Porowatość włosów to określenie ubytku białka – keratyny – w strukturze włosa. Właśnie od niego zależy to, czy łuska włosa gładko do niego przylega czy odstaje, a to odpowiada bezpośrednio za to, jak włosy wyglądają, reagują na stylizację oraz zabiegi, jakim są poddawane.
Do utraty keratyny dochodzi m.in. w trakcie mycia, suszenia oraz szczotkowania włosów. Jednak nadmierne pielęgnowanie włosów kosmetykami o dużej zawartości protein, np. poprzez nakładanie olejków, kremów czy masek – może tylko pogorszyć sprawę, doprowadzając do przeproteinowania włosów. Dlatego warto najpierw wysłuchać rad profesjonalisty i dopasować zabiegi oraz ich częstotliwość do indywidualnych potrzeb swoich włosów.
Dobry fachowiec udzieli porady, jaką pielęgnację stosować w domu, ale najpierw przeprowadzi w salonie odpowiedni test na porowatość włosów. O tym, jak rozpoznać rodzaj porowatości włosów i dobrać do niego odpowiednią pielęgnację, opowiada Marta Janowska – dyplomowana trycholożka i fryzjerka z wieloletnim doświadczeniem.
Jak przeprowadzić test na porowatość włosów? W sieci krąży mnóstwo porad na ten temat. Czy taki „domowy” lub internetowy test ma sens?
Marta Janowska: Robienie takich testów ma sens, jeśli ktoś lubi się pobawić, poeksperymentować. Ale stuprocentową pewność co do rodzaju porowatości włosów, można uzyskać dopiero u profesjonalisty, który pod mikroskopem albo powiększającą kamerą, czy też ręcznie, jest w stanie ją określić.
Ja, jako trycholog, najpierw – bez wyrywania – sprawdzam stan włosa na sucho, kamerą, pod powiększeniem. Oglądam go od nasady, przejeżdżając po same końce, bo często porowatość nie jest taka sama na całej długości włosa. Od nasady włos może być niskoporowaty, a przez zniszczenia chemiczne, czyli rozjaśniania, farbowania, na końcówkach może być wysokoporowaty. Test domowy nie do końca pokaże nam właśnie tę różnicę.
Metoda ręczna polega na umyciu włosów szamponem lekkooczyszczającym, delikatnym osuszeniu ręcznikiem i dwukrotnym nawinięciu włosa od nasady dookoła palca wskazującego i lekkiego pociągniecia, dzięki któremu sprawdzamy jego elastyczność. Włos wysokoporowaty rozciąga się jak guma i urywa, mniej porowaty jest bardziej elastyczny i rozciągany nie pęka.
Ponadto ekspert powinien przeprowadzić wywiad z klientką i dowiedzieć się, jak włosy zachowują się na co dzień: czy się elektryzują, jak się rozczesują. Stan rozchylenia łuski może być dobrą wskazówką do tego, jak dobrać odpowiednią pielęgnację.
Konsultacja ze specjalistą, który dobierze odpowiednie produkty, da nam pewność, że właściwie dbamy o włosy, bo samemu można je łatwo przeproteinować .
Dowiedz się więcej:
Wyróżniamy trzy rodzaje porowatości włosów. Po czym je rozpoznać i jaki pielęgnować poszczególne rodzaje?
Włosy niskoporowate
Są bardzo gładkie, nie mają rozchylonej łuski, jest ona domknięta, są dość sprężyste, dobrze nawilżone, błyszczące, ładnie wyglądają, ale nie są podatne na układanie, kręcenie, próba podpięcia kończy się często tym, że np. koki po prostu się rozsypują. Po umyciu są raczej śliskie, a po wysuszeniu gładkie, wiotkie, nie haczą się.
Łatwo je przeciążyć, dlatego powinno się używać do ich pielęgnacji bardzo delikatnych kosmetyków. W codziennej pielęgnacji należy unikać stosowania ciężkich masek, aby nie przetłuścić skóry głowy i nie obciążać dodatkowo włosów. Szczotka używana do ich modelowania powinna odbijać włos od nasady, można wykorzystywać np. suszarko-lokówki. W salonie zalecana jest także jak najdelikatniejsza pielęgnacja.
Włosy średnioporowate
To najczęściej spotykany rodzaj włosów, który jest połączeniem nisko- i wysokoporowatych włosów. Często są one niskoporowate od skóry do połowy głowy, a od poły do końcówek zaczynają się haczyć. Zdarza się, że są lekko falowane, ale nie kręcone. Mają tendencję do elektryzowania i puszenia, dość szybko chwytają wilgoć z zewnątrz.
Bywają cienkie, więc nie można ich zbytnio dociążać. W ich pielęgnacji stawiałabym na kremowe, delikatniejsze kosmetyki np. z proteinami, emolientami, a także na olejowanie olejami z awokado, olejem winogronowym lub arganowy, ale nie częściej niż raz w tygodniu. Są dość łatwe w stylizacji, w miarę dobrze się je koloryzuje. Sprawdzą się przy nich szczotki z naturalnego włosia np. dzika, które dobrze domykają łuskę.
Włosy wysokoporowate
Mają najbardziej rozchyloną łuskę, puszą się, często mają tendencję do plątania, robią się na nich kołtuny, zarówno po umyciu, jak i po spaniu. Trudno się rozczesują na mokro, są niczym szyszka o rozchylonych łuskach. Mogą być naturalnie kręcone lub proste, ale poddane zabiegom chemicznym, takim jak intensywne rozjaśnianie czy farbowane.
Jak je ratować? Włos bardzo suchy, zniszczony, bez blasku, należy traktować najbardziej intensywnymi kosmetykami z możliwych. W domu można sięgnąć po maski z kwasem hialuronowym, robić zabiegi na bazie olejów np. kokosowego czy z orzecha makadamia. Ale zalecałabym w pierwszej kolejności profesjonalną pielęgnację w salonie. Pomóc może np. sauna z serią zabiegów nawilżających.
Dowiedz się więcej:
Czy na rynku są jakieś wyjątkowe zabiegi, które mogą pomóc zregenerować włosy zbyt porowate?
Z nowości polecam do włosów średnio- i wysokoporowatych zabieg krioterapii. Po umyciu na włosy nakłada się preparat na bazie kwasu hialuronowego, masła z awokado i wyciągu z jagód acai, a następnie – pasmo po paśmie – przeciąga się prostownicą o temperaturze od -16 do -20 stopni Celsjusza, aby wtłoczyć składniki na zimno do wnętrza włosa. W jego środku wytwarza się „sopel lodowy”, który na kolejne 4-6 tygodni zastępuje rdzeń włosa. Dochodzi także do wymrożenia na klika tygodni łuski, dzięki czemu staje się bardziej gładka. To prawdziwa chirurgia plastyczna dla włosów!
Naszą rozmówczynią była Marta Janowska – fryzjerka, trycholożka. Praca jest jej pasją, w zawodzie pracuje do 25 lat, obecnie współpracuje z salonem Salon Image & Style mieszącym się przy ul. Królewskiej 2 w Warszawie.
Zobacz także: