zakończeniu obowiązkowej dla uczniów izolacji, warto będzie zadbać o jedną i drugą".
Wśród szczegółowych rekomendacji, wymienianych w raporcie z badań „Młodzi Cyfrowi” znalazła się m.in. ta dotycząca „zmiany modelu przekazywania wiedzy w oparciu o zastosowanie technologii informacyjno-komunikacyjnych (TIK) w kierunku większej aktywizacji uczniów”. Jest tam również mowa o „systematycznym wyposażaniu szkół w dostęp do szerokopasmowego Internetu, sprzęt multimedialny oraz rozwiązania edukacyjne oparte o TIK”. Przerwa od zajęć stacjonarnych w szkołach oraz przejście na nauczanie zdalne sprawiają, że naturalnie podniosą się kompetencje cyfrowe, tak uczniów, jak i nauczycieli. Warto wykorzystać zdobyte w ten sposób umiejętności, by po powrocie do normalnych lekcji, wprowadzić do nich więcej nowoczesnych rozwiązań. Zwłaszcza, jeżeli dzięki temu uda się choć po części zniwelować negatywne skutki izolacji.
Najczęściej zadawane pytania i odpowiedzi dotyczące koronawirusa u dzieci: objawy, przebieg, leczenie.
Czym jest PIMS-TS i jakie są jego objawy?
PIMS-TS to pediatryczny wieloukładowy zespół zapalny związany z zakażeniem koronawirusem SARS-CoV-2 (ang. Paediatric Inflammatory Multisystem Syndrome – Temporally Associated with SARS-CoV-2). Inną nazwą stosowaną w odniesieniu do tej jednostki chorobowej jest MIS-C, czyli wieloukładowy zespół zapalny u dzieci (ang. Multisystem Inflammatory Syndrome in Children).
Choroba ujawnia się u dzieci i młodzieży w każdym wieku po przebytym COVID-19, również bezobjawowo. Symptomy PIMS-TS to:
- trwająca trzy dni wysoka gorączka, której nie da się zbić ogólnodostępnymi lekami,
- wybroczyny w jamie ustnej,
- zaczerwione oczy,
- wysypka na dłoniach i stopach, potem na reszcie ciała,
- osłabienie i odwonienie,
- objawy ze strony układu pokarmowego,
- odwodnienie.
Pierwsze objawy przypominają chorobę bostońską (bostonkę). W przebiegu PIMS-TS dochodzi do zaburzeń kardiologicznych, niewydolności serca i zmian w naczyniach wieńcowych. Ponieważ choroba atakuje wiele układów w organizmie dziecka, pacjent wymaga jednoczesnej pomocy wielu specjalistów.
Czy dzieci muszą nosić maseczki?
Dzieci do lat 4 są zwolnione z obowiązku noszenia maseczek ochronnych. Powyżej tego wieku należy zasłaniać usta i nos maseczką lub zasłonić twarz szalikiem, chustką lub innym elementem ubioru.
Jak rozmawiać z dzieckiem o koronawirusie?
Rozmowa z dzieckiem o koronawirusie będzie wyglądała u każdego zupełnie inaczej. Po pierwsze dlatego, że dzieci w zupełnie inny sposób reagują na zaistniałe zmiany, po drugie zależy to od wieku dziecka i jego dotychczasowej wiedzy o świecie.
Podczas rozmowy należy być pewnym siebie, rzeczowym i szczerym. Nie można składać dzieciom obietnic, co do których spełnienia sami nie mamy pewności (np. to wszystko się zaraz skończy. Zaraz, czyli kiedy? Tego nie wiemy.). Będąc kłębkiem nerwów, rozmowa może odnieść odwrotny skutek niż zamierzony. Dziecko może wtedy przejąć lęk, który odczuwa mama lub tata i przestać czuć się bezpiecznie. Jeśli rodzic nie zna odpowiedzi na pytanie, lepiej przyznać to dziecku podkreślając, że bez względu na okoliczności, zadba o jego bezpieczeństwo najlepiej jak potrafi.
Czy można zarazić dziecko, karmiąc je piersią?
Do chwili obecnej nie potwierdzono obecności wirusa w mleku ciężarnej karmiącej piersią, co oznacza, że karmienie prawdopodobnie nie stanowi zagrożenia dla niemowląt. Dotąd żaden noworodek nie został zarażony w ten sposób.
Jestem w ciąży i mam covid. Czy moje dziecko po porodzie też będzie miało?
Barierę między płodem a matką stanowi łożysko, które chroni matkę przed antygenami płodu, a płód przed czynnikami zakaźnymi, które mogłyby przedostać się z organizmu matki. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy, przedostanie się wirusa SARS-CoV-2 przez łożysko jest uznawane za bardzo mało prawdopodobne.
