— Depresja jest coraz częstsza w naszym społeczeństwie, mamy także do czynienia ze wzrostem zachowań samobójczych. Projekt „Życie warte jest rozmowy” porusza takie – nie ukrywajmy – bardzo trudne tematy.
— Ludzie boją się tematyki związanej z problemem samobójstw. Nie wiedzą, jak rozmawiać i jak pomagać osobom w kryzysie suicydalnym. Dlatego w ramach projektu „Życie warte jest rozmowy” organizujemy spotkania z ekspertami, na których możemy otrzymać praktyczne informacje dotyczące tego, jak pomagać osobie w kryzysie samobójczym. Często bywa tak, że osoby w kryzysie boją się mówić, ponieważ lękają się reakcji otoczenia. Niejednokrotnie wstydzą się przyznać, że mają myśli samobójcze. Z drugiej strony boją się zbagatelizowania ich kryzysu. Najgorsze, co może usłyszeć osoba w kryzysie, to: „Inni mają gorzej.” albo coś w stylu: „Co ty gadasz za głupoty?”.
— Co się wtedy dzieje?
— W tym momencie ktoś, kto cierpi, zostaje zupełnie sam. Gdy rozmawiam z kimś, kto kogoś stracił w wyniku samobójstwa, to bardzo często słyszę takie zdanie: „Ale on nikomu nic nie powiedział. Był taki uśmiechnięty. Dawał sobie radę i wszyscy go lubili”. Dopiero gdy spojrzymy z dwóch perspektyw, to jesteśmy w stanie zrozumieć tragizm tej sytuacji. Osoba w kryzysie nie mówi, bo się wstydzi i boi. Otoczenie natomiast nie wie, jak rozmawiać i reaguje ucieczką od tematu albo bagatelizowaniem sytuacji. Wynik jest taki, że do komunikacji nie dochodzi, a gdy stanie się tragedia, jaką jest śmierć samobójcza, wtedy często usłyszeć można: „ale nic tego nie zapowiadało, przecież nigdy nie powiedział, że ma jakieś problemy.” Nie powiedział, bo nikt nie słuchał.
Sprawdź: Nie ma epidemii samobójstw wśród młodych – mówi suidycydolog
— Zaklęty krąg. Może powinienem najpierw spytać nie tyle „Jak rozmawiać?”, ale „Dlaczego rozmawiać?”. Co dobry dialog sam w sobie zmienia i z jakiego powodu się go boimy?
— Przede wszystkim jest tak, że osoby, które myślą o odebraniu sobie życia, skupiają się na tym, że wszystko jest ich winą. Można powiedzieć o pewnym podziale – na tych, co obwiniają świat za swoje niepowodzenia i na tych, co obwiniają siebie. Osoby ze skłonnościami autodestrukcyjnymi uważają, że wszystko jest ich błędem i to oni są beznadziejni i nie dają rady. Wszystkim się obciążają. Sądzą, że są beznadziejnym mężem, ojcem, żoną, przyjaciółką… W momencie, kiedy z nikim nie rozmawiają, są w takim zawężeniu sytuacyjnym i myśleniu tunelowym.
— Na czym ono polega?
— Takie osoby zaczynają sobie opowiadać po swojemu życie z perspektywy wspomnianego zawężenia. Nie widzą szerszego kontekstu. W momencie, kiedy nie rozmawiam z drugim człowiekiem, to nie zderzam swojego punktu widzenia z inną perspektywą. Jeśli ja Panu opowiem o moich problemach, to może mi Pan odpowiedzieć: „Słuchaj – ale to nie jest twoja wina, że ci nie wyszło. To było w tym momencie przeciążenie, bo miałaś za dużo obowiązków. Jesteś bardzo fajną osobą. Uważam, że Ci później pójdzie”. Jeśli z nikim nie dzielę się swoimi problemami, to jestem więźniem wewnętrznego generała, który cały czas mnie krytykuje. Stąd jest bardzo ważne, aby rozmowa z osobą, która jest w kryzysie, zaczynała się od dania poczucia bezpieczeństwa. Mamy dać jej odczuć, że jest dla nas ważna i nie będziemy jej oceniać. Pokażmy, że przyszliśmy po to, aby jej wysłuchać i że jesteśmy absolutnie gotowi, żeby ją wesprzeć i pomóc, ponieważ ją doceniamy. Nie oceniajmy, czy ktoś ma prawo się załamać, czy nie.
— Czyli bezwarunkowa akceptacja osoby i przyjęcie. Rozmowa naprawdę może mieć takie znaczenie?
— Tak. Bardzo dużo osób, z którymi rozmawiam i są po próbach samobójczych, mówi mi o tym. Na przykład ważnym momentem, który spowodował, że nie podjęli kolejnej próby, była chwila, kiedy ktoś ich po prostu wysłuchał. Przyszła przyjaciółka i bez oceny oraz zbędnych pytań zapytała: „Co Ci dolega? Czy mogę Ci w czymś pomóc?” Wtedy coś pękło i ta osoba mogła się, kolokwialnie mówiąc, wygadać.
— Jest pewna różnica między wspieraniem kogoś w czasie terapii i leczenia, a między tym, gdy z czymś się mierzymy pierwszy raz. Co zrobić, kiedy jesteśmy tym, komu pierwszy raz o swoich myślach opowiedziano? Jakie powinny być nasze działania i ich kolejność?
— Przede wszystkim to, co w ramach projektu „Życie warte jest rozmowy” staramy się upowszechniać – pierwsza pomoc emocjonalna. To nie jest tak, że zastąpimy poradę od specjalisty i specjalistyczne leczenie. Każdy z nas jednak może udzielić wspomnianej pierwszej pomocy emocjonalnej. Na czym ona polega? Wysłuchać, zapewnić poczucie bezpieczeństwa, zaproponować pomoc – także tę w znalezieniu specjalisty i zorganizowaniu pójścia tam, przełamaniu strachu. Dla wielu jest wsparciem sam fakt umówienia na wizytę, bo sami nie są w stanie tego zrobić. Często boją się i wstydzą. Nie chcą rozmowy. Otuchy doda, jeśli na przykład weźmie Pan przyjaciółkę za rękę i powie, że pojedzie z nią do gabinetu. Będzie tam też później na nią czekał przed wejściem.
— Wspomniała Pani, że sami przyjaciele i osoby wokół nie są wystarczającą pomocą. Potrzeba profesjonalistów.
— Ludzie się boją – także stereotypowego myślenia. O leczeniu zdrowia psychicznego mówi się dalej, że ludzie, którzy korzystają z pomocy specjalistów, muszą być ciężko chorzy. W tym momencie zapominamy o tej dużej przestrzeni między chorobą a kryzysem. Wiele osób mogłoby mieć lepszy dobrostan psychiczny, gdyby w momencie kryzysu i problemów sięgali po pomoc profesjonalisty. Do dentysty chodzimy, jak zaczyna nas boleć. Tu jest tak samo. Jeśli nie wyleczymy kryzysu, to on będzie narastał i odkładał się w nas. Ta „ropa”, jak w zepsutym zębie, będzie podchodziła i w pewnym momencie możemy sobie nie dać rady. Jest też taka możliwość, że wtedy nie będziemy mieli siły. Będziemy bali się powiedzieć bliskim, myśli samobójcze będą bardzo intensywne, zawężenie tunelowe bardzo duże, a my nie będziemy widzieć innych rozwiązań. Wtedy faktycznie jest bardzo duże ryzyko zachowań samobójczych.
— Pytałem już jak mówić do osób w kryzysie, ale chciałbym się dowiedzieć, jakich przykładowych komunikatów unikać. Co tak naprawdę oznaczają dla osoby w kryzysie suicydalnym nasze słowa?
— Unikać należy przede wszystkim prostych pocieszaczy: „Będzie lepiej”, „Inni mają gorzej”, „Dasz radę”. Wbrew pozorom, takie zwroty ucinają rozmowę. Nie zachęcają one do tego, aby osoba w kryzysie powiedziała o swoich problemach. Takie słowa powodują, że tak naprawdę odechciewa się rozmowy, ponieważ wspomniane przeze mnie zwroty są ocenne. Całe wyzwanie polega na tym, aby człowiek opowiedział nam, co tak naprawdę jest problemem. Może się tak zdarzyć, że już same opowiedzenie mu pomoże, bo już nie będzie sam z tym, co go trapi. Jeśli nam opowie o trudnościach, mamy szanse zaproponować wspólne poszukiwanie innego rozwiązania. Jest okazja, aby wspomnieć o podobnych sytuacjach, z których ten ktoś w kryzysie już wyszedł. Pamiętajmy, że chodzi o wspólne poszukiwanie rozwiązań, a nie narzucanie ich. Nikt nie jest ekspertem od cudzego życia – każdy jest nim w stosunku do swojego. Towarzysząc, dajmy poczucie spokoju i bezpieczeństwa, a potem na kolejnych etapach szukajmy rozwiązań i zachęćmy do wizyty u specjalisty.