Kwarantanna dziecka a zasiłek opiekuńczy
W przypadku izolacji lub kwarantanny dziecka rodzic ma prawo do zasiłku opiekuńczego. Taka sytuacja jest traktowana jak choroba. W przypadku zamknięcia żłobka, przedszkola klubu dziecięcego czy szkoły, do których uczęszcza dziecko w wieku do 8 lat, rodzicom również przysługuje prawo do zasiłku opiekuńczego. Wówczas należy uzyskać zaświadczenie od dyrektora placówki.
Jak wygląda test na koronawirusa u dzieci?
Test na koronawirusa u dzieci wygląda tak samo jak u dorosłego. Warto jednak przygotować malucha do takiego badania i powiedzieć krok po kroku jak będzie wyglądało. Do wykonania zalecanego przez WHO genetycznego testu na koronawirusa pobierany jest wymaz z jamy ustnej oraz nosa, czyli górnych dróg oddechowych.
Na 2 godziny przed badaniem należy powstrzymać się od: spożywania jakiejkolwiek żywności – również cukierków, lizaków, landrynek, żucia gumy, picia – dotyczy to także wody, ssania tabletek odświeżających oddech lub na ból gardła, stosowania aerozoli i kropli do nosa lub gardła, niewskazane są także inhalacje i płukanie zatok, mycia zębów i płukania ust np. płynem odświeżającym lub zwykłą wodą, przyjmowania leków, ponieważ z reguły wiąże się to z popiciem ich płynem,
Czy dzieci przenoszą COVID-19?
Małe dzieci mogą przenosić wirusa SARS-CoV-2 na inne osoby w takim samym stopniu, co inne grupy wiekowe – nawet w sytuacji, gdy przechodzą zakażenie asymptomatycznie.
Dzieci poniżej 5. roku życia mogą mieć od 10 do nawet 100 razy więcej cząstek koronawirusa w materiale pobranym z gardła i nosa, co oznacza większy ładunek wirusa niż w przypadku starszych maluchów i dorosłych. Odkrycie to sugeruje większe ryzyko zarażenia się COVID-19 od najmłodszych, co zaobserwowano m.in. w przypadku wirusa RSV, inaczej syncytialnego wirusa oddechowego. Wirus ten, który podobnie jak SARS-CoV-2 ma geny (kwasy nukleinowe) w postaci RNA, występuje powszechnie wśród najmłodszych, w tym u niemal u wszystkich maluchów w wieku 2-3 lat.
Koronawirus u dzieci a leczenie
Dzieci z podejrzeniem lub rozpoznaniem COVID-19, które mają łagodne objawy, powinny być leczone w domu według zaleceń lekarza pediatry. Natomiast te z ciężkim przebiegiem choroby wymagają pobytu w szpitalu, na oddziale intensywnej terapii.
Jakie są objawy koronawirusa u dzieci?
U dzieci częsty jest bezobjawowy przebieg choroby. Zazwyczaj pojawiają się stany zapalne gardła, uszu i nosa oraz tzw. „truskawkowy” lub „malinowy”, czyli zaczerwieniony język. Po 2-3 tygodniach nawet niezauważonej infekcji u niektórych dzieci może wystąpić utrzymująca się ponad 5 dni gorączka, wysypka na tułowiu, obrzęk szyjnych węzłów chłonnych, dłoni i stóp, suchość ust oraz zaczerwienienie spojówek. Objawy te wskazują na wielonarządowy stan zapalny, który wymaga jak najszybszego leczenia, ponieważ zagraża życiu dziecka i może pozostawiać po sobie uszkodzenia mięśnia sercowego.
Symptomy COVID-19 u dzieci mogą przyjmować postać podobną do przeziębienia lub przejawiać się głównie w postaci zmian skórnych. Występują przede wszystkim na stopach, ew. na nogach lub rękach. Zmiany są zazwyczaj niewielkie, mają kolor purpurowo-fioletowy i często pojawiają się na palcach, również wokół paznokci. Są to tzw. „covidowe palce”, które mogą nie goić się nawet przez kilkadziesiąt dni. Oprócz sinych przebarwień na skórze mogą pojawiać się wysypki, obrzęki oraz oznaki niedokrwienia z zakrzepicą naczyń włosowatych w postaci czarnych plam.
Czy dzieci łagodniej znoszą koronawirusa?
Przebieg choroby koronawirusowej u dzieci często jest bezobjawowy lub po prostu wygląda jak zwykłe przeziębienie. Jest wiele hipotez, które nie są udowodnione naukowo, dlaczego dzieci łagodnie znoszą zakażenie koronawirusem. Wśród wysuwanych teorii pojawiają się te, że dzieci mają lepszą odporność i mniej chorób przewlekłych. Jednak nie możemy zapominać, że COVID-19 jest bardzo groźny i niebezpieczny.