— Chyba najtrudniejsze pytanie. A co, jeśli ktoś nie daje sobie pomóc?
— To pytanie chyba zahacza o inne: czy można się zmęczyć pomaganiem? Wspieranie kogoś z myślami samobójczymi może być bardzo trudne dla jednej osoby. Często mówimy o tym, aby tworzyć sieć wsparcia. Szukamy 3-4 ludzi, którzy nam pomogą. To bywają małe rzeczy: ktoś może pójść do kina z kimś w kryzysie, druga osoba zadzwoni i porozmawia, trzecia wyjdzie na zakupy. Chodzi o to, aby nie mieć całej opieki tylko na sobie. Z kryzysu nie wychodzi się w jeden dzień, dlatego nam się wydaje, że ktoś nie chce pomocy. To nie jest tak. On nie tyle nie chce, co nie umie z tej pomocy skorzystać. Nie widzi rozwiązań. Cały czas jest w tunelu, w którym wydaje się, że wszystko jest jego winą.
— Wtedy jest trudne przebicie tego zaklętego kręgu. Czasem są sytuacje, gdy trzeba np. wezwać karetkę, lekarza...
— Np. gdy osoba mówi otwarcie o swoich planach samobójczych. Ktoś może mówić, że zastanawia się, jak by to było, gdyby go nie było. Możemy wtedy spytać, czy zastanawiał się nad planami. Jeśli ktoś mówi, że myśli coraz częściej o konkretnej metodzie, to wtedy zagrożenie jest bardzo wysokie. Pamiętajmy też o czynnikach ryzyka.
— Co do nich należy?
— Bierzemy pod uwagę, czy dana osoba jest samotna, kogoś straciła, czy jest mężczyzną (jak wiemy, to ta płeć jest bardziej narażona). Istotne czynniki to także nadużywanie alkoholu, zażywanie narkotyków, bezrobocie.
— Pewnie część osób, które przeczytają tę rozmowę, mają problemy z myślami samobójczymi – u siebie, lub bliskich. Niektóre straciły kogoś w ten sposób. Co by im Pani powiedziała?
— Przede wszystkim zachęcam wszystkie wymienione przez Pana grupy do skorzystania z naszej strony www.zwjr.pl. Została stworzona z myślą o tych, którzy borykają się z myślami samobójczymi. Wiemy, że ludzie mają te problemy z różnych przyczyn. Przez stronę znajdziemy porady ekspertów, teksty naukowe, możliwość napisania do specjalisty, znalezienie bezpłatnej poradni psychologicznej i psychiatrycznej. Są tam też podcasty z osobami, które przeżyły próbę samobójczą i poradziły sobie z kryzysem.
— Wyszły na prostą i pokazują, że jest światło.
— Mówią o tym, z jakimi się trudnościami musiały sobie poradzić i że to wcale nie było trudne. Walka o uzyskanie pomocy i własne życie jest trudna, ale jest do wygrania. Tak staraliśmy się stworzyć projekt „Życie warte jest rozmowy”, aby każdy z problemami znalazł coś dla siebie. Można napisać do nas, dowiedzieć się od ekspertów, jak radzić sobie z myślami samobójczymi, gdy stają się zbyt intensywne, poczytać. W poniedziałek 16 maja odbędą się również warsztaty online (szczegóły na stronie) o rozmowie z osobami w kryzysie samobójczym. Wspieramy także osoby, które muszą sobie radzić z żałobą. Nasz najnowszy projekt, na który zbieramy przez serwis Patronite dotyczy grup wsparcia dla tych, którzy utracili bliskich w wyniku śmierci samobójczej.
Jeśli jesteś w kryzysie, albo znasz kogoś kto może potrzebować pomocy, skorzystaj ze strony www.zwjr.pl lub z bezpłatnego numeru pomocowego: 800 70 22 22.
Dr Halszka Witkowska – suicydolog, autorka książek, pomysłodawczyni i koordynatorka platformy edukacyjno-pomocowej „Życie warte jest rozmowy”. Pracuje na rzecz łamania społecznego tabu wokół problemu samobójstwa oraz podniesienia świadomości społecznej w tym obszarze. Jest członkiem Zespołu Roboczego ds. prewencji samobójstw i depresji przy Radzie ds. Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia. Wykłada na Uniwersytecie Warszawskim.